wtorek, 30 czerwca 2020

Spacer po starym Rennes i zapiekanka baklazanowo- serowa


Poszlam sobie wczoraj popołudniu na spacer po starych uliczkach Rennes. Poszlam bez aparatu fotograficznego wiec tylko dwa drobne zdjecia robione telefonem na ulicy Saint Yves... szkoda, ze nie zachował sie tutaj dom, w ktorym w 1490 księżniczka Anna z Bretanii poślubiła cesarza Maksymiliana... choc w momencie slubu tego ostatniego w Rennes nie bylo! Takie ciekawostki historyczne... Spodobało mi sie troche domow, troche butików... posiedziałam na placu przed parlamentem i popodziwialam ten odnowiony gmach. 

A na kolacje byla zapiekanka letnia z baklazanow, makaronu, pomidorów i sera Morbier. Ser Morbier pochodzi z regionu Jura, ze wschodu Francji, ma pośrodku warstwę czarnego popiołu, ktorym od wieków przesypywano kolejne porcje mleka - to bardzo znany i charakterystyczny dla Francji ser o wyrazistym smaku, rozpoznawalnym nawet z zakrytymi oczami. 

Przepis na blogu kulinarnym. 




poniedziałek, 29 czerwca 2020

Futbol w Rennes i pomidory z mojej kuchni w Bretanii.


Od kilku lat juz Antek jest fanem klubu futbolowego, pierwszej Ligii francuskiej z miasta Rennes czyli Stade rennais. W ubiegłym tygodniu i pomimo pandemii moj maz i syn wykupili roczny abonament na mecze klubu - nie jestem tym faktem zachwycona gdyz to spora suma pieniędzy i futbol jak futbol mnie akurat nie interesuje specjalnie. 

Mieszkamy w chwili obecnej jakies 1,5 kilometra od stadionu i idąc spacerem wzdłuż rzeki Villaine dochodzimy tam w niecałe 20 minut. Droga jest urocza. W pierwszej kolejności, idąc z centrum dochodzimy do écluse du comte przy ktorej znajduje sie ten oto domek. Mysle, ze mieszkają w nim ludzie odpowiedzialni za funkcjonowanie sluz. Przechodząc na druga strone rzeki dochodzi sie do stadionu. Zaliczyliśmy caly spacer wczoraj wraz z obejściem stadionu i pokazaniem mi miejsc na ich trybunie - o ile w ogole wznowią mecze przy publice...

W drodze powrotnej zapal nas deszcz - jak na Bretanii przystało! A na kolacje zrobilam faszerowane owczym twarogiem pomidory - pyszne! Przepis wrzucam na blog kulinarny. 

Dobrego poniedziałku.

Ps: Wyniki wyborów w Polsce nie zachwycają... zobaczymy co pokaże druga tura. We Francji natomiast dominują od wczoraj we władzach gminnych socjaliści i zieloni... niezla zmiana klimatu politycznego nam sie szykuje. 






niedziela, 28 czerwca 2020

W Saint Malo i w mojej kuchni


Spędziliśmy wczoraj bardzo mila sobote u naszych przyjaciol w Saint Malo. Pogoda byla taka sobie, chmurzyska ale nie padało i bylo cieplo. Wiele razy bylismy juz w Saint Malo ale za kazdym razem zachwycam sie tym miejscem. Jest w nim cos wyjątkowego i to cos wiaze sie ze światłem... Co kilkadziesiąt sekund zmienia sie tam pejzaż, jego kolory, natężenie... miasto, ocean czy sklay za kazdym razem wyglądają inaczej i trudno sie na te zmiany napatrzeć. Wciaz dzieje sie cos nowego. 

Herbata w ogrodzie, pyszne ciasto jabłkowe, wesołe dzieci i ciekawa rozmowa... tego mi bylo trzeba. 

Dzisiaj natomiast w mojej kuchni w Rennes: żabnica z suszonymi pomidorami, ziołami i z szynka z Bayonne czyli jak polaczyc południowy zachód Francji z północnym zachodem. Przepis wrzucam na blog kulinarny. 




sobota, 27 czerwca 2020

Koniec gimnazjum Antka w pizzerii Angello w Rennes.

 Tak, tak... taki maly a taki duzy. Skończył wczoraj gimnazjum. Od września idzie do liceum... ma 1,70 m wzrostu, wazy prawie 50 kilogramów i wciaz strzela w gore!

Wyniki znakomite gdy o nauki chodzi, gratulacje rady pedagogicznej i dyrekcji szkoly. Średnia 18,4 na 20  w ostatniej klasie gimnazjum. Jednym słowem super gość!

Wczoraj wieczorem wyszliśmy wiec do pizzerii prowadzonej przez Yann Dayer, mistrza Francji w 2014 i 4-tego pizzaiolo na swiecie! Restauracja na placu Bretanii, obok domu ( druga jest przy Lices) jest zwykla, skromna pizzeria ale na talerzu... jest POEZJA! Takiej pizzy poza Neapolem jeszcze nigdzie nie jedliśmy. Znakomite ciasto, pierwsza klasa skladniki, włoska prościzna ale tak pyszna, ze gębusia sie śmieje! Ceny zupelnie znośne: pizza w wersji 26-29 cm średnicy od 9,9 euros w gore, klasyczna Margerita z mozarella di buffala 13,70 euros w dużej wersji. Desery od 5 euros w gore.

Na deser wzięliśmy tiramisu w wersji bretońskiej czyli z karmelem solonym oraz trifle z Sycylii z ricotta i z truskawkami.
Po obżarstwie poszliśmy na spacer po starym Rennes... cudny wieczor!

Dzis rano rynek i zaraz ruszamy do przyjaciol do Saint Malo.


piątek, 26 czerwca 2020

Zakupy z dostawa do domu...


Kto chce jesc to musi isc/jechac po zakupy...
W Bordeaux jezdzialm raz w tygodniu. Na jednym rondzie mialam supermarket w wersji drive, na przeciwko sklep ekologiczny gdzie czyniłam wiekszosc zakupów a jak czegos brakowało to po drugiej stronie byl Grand frais i tam sie uzupełniało. Powrot do domu samochodem zawalonym 10 siatkami. Rozladowanie i jedzenie... caly tydzien. 

W Rennes sytuacja inna. Mieszkam prawie w centrum, parking nie zrobiony wciaz... wiec do supermarketu ide pieszo jakies 10 minut. Tam robie zakupy na caly tydzien z dostawa darmowa do domu. Czyli wchodze i wychodze z torebka. Po godzinie pan przywozi wszystko co zakupiłam i wnosi do kuchni.  Jedyny warunek zakupy wieksze niz 90 euros w Carrefourze a jak w super U to wieksze niz 120 euros. Bez problemu dla mnie bo zawsze mam na 160 euros minimum. 

A w sobote bede chodzic na rynek Lices, gdzie kupuje chleb, sery, owoce, warzywa, mieso i ryby czyli to co świeże. Tym razem ciagne za soba wózeczek zakupowy. 
Zmiana taktyki jednym słowem. Narazie mi odpowiada. 

czwartek, 25 czerwca 2020

Punkt do grania... zagospodarowany


Musze nastroić pianino po przeprowadzce i troche mnie to bedzie kosztowało ale coz... Tesc przybył z młotkiem i z gwoździami i troche powbijał ze mna na zmiane. Bardzo podoba mi sie ta ściana bo tutaj sa same grafiki z Sankt Petersburga, przeze mnie przywiezione i jest moje Pianino! Najważniejszy mebel w domu, ha, ha...

Tesciowa, jak zwykle, miala swoje uwagi, gdyz wedlug niej na pianinie znajduje sie zbyt duzo przedmiotów. Ale coz nie ona na nim gra tylko ja wiec na uwagach sie skończyło. 

Obrazy powieszone, wszedzie. Choc jeszcze dwa czekaja na oprawienie. 
I tak to sie powoli toczy. 

środa, 24 czerwca 2020

Pierwszy jogging, pierwsza joga, pierwsze kwiaty...


Czyli drugie pierwsze początki w miescie, w ktorym juz kiedys mieszkałam. Wczoraj rano bylam biegac wzdłuż Villaine, dzis po raz pierwszy w nowym mieszkaniu wyciagnelam mate do jogi i poćwiczyłam. 

Antek trenuje w klubie codziennie wieczorem. Szkola juz mu sie prawie skończyła choc jeszcze jakies resztki przedmiotów spływają... a to niemiecki a to matematyka i porankami zdaza mu sie cos zrobic szkolnego. 

Ja na tyle na ile moglam to juz urządziłam mieszkanie choc musze pokończyć pewne sprawy jak w koncu dostane garaz i pomieszczenie gospodarcze. Jak sie okazuje to jakas wyższa szkola jazdy z tym zalaniem. Wiec czekamy. Ja czekam. 

Moj maz natomiast urządził wczoraj awanture z powodu zbyt twardej ściany i niewbijającego sie gwoździa.  Byla to jak sie dowiedzialam moja wina, gdyz zbyt bardzo sie spieszę z tym urządzaniem mieszkania. Nie watpię, gdyz w jego wykonaniu oprawienie zdjecia dziadka zajęło juz mu dokładnie 17 lat i 4 miesiace i wciaz nie zostało wykonane a ja po tygodniu mam urządzone cale mieszkanie i w szafach porządek... wiec trudno mu to znieść leząc na kanapie z telefonem w reku. 
Nic to. Ja robie swoje i po swojemu. 

A w sprawie ściany i gwoździa pan maz wezwał swojego tatusia na pomoc, ktory z teściową zjedzie tutaj jutro by tego gwoździa wbić!!!

Kwiatki na stol kupiłam sobie wczoraj sama i bardzo mi sie podobają. Zabiore sie znow tez za pisanie. Takie moje zycie narazie. 
pozdrawiam. 

wtorek, 23 czerwca 2020

Dzien Ojca


Zdjecie z 24 grudnia 1995. Moj tata i ja. Stare mieszkanie rodzicow w Poznaniu, na Wojskowej. Z czuloscia wspominam te chwile i z wdziecznoscia. 

Moj tata mial wtedy tyle lat co ja dzisiaj czyli 46. Taki zbieg okoliczności. 

Kochany Tata!

niedziela, 21 czerwca 2020

Przeprowadzeni...




Choc wciaz nie mamy garażu i pomieszczenia gospodarczego na składowanie naszych dobr... Obiecuja z tygodnia na tydzien ale podobno tak i innym mieszkańcom naszego domu obiecuja od lutego... ze w tym tygodniu, w tym tygodniu... i tak dalej. Jest koniec czerwca od lutego praca nie jest wykonana, garaże nie sa oddane... Wiec pośrodku salonu mam gore Świętego Michała czyli Mont Saint Michel z: 10 kartonów, rower Antka, 8 walizek, dwa zestawy klubów golfowych... slalomujemy miedzy tymi przedmiotami i Bog jeden wie ile to jeszcze potrwa...

Cala reszta jest... bardzo bardzo w porzadku. Moze poza socjologia Rennes, ktora najwyraźniej bardzo sie przez te 20 lat zmienila i otwieramy szeroko oczy... miasto jest jak sie okazuje bardzo niebezpieczne hm... nazywane przez niektórych jak i prase "druga Marsylia". I to mi sie bardzo ale to bardzo nie podoba.

100 metrow od mojego nowego domu jest most na rzece Villaine i z tego mostu mamy takie cudowne widoki na statki, na rzeki, w dali na wieze katedry Świętego Piotra...

Antek rozpoczął swoje treningi ping pongowe. Jego transfer z klubu z Bordeaux do klubu w Rennes kosztował klub w Rennes ponad 800 euros... nie to co Messi ale coz sport tez inny i poziom, ha, ha... ale sie uśmiałam z tego transferu...

Ja mam dobre nowiny z pracy i byle tak dalej.

Mieszkanie samo w sobie jest urocze, bardzo wygodne ale tez bardzo nowoczesne, cale w elektronice nawet programuje o ktorej godzinie maja mi sie okiennice zamknąć i otworzyć i w jakim pomieszczeniu, jaka temperature ma miec woda w kranie i jak czesto w toalecie ma sie wlaczac odświeżacz powietrza... takie cudeńka... ale garażu nie ma... to tez kolejny paradoks.

Wczoraj bylismy na słynnym rynku Les Lices... znow sie zachwyciłam! Jakosc produktow spozywczych... ah... i te ryby i owoce morza! I wczoraj na kolacje upiekłam makrele w cytrynach confit... cudeńko za niecałe 5 euros! Co sobote bede na rynku bo inaczej sie nie da... mam 13 minut spacerem z domu wiec blisko.

To kontynuujemy dalej!





środa, 10 czerwca 2020

Kawal roboty...

Uf, uf... dzis od 8 rano jestesmy w kartonach, torbach itd... i zaczyna byc widac KONIEC... zostały tylko przybory kuchenne codzienne, troche jedzenia w lodowce, kilka sztuwcocw i lampy wolno stojące. Cala reszta jest popakowana.

Dlugo to trwało, robota straszna i meczaca ale jest zapakowane.

Na piatek, 7h30 rano powinnismy byc gotowi.

Narazie skupiam sie na tym.

Strach myśleć co bedzie w nowym mieszkaniu jak to wszystko wylądują i trzeba bedzie zaczynać od poczatku...

kocham przeprowadzki!

to byl zart.

wtorek, 9 czerwca 2020

Pożegnalny wieczor dla... Antka


Dzisiaj wieczorem od godziny 19 do 24 koledzy Antka organizują dla niego specjalna imprezę pożegnalna. Zbierają sie w domu Cypriana, ktorego rodzice bardzo chcieli Antosia pożegnać i maja pizze, ciastka cukierki, muzyke itd. 

Antek jest przeszczesliwy z tego powodu. Jego wychowawczyni płakała dzisiaj razem z nim jak sie zegnali o 17 godzinie w szkole. Teraz kolej na przyjaciol i na jego "dziewczyna" , z ktora wczoraj byl w parku. Sytuacja jest na tyle sympatyczna, ze Cléa ma chrzestnego w Rennes i kilka razy w roku tam przyjeżdża wiec sie beda widywać jak beda chcieli. Antek ze swojej strony zaprosili juz 4 kolegow podczas wakacji letnich do Rennes takie mamy 2 tygodnie zaklepane juz przyjmowania gości synowych. 

I tak to sie kreci... a my w kartonach w dalszym ciagu i non stop juz teraz... Kolejne meble poszły do innych właścicieli. 


poniedziałek, 8 czerwca 2020

Kartony mi wychodzą uszami...


Jak mowia Francuzi w zyciu sa najtrudniejsze 3 sprawy, tak zwane 3 D:
- deuil czyli żałoba
- divorce czyli rozwód
- déménagement czyli przeprowadzka

I naukowcy mierzący poziom stresu to potwierdzają niestety... bo to sa trzy wydarzenia w zyciu, w ktorych poziom stresu zbliża sie do maksymalnej granicy czyli 100... w skali od 0 do 100. 

Ja tez mam dzisiaj wyrazy spadek formy i szczerze pisząc mam wszystkiego dosc! WYC mi sie chce! Zmęczona jestem, pelna obaw co i jak i jeszcze ten syf wokol. 

Tymczasem Antek pierwsze popołudnie spędził w szkole po czym jest teraz z koleżanką w parku... 

Moj maz spędza czas przy telefonie albo lata po 3 razy do urzędów cos załatwiać ale za kazdym razem zapomina jakiejs rzeczy wiec wraca i znowu jedzie. 

A ja sprzatam, sprzątam, pakuje, nosze, układam w stosy... i ledwo zyje. 
Dzis tez sprzedaliśmy bufet z kuchni. Kolejne 70 euros. 

W Polsce natomiast matury i moja bratanica zdaje dzis polski. Nie wiem jeszcze co i jak. Z tego co oglądałam z poprzednich lat sa te matury zupelnie inne od naszych a przede wszystkim o wiele bardziej proste, łatwe... 
zobaczymy. 


niedziela, 7 czerwca 2020

Dzien Mamy!


Piękny dzien... dzien Matki... i roze od mojego syna ukochanego we wszystkich kolorach! Sniadanie do lozka wraz z rozami! 

Eh Antos! 


sobota, 6 czerwca 2020

Antek w blokach startowych... od poniedziałku do szkoly!



Od poniedziałku szkole Antka przyjmuje uczniow ostatnich klas gimnazjum. Antek dostał plan lekcji, mocno zredukowany. Ma tylko 3 godziny lekcji popołudniu przez 4 dni w tygodniu jako członek grupy A w swojej klasie. grupa B rozpocznie nauki dopiero 15 czerwca by 26 czerwca ja zakończyć. 
Jaki jest sens tego powrotu? 

Dla Antka tylko jeden pożegnać sie z nauczycielami, ze szkole, z niektórymi kolegami i koleżankami. Restrykcje sanitarne sa na tyle silne, ze z pewnością taka "nauka" nie ma nic wspólnego z nauka sprzed epidemii... Antek chce jednak wrócić wiec na 3 dni wróci. 
Dalej jest koniec roku i od września liceum ogolnoksztalcace, klasa międzynarodowa z matura amerykańska. 

A my sie pakujemy, pakujemy...

Dzis wpadła Alina z dziewczynami, zabrali troche książek i reszta zabawek i zostawili Antkowi ptasie mleczko... wiec podjadamy wszyscy. Dziękujemy za smakołyk!!!

I tak zyjemy... 


piątek, 5 czerwca 2020

Pierwsza restauracja po miesiącach zamknięcia... i przeprowadzki cd.


Wczorajsze popołudnie pozwoliło nam przyspieszyć... Jak pojawili sie Eric i Claudia w domu to robota paliwa sie w rekach. W niecała godzine oproznilismy cala moja szafy kryształów i naczyń. Jeden cial folie bąbelkową, drugi zawijal, trzeci sklejał brzegi, czwarty pakował w karton. Szlo jak w fabryce, na linii produkcyjnej Forda jak to Antek określił. 
Oproznilismy tez trzy biblioteki z ich pomoca, zjedliśmy podwieczorek, pogadaliśmy, pośmialiśmy sie... Ekstra bylo. 

Wieczorem pojechaliśmy na nasza pierwsza kolacje na zewnątrz, na tarasie, na Place des Chartrons czyli do naszej starej dzielnicy. Tam byla Sangria, wina, deska ze smakołykami, dalej hamburgery z borowikami - taka specjalność lokalna i frytki i salaty... do 23 godziny nam zeszło. 
Cudnie bylo moc w koncu zjeść cos poza domem w doborowym towarzystwie. 
Wszedzie byla masa ludzi, nawet pozna w nocy... eh...

Claudia z Eric'em zaoferowali nam swoja pomoc na kolejny tydzien... sporo ręcznej pomocy i sporo jedzenia na najgorsze czyli przeprowadzkowe dni... jestem za to wszystko ogromnie wdzięczna i jestem wdzięczna za przyjaciol mych... zycie, zycie jak ty nas radujesz!


czwartek, 4 czerwca 2020

Plan nowego mieszkania...


Przyslali nam wczoraj z agencji... byśmy mogli zacząć juz projektować co i gdzie ustawimy, zagospodarujemy...

Wyglada to niezle.

Salon ma 32,5 metra kw
kuchnia 12 m kw
lazienka 7,5 m kw
wc 2 m kw
przedpokoj 7,5 m kw
jeden pokoj ma 12,5 m kw
a drugi 10 m kw z kawaleczkiem

balkon ma 5 m kw

Mamy wyrysowane ile jest przestrzeni w centymetrach od muru do okna, od drzwi do innego muru wiec sobie planujemy gdzie co zostanie ustawione, czy sie zmieści i jak sobie zagospodarujemy. 

Na obecnym lokum... sajgon coraz większy... juz bym chciała by bylo po... a to jeszcze z 2 tygodnie potrwa miedzy jednym a drugim lokum... plus potem zaczyna sie zakupy tego co brakuje i tego co trzeba wymienić... 
jeszcze duzo pracy przed nami. 


środa, 3 czerwca 2020

Emocjonalnie... o kartonach i ludziach PIEKNYCH wokol mnie!


Wczoraj firma przeprowadzkową dostarczyła nam kartony... sa te na szklo z odpowiednimi przegródkami i folia bąbelkową, sa te na ksiazki i sa te tak zwane ogólne. Dostaliśmy tez 2 szafy z kartonu na 60 wieszaków... by nam sie rzeczy wiszące w szafach nie pogniotły podczas transportu. 

Dom zamienił sie w ... pobojowisko. Juz ostatecznie. 

Tymczasem  ja napawam sie, emocjonalnie sie napawam jakością relacji, ktore udalo mi sie zbudowac w Bordeaux. Po pierwsze przyjaciele... te kolacje, te prezenty i jeszcze teraz MOBILIZACJA... za chwile mam dwie przyjaciółki, ktore cale popołudnie beda ze mna pakować moje kartony z ubraniami, pomaga mi wybierac co zachować a co nie itd... Cécile i Nathalie. Jutro z koleji nasi przyjaciele Claudia i Eric cale popołudnie beda pakować z nami szklo, kryształy i inne srebra...a wieczorem zapraszają nas na kolacje. Itd, itd...

Nie powiem jestem nieco zdumiona jak przyjaciele o nic nie pytając dzwonia i oferuja pomoc, jedzenie... ot tak, sami z siebie, bezinteresownie, zwyczajnie, po ludzku. 
I tak z jednej strony nie wiem czy sie dziwic czy raczej traktować to jako cos zupelnie ale to zupelnie normalnego???

Wczoraj nasz sąsiad sam z siebie, bezinteresownie... powiedział przyjdę w sobote do was i pomogę wam w drobnych naprawach jakby jakies byly... i rzeczywiście mamy jedna rzecz do naprawienia - drzwi od szafy... a on ma firme swoja, takich robot wlasnie domowo-ogrodowych... i mowi przyjdę, ot tak, bez grosza, zwyczajnie... 

Takze szaleje sobie emocje we mnie, te pozytywne, mega pozytywne z dobrocia ludzka związane!

O mailach, ktore dostaje od kolegow belfrow nie wspomnę... sa takie, ze lekka sie w oku kreci. 

Bardzo sie z tego ciesze i bardzo jestem wzruszona tym wszystkim... i mysle sobie, tak calkiem egoistycznie juz... ze nie jestem najgorszym człowiekiem skoro tyle pomocy, tyle spontaniczności i tyle życzliwości mnie i moja rodzine otacza... Buduje relacje piekne, mocne. Oczywiscie nie wszystkie takie sa, ale niektóre takie wlasnie sa. 



wtorek, 2 czerwca 2020

Wartość rzeczy, ktore posiadasz... jest bliska zeru!


Oto współczynniki strat... strat wartości materialnej rzeczy wedlug ubezpieczenia przeprowadzkowego... 

Przewiduje ono, ze na przyklad ubrania i buty, ktore masz "zyja" 3 lata i kazdego roku traca 33,33% swojej wartości... Ja mam wszystko stare to znaczy liczące sobie wiecej niz 3 lata; wiec jak musiałam dzis rano zrobic wycenę posiadanych rzeczy to sie okazało, ze nawet na 100 euros nie ma wartości moich 18 par butów czy 8 par spodni...

Dalej, obrusy, ręczniki, male aparaty kuchenne "zyja" wedlug nich 5 lat... dalej sa 0 warte... he, he czyli wszystko co mam warte jest 0 euros!

Punkt trzeci... pralki, zmywarki, telewizory i inne takie 7 lat zycia maja, traca co roku 15% swojej wartości... zastal mi tylko telewizor na ostatnim roku swojej wartości czyli wart 15% ceny, za ktora go kupilam, biurko i jedna kanapa...

Razem 165 euros

I ostatni punkt kanapy, fotele, materace z lozka "zyja" lat 10... 

tutaj sie oblowilam... mam na 350 euros!

Jednym słowem złodzieje moga przybywać bo sprzet jak to sie górnolotnie mowi "CALEGO ZYCIA" i dobra wszelkie... w calym domu nie mam nawet na 500 euros!

ha, ha, ha....

a czlowiek myślał, ze taki bogaty jest, ze tyle ma!, ze w szafach mu sie nie mieści... rzeczywistość jest zupelnie inna...

Pozostaje mi jako wartość materialna: pianino i biżuteria... tej ostatniej firma przeprowadzkowa nie bierze. W poczet dużych wartości wchodzi: bardzo stare meble, zabytkowe z masywnego drewna, metalu - nie mamy, obrazy cenne i zabytkowe lampy - nie posiadamy.

No spadliśmy dzis z wysoka... cos nam sie wydawało ale tylko wydawało... 

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Kolejne pożegnanie, prezent i ... sprzedane... cd.


Wczorajsze popołudnie i wieczor z Florence byly urocze ale tez zabarwione nostalgia, wspomnieniami. 

Dostalam cudowny prezent. Ten oto kuferek skórzany a nim seria notesów w roznych kolorach, oprawionych recznie w skore. Bede pisac... ah az mi tęskno do pisania bo narazie tylko sprzątam, sprzedaje, wyrzucam, układam, segreguje... 

Dzis rano przyjechał do nas jakis 80 letni pan ze swoja siostra i kupili podowojna komode, ktora mielismy od 6 lat w garażu, gdyz przestała nam sluzyc. Byla w dobrym stanie wiec 80 euros zysku. Sprzedaliśmy tez nasze raz noszone buty do golfa wiec kolejne 50 euros wpadło.  W srode przyjadą po bufet kuchenny... i tak powoli, stopniowo... 
Szkoda, ze z powodu pandemii biblioteki nie chca książek... bo mialam cala kolekcje książek w języku rosyjskim i musialam jej spora czesc wyrzucić na smieci a to mnie boli...

Podobnie rzecz ma sie z zabawkami czy ubraniami żadna organizacja nie chce ich przyjmować bo wirus... wiec popołudniu mamy dzieci z sąsiedztwa co to przyjdą sobie powybierać co chca. Mam z 3 kartony gier, antkowe ciezarowki, książek masa dziecięcych jeszcze w roznych językach, garaże, wyspy pirackie, statki kosmiczne, masa lego i placymobili, baczki bayblade... co sezam to wezmą reszta znow wyląduje na śmietniku... a szkoda...