środa, 24 września 2014

Uczniowie, szkoły, chóry i przeprowadzka czyli misza masz codzienny.

Zbyt dużo się ostatnio dzieje by móc opisać codzienność. Każdy dzień jest niezwykle intesywny. Gdy się budzę i wyjeżdżam z domu o 7h15 by dotrzeć na około 8h do mojej szkoły mój mąż i Antoś jeszcze śpią. Stéphane wstaje jak ja wychodzę a mój syn kilkanaście minut później. Co rano to Stéphane odstawia Antka do szkoły po czym jedzie do pracy.



Teraz czyli w środę o 14h36 mogę napisać, że nie widziałam Antosia od poniedziałku wieczór choć mieszkamy w tym samym mieszkaniu.







Jak on wczoraj wyruszył do szkoły to mnie już nie było. Po szkole ( wyjazd miał wczoraj) miał próbę swojego chóru do 19h, wrócił więc koło 19h30 do domu ale ja opuściłam dom przed 19 h by jechać na moją próbę chóru. Gdy wrociłam o 22h30 mój syn już spał. Gdy dziś rano wyjeżdżałam do pracy… jeszcze spał. Gdy wróciłam dziś o 13h30 (we Francji licea i gimnazja pracują w środowe poranki, od tego roku szkoły podstawowe publiczne też, ale prywatne nie) już go nie było bo jechał na swój trening golfa. Po nim ma saksofon w Konserwatorium.



Zobaczymy się więc dzisiaj wieczorem… 48 h.



Nigdy jeszcze nie mieliśmy tak napiętego grafiku w pracach, w domach, w szkole.



I muszę przyznać, że jest to dość ciężkie.







Antek jednak jak narzie na nic się nie skarży tylko ostro pracuje w wielu dziedzinach i dobrze ten rytm znosi. Ba, znosi go dużo lepiej niż my jego rodzice.



Ja czasami mam serdecznie dość… schorowanych uczniów z problemami, planów przewidujących 6 h lekcji non stop w poniedziałek – wychodzę po nich kompletnie nieprzytomna i to do tego stopnia, że boję się, że spowoduję wypadek na drodze wracając. Mało wtedy do mnie dociera. A odbieram w ten dzień Antka ze szkoły… jak i w piątki zresztą.







Stéphane ledwo zipi,  po 8 do 10 h dziennie w pracy plus transport, plus wożenie małego plus… przeprowadzka!







Czekamy na nią jak na “zbawienie” bo będziemy wszyscy mieć bliżej do prac i do szkół, będziemy mieć dwa miejsca parkingowe przed naszym domem oraz garaż… czyli ja nie będę już musiała okrążać przez kwadrans dzielnicy by znaleźć coś do zaparkowania, jakąś wolną przestrzeń. Stracimy znacznie mniej czasu na dojazdy i na parkowanie ... na samą myśl się uśmiecham!







Przeprowadzka już 16 października.







Tymczasem wizytują nas przedstawiciele firm przeprowadzkowych by wycenić koszta przedsięwzięcia… Było ich już 4 i ceny sa zaskakujące od 2000 euro do 792 euro… za tę same według ich rozpiski usługi??? Któż to pojąć może?



Czeka nas spakowanie 40 kartonów – około, jak to panowie określają. Do rozmontowywania mebli najmiemy jak i do opakowywania tzw: szkieł i kryształów. Ubrania z szaf przejadą bezpośrednio na wieszkach i stojakach by  nie trzeba było ich składać ani później prasować. Mimo wszystko czeka nas niezłe przedsięwzięcie, zamieszanie i rozgardiasz.



Dobrze, że od 17 października rozpoczynają się wakacje jesienne… będzie kilka dni wolnych na to by się od nowa urządzić i dokupić co nieco.





2 komentarze:

  1. No tak, masz co robić, ale po przeprowadzce będzie Ci lżej. Zazdroszczę jesiennych ferii. Tego nam w Polsce bardzo brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. No mam. A wakacje sa tutaj Co 6-7 tygodni. I nie wyobrazam sobie nawet inaczej. Odwalalabym wtedy swoja prace Albo byla na zwolnieniach bo jednak czlowiek ma ograniczona wytrzymalosc i jak sie pracuje to sie pracuje alé odpoczywac Tez trzeba umiec.

    OdpowiedzUsuń