niedziela, 21 stycznia 2018

Babcia TERENIA...


W Polsce obchodzony jest dzisiaj Dzien Babci. I ja mialam kiedys Babcie... ukochana, uwielbiana, piekna... Miala na imie Teresa i pochodzila z Wilna. 
Gdy urodzilam sie ja i dalej moi bracia ona byla zaledwie dwa lata ode mnie starsza...
Nazywala nas: Agciu, Igciu i Pawciu i kochala bez granic bo trzeba tutaj ucziciwe napisac, ze dzieci jako takich w ogole nie lubila. 

Gdy dorastalam byla dla mnie wzorem elegancji, gdy szyla sukienki u krawcowych, swego czasu nosila turbany na glowie i inne kapelusze a ja pardowalam bo wielkim mieszkaniu dziadkow w jej pozlacanych balowych trzewikach stukajac niemilosiernie w podlogowe deski. Babcia Terenia miala tez sypialnie, a w sypialni stala toaletka taka staroswiecka z lustrem i szufladkami... na tym staly kremy Pani Walewska. Byl to oczywiscie PRL-owski luksus. Taka ja zapamietalam bo niestety nie bylo mi dane znanie jej dlugo... Zmarla na raka, gdy mialam 16 lat i to jej odchodzenie dlugie, bolesne bylo moim pierwszym, wielkim traumatycznym przezyciem. Po pogrzebie zdarzalo mi sie widziec jej ksztalt na przyklad na lekcji matematyki w liceum i wydawalam wtedy z siebie dziwny krzyk. Pamietam, ze mame moja do szkoly wezwano i chyba nawet do jakiegos lekarza psychiatry mama mnie wtedy zaprowadzila. Potem doroslam nieco i do dnia dzisiejszego widze, czuje i rozmawiam z tymi, ktorzy odchodza, albo z tymi, ktorych juz nie ma. Taka moja uroda... zaakceptowalam ten fakt. 

Babcia Terenia... czym byla dla niej "pipidowka" walecka po dorastaniu w takim miescie jak Wilno? Spotkal ja ten sam los co wielu przesiedlonych z Kresow. Nie miala pieniedzy, bogactw, ale miala to cos co pozwalalo jej na kolekcjonowanie obrazow ( co prawda miala tez kuzyna malarza ha!), ubieranie sie u krawcowych, organizowanie przyjec w domu. Nie byla latwa osoba... bywala apodyktyczna, strasznie uparta. To tez zapamietalam. 
Nie gotowala bo gotowal dziadek. Babcia robila tylko kruche slodkie ciasteczka. Nablyszczala podlogi, ustawiala kwiaty, lubila robic ikebany, dekorowac stol. 
Dla mnie byla DAMA, ale to oczywiscie dzieciece postrzeganie i to zabarwione szarzyzna Polski ludowej.
Babcia Terenia... tak bardzo mi jej brakuje, jej slow, jej usmiechu, jej zapalu i pomyslow czasem calkiem "zwariowanych". Brakuje mi jej ogrodu, jej salonow, niebieskich foteli, jej srebrnej zastawy, filizanek, krysztalow i tych obrazow, ktore dom zdobily. I nawet wizyt u kosmetyczki mi brakuje... jak siedziala u jej boku a kosmetyczka robila jej brwi, paznokcie, maseczki. 

Jej ostatni Dzien Babci... naznaczony choroba ale tez tym momentem, ktory wciaz mam przed oczami, gdy wezwala mnie do siebie i wreczyla zloty pierscionek z koralem... mial byc na moja 18... dostalam go wczesniej bo babcia Terenia mowila " ze niestety juz nie doczeka". Ten gest, jej oczy... 

Nosze w sobie jej oczy. Przyszla do mnie wczoraj, poznym wieczorem... dlugo nie moglam zasnac bo dlugo rozmawialysmy. 
Kocham ja.
A skoro o babci Tereni mowa to i jej meza a mojego dziadka zabraknac nie moze... Nawet smierc ich nie rozdzielila. 


4 komentarze:

  1. Dziś Dzień Babci, ale i Dzień Agnieszki :)

    Zdrowia życzę, by Nadza Agnieszka mogła się w pełni odczuwać radość życia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Kasiu z calego serca I pozdrawiam!

      Usuń
    2. Dziękuję... nawzajem...
      Błędy mi się wkradły, a nie mogę edytować, by poprawic ;)

      Usuń