sobota, 30 listopada 2019

Fajnie mi!!! Francuska codzienność: czesc 251


Ale mi dobrze! ale mi fajnie dzisiaj od rana! 
Spedzilismy cudowny wieczor. Objedlismy sie jak ... za duzo, ale coz... 
Wrozby z wosku wyszly mi jak zawsze bezkształtne. Nic z tej formy nie udaje mi sie odczytać! 

Od przyjaciol dostalam miedzy innymi te piekne kwiatki w pięknej doniczce... ale tez porcje amerykańskiej czekolady z milionem dolarów... ha, ha... prosto z Nowego Yorku! 

Posiedzieliśmy wczoraj do prawie 1 godziny nad ranem... za stara jestem juz na to... choc nie tylko ja, moje kolezanki, belferki notabene, tez przysypialy... to chyba ta profesja tak wykańcza bo panowie z prywatnych sektorów byli w pełnej formie. 

I tak myslalam, ze pospie sobie do tej 8 godziny dzisiaj... Gdzie tam! O 6h35 bylam znow na nogach... moze to i dobrze bo wszystko uporządkowałam, zmywarkę puściłam o swicie - czytaj zapłacę mniej za prad ha, ha... Zrobilam sobie litr ziol na tłuszcze genoidalne czyli kore lipowa. 

Moi panowie na godzine 9 pojechali grac w ping ponga a ja juz popracowałam troche opracowując artykuly naukowe, dwa. 

Dzis popracuje, zrobie wieniec adwentowy i kalendarz wypełnię dla Antka bo od jutra rana czas start do Swiat. 

Wieczorem idziemy dzisiaj do teatru, na 20h30. 

A ponizej moj mega tort kokosowo-cytrynowy po ukrojeniu wczorajsza noca... przepis i wiecej zdjec na moim blogu kulinarnym, link obok.




piątek, 29 listopada 2019

Mój dzień dzisiejszy... goście, goście. Francuska codzienność: cześć 250


Ponieważ mija właśnie czwarty tydzień bez pracy w szkole i bez telefonu z kuratorium to moje życie nieco sie zmieniło i na przykład taki dzisiejszy dzien wyglada następująco:

Wstałam dzisiaj o 5h35... po 7,5 godzinach snu całkiem w formie!

Wypilam siemie lniane i zabrałam sie za sprzątnie domu. Do godziny 9 cały dom błyszczał... łazienka, kuchnia, pokoje, salon i podłogi tez!
Choc w międzyczasie obudziłam Antka, zjedliśmy cala rodzina śniadanie dzisiaj był porridge z bananem i z cynamonem. Wyprawilam tez Antka do szkoly. 
Jemu uśmiech z twarzy nie schodzi. Wciaz jest w formie. Wciaz szczęśliwy, ze do szkoly, ze uczy sie, ze zajecia z pilotażu dzisiaj pod wieczor. Pojechal na rowerze. 

Po sprzątaniu wypiłam sobie na spokojnie kawe i zabrałam sie za wieczorne menu bo mam dzis gości na kolacji. 
Zrobilam wiec tort cytrynowo-kokosowy bo bedzie na deser. Na przystawki po aperitifie beda pierogi polskie ha, ha a na danie glowne ryba flétan w liściach kapusty z sosem chrzanowym oraz risotto. 
Takze wiekszosc sobie juz przygotowałam... sosy wszystkie, krojenia, tort caly itd... skonczylam kilka minut po 11...
Wzielam szybki prysznic i wlasnie pisze...

Za chwile obiad z mezem i na 14 ruszam do foniatry na reedukacje glosu. Wroce o 15 pewnie i zabiorę sie za ostra nauke do konkursu - dzisiaj koncept propagandy i informacji w mediach włoskich od 1945 do 1991.  

Kolo 16h15 zjem z Antkiem podwieczorek. 
On na 17 pojedzie na zajecia z pilotażu do 19. W tym czasie poucza sie i kolo 18 zrobie stol i cala reszte z dekoracjami...

Antus wroci okolo 19h30 a goscie sa spodziewani na 20... 
W perspektywie ciekawy wieczor i mily, i smaczny pewnie... 
Ci goscie bo ich znam ha, ha...  posiedzą pewnie do północy albo i do 1 nad ranem... potem poczytam troche Tokarczuk i zasne...

Taki moj dzien dzisiejszy... tak sie zapowiada ale wiadomo, ze plany planami a co bedzie to sie okazje bo nie chwali sie dnia przed zachodem... slonca, ktore pieknie dzis od rana swieci!

Pozdrawiam piątkowo!

środa, 27 listopada 2019

Z cyklu przeczytane... 4 pozycje a najlepsza ta ostatnia!


Przeczytalam albo odczytałam te cztery powiesci w ciagu ostatnich dwoch tygodni. "Imie Rozy" Umberto Eco - zachwycialm sie po raz kolejny!

Dalej byly dwie pozycje troche rozczarowujące pomimo faktu, ze słowami napisane. Amélie Nothamb i jej "Mercure" hm... taka sobie bajeczka bez pięknej narracji ani ujmującego przesłania. Dalej Jean-Denis Bredin "Trop bien élevé" czyli "Zbyt dobrze wychowany"... esej, członka Francuskiej Akademii z pierwszych lat 2 wojny swiatowej... ot taki sobie. Nic szczególnego. 

Zachwycila mnie jednak ta ostatnia, czwarta powiesc choc to pierwsza powiesc tego autora Olivier Dorchamps. "Ceux que je suis" Nie wiem nawet za bardzo jak to przetłumaczyć. Tymi, którymi jestem - to bedzie chyba najlepsza wersja. 
To historia Marwana, Francuza ale marokańskiego pochodzenia, żyjącego w Clichy czyli na gorących przedmieściach Paryza. Marwan jest nauczycielem i to nie byle jakim bo Agrégé z historii... czyli śmietanka śmietanki. Tan na marginesie tez mi sie 
marzy zostac takim Agrégé dlatego wciaz konkurs przygotowuje... Ojciec Marwana nagle umiera w wieku 54 a moze 56 lat? Pomimo faktu, ze zyje od lat we Francji chce byc pochowany w Casablance... i tutaj rozpoczyna sie prawdziwa historia tej rodziny z cala zlozonoscia marokańskiego spoleczenstwa pod francuski protektoratem i wspolczesnie... 
Niesamowita historia, pieknie napisana... To powrot do korzeni, nie zawsze zdrowych i gładkich. 




poniedziałek, 25 listopada 2019

Potrafisz podac 365 wydarzeń historycznych? Jak tam z twoja pamięcią???


Zaraz sie pochwale! Ja potrafie! I to potrafie wiecej! Kazda moja lekcje zaczynam od Daty Dnia... i nie musze juz jej sprawdzać. Jestem w stanie podac po kilka wydarzeń z Historii swiata na kazdy dzien roku. 
Czesto moi uczniowie otwierają szeroko oczy i bardzo sie dziwia... Jak to mozliwe? Jak to mozliwe by znac tyle dat, postaci, nazwisk, szczytów górskich, stolic, miejsc i jeszcze umiec to logicznie powiązać! Jak to mozliwe by mowic  w kilku językach i to płynnie?

A to jest w sumie dosyć proste i kazdy moze. Trzeba tylko chcieć popracować nad swoja PAMIECIA i to niezależnie od wieku bo badania naukowe wyraznie pokazuje, ze wiek nie ma tutaj większego znaczenia. Mozemy nauczyć sie nowego jezyka w kilka miesiecy majac i 80 lat i zdawać konkursy wymagające ogromnej wiedzy majac kilka dziesiątek lat... 

Tyle, ze wiekszosci z nas... sie nie chce, ot po prostu. 
Z drugiej strony trzeba przyznac, ze w naszych szkolach, pisze o francuskich, nie uczy sie dzieci jak rozwijac pamięć. Jedyna metoda jaka sie poleca to : czytanie, odczytywanie, przepisywanie na karteczkach i powtarzania jak uderzaniem mlotkiem czyli "az wejdzie".

Problem w tym, ze to jest absolutnie nieskuteczne! Moi uczniowie jak rozpoczynam z nimi rok szkolny i to niezależnie od poziomu klasy nie wiedza, tak NIE WIEDZA! jaki TYP PAMIECI maja! Z czego ta pamięć sie sklada? Co to oznacza? 
Dla nich to jest biala tablica... 
Czasem maja szczescie trafic na takiego belfra jak ja, ktory poświęci cale 2 tygodnie by z kazdym uczniem dotrzec do jego typu pamięci, do jego profilu poznawania... ale to rzadkość. 

W ostatnich dwoch dniach, znow poglebilam wiedze na ten temat, czytajac kilka rtykulow oraz ksiazke Sebastiana Martinez, ktory jest mistrzem pamięci z 2015 roku, z Francji. Znany inżynier naucza dzis technik mnemotechnicznych wsrod uczniow, studentów i przedsiębiorców. 

Martinez podaje kilka technik zapamiętywania a tym samym zwiększania swojego potencjału. 
Mi przypadły do gustu trzy, z ktorych zreszta pośrednio i pewnie nieświadomie korzystałam. Jest tez kilka, ktore wydaja mi sie jak narazie zbyt skomplikowane. 

Pierwsza z tych technik to technika soli z francuskiego SEL:
S jak sens - nadanie sensu nowej informacji pozwala na jej zapamiętanie.
E jak enfance czyli dzieciństwo - wymyślenie własnej historii czy historyjki wokol nowej informacji
L jak lien - czyli powiązanie

Ta technika pozwala na zapamiętywanie spraw ogólnie dosc prostych jak na przyklad wszystkich planet układu słonecznego. 

By poznać i zapamiętać trzeba wiec najpierw zrozumiec i sklasyfikować, nastepnie powtórzyć i w koncu nadac calosc sens, powiązać dane. 

I druga metoda czyli metoda torebki SAC z francuskiego... Pamiec jest w torbie...
S jak selekcja
A jak asocjacja czyli powiązanie tego co nieznane z jakims znanym juz elementem
 i C jak connexion czyli koneksja, ktorej dokonujemy tworząc kolejna historyjkę czy historie.

Te dwie metody funkcjonuja bardzo dobrze, gdyz odwołują sie do naszej synestezji czyli zdolności powoływania do dzialania 5 zmysłów naraz. Nasza pamięć epizodyczna ta od intymnych wspomnień i nasza pamięć semantyczna czyli ta, ktora mowi, ze cos wiemy ale nie wiemy skad to wiemy pozwala na łatwy dostęp do wszelkiej wiedzy. 
Powołując do dzialania nasze zmysły zapamiętujemy szybko i trwale. o nie oznacza, ze jestem zwolnieni z powtarzania. 

Podoba mi sie tez technika tworzenia swojego "palacu" pamięci, ktora pozwala na zapamiętywanie bardzo złożonych kwestii poruszając sie niejako po znanym domu czy miejscu i przypisując przedmiotom i miejscom to co chcemy zapamiętać. 

Jakie wnioski? Jak sie uczyc by sie nauczyc i z tej wiedzy skorzystać? 

- odrzucić metod monolityczna z cyklu w poniedzialek matema a we wtorek fizyka. 
- wprowadzić kalendarz powtórek: ucze sie czegos nowego dzien 1, powtarzam to nowe w dniu 2 ale nie odczytując a samodzielnie restytuując. Powtarzam dalej te nowość w dniu 7, w dniu 30 czy po 6 miesiącach. Wtedy dopiero posiadam 100% tej wiedzy. 
- Robiąc fiszki czy notatki nie przepisuje ale rysuje schematy, symbole i restytuuje wiedze tylko z ich pomoca.
- koncentracja... bywa pozna od 20 do 50 minut u dorosłego osobnika... uwaga nalezy przerwac nasz proces poznawczy w momencie, gdy jestesmy jeszcze na szczycie koncentracji czy zaraz po tym szczycie, srednio po 25 minutach, nie wiecej. Dlaczego? otoz dlatego, ze w ten sposób zachowujemy cala nasza energie i robimy przerwa w momencie pozytywnym naszej koncentracji. W przeciwnym wypadku, gdy kontynuujemy to 1 godzina naszej pracy jest tak efektywna jak 6 minut... rachunek jest prosty... dla ludzi, ktorzy nie maja czasu. 
- czytajac to co wyzej, Martinez poleca metode Pomodoro i ja sie z tym tez zgadzam. Metode te wynaleziono w latach 1980... 25 minut pracy, totalnej koncentracji, bez smartfona itd... 5 minut przerwy... po 4 sesjach 25 minutowych przerwa 15-20 minutowa.
- i wciaz ten sam cykl... na poczatek motywacja, bez niej ani rusz, dalej zrozumienie, dalej zapamiętywanie i zakodowanie w pamięci długoterminowej... to jak kolo... zamknięte. 

Jest jeden feler! Skad zaczerpnąć motywacji u uczniow, w moim przypadku, ktorzy sa czesto jej pozbawieni! ba NIC ich nie motywuje... NIC ani pieniadze, ani sława, ani wyzwania... po prostu zderzam sie z kraina NICOSCI... co wtedy... Martinez nie daje odpowiedzi i ja tez jej nie znam. 

I ostatnia uwaga... ogólnie znana. Pamiec i proces poznawczy nie moze dobrze funkcjonować, gdy zle śpimy badz zle sie odżywiamy. Niestety wystarczającą ilosc snu i skladnikow odżywczych jest tutaj kluczowa. 

"Nedznicy" czyli "Les misérables" film jak uderzenia piescia w twarz... niedzielny wieczor w kinie.


Le Club 300 AlloCiné aime "Les Misérables" !


Stéphane, nowy przyjezdny z Cherbourg'a dołącza do brygady anty-kryminalnej w Montfermeil, na przedmieściach Paryza, czyli w słynnym departamencie 93, Seine Saint Denis. W tej samej brygadzie, od lat pracuja Chris i Gwada. 

Tworca filmu Ladj Ly od 10 lat tworzy filmy dokumentalne o policji. Tym razem w jego filmie fabularnym odnajdziemy cala zlozonosc francuskich służb. Przez pierwsze 45 minut poznamy dosc dogłębnie jak wyglada zycie na osiedlu podmiejskich blokowisk. Historie roznych ludzi mieszają sie ze soba tworząc mozaikę, ktora pozwala zrozumiec jak funkcjonuje zycie w blokowiskach. Dopiero po tym czasie następuje to co filmowcy nazywają climax'em. 

Twórcy filmu prezentowali go na prywatnym pokazie Prezydentowi Macron. Czy sam Prezydent wyciagnal czy wyciągnie z tej ilustracji jakies wnioski? Oto jest pytanie. 

Film przeraza, doslownie przeraza... przemoca i agresja. I dla obywatela tego kraju nie mieszkajacego na przedmieściach i na osiedlu blokowisk jest kompletnym SZOKIEM!

W pierwszej czesci filmu mialam okazje rozpoznać jezyk, mimikę i zachowania... bo na poczatku roku szkolnego, gdy pracowalam w tym ciężkim gimnazjum wlasnie to mialam przed soba... sposob komunikacji, wyrazy twarzy i relacje dokladnie takie jak przedstawione na filmie. Dla mnie kompletnie, totalnie INNY SWIAT. 

Druga czesc... to cos niewyobrażalnego i ze strony mieszkańcy blokowisk i ze strony policji mającej reprezentować autorytet Panstwa a w sumie popadającej w przemoc i agresje conajmniej równa mieszkańcom cité. 

Wyszliśmy z lekka przerażeni, porażeni rzeczywistością, ktora istnieje w tym kraju, a ktorej tak naprawdę nie znamy i gdy o mnie chodzi znac jej wcale, ale to wcale nie chce...

Nie znajduje jednak odpowiedzi na gnebiace mnie od lat pytanie:

Skad sie bierze taka przemoc i taka agresja w istocie ludzkiej? Z czego ona wynika? Czego jest przejawem? Czy to rodzicie ucza te dzieci agresji, czy cale funkcjonujące wokol nich spoleczenstwo jakby napisala Hilary Clinton? 
Kto ma przerwac spirale agresji skoro nie robi tego nawet panstwo przy pomocy swych służb czyli policji...? 

Jakie wyjście z tej sytuacji? I czy w ogole jakiekolwiek istnieje? 

Ja jestem przekonana do edukacji, edukacji rodzicow i ich dzieci... ale moze sie myle?



sobota, 23 listopada 2019

No to sobie popichcilam! Pierogi, losos, zupa z kalafiora i jeszcze ciasto Basków! Tak, nie uwazam, ze polska kuchnia jest najlepsza na swiecie!



To moja codzienna kuchnia, moje codzienne dania, jedne bardziej wyrafinowane gdy o skladniki i smak chodzi, inne mniej. Roznie bywa. Ale macie tutaj przyklad wczorajszego rybnego obiadu, kolacji z zupa w roli głównej, dzisiejszego obiadu z pierogami czy podwieczorku w postaci cudnego ciasta z mojego regionu. 

Wszystkie przepisy i sporo zdjec na moim blogu kulinarnym. 

Uwielbiam gotowac czy pichcić jak kto woli. Moge w kuchni spędzać cale dnie i nigdy mi sie tam nie nudzi. Zawsze mam cos fajnego do zrobienia, do wyprobowania. 

Srednio robie od 2 do 4 nowych dan w tygodniu czytaj korzystam z nowych przepisow albo sama cos wymyślam. 
W mojej kuchni znajdziecie mase przypraw, ziol i czego tam potrzeba choc moja kuchnia w ogole nie jest urządzona, nie mam zadnych ładnych mebli, blatów szerokich ani nic takiego jak narazie. Nie przeszkadza mi to gotowac, gotowac, dzielic sie i jesc! 

Zawsze odczuwam ogromny kontrast połączony z pewnym dyskomfortem i frustracja gdy jestem w kuchni moich tesciow. Oni maja wszystko... blaty, stoly, maszyny wszystkie, szafy z mnóstwem naczyń... ale ciezko u nich cos ugotować bo tam jest jakos zimno, wiekszosci skladników brakuje... i pomimo super, mega piekarnika ... piecze sie lewa strona a prawa na pol surowa... eh... Ostatnio szukalam cynamonu... nie bylo byl tylko sol, pieprz, liscie laurowe i ras el hanouth sprzed 10 lat, ktory ja kupilam gdy ges u nich na swieta robilam. 

Gotuje wszystko... to co mi sie podoba... losos byl z inspiracji azjatyckiej, pierogi sa ruskie ale polskie, ciasto jest z mojego regionu, południa Francji. Nie uwazam wiec by polska kuchnia byla jakas wyjątkowa dobra a juz na pewno nie uwazam, ze jest najlepsza. Wręcz przeciwnie. Zdecydowanie wole kuchnie francuska włoska czy japońska od polskiej. Ale w sumie to jem z roznych krajowe i kontynentów bo zycie mam tylko jedno i nie lubie sie ograniczać!
Pozdrawiam weekendowo!






czwartek, 21 listopada 2019

Za co jestescie dzisiaj wdzięczni?

Genialny pomysl u Natalii dzis. Blog simplife.pl!  Dolaczam i jestem dzis wdzieczna za:
1. Za cudownego, śpiewającego wlasnie syna, ktory szykuje sie na druga czesc dnia w szkole... 
2. Za to, ze moge teraz codziennie chodzic na Body Balance z joga i tai chi! 
3. Za to, ze rodzice  sie trzymaja pomimo strasznych choroby od roku...

środa, 20 listopada 2019

Katolicka edukacja na swiecie.


Ponad 100 państw na swiecie proponuje swojej mlodziezy edukacje katolicka w szkolach czy na Uniwersytetach. To duzo czy amol? oto jest pytanie?

62,5 miliona uczniow uczy sie na swiecie w katolickich placówkach z czego 35 milionow w szkolach podstawowych i 20 milionow w szkolach średnich. 

I moze wyda sie to dziwne, ale najwiecej uczniow i placówek katolickich znajduje sie na kontynencie afrykańskim. Niestety nie w Polsce - dla zagorzałych Pisowcow. 

Jest ich w Kongo 5,5 miliona i w Kenii 4,3 miliony a w Stanach Zjednoczonych 1,9 miliona i we Francji 2,1 milony. A w Polsce 567 szkol w 2018 roku i 70 000 uczniow.

Posrdo tych uczniow i moj syn, od 6 lat w katolickiej szkole, ktora sobie chwalimy. 
Brzmi to w ustach nauczyciela szkol publicznych, dla niektorych, tutaj we Francji, jak najwieksza zdrada bo powinnam byc laicka do szpiku kosci czyli wrecz antyreligijna i posyłać moje dziecko do systemu, w ktorym ucze. Jak sie jednak zorientowałam przez ostatnie lata, nauczyciele szkol publicznych nad Sekwana w wiekszosci posyłają swoje dzieci do szkol katolickich... ot taki paradoks. Ba nawet robiąc wywiad z imamem lokalnego meczetu w Bordeaux dowiedzialam sie, ze i jego dzieci sa w dobrej, katolickiej szkole. Hm... Nie dziwi, gdy w Maroku w 15 szkolach katolickich uczy sie 98% muzulmanow. 

Co jest takiego w szkole katolickiej, ze przyciąga rodzicow i dzieci, ktorym wyraznie zalezy na dobrej edukacji? Co sprawia, ze rodzice sa gotowi za taka szkole nieco zapłacić i wpisać sie w jej wewnętrzny regulamin, któremu nie zawsze po drodze ze współczesnym stylem zycia i bycia? 

Z mojego, bardzo osobistego punktu widzenia... i to sytuacji francuskiej...
-w tych szkolach dzieci rzadko kiedy moga robic co chca w odróżnieniu od tutejszych szkol publicznych ( niektorych).
- nauczyciele w szkolach publicznych maja duzo wyższy poziom i wiecej umiejtnosmi pedagogicznych, ale nauczyciele w szkolach katolickich maja "wybrana publike" czyli zaangażowanych rodzicow, ktorym zalezy, ktorzy sa w szkole duzo bardziej obecni i uczniow z tzw "lepszych rodzin" w sensie rodzin, ktore zajmuja sie dzieckiem od urodzenia, jego edukacja, nie w sensie finansowym czy moralnym.
- szkoly te proponuje duzo wiecej opcji, zajec, duzo wyzszy poziom nauczania języków z egzaminami typu Cambridge włącznie. 
- warunki materialne w szkolach katolickich sa duzo gorsze niz w szkolach publicznych: stare sale, korytarze, brak sprzętu itd...
- ekipa opiekująca sie dziecmi jest wieksza i solidniejsza w szkolach katolickich. Tzw encadrement jest duzo lepsze i skuteczniejsze. 

a wasze doswiadczenia? Publiczne szkoly czy katolickie?

wtorek, 19 listopada 2019

Zaczelam robic prezenty... Francuska codziennosc: czesc 247


Wyjatkowo wcześnie w tym roku bo akurat teraz mam czas na myślenie i kupowanie, czas, ktory w kazdej chwili moze sie skonczyc. 

Wczoraj przeszłam sie po butikach na wybrzeżu Garonny i wrocilam obładowana przede wszystkim torba od Lindt'a... Antkowi zakupilam mase czekoladek do kalendarza adwentowego a nam 20 tabliczek, kazda inna, czekolady do pojadania na codzień. Zaopatrzylam sie tez w czekoladowe Mikolaje dołączane przeze mnie do paczek z prezentami. 

We włoskim butiku Nodus kupilam dwie koszule dla meza mojego w błękitach a w butiku z Wogezow nowy szlafrok dla mojego Antka. 
Super ceny super jakosc. 

Wieczorowa pora trwając na fali zakupowej zamówiłam swetry 100% kaszmiru dla moich tesciow. 

Czyli juz prawie wszyscy tegoroczni swietownicy obkupieni bo prezenty dla Apolline i dla Diany zamówiłam juz wczesniej z rękodzieła moich koleżanek w Polsce - uwielbiam! Czekam az przyjdą... 

Pozostal nam Léandre ale to kwestia zamówienia bo prezent juz wybrany  ma byc bluza Adidasa do tenisa. 

I moj szwagier i szwagierka - tutaj niespodzianka... chcialam im kupic kilka ksiazek Tokarczuk po francusku... 

Tak wiec szybko i sprawnie w tym roku. Co cieszy. 

sobota, 16 listopada 2019

List do BISKUPA... czyli przedostatnie przygotowanie do Bierzmowania. Francuska codziennosc: czesc 246

Dzisiaj rano, cale rano spedzilam z mlodzieza w antkowej szkole jako katechetka.

Pisalismy LIST do BISKUPA... ktory bedzie w styczniu bierzmowali nasze dzieci.
Byl to przed-ostatni seans przygotowania do tego sakramentu. Za miesiac czyli 14 grudnia spotykamy sie z biskupem na 3 godzinnej rozmowie i dalej na wspólnym obiedzie. Dalej bedzie juz ceremonia i sakrament.

Przyznam, ze pierwszy raz sie z tym spotykam. Z mojego bierzmowania w Polsce nie pamietam pisania listu do biskupa ani tez spotkania z biskupem przed bierzmowaniem z mozliwoscia zadawania pytan, swobodna rozmowa a juz tym bardziej ze wspólnym obiadem!

Kazde dziecko pisali ten list indywidualnie... dalam im tylko kilka ogólnych wskazówek jak sie przedstawić, jaka strukturę nadal temu osobistemu wyznaniu i osobistej prośbie.

Musze przyznam, ze dobrze poszlo. Wszyscy napisali i spisali sie na medal.

Pod koniec poranka listy zostały uroczyście złożone do kosza przed ołtarzem,w szkolnej kaplicy i w poniedzialek zostana przekazane biskupowi, ktore jak mi wiadomo czyta je wszystkie...

Tak wiec fajny poranek...
teraz inna praca...

piątek, 15 listopada 2019

Reedukacja glosu u foniatry... rozpoczęta.

Dzisiaj medycznie...
Zaraz po obiedzie mialam drugie spotkanie z moja foniatra. Na pierwszym, we wtorek robila mi ponad godzinny bilans.

Nie mam bardzo uszkodzonego glosu tylko taki srednio uszkodzony. Zmniejszył mi sie zakres oktawowy. Zawsze śpiewałam w 3 oktawach, teraz mam zaledwie 2! ale da sie odbudować te trzecia.

Mam problem z utrzymaniem wydechu: powinnam miec go na 15 sekund okolo a mam tylko na 7, wydechu z dźwiękiem bo bez dzwieku to inna bajka.

Nie mam zadnego problemu organicznego związanego z głosem, mam tylko problemy mechaniczne...

Nad tym wiec pracujemy. 10 seansów reedukacji, objętych całkowitą refundacja kosztow czyli ponad 300 euros wydatków.

Dzisiaj rozpoczelam pierwszy seans. Uczylam sie wypuszczac powietrze przy pomocy coraz węższych otworów, uczylam sie rozluźniać wszystkie mięśnie i spinać je by wyprodukować dźwięki...
Do wtorku mam cwiczenia do domu... he, he...

Fajna jest ta foniatra, dogaduje sie bez problemu!

czwartek, 14 listopada 2019

Vintage od teściowej... czyli płaszcz i koszula!


Dostalo mi sie w spadku w poniedziałkowy poranek... Po pierwsze - płaszcz. Tesciowa moja kupiła ten płaszcz jakies 30 lat temu, na pokazie mody w Paryzu. Po czym zalozyla go 3 razy i wisiał w szafie odpowiednio zabezpieczony. Ten płaszcz kosztował swego czasu majątek, jest caly z wolny alpagi  z jedwabna podszewka. Poza pozolkla metka w ogole nie widac, ze byl kiedykolwiek noszony. 
Jest dlugi, zapinany tylko na 1 guzik i bardzo, bardzo cieply. Tak wiec mam to cudeńko teraz w szafie i nosie bede! Co prawda do czegos takiego trzeba obcasy, jakies szpilki eleganckie wiec sie wdrażam! 

Dostalam tez w spadku koszule-bluzke w liberty czyli drobne kwiatuszki. Kiedys marzyłam zeby taka miec, ale nie przyszlo. Teraz liberty wraca do las jest w roznych sklepach a ja mam za darmo. 

Na Swieta Bozegonarodzenia tesciowa ma przygotowac wszystkie swoje garsonki z marynarkami i spódnicami, ktore nie sa noszone od lat i w ktore ona i tak juz nie wchodzi bo rozmiar 38-40 nosiła a teraz nosi 42... Wiec znow bede vintage. A tesciowa kupowała rzeczy bardzo dobrej jakosci swego czasu, same welny, kaszmiry i jedwabie wiec ekstra! 

Co prawda do pracy w tym płaszczu fioletowym raczej nie pojade bo mnie koledzy w pokoju nauczycielskim zjedzą ale do opery, na koncert, do przyjaciol czy do kosciola juz jak najbardziej... 




środa, 13 listopada 2019

Granola bananowa-kokosowa i syrop dyniowy do kawy czyli jesiennie!



Lubie przyrządzać domowe granole. Po pierwsze sa duzo tańsze od tych kupnych i po drugie duzo zdrowsze bo sama wybieram skladniki, ktore chce miec w mojej granoli. 
Ten przepis was zachwyci swoja egzotycznością ale tez smakiem. Podane proporcje sa na 6 dużych porcji, kazda po 430 kcal plus oczywiscie jakies mleko roślinne czy jogurt naturalny do.... Wszystkie skladniki sa ekologiczne by uniknac wszelkich pestycydów.


Zachwycilam sie tym przepisem, opublikowanym na blogu Natali Knopek czyli na www.simplife.pl . 
Cudowny dodatek do kawy, podkręca jej smak i przyjemnie grzeje w te jesienne, nie za cieple juz dni! 
Na taka buteleczkę czyli szklanke syropu...

Przepisy na moim blogu kulinarnym: link w profilu.  

Kora lipowa... na zapobieganie tyciu, na prace nerek, przy chemioterapii oraz na kamienie zolciowie... polecone przez lekarza.





Przy ostatniej kontroli u ginekologa, moja lekarka poleciła mi regularne picie tych ziol... szczegolnie teraz, miedzy 40 a 60 rokiem zycia... 
Kora drzewa lipowego, szczególnie tego z okolic Roussillon we Francji i z masywu Canigou jest znana od wieków jako cudowny srodek leczniczy. Mi zostala polecona jako napoj kobiet zapobiegający odkładaniu sie tkanki tłuszczowej tzw gynoidalnej w okolicach brzucha, ud i bioder w wieku strategicznym dla kobiet czyli miedzy 40-stka a 60-tka. Dziala wiec przeciw cellulitowi tez. 

Jednakze napoj z tej kory pomaga na wiele schorzeń. Przede wszystkim jest szeroko stosowany w chemioterapii, gdyz oczyszcza w sposob naturalny i łagodny nerki oraz wątrobę. We Francji jest szeroko stosowany przy chemioterapiach. 

Obniza tez poziom cholesterolu bez lekow jak i zapobiega formowaniu sie kamieni zolciowych. 

Zaczynamy od konsumpcji 0,5 litra i dochodzimy do 1 litra dziennie, robiąc regularne kuracje tygodniowe w ciagu calej zimy. 

na 0,5 litra
2 lyzki ekologicznej kory lipowej wrzucamy doz innej wody, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na wolnym ogniu 15 minut. Nastepnie przykrywamy garnek i zaparzamy jeszcze 10 minut, bez zrodla ciepla. 
Napoj dokladnie przecedzamy i pijemy w malych ilościach w ciagu dnia, zimny badz gorący. 
Uwaga nie slodzimy! Przechowujemy maksymalnie 24h w termosie badz na zimno. 

We Francji paczka tej kory, ekologiczna, wystarczającą na 7-10 dni to koszt 3 euros. 

wtorek, 12 listopada 2019

Pogrzeb we Francji: inna kultura, inne tradycje. Francuska codziennosc: czesc 245


W ubiegly piatek pożegnaliśmy, zmarła w poniedzialek 4 listopada, babcie Stéphana. To byl bardzo ciezki dzien. Z samego rana udaliśmy sie do kostnicy. Byla tam juz czesc naszej rodziny. Babcia Gisèle leżała na lozku-lodowce, w pokoju, udekorowanym kwiatami i świecami ale takim prawie, ze domowym. Wyglądała tak jakby spala. To za sprawa wstrzykiwanych do ciala substancji konserwujących i odpowiedniego makijażu. 

Bezposrednio po zgłoszeniu zgonu, grupa parafialna zajmująca sie pogrzebami przyjmuje rodzina zmarłego i ustala caly przebieg ceremonii, wybiera sie teksty, psalm, pieśni i inne utwory muzyczne, ktore rodzina sobie życzy usłyszeć na ceremonii - to zrobili juz we wtorek. 

Posiedzieliśmy przy niej troche. 
W poludnie pojechalismy na obiad i po obiedzie znowu do kostnicy. Służby pogrzebowe przyjechaly na 13h30 by ulozyc ciało w trumnie. Wtedy jest to... ostatnie pożegnanie ciala. 
Trumne zamykaja na zyczenia przy obecności rodziny albo bez rodziny. My woleliśmy bez nas. 

Gdy w kosciele zaczęły bic dzwony czyli kwadrans przed religijna ceremonia pogrzebowa choc nie msza bo nie ma u nas ksiezy, ceremonie celebruje mistrz ceremonii katolickiej a caly przebieg pogrzebu mistrz ceremonia z zakładu pogrzebowego i jego 4 mężczyzn, ktorzy nosze trumne i wciaz układają kwiaty. 

Przed kościołem, trumna zostala "powitana" przez wspólnotę katolicka z babci parafii. Kazdy zostal poproszony o dotkniecie trumny w geście powitania. 

Nastepnie konduktem trumne wprowadzono do kosciola. 
Prawnuki babci Gisèle ustawiły sie wzdluz głównej nawy kosciola, kazdy z biala roza w reku. 

Nastepnie jej wnukowie czyli 6 osob zapalili wielkie świece wokol trumny. 

Dwoje wnuków moj maz i jego kuzyn Frédéric wygłosili swoje przemowy. 
Nastepnie byla czesc liturgiczna: czytania biblijne, psalmy, ewangelia, homilia z wielkim portretem babci Gisèle, ktory byl wyświetlony w kosciele. Śpiewy i modlitwy ale bez podniesienia. 

Moj Antek czyta, śpiewał jak i maszerował z krzyżem przed trumna przy wejściu do kosciola jak i dalej w procesji z kosciola na cmentarz. 

Na koncu religijnej ceremonii, kazdy podchodził do trumny i skrapial ja woda swięconą czyniąc znak krzyża. 

Po wyprowadzeniu trumny z kosciola, prawnukowie nieśli dalej w szeregu biale roze i male swieczki w szklanych pojemnikach... poszliśmy na cmentarz. 

Trumne ustawiono kilka metrow od grobu, w alejce, i tutaj byla dalsza czesc modlitw oraz prosba by kazdy pożegnał sie jak sobie tego życzy, w wybranej formie. Jedni dotykali trumny, inni całowali ja, inni trwali w milczeniu. Mistrz ceremonii wręczył rodzinie wszystkie karty i bileciki dołączone do kwiatów.

Panowie spuścili trumne do betonowego grobu, oddali hold pochylając sie po raz ostatni nad babcia. Prawnuki rzucili na trumne do grobu biale roze, dzieci babci czyli moj tesc, jego brat i siostra bukiety białych gerber. 

Nastepnie poproszono nas o opuszczenie cmentarza. Gdyz we Francji groby przykrywają pod nieobecność rodziny. 
My udalismy sie na slodki poczęstunek, gdyz bylo popoludnie, okolo 16 godziny. 

Gdy wrocilismy przed 18, na grobie leżała juz marmurowa pyta i ustawiono wszystkie kwiaty. 
Jak widac rodzina poprosiła by wszystkie kwiaty byly biale i rozowe,  ulubione kolory babci. Ustawowo tez dwie marmurowe tabliczki; od dzieci i od wnuków i prawnuków z napisami o ... babci... 
Czekaja jeszcze na tablice z datami... miala byc dzisiaj skompletowana i ustawiona. 


Msza swieta za babcie byla celebrowana w niedziele czyli 2 dni po pogrzebie. 

Koszty? 

Tak, bardzo przyziemna dziadka... tesc pokazywał mi, ze calosc kosztowała troche ponad 5 tysiecy euros. W tym okolo 2 tysiecy euros kosztuje trumna a ponad 100 euros dziennie kosztuja mazidla konserwujące ciało. 
We Francji za pogrzeb placi rodzina nie ma ubezpieczeń podobnych do tych istniejących w Polsce, ja sie przynajmniej nie spotkałam. 

Jutro spotkanie z notariuszem, gdyz w momencie zgonu wszystkie konta zmarłego zostaja zablokowane, notariusz zbiera bankowa dokumentacje z ostatnich 5 lat i następuje końcowe rozliczenie. W ten sposob unika sie, przynajmniej częściowo, kradzieży czy innych niesnasek finansowych... 


Pozostaje modlitwa, pamięć, wspomnienia... i cieplo w sercu. 






środa, 6 listopada 2019

Seks i Bogowie. Cd "Psychoterapii Boga" B. Cyrulnik


W kazdym systemie religijnym najbardziej reglementowana aktywnoscia ludzka sa... relacje seksualne!!!
Fizyczny akt podniecenia, erekcji, penetracji jest najbardziej skodyfikowany gdyz kazdy system religijny probuje mu nadac wartosc metafizyczna. 

Pojawia sie dosc proste acz zasadnicze pytanie: Dlaczego? Co religiom do tego, jak ludzie beda badz sie rozmnazac? 

Otoz wedlug Cyrulnika to akt, ktory pozwala na wytworzenie czegos w sferze sacrum jak i w sferze spolecznej. W akcie seksualnym moze powstac kolejna dusza do uwielbiania Boga a poniewaz uczestnicza w nim osoby tworzace spolecznosc i jej wartosci... jest to akt spolecznie wazny. Seks jest rowniez wazny politycznie jako forma wladzy demograficznej. 
Seks jest wiec moralny ale juz radosc z niego i wszelkie spazmu sa podejrzane!

Powolna emancypacja spoleczenstwa sprawila, ze seks przed slubem nie jest zadna powazna transgresja, slub jesli ma miejsce jest wolnym zwiazkiem a nie spolecznie waznym kontraktem dwoch rodzin, rozwod jest smutnym powrotem do wolnosci indywidualnej a nie wstydliwym bledem.  Kobiety moga robic dokladnie to samo co mezczyzni i cieszyc sie niezaleznoscia. 

Systemy religijne zbudowane wieki temu... maja z ta wolnoscia ... problem. 
Dlaczegoz dzisiaj wstrzemiezliwosc seksualna mialby byc gloryfikowana jako... duchowe ubogacenie czy wartosc sama w sobie? 
Dlaczego dzisiaj to co jem czy jak sie ubieram mialoby mnie przyblizac do mojego Boga? 
Czy ktos zabroni nam oddychac, albo pic wode, albo jesc kluski bo jest to spolecznie niekontrolowalne? 

I tak, wedlug naszego psychiatry, neurologa i filozofa... problem lezy w kontroli, w fakcie, ze stare systemy religijne probuja kontrolowac te dziedzine zycia jako ostatni bastion ich wladzy nad spoleczenstwami czy grupami ludzkimi. Wiecej, niektore z tych systemow opierajac sie na ich tekstach, ktore same w sobie sa kwintesencja przemocy edukuja do nienawisci seksualnej wobec tych, ktorzy nie przestrzegaja starych zasad... mowi sie, ze 
- seks to choroba albo antykoncepcja to choroba, ze homoseksualisci roznosza choroby, albo kobiece wlosy ekscytuja wiec trzeba je zakryc... 

Spolecznosci dziela sie wiec na grupy a systemy religijne podsycaja wzajemna niechec, nienawisc czy wrecz przemoc opierajac sie na tym co wyzej...

Z psychiatrycznego punktu widzenia pociag seksualny jest tylko narzedziem w relacji pomiedzy dwoma osobami, niczym wiecej. Osobowosc partnerow nadaje mu specjalny charakter, ich kultura, wierzenia, praktyka definiuje forme. Jest to czesto akt dyssymetryczny, gdzies pomiedzy ładunkiem afektu a fizycznością seksualności, ale na pewno nie jest czy nie powinien byc nakazem czy zakazem czy jakas sztywna forma religijna. Mamy dzisiaj tak szeroki dostep do wiedzy, ze powinnismy wiedziec i wybieram sami czy taka forma czy inna seksualności nam odpowiada i czy jest zgodna z nasza osobowością, naszymi emocjami, nasza kultura, nasza wola... a nie ślepo powtarzać formułki systemów religijnych wiedzac jaka forma manipulacji sie za nimi kryje. 

Do czego jest nam potrzebna: WIARA i RELIGJA? czyli z cyklu przeczytane "Psychoterapia Boga" B. Cyrulnik


Nie da sie ukryc, ze od samego poczatku spolecznosci homo sapiens i dalej homo sapiens sapiens tworzyly systemy religijne i wierzyly. 
W dzisiejszym tak bardzo wspolczesnym swiecie, na 7,5 miliarda ludzi zaledwie niecale 500 000 jest niewierzaca. Porazajaca wiec wiekszosc naszego gatunku to osobniki wierzace, niekoniecznie bedace czlonkami jakiegos systemu religijnego, ale wierzace!
Z tego 3,5 miliarda jest monoteistyczna, chrzescijanie i muzulmanie, zydow jest tylko 14,5 miliona. 1,5 miliarda wyznaje wschodnie religie, glownie azjatyckie. 2,5 miliarda wyznaje religje  mniej znane, efemeryczne badz jest ateistami. 

I wedlug znakomitego psychiatry, neurologa i filozofa jakim jest Bors Cyrulnik, NIC w tym dziwnego! Wrecz przeciwnie! 

Nauka religii czy wierzen rodzicow ma tak sama silnie wiez wiazaca male, okolo 3 letnie dziecko, jak nauka mowienia w tzw ojczystym jezyku, jezyku matki i ojca. Co za tym idzie normalnie rozwiajace sie z psychiatrycznego punktu widzenia dzieci to dzieci posiadajace system wierzen czy to religijnych czy ateistycznych ale jednak wierzen. 

Najgorzej wyglada sytuacja dzieci, ktorym nie oferuje sie NIC, zadnych wierzen,  zadnego systemu duchowosci z nimi zwiazanego. Takie dzieci staja sie bytami bez marzen i bez projektow, nawiguja na pustyni sensu i wartosci - tutaj moge oczywiscie za autorem ksiazki przytoczyc mase badan naukowych potwierdzajacyh te fakty, ale najprosciej bedzie zainteresowanych odeslac to tej ksiazki. 

Najwiecej dzieci z tej ostatniej grupy, wystepuje ostatnio w spoleczenswta tzw: "zachodniego typu", gdzie wiara, wierzenia i systemu religijne nie zostaly zastapione jakims systemem sensu a zwykla konsumpcja. 

Systsemy wierzen badz religijne przyczyniaja sie bowiem do modyfikacji mozgu a szczegolnie prekorteksu. Prawidlowe jego dzialanie i funkcjonowanie pozostaje w silnym zwiazku z wiara. 
Nie mozna wiec z naukowego, medycznego punktu widzenia powiedziec, ze pozostawianie dzieciom tzw: wolnego wyboru religijnego czy wierzeniowego jest dla nich pozytywne. Wrecz przeciwnie. Proowkuje ono bowiem hypertropie prekorteksu w mozgu i pozostawia jednostke w sytuajci pewnego niedorozwinieca mozgowego. Takie dzieci beda duzo podatniejsze na wszelkie manipualcje w wieku doroslym. 

Od czasow neolityku wiadomo, ze religia satysfakcjonuje cala piramide ludzkich potrzeb: poznawczych, emocjonalnych, zwiazanych z relacjami jaki i socjalizujacych jednostke. 

Kto wiec stanowi dzisiaj te pol milionowa, niewierzaca mniejszosc?
- w wiekszosci sa to mezczyzni
- glosujacy na lewice
- zazwyczaj posidajacy duzo wyzsze wyksztalcenie niz wierzacy
- mieszkajacy w centrach wielkich metropolii, nie na peryferiach

Jesli chodzi o Europe to jest to 26% Wlochow, 31% Hiszpanow, 56% Niemcow, 63% Anglikow, 73% Francuzow i 84% Czechow. 


Cyrulnik przelamuje rowniez pewnien mit mowiacy, ze wierzacy religijnie sa bardziej moralni. Otoz ostatnie badania pokazuja, ze nie. Bo to zazwyczaj dzieci rodzicow ateistycznych ale wierzacych w inne wartosci sa najbardziej moralne, altruistyczne i solidarne. 

Co do zwiazku religii z seksualnoscia... osobny wpis bo dlugi...

W ksiazce znajdzie mase zrodel, i badan, dokladne wytlumacznie jakie procesy bilogiczne w mozgu dzieka i na jakim etapie w procesie nabywania wierzen sie ksztaltuja...

Lektura nie lawta ale niezbedna dla kazdego wierzacego badz niewierzacego a juz na pewno dla kazdego rodzica!


wtorek, 5 listopada 2019

Gisèle Azzopardi... Zmarla ukochana babcia mojego meza.


Miala 95 lat. Do ostatniego dnia byla w dosc dobrej formie, w domu opieki, od 5 miesiecy. 

Tesc moj zadzwonil wczoraj popoludniu... ze babci juz z nami nie ma. To jego mama. Byl zdruzgotany. 

Ostatnio odwiedzilismy ja w sierpniu, pisalam wtedy o naszej wspolnej kolacji w domu opieki i o tym jak bardzo Gisèle byla w formie. Jezdzila na wycieczki, na pikniki, zartowala z personelem. 

Gdy wchodzilismy do jej pokoju krzyczala radosnie "Stéphane"... i nie mogla przestac mu mowic, ze to jej ukochany wnuczek. 

I ja mialam z nia zawsze dobre relacje. 
To typowa kobieta poludnia Europy. Jej tata mial na imie Salvatore a mama Kajet z nazwiska Veneruso, rodem z Sycylii. 

Wyrazne pietno na jej zyciu wycisnela wojna kolonialna w Algerii i przybycie do Francji metropolitarnej. 

Babcia Gisèle... wesola, elegancka, przy kosci troche tez... 

Bedzie mi jej bardzo brakowac. 

Jestem z rozsypce... za duzo tych chorob wokol, za duzo tych zgonow wokol, za duzo tego chaosu, zlych nowin, zlego poczatku roku... 

poniedziałek, 4 listopada 2019

6: Liverpool i Manchester: Manchester City


Manchester jest duzo brzydrzszym miastem niz Liverpool. Urbanistyka tego miejsca pozostawia wiele do zyczenia. To misz masz bez skaldu i ladu, troche nowoczesnosci, troche starosci ale tez sporo stylizacji na stare z cyklu neogotyk dosc kiczowaty w swej formie. 

Skupilam sie wiec na tym co mi sie rzeczywiscie podobalo... kilka XVI wiecznych budynkow, kilka nowoczesnych widokow. 
To jak Liverpool okolo 0,5 milionowe miasto, ale jego przedmiescia sa duzo wieksze, rozleglejsze wiec cala aglomeracja jest olbrzymia. 
To miasto przemyslowe, zwiazane z produkcja tkanin, glownie bawelny. Dzielnice robotnicze sa wciaz odnawiane. 
Ale trudno stwierdzic czy ktos ma pomysl na to miejsce. Wydawalo sie nam, ze jednak nikt. 
Nawet kilka starozytnych ruin po Rzymianach zamieniono na jakies plastikowe atrapy.
Coz... miasto jest ciekawe inaczej: futbolem, pozostaloscia po fabrykach i muzeami. 















5. Liverpool i Manchester: wokol angielskiego futbolu!


Antek choc sam w futbol profesjonalnie gra to fanem futbolu jest wielkim! 
W Liverpoolu nie bylismy na stadionie ale w Manchester bylismy na dwoch stadionach: Manchester United i Manchester City na meczu. Obejrzelismy tez znakomite muzeum futbolu w Manchester. Ilez tutaj pucharow, pilek, koszulek, butow i wszelkich aktywnosci dla malych fanow tego sportu. 

Ja co prawda bylam dosc niechetna zwiedzaniu tego muzeum bo dla mnie futbol jest obcy, nie lubie i wlasciwie nie zalezy mi na ogladaniu meczow czy czegokolwiek z futbolem zwiazanego. Powiem jedno - nie zaluje! Bo dowiedzialam sie mase rzeczy i tym samym wzbogacilam moja kulture osobista wiec skoro wychodze z zalozenia, ze kazda nauka jest dobra to jestesm zadowolona tez z tej!

Kilka zdjec ponizej z naszych futbolowych peregyrnacji.