poniedziałek, 30 sierpnia 2021

No to mam plan lekcji na Nowy rok szkolny...

 Pominę milczeniem fakt, ze jak zwykle nowemu nauczycielowi w danej placówce wlepiają to czego nikt nie chce czyli WOS... mam więc klasy, w których mam tylko WOS po 30 minut w tygodniu... a nie mam historii-geografii. 

W sumie mam 9 klas. 4 pierwsze klasy liceum, 3 drugie klasy liceum, 1 klasę o profilu technicznym i jedna klasę maturalna ale tylko na WOS i to tez jest profil techniczny. 

Zobaczymy jak to będzie ale wyglada niezbyt ciekawie. 

Mam te 18 godzin przepisowe. 

Poniedzialek 8-10 a co drugi poniedzialek 8-12

Wtorek 8-10

Sroda 9-12

Czwartek 8 - 17, cale 7 godzin a co drugi tydzień 9-17

Piatek 10-17 albo w co drugi 9-17

Czyli końcówka tygodnia mega ciężką, z dużą ilością godzin a początek tygodnia mega cool... bo mam 3 popołudnia wolne. 

Teraz się zorganizuje. 

W poniedziałki, wtorki i środy będę mieć po te 5-6 godzin popołudniu by przygotować się do i poprawiac to co ma być poprawione. 

Sport będzie wieczorami bo rano nie wyrobie. 

Weekendy chce zachować wolne. 

Muszę znaleźć tez czas na pisanie i na inne zaangażowania na Naukach politycznych, w stowarzyszeniach... na rodzine, gotowanie, sprzątanie - chyba kogoś zatrudnię bo nie wyrobie... 

tak sobie myślę 

Szykujemy się... za 40 euro!


Kiedyś mój syn Antoni... tak zaczynał nowy rok szkolny! Zabawa z klockami! 
Teraz od kilku dni siedzi w swoim pokoju i zapoznaje się z nowymi programami na ten rok szkolny, w którym to zacznie zdawać maturę. To przed-ostatnia klasa liceum i w ciagu dwóch nadchodzących lat, w zależności od jego rezultatów okaże się co ten inteligetny i kochany chłopiec będzie mógł w życiu robić. 
Francuski system. 
Bylam kupic mu przybory szkolne na nadchodzący rok... i zapłaciłam niecałe 40 euro za 10 zeszytów, 2 paczki kartek, gumkę, 3 myszki do poprawiania błędów w pisanym tekście i 3 tubki kleju. 
Więcej nic nie potrzeba, wszystko mamy z poprzednich lat. 

Ja tymczasem zaczynam w środę i siedzę jak na szpilkach bo planu wciąż nie mam... nie wiem jakie klasy mam... i czekam choć zaraz będę dzwonić. 
Kalendarze zapelniaja się do granic bólu... zaczynam z lekka panikować, jak co roku zreszta w stylu "jak ja to ogarnę"... z doświadczenia wiem, ze ogarnę tylko wrzesień będzie mega ciężki, ale taki jest zawsze. 
Z ciekawością czekam na zawarcie bliższej znajomosci z moimi tegorocznymi uczniami... i tak czekając stwierdzam, ze prace moja KOCHAM, ale nie warunki jej wykonywania. To już inna dyskusja. 


 

sobota, 28 sierpnia 2021

Rytm w Pornichet...

 



W Pornichet mam zawsze ten sam rytm...
Bieg poranny koło 7 rano - trening około 45-60 minut.
Potem śniadanie.
Toaleta poranna i zakupy w centrum... Co tam potrzeba. Dziś tylko 🍞.
Potem kawa i woda w mojej kawiarni na plaży. Sunset...
Koło 12... Idę szykować obiad.
Po obiedzie lektury na tarasie, pod sosna.
Koło 16 plaża... Latem albo marsze zima.
Powrót koło 19.
Kolacja. Lektury i o 22 spie!
Czasem restauracje czasem kino czy koncert.

piątek, 27 sierpnia 2021

czwartek, 26 sierpnia 2021

Freiburg nasze ostatnie zwiedzanie tego lata 2021!


Miasto średniowieczne choć bardzo zniszczone podczas działań wojennych... Miedzy Niemcami, Szwajcaria i Francja to stolica Czarnego Lasu... czyli Schwarzwald'u. Trochę ponad 230 000 mieszkańców ale iluż studentów! nawet w pełni lata! I jaka biblioteka uniwersytecka... otwarta w niedziele i w święta do północy... to mnie ucieszyło! ha! 
dziś to najbardziej ekologiczne miasto w Niemczech... wszystko jest zrobione tak by wykorzystać zasoby i chronić planetę. 
Byliśmy tutaj tylko w jedno popołudnie i wieczór więc krótko... ale dom, w którym żył Erazm z Rotterdamu znalazłam! 
Kolacje zjedliśmy na placu katedralnym. Katedra jest arcydziełem gotyku jak i dom kupiecki z XVI wieku! te pierwsza budowano przez 3 wieki, rozpoczęto w 1200 roku... i jak w niej brzmią organy... 
Francja jest niecałe 30 kilometrow dalej... a blisko granicy posiadłość i grób Charles de Gaulle... tak więc zatoczyliśmy europejskie kółko! 

Widzieliśmy tyle miejsc w te wakacyjne dni, ze aż zakręciło mi się w głowie od ich opisywania... tyle potraw skosztowaliśmy, tylu odkryć dokonaliśmy... to jest nasze BOGACTWO... najcenniejsze... ludzie, chwile, miejsca... Nie nowe domy, mercedesy czy inne torebki od Vuittona... a to co przeżywamy! I tej zasady nadal będę się trzymać! 

Tymczasem zmykam na ostatnie 3 dni laby nad ocean, do Pornichet! 











 

środa, 25 sierpnia 2021

Lichtenstein i jezioro Badenskie


Ani jedno ani drugie nie wzbudziło naszych ochów i achów, żadnego zachwytu, żadnej miłości wielkiej... nic z tych rzeczy! Ot byliśmy. Nad jeziorem są tłumy, wszędzie tłumy... do wody ciezko dojść bo nie ma gdzie zaparkować a jak już się znajdzie to większość plaż jest prywatna. te publiczne są zatoloczne i zaśmiecone - pisze o niemieckim wybrzeżu czyli o północy jeziora... by nie napisać "obsrane"... bo znalezienie toalety graniczy z cudem. Uciekaliśmy stamtąd. 

A Ksiestwo Lichtenstein... ciekawe cyfrowo... tak niezwykle bogate... średnia pensja to 8 tysięcy euro... ale brzydkie, nieciekawe... było sennie i nudno. Ot... jest coś takiego i to na tyle. Ceny horendalne na wszystko w tym na filizanke kawy tez od 5 euro za naparstek kawy wzwyż. Ładnie położne... ciekawa piwnica win księcia Lichtensteinu i to na tyle. 












 

Innsbruck cudnie kolorowe austriackie miasto.


Zdecydowania jedno z najpiękniejszych miast jakie dane nam było odwiedzić w naszym życiu! Nie metropolia, nie stolica a Innsbruck! Miasto liczące około 135 000 mieszkańców, położne wśród szczytów Alp, kolorowe, barokowe i tryskające radością! 

Z drugiej strony to muzeum pod gołym niebem. Chce muzea pod dachami tez są niezwykle interesujące tutaj. Podążyliśmy szlakiem przewodnika Michelin i się zachwycaliśmy!Miasto było pelne takich turystów jak my. 
Cesarski pałac z jego kaplica i mauzoleum cesarza Maksymiliana I datujace na XVI wiek... to te wielkie białe bryły. Wnętrza nie równają się Wersalowi ale są niezwykle ciekawe ( 9 euro wstęp). 
Zaraz obok zamku muzeum tradycji i rzemiosła tyrolskiego - fascynujące!!! (w cenie z kaplica cesarska 12 euro). 

Miasto i jego uliczki przyciągają jak magnes. Pełno tu muzyki Mozarta, który gościł w mieście w wieku 13 lat... jedno ze zdjęć niżej prezentuje tablice świadcząca o tym fakcie. Grają młodzi studenci, licealiści, ktoś tańczy, ktoś śpiewa. Życie wypełnia najmniejszy skrawek miejskiego bruku. 
Zachwyca "Zloty dach"... z 1500 roku. Stary pajacyk książąt zyskał sławe dzięki temu dachowi ale w rzeczywistości symbolizuje potęgę Habsburgow. Na przeciwko cudowna kamienica w stylu Rococo z XVIII wieku... a obok niej Hotel Goldener Adler z XVI wieku. Gdzie nie spojrzeć piękno, zabytki, bogata historia miasta... I z każdej, nawet najmniejszej uliczki... widać szczyty Alp. 
jednym słowem zachwyt. 

A jak zajdziecie do kawiarni Sacher to... w Austrii są 3 kawiarnie Sacher, które podają oryginalny Sacher tort  ( 7,9 euro porcja) czy znakomity Apfel strudel ( 5,9 euro porcja)... Receptury datują na XIX wiek. Coś pysznego, coś pięknego... coś... niezapomniane przeżycie!