Cieżko... Wczoraj przylecieli koło 19... Pojechałam po nich na lotnisko w Nantes - to jest masakrycznie WKURZAJACE, ze w stolicy Bretanii nie ma lotniska! To znaczy jest, ale malutki wypierdek z trzema przelotami dziennie. Zero jakiś sensownych połączeń. W Nantes lotnisko typu "pożal się Boże"... brzydota, niefunkcjonalna, tez mało lotów... Żeby się stad ruszyć i nie zapłacić walizki banknotów to trzeba jechać do innych miast, najlepiej w reigion paryski albo do Bordeaux.
Coz, nie zmienię tego.
Dzis ja znow musialam do pracy a jak tylko przyszłam i zjedliśmy obiad, to Antoni do Wersalu, na przygotowanie ustnych konkursów. Kolejne 3 tygodnie teraz bez niego. Ale tylko 3 to dla mnie jak rzut beretem!
Wczorajsze zdjęcia z Minorki znów mnie zachwyciły a przedwczorajszy zachód słońca na plaży Santa Andrea jeszcze bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz