poniedziałek, 27 maja 2019

Przeczytane w tym tygodniu czyli dwie ekstra ksiazki!


Pierwsza z nich Feng Ji Cai "Que cent fleurs s'épanouiseent" czyli "Niech sto kwiatow rozkwitnie" jest bardzo poetyckim zapisem doswiadczenia Rewolucji kulturalnej w komunistycznych Chinach. Tytul powiesci to oczywiscie slynne haslo Mao z 1960 roku wzywajace do rewolucyjncyh zmian. 
To powiesc wyzwanie dla naszego serca, dal naszych emocji. Hua Xiayu jest bowiem naiwniakiem, ktory bez slowa skargi godzi sie na swoj los bitego, poniewieranego, upokorzonego i wiezionego artysty. Godzi sie bez nienawisci, gdyz to wlasnie sztuka - rysunki na porcelanie sprawiaja, ze akcetpuje to co jest niemozliwe do zaakceptowania. 


Druga powiesc, to tez drugie dzielo genialnego, wspolczesnego i mlodego wloskiego pisarza Roberto Saviano. "Baiser féroce" czyli "Okrutny pocalunek" opowiada historie kilku neapolitanskich mlodziencow dzialajacych w roznych kartelach lokalnej mafii. To oczywiscie druga czesc "Piranhas".  Nicolas chce miec swoja wlasna mafie i z uporem do tego dazy.
Narracja jest wartka, sceny zaskakujace, neapolitanska rzeczywistosc cudnie opisana - i troche taka z moich wspomnien z wizyty w Neapolu!

Jednak watek, ktory przemawia do mnie najbardziej to watek kobiecy... matki mlodych mafijnych kryminalistow i ich rola w edukacji tego typu mezczyzn i obywateli... psychologicznie to cos niesamowitego!

Roberto saviano, rocznik 1979 od 2006 zyje pod wyrokiem smierci... od neapolitanskiej Gomora. 

piątek, 24 maja 2019

Tabela laczenia produktow w diecie. Francuska codziennosc: czesc 276


Silne bialko
Slabe bialko
Bialko ze swiezych serow
Produkty maczne silne
Produkty maczne slabe (amidon)
Owoce
Warzywa
Specyficzne
Silne bialko
Tak

Tak
Tak
Nie
Tak
Nie
Tak
Nie
Slabe bialko
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Nie
Tak
Nie
Bialko ze swiezych serow
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Nie
Produkty maczne silne
Nie
Tak
Tak
Tak
Tak
Nie
Tak
Nie
Produkty maczne slabe (amidon)
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Nie
Tak
Nie
Owoce
Nie
Nie
Tak
Nie
Nie
Tak
Tak
Nie
Warzywa
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Nie
Specyficzne
Nie
Nie
Nie
Nie
Nie
Nie
Nie
Tak


Tak wyglada przetlumaczona przeze mnie tabela laczenia produktow w diecie, ktora dostalam dwa dni temu od lekarzy. 

Kategorie:

Silne bialko: mieso, drob, ryby, jajka, sery twarde...
Slabe bialko: straczkowe (ciecierzyca, soczewica, soja itd), orzechy: migdaly
Bialko ze swiezych serow: jogurt naturalny bez cukru, twarozki kozie, owcze, krowie
Produkty maczne silne: makarony, chleb, ryz, owies, jeczmien, kukurydza...
Produkty maczne slabe: platki zbozowe, ziemniaki, bataty, dynie...
Specyficzne: MIOD, Melon, arbuz

I teraz tak mozna w ciagu 1 posilku polaczyc TYLKO 3 GRUPY produktow.

Wode nalezy pic przed posilkiem i jak najmniej podczas by nie rorzedzac sokow trawiennych...

Czyli czuje sie coraz lepiej ale wszystko mi sie poprzewracalo!!! jesli o gotowanie, jedzenie i kuchnie chodzi... 
Chyba nawet sobie inaczej kuchnie uporzadkuje, wedlug tych kategorii - by bylo latwiej. 
Pizzy nie zjem, makaronu po bolonsku nie zjem, chili con carne nie zjem, zapiekanki typu quiche tez nie, chleba z miodem nie zjem, ciasta zadnego nie zjem o tortach nie wspomne ba nawet tarty owocowej nie zjem bo owocow praktycznie z NICZYM nie wolno laczyc!

Takze mamy tutaj prawdziwa REWOLUCJE!
Ale jesli mam byc zdrowa dzieki temu to oczywiscie sie ZGADZAM i PODPISUJE obiema rekami... bede musiala kreatywnosci swej uzyc by nowe receptury powymyslac. 

Dzisiejsze MENU:
Sniadanie: 5 lyzek platkow owsianych z jogurtem naturalnym 125 g, zielona herbata.
11h 1/4 melona z lyzeczka miodu
Obiad 13h: 1/2 awokado, Porcja ryby na parze Eglefin (plamiak albo lupacz), koper wloski duszony na oliwie, jogurt naturalny.
Podwieczorek: 4 lyzki musu jablkowego bez cukru i kilka malin swiezych
Kolacja: pomidor bez skorki ( pierwszy raz sprobuje od 9 dni podobno moge), mozarrella swieza di buffala, kromka chleba. 



poniedziałek, 20 maja 2019

Wspanialy koncert i antkowy wyjazd. Francuska codziennosc: czesc 273


Wczoraj cale popoludnie spedzilam w naszej katedrze bo mialam bilet na koncert dwoch chorow, orkiestry i solistow... a reperturar juz znacie ze zdjecia. Caly "Mesjasz" Haendel'a. W jednym z tych chorow spiewa moja przyjaciolka, Claudia i to od niej kupialm bilet po promocyjnej cenie za cale 23 euro. Cena regularna 33 euro. To drogo jak na koncert muzyki sakralnej, w gotyckiej katedrze, w ktorej akustyka pozostawia wiele do zyczenia! 

Mimo wszystko byl to cuodwny moment, muzycznej egzaltacji, ktora trwala bite dwie godziny. I gdyby nie kontrole bezpieczenstwa, ktore cala impreze o 30 minut opoznily byloby perfkecyjnie!

Na koniec rozdano nam ten fragment i cala, pelniutka katedra spiewala z chorami i orkiestra... az mi ciarki ida!

Antek tymczasem wstal o 4:30... i my razem z nim, na 5h10 byl na lotnisku i polecial najpierw do Amsterdamu. Pewnie teraz czekaja na lot do Hamburga. 
Byle bezpiecznie to reszta sie ulozy. 

Ps: zdrowie z lekka sie poprawia, ale to wciaz nie jest TO co bylo... 
Wczorajszy wieczor spedzilam z moja przyjaciolka Francesca na telefonie... eh wspomnienia



niedziela, 19 maja 2019

Niesamowita ksiazka! Rudolf Hoess w oczach psychologa. "La mort est mon métier" R. Merle.


Polski tytul "Smierc jest moim rzemioslem". 

To zbeletryzowana historia szefa obozu Auschiwtz-Birkenau, Rudolfa Hoess. Jest to jednak ksiazka historyczna, gdyz oparta na wywiadach, ktore amerykanski psycholog Gilbert przeprowadzil z nim podczas procesu w Nurymberdze. 

Ksiazka ta jest "niesamowita" jak napisalam w tytule pod wieloma wzgledami. 
Po pierwsze styl narracji: zimny, suchy, urzedniczy jezyk i to niezaleznie od tego czy Hoess pilnuje gazowania Zydow czy prosi kolege o nocleg czy atakuje na terenie Turcji podczas Pierwszej wojny swiatowej. Ten jezyk wspolgra z charakterem glownego bohatera, ktory zdaje sie nie odczuwac zadnych emocji. Calego jego zycie od dzicinstwa do ostatecznego, warszawskiego procesu jest jednym rytmem. Rozkaz - wykonanie. 

Nie umknie wam na pewno fakt, ze dziecinstwo Hoess pelne upokorzen i chlodu pozwoliloby dzisiejszym psychiatrom czy psychologm przewidziec czy zarysowac dorosle zycie Rudolfa. W tym dziecinstwie bowiem juz wszystko jest: ojciec integrysta, katolik chce by syn poszedl " na ksiedza", matka i siostry sa tak przezroczyste, ze prawie nie istnieja... nie maja zdania, nie maja gestow, nie maja zachowan. 
Od razu pomyslalam o prymowanym w Cannes filmie "Ruban blanc", ktory dokladnie opowiada dziecinstwo malych Niemcow w tym okresie. 

Rudolf slucha, wypelnia, sam nie mysli. 

Kategoryczny imperatyf. 

Ksiazka jest straszna, przerazajaca. Strony o budowaniu krematoriow i uleglosci wzgledem Himmlera przyprawiaja o dreszcze, mdlosci towarzysza lekurze o zyciu rodzinnym Hoess, ktory wiedzie je jakby rownolegle w willi w Auschwitz z zona i dziecmi. 

Teza Merle jest polemiczna ale odpowiada tezie Hanny Arendt o Adolfie Eichmanie... banalne zlo, zlo gupoty, zlo braku wlasnego zdania, zlo braku myslenia. 

Jakze go duzo wokol nas i dzisiaj. 

Weekend z koszykowka. Francuska codziennosc: czesc 272

Antek od wczoraj juz dwa mecze koszykowki zaliczyl i za chwile jedzie na trzeci. Wczoraj mial wielkie szczescie spotkac gracza NBA Elie Okobo (Phoenix, Suns) i jeszcze zrobic z nim pamiatkowe zdjecie. 

Jutro Antek leci do Hamburga na cale 8 dni... dzien matki bez syna bedzie w przyszla niedziele... 
Stwierdzam, ze cos ostatnio malo mojego syna widuje bo wciaz go nie ma...

poniedziałek, 13 maja 2019

I pojechal...

Kciuki Antos! i moc milosci!

Antka wyjazd na zawody... NARODOWE, Ping Pong...


Juz za kilka godzin... Narazie Antek poszedl jeszcze na kilka lekcji ale o 11h30 go zwijam ze szkoly i  na 12h30 odstawiam z powrotem bo wyjazd jest ze szkoly. Cale 3 dni... na polnocy Francji w Saint Brieuc, w Bretanii... zawody druzynowe i indywidualne. Bedzie sie dzialo. 
Jada ekipa. 8 mlodych zawodnikow w dwoch kategoraich, ich nauczyciel-trener i dwoch dziadkow Wiliama jako opieka, do tego pan kierowca z mikrobusu. 
Maja zarezerwowany hotel, szkola oplaca praktycznie caly koszt tego wyjazdu. 
Antek wniebowziety, zmotywowany i pelen energii. 

Za tydzien wyjezdza do hamburga na 9 dni a za 2 tygodnie na zawody narodowe w badmintonie tez.. 
Zapowiada sie goracy okres. 


niedziela, 12 maja 2019

Wczorajsza kolacja z przyjaciolmi w restauracji oraz plany wakacyjne... Francuska codziennosc: czesc 270


Bylismy wczoraj wieczorem w jednej z naszych ulubionych wloskich knajpek czyli u Peppone. To bardzo oblegane miejsce. Nie ma tutaj rezerwacji wiec kolejka chetnych caly wieczor stoi i czeka na mozliwosc zjedzenia wyjatkowej pizzy czy pasty. Wyjatkowej bo zrobionej tylko z wloskich skladnikow. Nasi przyjaciele Claudia i Eric juz stali w koeljce gdy o 19 h dotarlismy na Cours Clemenceau. 

Na poczatek wypilismy biale Proseco w ramach aperitiwu, dalej butelke czerwonego wina z Puglia, ktora panowie wybrali w restauracyjnej piwniczce. Zjedlismy pizze i desery. gadalismy jak najeci a potem spacerowalismypo bardzo juz wieczornym Bordeaux. Antek zachwycony bo dostal kolejny prezent od Erica i rozmawial z nim z dobre poltorej godziny TYLKO o HISTORII a moj syn to uwielbia.  Bylo milo, sympatycznie i pasjonujaco. Spac poszlismy bardzo pozno.

Wsrod poruszonych wczoraj tematow nie zabraklo i wakacyjnych... 
My jak zwykle o tej porze jestesmy srednio zdeycdowani choc od dzisiejszego poranka sprawy sie nieco precyzuja i od wczorajszego popoludnia tez. 
Po pierwsze odwiedzi nas tutaj moja chrzestna wiec bardzo sie cieszymy... data do ustalenia!
Po drugie z tym samym co co roku budzetem czyli okolo 3500 euros ruszamy z planami omijajac antkowe tournée, na ktore moj syn w tym roku nie jedzie. 

Pomyslem numer jeden byla Ziemia Swieta na 15 dni...
Pomyslem numer 2 byly kraje baltyckie na 15 dni...
Pomyslem numer 3 byla Kreta na 15 dni...
Pomyslem, ktory pojawil sie dzisiaj i narazie dominuje sa Cesarskie miasta Maroko na 15 dni...

W Ziemii Swietej od tygodnia zamieszki i ofiary plus napieta sytuacja z Iranem...
Kraje baltyckie nie mamy lotu jak sie okazuje bezposredniego z Bordeaux... nie chce mi sie kombinowac...
Kreta wypada bardzo drogo...

Maroko kusi!!!! Kusi zapachami, smakami, odmienna kultura, riadami... parkami palmowymi... chyba nas skusi... 


sobota, 11 maja 2019

Antek zdawal dzis PET z Cambridge. Francuska codziennosc: czesc 269


Moja "mordeczka" kochana! Dzis Antek spedzil cale rano na egzaminach: od 8h30 do 12h15 zdawal kolejny pulma dyplomow z Cambridge ze znajomosci angielskiego. Tym razem to byl PET, poziom B1-B2. Podobno swietnie poszlo choc na wyniki trzeba kilka miesiecy poczekac. 

Ja tymczasem cale rano przygotowywalam 2 grupy do bierzmowania w antkowej szkole i fajnie nam bylo. 

Teraz laba... jedzonko, pilka, jazz... a wieczorem restauracja z przyjaciolmi bo trzeba Antka sukces juz odswietowac!
Dobrego weekendu!

środa, 8 maja 2019

Zakupy kosmetyczne z wczoraj. Francuska codziennosc: czesc 267


Co jakis czas, 2-3 miesiace, odwiedzam moja ulubiona apteke i uzupelniam kosmetyczne i lekowe braki. Tak bylo i wczoraj. Po pracy, pysznym obiedzie z przyjaciolka na tarasie restauracji... dotalam do mojej kosmetycznej Mekki. 

Kupilam wode termalna do twarzy bo tylko tego uzywam do mycia twarzy, kolejna procje kremu do demakijazu - tutaj gustuje w markach Avène, La Roche Posay albo Caudalie. Zakupilam tez kremy na slonce 50+ od Vichy - za te kremu zwraca pieniadze ubezpieczenie zdrowotne wiec wzielam 2 duze opakowania po 400 ml i w prezencie byl krem na po-slonce. 

Najwieksza sume zainwestowalam jednak w krem do twarzy od Filorga. Kilka razy juz mialam ich kremy. To laboratorium dermatologiczne znane jest we Francji z produktow profesjonalnych dla lekarzy medycyny estetycznej. Ja zakupilam krem NCTF Reverse odpowiednik mezoterapii skornej za cale 70 euros sloiczek. 10 euros upustu. To bardzo dobry produkt, kompleksowo zapobiegajacy starzeniu sie skory twarzy i szyi. 

Na koniec bo to juz MAJ zapasem kupilam moja wode toaletowa na okres letni czyli Herbate z winnic Bordeaux od Caudalie i krem do ciala z tej samej linii. W prezencie dostalam zel pod prysznic z tej samej linii zapachowej. 

Wiosna w lazience i troche lata juz tez!


niedziela, 5 maja 2019

Hymn czyli z cyklu przeczytane "Syngué sabour" (Kamien cierpliwosci). Goncourt 2008


Znowu moja kochana Muriel czyli bibliotekarka z licealnego Centrum dokumentacji i informacji zwanego po polsku po prostu biblioteka(!), naprowadzila mnie na slad wyjatkowej lektury. 

Afganski poeta Atiq Rahimi kresli w tej krotkiej bo 160-stronnicowej powiesci zycie. Zycie afganskiej kobiety i jej meza. 
Poznajemy ja, gdy siedzi przy nim i powtarza nieustannie slowa muzulmanskiej modlitwy oddychajac w rytmie jego oddechu. Mezczyzna zyje fizjologicznie, gdyz oddycha, ale czy rzeczywiscie jest? czy zyje posrod zywych? 

Ta powiesc to hymn, hymn dedykowany wolnosci i milosci, hymn przeciwko przemocy. Los afganskich kobiet skazanych czesto na meza tyrana, meza wojownika czy zwyklego starca z nieco wieksza iloscia gotowki jest tutaj w sposob niezwykle poetycki ukazany. 
To czwarta ksiazka Rahimi ale pierwsza napisana po francusku... tak jakby jezyk perski nie pozwalal mu na zachowanie odpowiedniego dystansu wobec tematu, ktory rani. 

Moment zachwytu i cierpienia - to moment tej lektury.