niedziela, 25 lutego 2018

Teneryfa: La Laguna, Santa Cruz et Candelaria: Chrystus w spodnicy i karnawal. Czesc 5


Czwarty dzien na Teneryfie uplynal nam w calkiem karnawalowych rytmach! Byla sobota po Srodzie popielcowej czyli liturgicznie Wielki Post. Jednakze dla mieszkancow wysp Kanaryjskich i to od czasow przybycia tutaj konkwistadorow czyli od XVI wieku to wlasnie sobota po Popielcu jest ostatnim dniem karnawalu - nie wiem czy Francuzi sie zainspirowali, ale u nas tez sa zakonczenia karnawalu podczas Wielkiego Postu? W kazdym razie karnawal czyli pochod przebierancow i inne uciechy w stolicy wyspy Santa Cruz zostaly docenione przez UNESCO, gdyz jest to karnawal o miedzynarodowym znaczeniu i charakterze. 
Zanim jednak dotarlismy do Santa Cruz caly poranek spedzilismy w La Laguna i oczarowani jestesmy tym miastem. To spore miasto, studenckie, mieszka tutaj 152 000 osob. A od 1999 roku miasto to jest Dziedzictwem Ludzkosci. Niebywaly urok, ilosc historycznych obiektow, nie tylko XVI wiecznych domow ale tez katedry, kosciola niepokalanego poczecia czy palacy biskupich. Poza tym kolory! Tak jak na wyspach Bahamas i tutaj wyraziste, piekne kolory czynia z tego miejsca wyjatkowa akwarelke. 
Na wzor La Laguna konkwistadorzy wybudowali wszystkie inne miasta w Ameryce lacinskiej... maja dokladnie ten sam plan, rozklad ulic, budynkow i placy. 
Bardzo chcielibysmy tam wrocic.

Po La Laguna ruszylismy do Santa Cruz... a tam juz cale miasto i spora czesc mieszkancow wyspy szli poprzebierani, roztanczeni, radosni! Cudowne przezycie moc dzielic te radosc. Od razu przypomnialy mi sie moje studia nad tekstami Rablais i jego opisami karnawalow z XVI wiecznej Francji. I tak jak w Bordeaux jest karnawal ale nie ma ducha karnawalu tak w Santa Cruz zachowano tego ducha i nawet koscioly otworzyly swe drzwi szeroko na karnawalo przemarsz ludnosci! 
Wracajc z Santa Cruz zahaczylismy o Candelarie. Male miasteczko nad oceanem, gdzie mieszakncy Teneryfy wybudowali sanktuarium, do ktorego co 15 sierpnia licznie pielgrzymuja. Na ogromnym placu przez sankturaium ustawili jednak w szeregu wszystkich mitycznych bogow mitologii Guanches czyli rdzennych mieszkancow wysp Kanaryjskich... i jak tutaj nie mowic i nie myslec o synkretyzmie? 








Antek nad churros i goraca czekolada.









Katedra w La Laguna z zewnatrz i w srodku z Chrystusem w spodnicy. 
 





Santa Cruz





Candelaria

















sobota, 24 lutego 2018

7 i 8 tydzien 2018. Bilans. Pod znakiem Teneryfy! Francuska codziennosc: czesc 154.

Dwa wakacyjne tygodnie podczas, ktorych sporo zwiedzilam, poznalam, przezylam, odpoczelam... Jednym slowem bardzo udany i bardzo piekny czas. 
1. Praca zawodowa

Nie bylo jej w liceum bo obiekt zamkniety na szkolne wakacje. Za to w domu bylo jej sporo: 72 sprawdziany poprawione, lekcje na ostatnie 3 dni przygotowane. Ale tez 36 egzaminow studenckich z historii, z nauk politycznych poprawilam w okolo 18 godzin i to ostatnio: sroda, czwartek. Mialam zapal. Troche zarobilam wiecej... wiec sie ciesze. 
2. Praca domowa

Przez tydzien calkowita laba, ale przez drugi tydzien nic z tego... prasowania, prania, walizeczki w te i wewte, zakupy, gotowanie. Jednym slowem z wyjazdami rzecz ma sie tak, ze przed i po pracy domowej jest z dwa razy wiecej - widze po czasie jaki musialam na to wszystko poswiecic buuuu...
3. Dieta

Przez tydzien na Teneryfie o zadnym poprawnym jedzeniu nie bylo mowy... byly drinki i koktajle codziennie!!!, desery codziennie a czasem i dwa razy dziennie! jednym slowem byly wakacje!
W domu sprawy wrocily do normy. Godziny, dietetyka wszystko jest przestrzegane w najdrobniejszym szczegole, wlacznie ze spozywanie tylko i wylacznie( no prawie) zywnosci czystej ekologicznie, za ktora sporo place, ale to z wyboru. 
4. Treningi

0 treningow na wakacjach bylo za to sporo chodzenia, kilometrami, godzinami w gorach nizszych i wyzszych. Od powrotu i przed wyjazdem juz normalny rytm 4 treningi tygodniowo. 
5. Auto-hipnoza
Praktycznie codziennie poza dniami pobytu na Teneryfie. Tam nie byla potrzebna by zasnac! W domu jest!
6. Wydatki
Oprocz wydatkow wakacyjnych opisanych w dziale Teneryfa bylo sporo innych. Na poczatek te bytowe czyli jedzeniowe. Luty zamknelam suma 654 euro za zarciolko. Calkiem normalny wynik. Nawet nieco nizszy niz zwykle. 
W czwartek udalam sie do miasta by kupic prezenty mezowi mojemu, ktory 5 marca bedzie obchodzil swoje 40+ urodziny. I oczywiscie kupilam: pulower w serek z welny merinos i koszulke polo, ale sobie kupilam WIECEJ niz mezowi! Taka ze mnie dobra zona he, he...
Bylam w Uniqlo, ta japonizujaca marka ostatnio jest dla mnie hitem. Co miesiac do nich zagladam i uwielbiam ich rzeczy. Sa wysokiej jakosci, z dobrych materialow a jednoczesnie po bardzo przystepnych cenach. Tak wiec ja mam bluzke i dwie sukienki i pasek tez! Wszystko projektow Ines de la Fressange, dawnej francuskiej Top Model a dzisiaj projektantki. Sukienki po 50 i 40 euro to niewiele a bluzka za 30 euro. 
Do tego doszly zakupy komsetyczne wszak poza syberyjskim mrozem do wiosny sie zblizamy wiec zakupilam caly nowy zestaw: demakijaz, krem, serum i pod oczy... marka apteczna SVR, ostatnio sowicie przez dermatologow nagrodzona. To skorzystam! Nowa skora, nowa kiecka i nowa ja! a co? 
7. Przeczytane w ostatnich dwoch tygodniach
Tutaj bylo ambitnie! Kazuo Ishiguro najnowszy literacki Nobel polknelam w 4 dni, potem Szymona Holownie "Instrukcja obslugi solniczki" w 3 dni... na reszte zostaly mi dwa numery "Tygodnika Powszechnego", jeden numer "Lire" i jeden numer "Elle" i "Marie France" ot tak sobie wakacyjnie. 
Goraco polecam Ishiguro to zupelnie inny styl pisania niz europejskich autorow. Pelno tutaj zakamarkow, emocji, niedopowiedzen... uwielbiam!
A Holownie czytam co tydzien w Tygodniku wiec zbior jego felietonow bardzo mnie ucieszyl i pozwolil na uporzadkowanie pewnych mysli. Za co autorowi bardzo dziekuje!
8. Wydarzenia specjalne
Wyjazd na Teneryfe... za krotki, wrocic trzeba. Antka dojrzewanie w tempie ekspresowym: nauka, lektury, treningi, przyjaznie, relacje miedzyludzkie - to wszystko obserwuje z bliska i nie moge wyjsc z zachwytu jakie madre dziecko mam! 





Teneryfa: Icod de Los Vinos, Garachico i cala Isla Baja. Czesc 4.


Trzeciego dnia mielismy napiety program bo bardzo duzo chcielismy zobaczyc! Dni mijaly blyskawicznie, wciaz sie chcialo wiecej a czasu pozostawalo zbyt malo jak na nasze apetyty. 

Tego dnia ruszylismy wiec na zwiedzanie calej polnocno-zachodniej czesc wyspy. Nosi ona nazwe Isla Baja i jest najpiekniejszym regionem na Teneryfie ze wzgledu na swoj klimat, walory przyrodnicze i ciekawa historie. Niestety i tutaj musielismy wybierac. Na poczatek pojechalismy wiec do 1000 letniego drzewa Drago znajdujacego sie w Icod de Los Vinos. Nazwa tego miasteczka wskazuje na uprawe winnic i rzeczywiscie wina z tego regionu sa pyszne i cenione. Domy zachowaly tutaj swoj XVI-sto wieczny ksztalt i wyglad a drzewa w tym olbrzymie fikusy i drago sluza cieniem turystom i bawiacym sie dzieciakom. Z jednego ze starych placow mozna ujrzec 1000 letnie drzewo Drago, ale mozna tez do niego podejsc wykupujac bilet do ogrodu botanicznego. Co tez zrobilismy. To drzewo ma 16 metrow wysokosci i 20 metrow obwodu jego lacinska nazwa to Dracaena Draco Canariensis. 

Kilka kilometrow dalej, przejezdzajac wzdluz plantacji bananow znajduje sie nadmorskie miasteczko Garachico.  To niecale 5 tysiecy mieszkancow, ale jakze ciekawa historia w tym zniszczenia miasta w wybuchu El Teide w 1706 roku. Miasto zostalo pokryte lawa i tylko zamek Swietego Michala sie uratowal, ktory dzisiaj znajduje sie tuz obok portu. Uliczki sa waskie, domu zrekonstruowane, ale to co przyciaga tutaj najbardziej to olbrzymie fale Atlantyku i przybrzezne skaly. Najfajniej byloby przy zachodzacym sloncu z sangria w reku je obserwowac, ale niestety trzeba bylo jechac dalej. 

Wjechalismy do masywu Teno, masywu bazaltowego, ktorego najzwysze wzniesienie osiaga 1003 m npm. Tutaj jest RAJ! Masywy drzew laurowych- jak tam pachnie!, skaly opadajace pionowo do oceanu, drogi waskie i krete a przede wszystkim masa tras pieszych, z ktorych oczywiscie w malym stopniu, ale jednak skorzystalismy! Posrodku tych gor malutkie wsie czy miasteczka i widoki zapierajace dech w piersiach, szczegolnie te na sasiednia wyspe Gomere. 
Jest to tez rolniczy raj, gdyz uprawa tarasowa ma sie swietnie. Powietrze jest tutaj krystalicznie czyste i nie tylko pisza o tym w przewodnikach, ale to sie po prostu czuje w sobie i na sobie! Czesc rolnicza Hiszpanie nazywaja Parc Rural de Téno. 





Najstarsze drago kanaryjskie


Plantacje bananowcow opadaja lagodnie az do nadoceanicznych skal.




Garachico













Masca