sobota, 28 października 2017

"Odchodzic" na targach w Krakowie. C29

Wczoraj dostalam wiadomosc od kolezanki pisarki, ze moj ksiazka jest wystawiona na targach w Krakowie. Stoisko C29. Dumna jestem.

czwartek, 26 października 2017

Antek na pierwszym stazu - AIRBUS A 320. Francuska codziennosc: czesc 114


No to sie doczekal...
Na koncu ubieglego roku szkolnego obiecalismy malemu staz dla poczatkujujacych w prawdziwej kabinie Airbusa A 320. Obietnicy trzeba bylo dotrzymac. Tym bardziej, ze byl to prezent za znakomite wyniki w nauce w roku ubieglym. Po kilku miesiacach oczekiwania... przyszedl dzisiaj ten dzien.
Dziecko moje zasiadlo w symulatorze lotow, ja z a nim, po prawej prawdziwy, profesjonalny mlody pilot! Do tego przystojny... eh...

Antek zapoznal sie z urzadzeniami pokladowymi i sprobowal krotkiego lotu: Dubai-Dubai: startowanie i ladowanie, po czym na koniec zazyczyl sobie ladowania w Nicei bo lotnisko jest nad samym morzem. Wszystko zrozumial, rozkazy wypelnial, ale sprawa nie jest taka prosta jakby sie moglo wydawac. Najdrobniejszy ruch w prawo albo w lewo i lecisz... wyrownac to to, to trzeba sie nameczyc... znac sie na tym po prostu. Ladowanie w Dubaiu przyprawilo mnie o calkiem prawdziwe a nie symulowane mdlosci... tak trzasl...

Antek zachwycony. O stazu na brevet z pilotazu mowi od dosc dawna. W bazie wojskowej 106 proponuja u nas, ale od 16 roku zycia wiec jeszcze musi troche poczekac. Tymczasem dostal w prezencie 30 minut lotu w kabinie pilotow ale na lotnisku paryskim CDG... trzeba bedzie pojechac tam by mogl maly z tej sposobnosci skorzystac.

Przeczytane w tym tygodniu: Houellebecq, Senghor i numer "Histoire"


Sporo sie dzieje ostatnio, sporo tez czytam korzystajac z mojej powracajacej od czasu do czasu bezsennosci. 
Lépopold Senghor, przez 20 lat prezydent Senegalu, minister, deputowany IV Francuskiej Republiki, poeta, wspoltworca ruchu "Négritude" wraz z Césaire Aimée i innymi bohaterami dekolonizacji. 
Podczas 2 wojny swiatowej, nieznany nikomu poeta byl wiezniem dwoch obozow w Saint-Médard en Jalles ( obok Bordeaux) i w Poitiers. Nalezal bowiem do grona "wybrancow" czyli strzelcow senegalskich, formacji militarnej utoworzonej jeszcze w XIX wieku przez francuskie imperium.
W 2010 roku, pewien niemiecki badacz znalazl w archiwach 10-cio stronicowy anonimowy raport z obozu z Poitiers. Po glebszych studiach okazalo sie, ze redagowal go Senghor. 
Wyzej wspomnianych obozow juz nie ma, ale ja z moimi uczniami, 10 listopada wybieram sie na calodniowa uroczystosc na ... pole, miejsce obozu w Saint Médard en Jalles. Odczytalam wiec wiersze Senghora, powrocilam do jego biografii i do jego idei. Zachwycilam sie tym intelektualista od nowa! Dal uczniow tez przygotowalam co nieco i jestem juz ciekawa ich reakcji. 

Przygotowujac dalsze rozdzialy lekcji... przecytalam tez kolejny numer miesicznika "Histoire" a nim spore dossier o amerykanskich zolnierzach pierwszej wojny swiatowej. Przyplywali do 4 francuskich portow, w tym do portu w Bordeaux choc dzisiaj w miescie nie ma sladow ich bytnosci. Co 10-ty byl czarnoskory i po raz pierwszy zderzyl sie ze spoleczenstwem, w ktorym nie bylo segregacji rasowej, tej oficjalnej. Amerykansy chlopcy przywiezli koszykowke, nieznana wtedy w Europie, przywiezli jazz i blues. Zachwycil mnie niepublikowany dotad dokument Henryka Bergsona o powolnym decydowaniu sie Stanow Zjednoczonych do udzialu w tej wojnie, o stanowisku Willsona. Wykorzystam go na lekcji. 

A z lektur bardziej na luzie... powiec Michel Houellebecq "Mapa i terytorium". Jego piata powiesc. Strategia powiesciowej neutralnosci. Zimny, lodowaty ton. Nasza obnazona do bolu wspolczesnosc. Ale czy normalny pisarz moglby jak Houellebecq opisac swoja wlasna smierc, glowe odcieta na fotelu, poszatkowane cialo??? Brrr... ja nie! Brak emocji i zimne opisy. Mapa jest oczywiscie geograficzna i spoleczna mapa dzisiejszej Francji... nie tylko rysowanymi mapami jednego z bohaterow Jed'a. Ta spoleczna geografia z biegunami "people" i pustyniami wsi. Ale zaden z przedstawionych osobnikow nie jest tak naprawde realny... ma sie wrazenie, ze sa to marsjanie, alieny jakies...Dekadencja naszego spoleczenstwa i ostatnia zbrodnia. Medytacje nad trupem. Naszym losem. Polecam goraco. Bardzo nietypowa to ksiazka. 


środa, 25 października 2017

Oradour sur Glane - miasto spalone wraz z mieszkancami przez nazistow 10 czerwiec 1944.


Pamietaj! Pamietaj o nas...
Antos zatrzymal sie na dluzsza chwile przed fotografia tych dzieci zawierajaca ten napis... jego audioprzewodnik zawisnal bezwladnie. Mialam wrazenie, ze probuje wypatrzec cos w twarzach tych dziewczynek, tak podobnych do jego szkolnych kolezanek...
Pamietaj o nas...


Dzien byl wjatkowo piekny i sloneczny, troche jak ten czerwcowy z 1944 roku, gdy 3 dywizja Waffen SS Das Reich wjechala do miasteczka Oradour sur Glane. Przejechala przez jego glowna ulice po czym otoczyla cala miescine z prawej i z lewej strony. Wszystkich mieszkancow zgromadzono na placu centralnym, przed kawiarnia. Stali i czekali. Bylo wczesne popoludnie. 
Po czym przystapiono do oddzielania mezczyzn od kobiet, dzieci i stracow. Te liczna grupe zaprowadzono do lokalnego kosciola i zamknieto. Mezczyzn ustawiono twarzami w strone murow i zaczeto rozstrzeliwac. Kilku z nich udalo sie uciec. 

Po kilku godzinach do kosciola wrzucono gaz a nastepnie rzucano granaty by na dogorywajacych ludzi zwalil sie dach zabudowania. 
Wszystko im sie udalo.
Zabili 642 osoby... przezylo 6 osob. 
Nastepnego dnia wrocili, dobili konajacych, podpalili calosc, nie chcieli zostawiac sladow...

Niewielu doczeka procesu w Bordeaux w styczniu i lutym 1953 roku. Francuskich nazistow obejmie zreszta amnestia, bo z Alzacji dzialali pod przymusem. General De Gaulle przyjedzie tutaj juz w marcu 1945 roku i wyda rozkaz ochrony tego miejsca. W 1950 osada zostanie otoczona murem... i od tego czasu TRWA... dla nas, bysmy pamietali...

Muzeum Oradour sur Glane.


"Wiemy, ze czlowiek jest bytem racjonalnym ale czy ludzie tez nim sa?" - Raymond Aron

Wejscie do zachowanych ruin miasteczka po prawej stronie...

A po lewej ten rozlozysty dab z czaspow sprzed 2 wojny swiatowej i napis z 1950 roku na dole CISZA... jest tutaj wyjatkowo cicho pomimo dziesiatek, setek turystow. 



Zycie wybiera czasami dziwne miejsca na trwanie.

Glowna ulica, porosniete trawa szyny tramwajowe...

sklep rzeznika... i jego narzedzia

Kosciol w Oradour sur Glane, bez dachu...




I lokalny cmentarz... fotografie 4 dziewczynek zamordowanych w szkole dziewczat.

Pomniki Republiki, zwienczony krzyzem i trzema flagami... szklane trumny ze spalonymi resztkami ludzkimi...

Poczta, telefon, telegraf...

Recenzja na lubimyczytac.pl - "Odchodzic"

Dziekuje autorce za jej lekture mojego tekstu...

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4808340/odchodzic

wtorek, 24 października 2017

A imie jego 44. Dzisiaj obchodze urodziny.


Pamietam jak w ubieglym roku robilam sobie taki podsumowujacy wszystko wpis... o tym kim jestem, czego chce... 
Dzisiaj znowu nadszedl ten dzien, dzien urodzin. Inny niz zwykle bo dzisiaj Antos wracal ze stazu choralnego w porze obiadowej wiec bylo troche zamieszania. 
Dzien wakacyjny, leniwy, wypelniony dobrociami.

Przede wszystkim zyczenia... dostalam ich sporo i nawet tesciowie, ktorzy o moich urodzinach przez kilka lat nie pamietali w tym roku punkt o 12 h zadzownili. Ucieszylam sie bardzo. Kazdemu wiec z osobna bardzo za te pamiec i za te zyczenia piekne dziekuje!!!! Byle sie spelnily teraz!
Maz przywiozl zamowione na urodziny ciastka, ktore nazywaja sie "wydmy" czyli dunes... ostatnio bardzo modne w Bordeaux. Sliczne i pyszne. Sama zjadlam cale 6! 

Po czym poszlam grac w badmintona z moim synem do sali. 30 minut marszu, godzina gry, 30 minut marszu. Spoceni wrocilismy i zmachani, ale tacy szczesliwi!
Antek tez stazowo przywital nas usmiechem. Wszystko mu sie podobalo a szczegolnie krecenie filmu dokumentalnego o chorze - uczestniczenie w tym projekcie. 

Takze podsumowan robic dzis nie bede... wlasciwie wszystko co napisalam rok temu jest wazne dzisiaj. Jestem tylko jeszcze bardziej dojrzala, bardziej spokojna i wiem czego chce!
I oczywiscie publikacja kolejnej ksiazki dodaje mi skrzydel i to ogromnych skrzydel!

Forme trzymam, nadliczbowy kilogram juz zgubilam, ciesze sie zyciem kazdego dnia, tym co daje bo daje tak wiele. Pewnie, ze zawsze moze byc lepiej, moge wygrac kilka milionow euros, rozwiazac kilka problemow, swiat objechac... ale, ja jestem SZCZESLIWA tu i TERAZ i w tym co JEST. To mi wystarcza. Pracuje na wiecej, jak przyjdzie to dobrze, jak nie przyjdzie to tez dobrze, zmienie plany i kierunek. 
Lubie sie tak czuc, lubie ten moj wewnetrzny pokoj, te codzienna radosc. 

Jutro jade z Antkiem na wycieczke do Oradour sur Glane, miasteczka, ktore nazisci spalili wraz z jego mieszkancami 10 czerwca 1944 roku. To bedzie wyjatkowy moment.

W piatek jade na tydzien wakacji, najpierw do Pornichet pozniej na chwile do tesciow. I przygotowalismy sobie z Antkiem caly plan... nasze mega zdrowe Menus, nasze bieganie na plazy, Thalasso czyli morskie Spa, tenis i golf, kino i restauracje. Poukladalismy sobie ladnie to co chcemy zrobic, jak i kiedy, jak chcemy odpoczac. I wiem, ze bedzie fajnie. Lubie to. 




poniedziałek, 23 października 2017

"Detroit" - film o beznadziejnosci

Genialny, znakomity, magistralny, ale... taki ciemny, czarny, tracacy beznadziejnoscia. 
W sobote wieczorem bylismy z mezem w kinie na "Detroit". Film amerykanskiej produkcji, zrealizowany przez Kathryn Bigelow przedstawia wycinek letnich wydarzen z 1967 roku. 

Fala zamieszek jaka przetoczyla sie wtedy przez te stolice amerykanskiego przemyslu kosztowala zycie 43 osob i zawazyla na zyciu 467 innych. Wojna w Wietnamie i segregacja rasowa byly glowna przyczyna tej przemocy. W Detroit, gdzie panuje rewolucyjna atmosfera tego lata 1967 roku, pewnej nocy Gwardia narodowa slyszy kilka wystrzalow. Dobiegaja one z Algiers Motel. Nie respektujac zadnej procedury i zadnego prawa policjanci poddaja przesluchaniom kilku klientow hotelu... wszyscy z nich sa czarnoskorzy poza dwiema mlodymi dziewczynami. 3 mezczycn zostaje zabitych, wykonano na nich po prostu egzekucje. Inni sa ranni, gdyz bici. 
Konstrukcja filmu jest dosc nietypowa. Wszystko zaczyna sie delikatnie, spokojnie, czule wrecz by powoli wspinajac sie po schodach dramaturgii wybuchnac niezwykla przemoca. Praca nad zdjeciami, gra aktorow czynia ten film wyjatkowym. 

Koncowka jednak troche rozczarowuje, z takiego zwyklego, ludzkiego punktu widzenia. Proces winnch zabojstw policjantow konczy sie niczym. Sa uniewinnieni. Zabili, bili, ale... sa biali. 
Plakac mi sie chcialo wychodzac z kina. Ale w naszym zyciu codziennym tez przeciez tak jest... winni prosperuja i to czesto; uczciwi i dobrzy cierpia, czasem choruja, czasem gina. Taka jest ta nasza ludzka natura. Sprawiedliwosc pada jak deszcz na Saharze...

Nowa dostawa "Odchodzic"

pierwsza partia moich ksiazek wyprzedana... Stad te Braki. W piatek wydawnictwo wyslalo kolejna do hurtownii ksiazkowych, Beda wiec w dystrybucji za kilka dni.

niedziela, 22 października 2017

Niepokoje mlodego autora...

Dzisiaj rano odbylam rozmowe telefoniczna z moja mama...
Poniewaz wciaz nie mam moich autorskich egzemplarzy "Odchodzic" a wyslane zostaly one przez Poczte Polska juz wiele dni temu... i nie wiem jak to poczta funkcjonuje skoro wciaz nie ma?
To rodzice moi z lekka sie zdenerwowali juz tym czekaniem.

Nie bede opisywac mojego stanu frustracji. Kazdy kto na cos kiedys bardzo w zyciu czekal pewnie bedzie wiedzial o co chodzi.

Jest jednak gorzej niz myslalam. Przejrzalam z mama wszystkie mozliwe ksiegarnie internetowe, ktore mi Google zapodal i ksiazki nie ma nigdzie. Wszedzie informacja: artykul niedostepny, chwilowo niedostepny, juz niedostepny... Strona wydawnictwa wyswietla tylko, ze jest, ale czekac trzeba dni kilka.

Niepokoje sie wiec bo nie rozumiem, a jestem zwierzeciem racjonalnym i potrzebuje zrozumiec pojac, skumac... Gdzie sa moje ksiazki? To jest nowy produkt. 10-ciu dni nawet nie ma i juz jest niedostepny? sekrety? Tajniki dzialania rynku ksiegarskiego???

Jutro dzwonie do wydawnictwa bo pojac chce i musze bo sie denerwuje po prostu!

Spotkanie...

Wczoraj popoludniowa pora odbylam z wirtualna kolezanka Joanna... ale kolezanka od lat, bo jeszcze z czasow Dziennikow Twojego Stylu.

Pseudonim Hela, przyjechala na dluzszy weekend do Bordeaux z inna kolezanka i tak... spotkalysmy sie pod opera. Bylysmy w herbaciarni Any Tea's... troche pospacerowalysmy choc niewiele bo parasolek zapomnialysmy zabrac z lokalu...
To chyba emocje i wrazenia.

Spotkalam piekna osobe, wrazliwa, ciekawa... fajnie nam sie gadalo i czekam na wiecej Joanno!

sobota, 21 października 2017

"Odchodzic" zapowiada i wybiera Kuznia literacka.

I Na kuzni literackiej tez pojawila sie informacja, zapowiedz, o ksiazkach, ktore warto...

http://kuznia.art.pl/nowosci-wydawnicze/1915-odchodzic-agnieszka-moniak-azzopardi.html

Zawiadomienie o narodzinach. Francuska codziennosc: czesc 112


No w koncu... szwagier i szwagierka przyslali zawiadomienie o narodzinach Diany. To jeden z kluczowych punktow francuskiego savoir-vivre. Zawiadomienie jest sliczne, w formie zdjecia z imieniem Diany i data. Tekst znajduje sie z tylu.

Od razu przypomniala sobie jak robilismy zawiadomienie czyli Faire part de naissance dla Antka... nasze bylo bez zdjecia. Wlasnie probowalam je znalezc ale nie mam... buuuu... u moich rodzicow znajde. Byl to klasyczny bialy kartonik z wyzlobionymi stopkami. W srodku tekst o tym jak to szczesliwi jestesmy zawiadomic o narodzinach Antoniego, Karola, Henryka Moniak-Azzopardi.

Kolekcjonuje wszystkie takie zawiadomienia jakie otrzymujemy od rodziny, przyjaciol i znajomych. I bardzo podoba mi sie ten zwyczaj. A niepodoba jego brak w Polsce. Podobnie mam z chrzcinami... Podoba mi sie francuski zwyczaj organizowania chrztu indywidualnie z ksiedzem, ze wspolnota parafialna, do ktorej sie nalezy. Bardzo cenilam sobie ten czas, gdy wybieralismy czytania, piesni, oprawe muzyczna chrztu naszego dziecka, gdy drukowalismy ksiazeczki z cala ceremonia dla naszych gosci, gdy kupowalam Antkowi jego sukienke chrzcielna w antykwariacie bo chcialam miec cos wyjatkowego, z historia, z epoki a nie poliestrowy becik z gryzaca koronka. 
Czulam, ze to jest cos waznego, chrzest, chrzest mojego syna.

Natomiast bardzo niepodoba mi sie chrzczenie kilku albo i kilkunastu dzieci naraz, pod rzad, bez ceregieli, na mszy do tego (sic) w polskich kosciolach. Ostatnio widzialam taki chrzest w kosciele Swietego Mikolaja w Walczu, w 2010 roku i to w dzien wielkanocny... chrzest w godzinie obiadowej bo to byla msza o 13... pol kosciola bobasow z rodzinami w upstrzonych becikach i sporo placzu. W ogole te dzieci nie byly przedstawiane wspolnocie parafialnej. Ani ich rodzice ani chrzestni nie zabierali glosu, dlaczego prosza o chrzest, dlaczego sie angazuja, co to zaangazowanie dla nich znaczy? Podchodzili jak w kolejce do miesnego w latach 1980 do prezbiterium, tam glowke polali, olejem nakreslili ale tasmowo... brrrr... 

az mi ciarki ida jak sobie to przypomne bo odczucia mialam straszne. 

Do Diany jednak wracajac...
nie widzielismy jej jeszcze i pewnie zbyt szybko nie zobaczymy bo nie ma nas na Boze Narodzenie we Francji a brat Stéphana tylko w tym czasie bedzie w Rennes. Do Bordeaux dojada na wiosne dopiero bo maja pelne kalendarze... a my do nich pewnie tez na wiosne choc moze w dzien Nowego Roku do ich wiejskiego domu zajedziemy... narazie takie sa plany.
Diana rosnie zdrowo. Za kilka dni po raz pierwszy zostanie sama z tata i z mlodszym bratem na caly tydzien bo jej mama, a moja szwagierka wyjezdza ze swoja starsza corka na tydzien do Izraela.
Dziadkowie beda do pomocy. Tymczasem Typhaine wrocila juz do pracy bo jako lekarz na swoim to musi. Malutka zajmuje sie ta sama niania, ktora zajmowala sie jej siostra i bratem. A ja podziwiam tego slicznego bobaska! Antek ustawil sobie zdjecie kuzynki na biurku i je obcalowuje. 

piątek, 20 października 2017

Znow o "Odchodzic"

Dziekuje i czekam na cd...

http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/2017/10/ochodzic-agnieszki-moniak-azzopardi-pod.html

Pojechal a my... zostalismy. Francuska codziennosc: czesc 111.


Po szybkim podwieczorku, moje dziecko ruszylo w droge ze swoim chorem. Jeden autobus, jeden bus, 4 samochody. Autobusy jak zwykle obklejone plakatami choru. Zawsze sie z tego smiejemy z innymi rodzicami, ze nasze male "gwiazdy" nie podrozuja incognito.

Antek nawet sie z nami nie pozegnal zbytnio bo byl zbyt zaaferowany kolegami po fachu. Wiezie ich ten sam kierowca co zawsze w wyjazdach francuskich.

Pospiewaja, film nakreca, dadza 2 koncerty i we wtorek powrót do domu, na prawdziwe wakacje choc z mnostwem pracy szkolnej niestety.

Ostatni dzien minal dobrze. Nauczycielka od francuskiego zrobilam im Biblioteke. Kazdy z uczniow dzielil sie z sasaidem na okres wakacji ulubiona i przeczytana ostatnio ksiazka. Antek zabral powiesc o Juliuszu Cezarze i podobno wiele osob ja chcialo dostac. On chcial od jednej kolezanki "Dziennik Anne Frank" ale tez sie niestety nie zalpal, dostal Sherlocka Holms'a i go to uszczesliwilo.

My tymczasem zostalismy w domku sami. Jest cicho a wlasciwie to jazzowo bo namietnie jazzu wieczorami sluchamy. Zaraz zrobi sie ciemniej, tak kolo 20 godziny to pozapalamy swiece i bedziemy czytac, a moze bede tez pisac czy tlumaczyc.
Jutro raniutko jogging, sniadanie... wieczorem kino pewnie chyba, ze nam sie plany zmienia...

Na kolacje grzyby smażone i kasza gryczana - hm uwielbiam!

z 58 kilogramów dobilam do 59 kilogramów po pierwszym okresie w szkole... hm, hm. Niestety obiady na stołówce, 2 razy w tygodniu i moje codzienne łakomstwo robia swoje. Teraz zacisne nieco pasa by powrócić do dawnej wagi, przede wszystkim pobiegam... Za 3 -4 dni wroce do mojej normy.

Bylam u fryzjera dzis popoludniu i mam nowy kolor... zamiast kalifornijskiego blondu mam blond bardziej popielaty. Stéphane uwielbia, mowie, ze ma wieksza klase na zimowy okres. Zobaczymy jak sie bedzie nosic.

Dobrego wieczoru!




czwartek, 19 października 2017

CUDOWNA RECENZJA...

Dziekuje z calego serca!

http://martamrowiec.pl/agnieszka-moniak-azzopardi-odchodzic-2017/

Czuje WAKACJE! Francuska codziennosc: czesc 110.


Rozpoczelam wakacje. Ostatnia lekcje zakonczylam o 14h50 i youpiiiiii! Wolne do 6 listopada. 
Wiekszosc moich kolegow w pracy nie mogla sie juz tych wakacji doczekac. POczatki roku zawsze sa trudne, zmudne i wkurzajace czasami tez. Ja akurat mam to szczescie, ze w piatki do konca lutego nie mam lekcji wiec rozpoczelam moje wolne juz dzisiaj. Tyle, ze rozpoczelam je bardzo pracowicie od zakupow na kolejny tydzien, odebrania Antka, sprzatania tych zakupow, ale juz po... juz sobie siedze, slucham muzyki, pisze i za chwile pewnie zaczne planowac.

Bo w zyciu belfra jest sporo wakacji, ale... polowa z nich, w moim przypadku, jest wypelniona praca. Mam kilka sekwencji do przygotowania, z 200 stron dokumentow do przeczytania... sprawdzianow tylko nie mam za to bede miala 3 klasy zaraz po wakacjach. O przepraszam, bede miala od studentow Sciences PO... pierwszy cykl historii. Co innego jednak pracowac spokojnie w domu, w swoim rytmie a co innego wstawac o 6 h rano i jechac w ciemna noc. 

Drugi tydzien bede odpoczywac. Jedziemy do Bretanii bo Nicea narazie nie wychodzi. Chyba nie dla nas ten pomysl byl. 
Antek jutro wyjezdza na staz choralny. Beda krecic film dokumentalny o jego chorze i z chorem. Wiec bedzie sie dzialo!

Wczoraj jedank spedzilam popoludnie na zakupach dla domu co dalo mi tez szanse przyjzec sie blizec nowej aktywnosci mojego syna - zeglowaniu. Co srode popoludniu Antek spedza 3 godziny na katamaranie, na jeziorze w Bordeaux. Uwielbia to. Bylo pochmurno, ale bardzo cieplo, powyzej 20°C. Fajnie mi sie ich obserwowalo z daleka. 

I to tym fajnie, ze w bagazniku samochodu mojego slicznego staly dwie torby. Jedna z Maisons du monde z nowymi talerzami i miseczkami - takie nic a jak poprawia humor!!!
A druga z Ikei z nowymi patelniami, sitkiem, dywanikiem do kuchni i dwoma storczykami. Glupie rzeczy, codzienne rzeczy a ciesza!

Dzis czwartkowy wieczor i moj program w TV. Jedyny program jaki ogladam w TV w tygodniu czyli WIELKA KSIEGARNIA, Grande Librairie. Nakrecilam sie nieco bo ma byc dzis w studiu Pierre Lemaître, autor nagrodzonej przez Goncourt powiesc "Au-revoir là-haut" o 1 wojnie swiatowej. W srode wychodzi u nas film w kinach... nakrecony na podstawie ksiazki. 
a na kolacje robie, na prosbe Antka domowe hamburgery... wakacje trzeba odswietowac...
milo wiec jest!


poniedziałek, 16 października 2017

Czlowiek jest jak glebokie jezioro... czyli przeczytane w tym tygodniu: E. Tolle.


Pisalam kilka tygodni temu o pierwszej ksiazce Eckharta Tolle, ktora przeczytalam. Szybko przyszedl czas na druga. czyli na "Moc terazniejszosci w praktyce". 
Ta ksiazka jak i poprzednia beda czytane jeszcze wielokrotnie a przede wszystkim wprowadzane w zycie czyli w praktyke moja codzienna. 

Dzisiaj kilka mysli, cytatow, interpretacji, ktore podzielam w 200%!

"Jestescie podobni do glebokiego jeziora. Warunki zewnetrzne i to wszystko co wydarza sie w waszym zyciu sa tafla tego jeziora. Czasem spokojna, czasem wzburzona, wedlug cykli i okresow. W glebi jednak woda tego jeziora nie zna zawirowan. Jestescie calym tym jeziorem a nie tylko jego tafla. Wasz gleboki byt i jestestwo sa spokojne caly czas". (strona 114)

Jesli przestaniecie walczyc, inaczej mowiac stawiac opor temu co jest i zaczniecie zyc tym co teraz, przeszlosc utraci cala wladze. Krolestwo Bytu, zamaskowane umyslem i jego analizami bedzie moglo spokojnie istniec w was. Poczujecie spokoj. W jego sercu bedzie radosc a w niej milosc... strona 103.

Kazdy opor na to co jest jest negatywnoscia... poczynajac od irytacji a na wybuchu wscieklosci konczac, poczynajac o zdeprymowania a na akcie samobojczym konczac. Za kazdym razem, gdy ta negatywnosc pojawia sie w was... obudzcie sie, badzcie obecni tu i teraz, rozpoznajcie te emocje i zachowania jako negatywnosc. Tylko wtedy mozna przestac walczyc i wyzdrowiec. Pozwolcie tej negatywnosc przejsc przez wasze cialo jakby bylo one przezroczyste. Pozwolcie jej odejsc. 

"Jesli wasza sytuacja zyciowa nie jest satysfakcjonujaca, uznajcie ten fakt i odpuscie, przestancie stawiac opor temu co jest. Wasza swiadomosc przestanie byc wtedy kontrolowana przez warunki, czynniki zewnetrzne... Nastepnie zadecydujcie co mozecie zrobic by sytuacje poprawic albo sie od niej uwolnic. Dzialajcie" strona 122

Jesli nic nie mozecie zrobic nie trwajcie w oporze. Uznajcie te sytuacja taka jaka jest teraz. 

"Jesli mowicie komus "nie" sprawcie by to "nie" bylo wynikiem uswiadomienia a nie tylko reakcji z waszej strony, by bylo wynikiem jasnego osadu, by bylo wolne od wszelkiej negatywnosci czyli rekacji umyslu.... Wezcie odpowiedzialnosc za wasze zycie. 

Akceptacja cierpienia jest droga do smierci. Pozwolic cierpieniu byc, byc na niego uwaznym to wejsc odpowiedzialnie w swoja wlasna smiertelnosc. Wtedy nie ma juz strachu przed smiercia bo tylko ego umiera a nie nasz byt. 

i na koniec... kilka slow, ktore dedykuje sama sobie i moim bliskim tez:
"Jesli jestes jedna z tych licznych osob, ktore maja problem ze swoimi rodzicami, ktore wciaz wspominaja to co rodzice im uczynili, badz czego nie uczynili... to dlatego, ze myslisz, ze mieli wybor, ze mogli zareagowac inaczej. Zawsze wydaje nam sie, ze rodzice maja wybor: jest to tylko iluzja. Jak dlugo waszym zyciem decyduje wasz umysl tak dlugo nie macie wyboru. Zadnego. Was nawet w tych decyzjach nie ma. Identyfikacja waszej osoby z waszym umsylem, z tym kim jestes, z waszym dzialaniem jest dysfunkcja. Jest forma choroby. 
Wszyscy w jakims stopniu na nia chorujemy. Jesli jednak uswiadomicie sobie ten fakt, wasze pretensje do rodzicow znikna. Pozostanie tylko zrozumienie i wspolczucie. Przestaniecie tworzyc cierpienie i w nim zyc" strona 143

Historia.org napisala o mojej ksiazce...

https://historia.org.pl/2017/10/11/przeglad-nowosci-wydawniczych-xiv/

Narazie to oczywiscie, krotka wzmianka, polecanych publikacji z pazdziernika 2017.
Ciesze sie!

niedziela, 15 października 2017

Przyjaciele, przyjaciele... kolacja, dzisiejsze popoludnie... Francuska codziennosc: czesc 108.


Wczorajszy wieczór spędziliśmy z naszymi przyjaciółmi: Didier, Anne i ich dziecmi Jeanne i Félixe. Pojawilismy sie u nich kilka minut po godzinie 20. Didier testowal po raz drugi swoja planche czyli prezent, ktory dostal od nas, swoich przyjaciol i znajomych na 50 urodziny ( pisalam o nich, odbyly sie 23 wrzesnia). To calkiem profesjonalan i wielka plancha, oczywiscie na styl hiszpansko-baskijski. 

Kolacjowalismy wczoraj do godziny 23 na tarasie bo temperatury w Bordeaux przekraczaja 20°C. Dzisiaj jest 26°C na przyklad czyli powrot lata. Wczoraj kolo 23 h bylo wciaz 22°C. 

Pierwsze co mnie urzeklo to deser, wykonany przez Anne... tarta na bazie ciasta financier i do tego truskawki z mieta! Dobrze, ze przynieslismy szampana do tego deseru wyszlo nam niebo w gebie!

Didier podal na przystawke suszone sliwki pieczone w boczku, i tartinki z pasztetem. Do tego biale wino. Na danie glowne mielismy ziemniaki, papryki, borowki pieczone wraz z wielkim kawalkiem pieczonej wolowiny czyli aloyau de boeuf. Czerwone wino... nie pamietam juz jakie, ale wszystko nam wczoraj smakowalo! 

Antek dobiegl do nas na deser kolo 22h, po swoim wieczornym koncercie. Rozmowy nam sie kleily a wrecz mnie intelektualnie pobudzaly a to jest to co tygrysy lubia najbardziej. 


Genialny wieczor jednym slowem. Teraz jestesmy po obiedzie na tarasie. Moi panowie leza na lezakach i odpoczywaja. Ja za chwile do nich dolacze bo o 16 pojawi sie moja przyjaciolka Hélène z synem Orensem i znow poplotkujemy choc nie tylko. Hélène jest ta osoba, ktora pracuje ze mna nad tlumaczeniem na francuski mojej powiesci "Odchodzic". Mamy wiec sporo pracy tez. 

Jeszcze przed nami ostatni tydzien pracy a pozniej cale 2 tygodnie wakacji... ciesze sie jak dziecko. 



sobota, 14 października 2017

Dzien chorow w naszej filharmonii. Francuska codziennosc: czesc 107.


Wlasnie wrocilismy z filharmonii a raczej z audytorium bo teraz tak te sale sie nazywa u nas. Antek spedza caly dzien na spiewaniu. Maja warsztaty z dyrgentka Chrou Radia Francuskiego z Paryza, uwazanego zreszta za jeden z najlepszych chorow w kraju. Maja tez dwa koncerty z nimi i wlasnie zakonczyl sie pierwszy.

Kolejny jest o 20, ale nie idziemy na niego bo nie mamy biletow i jestesmy zaproszeni do przyjaciol na kolacje.
Chrow zjechalo sie sporo z calego regionu i chodzi oczywiscie o chory dzieciece i mlodziezowe. Sluchalismy tych z Angoulême, z Bayonne i z Biarritz, z przedmiesc Bordeaux i z malych miasteczek.

Coz jak to sie mowi po francusku " il n'y a pas photo" czyli roznica w poziomach jest kolosalna.

Najlepsi - Radio France i chor Antka czyli Maîtrise de Bordeaux zaraz za nimi... Jak zaspiewali swoje 3 kawalki przed chwila to sala zamarla... a po mnie przeszly ciarki, jak zwykle zreszta.

https://www.facebook.com/cdfilles33/videos/1351335298305235/   - z wczorajszego koncertu, kompozycja Stabat Mater, dyrygenta antkowego choru Alexis Duffaure.

Moge ich sluchac bez konca! Sa swietni a ja jestem super szczesliwa, ze moj syn moze uczestniczyc, uczyc sie, sic radosc w wielu miejsach we Francji i na swiecie.
Kolejne tournée - lipiec 2018 Kanada... mialy byc Chiny ale ze wzgledu na tamtejsze zanieczyszczenie powietrza w Pekinie plany zmieniono. Cale 2 tygodnie jezdzenia po Kanadzie i koncertow. Ekscytacja rosnie.

 posluchajcie tego klikajac

piątek, 13 października 2017

Spotkanie z Dominique Colas czyli z cyklu Konferencje.


Bylam wczoraj wieczorem na konferencji w ksiegarni Mollat, a raczej w jej aneksie. Bardzo mi na tej konferencji zalezalo bo za kilka dni wspominac bedziemy 100-tna rocznice wybuchu Rewolucji pazdziernikowej. 

Z mojego dziecinstwa w szkole podstawowej numer 5 w Koszalinie, imienia Bojownikow PPR pamietam te celebracje, spiewy, uroczyste akademie w dniu 7 listopada. Gdzies nawet na szkolnych zdjeciach mam czerwona kotare i napis o "Wielkiej rewolucji" - musze odszukac. 

Pozniej moje zycie zawodowe wielokrotnie prowadzilo mnie do Rosji i moja fascynacja tym krajem i jego mieszkancami trwa do dzisiaj. Nie moglo mnie wiec wczoraj nie byc choc zmachana po 6 lekcjach, zakupach, z dwojka dzieci ( sprawujemy opieke nad Antka przyjacielem do soboty) miedzy kolacyjnym garnkiem a ich tenisami i zadaniami domowymi ruszylam do centrum miasta. 

Konferencja byla wspaniala. Bardzo wielu rzeczy sie dowiedzialam a przede wszystkim po raz kolejny udalo mi sie spotkac z panem Dominique Colas. On juz jest na emeryturze ale jeszcze kilka lat temu mijalismy sie w korytarzach Sciences Po w Paryzu czy na roznych konferencjach. 
Dziwnym trafem pan profesor przypomnial sobie, ze jestem autorka ksiazki "Russie orthodoxe", wiedzial nawet kto byl promotorem mojej doktorskiej tezy. Jednym slowem, poza moimi pytaniami i dociekaniami dotyczacymi meritum mielismy o czym rozmawiac. 

Dominique Colas, jak twierdza specjalisci jest jedynym Francuzem, ktory przebrnal przez 35 tysiecy stron napisanych przez Lenina... Chapeau bas czyli niskie uklony jak to sie mowi po francusku!

Kupilam wczoraj jego ksiazke "Lénine" bardzo obszerna monografie, ponad 500 stron i poprosilam o autograf... dostalam wpis: 
"Dla Agnieszki, to dzielo by mogla myslec o rewolucji i o kontr-rewolucji. A takze o "cudzie nad Wisla".

Do domu wracalam na skrzydlach. Uwielbiam takie spotkania. Ksiazke zaczelam czytac! Jest wspaniala. 


czwartek, 12 października 2017

Przeczytane w tym tygodniu: S. S. Gowda "La fille secrète" i numer "Philosophie"



Powinnam napisac - przeczytane w ubieglym tygodniu tylko czasu mi zabraklo na opisanie...

Najpierw ta powiesc, pierwsza powiesc kanadyjskiej autorki indyjskiego pochodzenia... o przetlumaczenie tego tytulu nie jest latwo choc polska wersja brzmi "Sekretna corka". Powiesc ta wydana po raz pierwszy w 2011 roku doczekala sie wznowien.

Na poczatku mamy 2 rodziny, a raczej dwie pary, ktore dzieli wszystko oprocz zwiazku z Indiami. Jest para indyjskich chlopow: Kavita i Jasu, ktorej rodza sie dzieci, 2 corki na poczatek, pierwsza zabija maz, druga zona oddaje do sierocinca zaraz po urodzeniu. W koncu pojawi sie upragniony syn i ten zostanie przez rodzicow wychowany choc skonczy w narkotykowej mafii. A owoc odrzucony, czyli druga corka, zaadoptowana przez pare Somer, Krishnan w Stanach zjednoczonych stanie sie Kims. Asha czu Usha, corka indyjskiej pary otrzyma doskonale wyksztalcenie co zaowocuje doskonale zapowiadajaca sie kariera.

Powiesc jest pelna emocji, czytalam ja z zapartym tchem i to dzieki temu, ze oddaje realia indyjskiej egzystencji i to co nazywamy tozsamoscia, nasza karta identyfikacyjna... Strasznie trudno jest czasami ja zrozumiec.
Tylko zakonczenie mnie nieco rozczarowalo... bylam jeszcze glodna...


Magazyn filozoficzny, to jeden z moich ulubionych magazynow. Nie kupuje go jednak tylko biore w bibliotece. Ten numer zainteresowal mnie okladka bo po pierwsze: Jaka czesc dziecinstwa zachowujemy w sobie gdy dorastamy? Zdania sa podzielone wsrod filozofow tych przeszlych jak i ty wspolczesnych.

Po drugie w tym numerze jest zamieszczony wywiad z bylym ksiedzem Krzysztofem Charamsa. Byly sekretarz Miedzynarodowej Komisji teologicznej w Watykanie opuscil stan kaplanski bo... sie zakochal i to w mezczyznie. Skandal, kara suspensy, odejscie, kilka konferencji prasowych. W opublikowanym wywiadzie Charamsa kladzie nacisk na watykanska homofobie jak teksty zakazujace "wynajmu lokali dla homoseksualistow, w tym mieszkan, zakaz zatrudnienia homoseksulaisty w szkole, na basenie, w centrum sportowym". Charemsa idzie dalej oskarzajac Watykan o naciski wywierane na rzadach panstw: "Cala dyplomacja Watykanu opiera sie na tekstach Kongregacji ( wyzej zacytowanych)".
To co sprawilo, ze zachwycilam sie ta postacia to fakt, ze Charemsa powraca do zrodel do naszej wolnosci i do naszej milosci odrzucajac ramy, reguly i dyrektywy instytucji koscielnej. Kosciol nie jest absolutnym ekspertem od moralnosci seksualnej, ba kosciol nie powinien nawet zajmowac sie ta morlanoscia zagladajac ludziom do majtek i do lozek. Kosciol ma inna role do spelnienia.

niedziela, 8 października 2017

Sredniowieczne Bordeaux - czyli co bede robic z moimi uczniami w styczniu. Francuska codziennosc: czesc 107.


Spedzilam cale wczorajsze popoludnie na obchodzeniu sredniowiecznych dzielnic Bordeaux i na przygotowywaniu lekcji z moimi uczniami pierwszych klas liceum. Robilam juz podobny projekt w ubieglym roku, w tym dopracowywalam go jeszcze bardziej. Zobaczymy w odpowiednim czasie jak to wyjdzie z uczniami. 

W programie Historii, klas pierwszych licealnych mamy caly rozdzial poswiecony okresowi sredniowiecza, ale studiujemy go tylko pod dwoma aspektami: 
- pozycja kosciola katolickiego
- zycie na wsi badz w miescie w okresie Sredniowiecza ( do wyboru)

Poniewaz mieszkamy w miescie, w ktorym pozostalosci po Sredniowieczu jest niewiele, ale jednak kilka jest to nie robie tej lekcji za stolami w klasie tylko organizuje calodniowe wyjscie. Edukacji narodowej na przewodnika nie stac wiec za przewodnika robie ja choc oczywiscie musze i trase i to co chce pokazac i powiedziec bardzo dobrze przygotowac. Stad moja wczorajsza aktywnosc.

W tym roku jednak przygotowuje moim uczniom prawdziwa niespodzianke... umowilam sie z kolezanka z merostwa wczoraj i za sprawa kluczy nalezacych do miasta dotarlam do zamknietego zaulka. Wchodzi sie tutaj z ulicy - Cours Victor Hugo, przez metalowa brame, ktora jest non stop zamknieta na dwie klodki. Po czym schodzi sie po schodach w dol, bardzo krzywych zreszta i omszalych i dociera sie w to miejsce - przestrzen, byla fosa, pomiedzy dwoma rzedami murow obronnych miasta z 13 wieku!

Lataja tutaj szczury, rosnie trawa na wybetonowanym dnie schodzacycm pochylo az do Garonny. Okoliczne domy mieszkalne maja okna wychodzace na to waskie i ciemne podworze, nie maja jednak do niego dostepu. 
Jak przyprowadze tutaj moja klase to licze na to, ze im szczeki z lekka opadna... ze sie tak brzydko wyraze!

Wyrazam tylko moj zal tutaj i publicznie, ze nauczyciele szykujacy takie lekcje jak i ci nie wychodzacy ze szkol i mowiacy dzieciom "otworzcie podrecznik, strona X" otrzymuja taka sama pensje. Ale niezalezenie od tych warunkow wole byc z gatunku tych pierwszych. 

W czwartek kolega przyslal mi raport Komisji europejskiej o najnizszych rocznych zarobkach belfrow w Europie w 2016 roku. Francja sytuuje sie posrodku bo 24 500 euros rocznie, najnizszej pensji dla belfra uczacego w podstawowce brutto oczywiscie. W Luksemburgu to 72 000 euros, w Niemczech ponad 47 000 a w Polsce tylko 5500 euros rocznie. Najgorzej maja Rumunii i Bulgarzy u nich tylko niecale 3500 euros rocznie. 

Tymi dywagacjami koncze niedzielna refleksje czekajac na powrot Antka od kolegi, u ktorego spedzil wczorajszy wieczor, noc i pol dzisiejszego dnia. 



piątek, 6 października 2017

Rusztowanie czyli aparat ortodontyczny na antkowych zebach. Francuska codziennosc: czesc 106.


No to sie zaczęło... po kilku wizytach u ortodonty, wczoraj założono Antkowi aparat na gorna szczeke. Za 3 miesiace bedzie tez go nosil na dolnej szczece. A wszystko to po to by miec rowniotkie uzebienie. Na francuska modle - mam ochote dodac. Bo ja co prawda jakis aparat mialam, ale byla to rozowa szczeka z podniebieniem zakladana na noc. Strasznie mnie to bolalo, uwieralo... a zeby jak pozostaly krzywe tak i pozostaly.

Zreszta ja i zeby to osobna historia. W wieku Antka czyli 12 lat byłam juz za pan brat z dentystami szkolnymi i przychodniowymi, gdyz mialam prochnice i dziury w zebach. Antek ani prochnicy ani jednego ubtyku nie ma za to ma lekko krzywe uzębienie na dole bo sie nie miesci... to uzebienie po prostu.

Ciesze sie, ze w dzisiejszych czasach mamy takie możliwości!

Aparat pod comiesięczna kontrola trzeba bedzie nosic okolo 2 lat. Ale jest on ceramiczny wiec malo widoczny.

Koszt operacji 4200 euro za 2 lata, 4900 euros za 3 lata jesli bedzie taka potrzeba. Z tego 30% zwraca powszechne ubezpieczenie zdrowotne, reszte zwraca nam dodatkowe ubezpieczenie czyli Mutuelle pobierane i czesciowo oplacane w pracy.
Pod tym wzgledem chwale sobie francuski system zdrowotny jak i francuska sluzbe zdrowia, ktora w wiekszosci przypadkow jest naprawde wydajna i pomocna.

poniedziałek, 2 października 2017

« Les Grands esprits » czyli byliśmy w kinie i o sensie bycia Belfrem… przy okazji. Francuska codzienność : część 105

.
 
Wczoraj wieczorem pojechaliśmy całą rodziną do kina. W połowie września wszedł bowiem na ekrany film, komedia dramatyczna, pod znaczącym tytułem « Wielkie inteligencje » - tak bym ten tytuł przetłumaczyła.
 
To historia francuskiego nauczyciela literatury, którego ojciec jest pisarzem, on sam uczy w najbardziej prestiżowym francuskim liceum Henryka IV w Paryżu. Przez pewien zbieg okoliczności nauczyciel ten trafi do podmiejskiego gimnazjum, zona edukacji priorytetowej. Na początku dozna szoku, ale z czasem wdroży pewne zabiegi pedagogiczne, które wpłyną na jego uczniów. Tutaj film grzeszy wielką naiwnością… Całość jest jednak dość realistyczna, czasem komiczna.
 
I tak siedząc wczoraj w kinie nieustannie myślałam o mojej własnej pracy, choć nigdy w szkole należącej do zony edukacji priorytetowej nie pracowałam.

Po pierwsze to jednoznacznie stwierdzam, że uwielbiam uczyć. Odnajduję się w pełni w tym zawodzie, lubię go i podczas wakacji klas, uczniów mi brakuje.
 
Po drugie jestem wciąż zainteresowana innowacyjnymi pedagogikami, nowy odktyciami w dziedzinie neuro, nowymi pracami nad ludzką pamięcią, jej funkcjonowaniem. Dokumentuję się więc non stop i aplikuję tyle ile się da. Dlatego każdy rok szkolny nie zaczyna się u mnie od prezentacji czy lekcji programowych. Ja poświęcam pierwsze 2 tygodnie od 6 do 8 godzin lekcyjnych na POZNANIE moich uczniów. Daję więc im słowa klucze, nad którymi pracujemy, robię im testy na typy pamięci, idę dalej robię im test na profil ucznia, który reprezentują – to są złożone dane… na 8 krzywych… mamy 16 głównych typów « uczących się ». To wszystko dyskutujemy. Daję im wskazówki jak mają konkretnie pracować, jakie są ich słabe i mocne strony. Tym sposobem realizuję do końca program w roku szkolnym bo mam ogląd kiedy zwolnić a kiedy przyśpieszyć, z kim i jak.
 
Po trzecie stosuję na ponad połowie moich lekcji pedagogikę « ïlots bonfiés » pani Marie Rivoire, czyli specyficzną pracę w 4 osobowych grupach. Dużo bym mogła o niej napisać…
 
Po czwarte stosuję na każdej lekcji dyferencjację pedagogiczną w zależności od poziomu uczniów i ich grup. Kosztuje mnie to masę pracy, ale się sprawdza.
 
Po piąte każdą lekcje i każdy dział, który przerabiamy wiążę z tym co mi uczniowie znają ze swojej codzienności… Jest więc zawsze data dnia i mosty pomiędzy tym co było a tym co jest.
 
Po szóste mam zawsze, obojętnie od szkoły od 2,3 punkty wyższe średnie czyli klasa z Historii-geografii ma średnią od 14 na 20 w górę, gdy pozostałe dyscypliny są zazwyczaj wokół 11, 12 punktów na 20 możliwych.
 
Z tego wszystkiego wynika to, że… spora część kolegów nauczycieli ma ze mną problem. Bo znoszę hałas jak pracujemy w grupach, bo nigdy się na uczniów nie skarżę, albo bardzo rzadko, bo mam uśmiech na twarzy, który nie schodzi jak idę do pracy, bo lubię moich uczniów, bo mam poczucie, że nie pracuję z “wrednymi bachorami za karę” tylko pracuję bo chcę i w miarę możliwości jak chcę. W ubiegły wtorek jedna z moich klas napisała petycję do kurtatorium bo wiedzą, że zostanę z nimi tylko do lutego… a oni po 3 tygodniach zaprotestowali wraz z rodzicami bo chcą bym została… administracja jednak zadecyduje inaczej, jak zawsze… przerabiałam to wielokrotnie już.
 
Ten wczorajszy film utwierdził mnie jednak w głębokim poczuciu sensu tego co robię i dał mi jeszcze większą moc by tę moją pracę z równym entuzjazmem kontynuować.

niedziela, 1 października 2017

200 lat zgromadzenia Marianistów czyli uroczystości w Antka szkole. Francuska codzienność : część 104.





 

Ciężki weekend mamy… Wczoraj Antoś był zajęty od rana do wieczora non stop. Najpierw miał 3 godziny próby w szkole od 9h 30 do 12h 30. Zamiast obiadu miał kanapkę bo trzeba było od razu jechać do katedry na kolejną próbę i na mszę Zakonu Templariuszy, tych co grobu Jezusa pilnują w Jerozolimie… Próba i msza trwały do godziny 17h30. Była chwila na powrót domu, ciepłą i wczesną kolację bo o godzinie 20 już trzeba było być z powrotem w szkole na spektaklu z okazji 200 setnej rocznicy urodzin zakonu Marianistów.

 

Spektakl miał się zacząć o 20h30, zacząl się, jak zwykle z opóźnieniem a skończył o godzinie 23… Nie powiem wam w jakim stanie byli chłopcy i dziewczęta z chóru Maîtrise de Bordeaux wczoraj w nocy!

Dziś znów trzeba było być o 9h30 w katedrze bo próba i uroczysta msza rocznicowa o 10h30… i nas nie było.

W ogóle połowy chórów nie było. Dyrygent się z lekka wściekły  wystosował do wszystkich maila. Problem jednak w tym, że ja dziś rano Antka dobudzić po wczorajszym maratonie nie mogłam i dałam sobie spokój. I było więcej takich jak ja, jak my.

We wtorek najbliższy, po próbie jest więc zebranie rodziców i ta kwestia zostanie poruszona. Bo to, że mój wysportowany 12-sto latek dał radę 4,5 godziny śpiewać na próbach, 2 godziny na mszy i jeszcze 3 godziny na spektaklu to tylko dlatego, że Antek jest bardzo silny i bardzo wytrzymały, ale w chórze są dzieci, które mają po 8 lat… i dla nich wczoraj to był obóz pracy a nie przyjemność ze śpiewania.

 

 

Z pozytywów chór śpiewał genialnie… i wczorajsze kawałki na spektaklu takie jak “Over the Rainbow” albo “We are the world” do dziś brzmią nam w uszach, tak, że ciarki idą.

Spektakl był taki sobie, były fajne momenty. Delegacje Marianistów przybyły z Togo, z Japonii, ze Stanów Zjednoczonych itd… ludzi była masa bo to szkoła z tradycjami, założona 125 lat temu. Spotkaliśmy mnóstwo przyjaciół i znajomych.

 

Jednak trzeba na to wszystko mieć i czas i siły. Dobrze, że mam syna jedyna bo z trójką w takim rytmie i w takim tempie bym po prostu nie dała rady.