poniedziałek, 19 stycznia 2015

Przygód chóralnych i muzycznych Antka mojego ciąg dalszy.

Przygód chóralnych i muzycznych Antka mojego ciąg dalszy.


Antek rozkręca się muzycznie i to tak, że trudno czasami za nim nadążyć ! Trzeci rok w Konserwatorium muzycznym przynosi niespodziewane owoce. Antek ma ucho i słuch i pewne zdolności. Nie jest ani Mozartem ani Bethovenem ale jest zdolny muzycznie choć nadal traktujemy to jego muzykowanie przede wszystkim jak dobrą zabawę.











Ma 3 godziny zajęć w Konserwatorium w tygodniu ale są one podzielone na instrument i teorię oraz solfeż. Te ostatnie mój syn odbębnia bo zazwyczaj mu się nie chce, ale mimo wszystko ma celujące oceny nie robiąc prawie nic. Zadania domowe odrabiamy w kwadrans z całego tygodnia a powinniśmy kwadrans ale dziennie. Narazie jednak nie naciskam.











Od września po roku saksofonu sopranowego Antek otrzymał saksofon Altowy. Jest to dość spory instrument, który sięga mu do kolan – taki ten mój Antek jest duży ! Jednakże brzmi na tyle dobrze, że kilka tygodni temu jego nauczyciel od saksofonu – uwieczniony na zdjeciach juz na tym blogu, Fabien, wciągnął Antka do grupy dętych… I tym sposobem Antek ma już 4 godziny muzyki w tygodniu. W każdą środę po jego lekcji instrumentu mają godzinę próby… szykują drobne koncerty i mojego syna bardzo, ale to bardzo ta sprawa “kręci”. Wiosną wyjeżdżają do Strasburga grupą… będzie się działo! Na warsztaty i koncerty.











Antek raczy też koncertami przez Skype albo Face Time kilku członków rodziny…





Fajnie gra! I czuć, że to lubi! Bo gra sam zazwyczaj i to codziennie.











Do tego doszedł w tym roku chór! Chór znakomity dzięki, któremu Antek uczy się poprawnie śpiewać. Próby są w każdy wtorkowy wieczór, zaraz po szkole czyli od 17h do 19 h. Co sprawia, że Antoś we wtorki jest w szkole od 8h30 do 19 h non stop. To sporo jak na tak małe dziecko, ale on się nie skarży tylko leci tam na skrzydłach co rano, uśmiechnięty od ucha do ucha!











Zdjęcia dzisiejsze są z sobotniego koncertu, danego w szkole przez dwa chóry ( chlopiecy i dziewczecy) dokładnie 9 dni temu. Było nas w kaplicy szkolnej ponad 1500 osób uczniów od przedszkola do liceum, plus rodziców. Po koncercie dzieliliśmy się ciastem Trzech Króli na szkolnych dziedzincach. Było sympatycznie… lubię czuć ducha tej szkoły! A on w takich momentach właśnie jest widoczny.











W ostatnią sobotę chór Antka koncertował w naszym szpitalu uniwersyteckim – dziecięcym… Chore dzieci były rozweselone i podśpiewywały z nimi. Antek dostał porządną lekcję od życia… był z lekka przerażony widząc tyle cierpiących dzieci, czasem łysych, czasem z kroplówkami. CNapelnia mnie radoscia jednak sam fakt, że jest wrażliwy.











Jeśli dodać do tego palmaresu muzykę w szkole bo jest! I to z prawdziwego zdarzenia Antek ma około 10 godzin muzyki tygodniowo w różnej formie i jak widać bardzo mu to służy.











Ja sama zresztą od zawsze uważałam, że edukacja muzyczna jest niezwykle ważna dla rozwoju osobowości. Niestety we Francji traktuje się ją po macoszemu. Większość Francuskich dzieci nie otrzymuje ŻADNEJ EDUKACJI MUZYCZNEJ… Widnieje ona w programach szkol ale nikt jej prawie nie uczy albo tyle co kot naplakal. Lekcje instrumentow sa drogie a miejsc w Konserwatoriach malo.





A w waszych krajach?


4 komentarze:

  1. Kochana, to tak jak w Polsce. W szkole dzieci uczą się teorii muzyki, a nie śpiewu ;-( Ja jestem tym zażenowana - w tym kraju się nie śpiewa ani nie rysuje. Nie rozwija się talentów, tylko wtłacza się wiedzę - byle więcej i byle szybciej. To jest jakaś porażka.

    OdpowiedzUsuń
  2. w Szwecji tragedia, o wiele gorzej niż w PL. Tam są szkoły muzyczne i system może wyłapać zdolne dzieci już w wieku 6 lat... tutaj masakra, nawet podstawowych szkół muz nie ma, a takie jakby "domy kultury" to kpina - jak się dostaniesz (w Malmo jest JEDNO, czeka sie ponoć 4 lata) to masz 20 min pianina w tygodniu... śmiech na sali
    tylko prywatna nauka

    bardzo nad tym ubolewam, zazdwoszczę konserwatorium!

    OdpowiedzUsuń
  3. Magdo to samo powiedział mi brat o szkole mojej bratanicy w Poznaniu. Ja jednak pamietam z dzieciństwa mego, ze po pierwsze były lekcje muzyki ze śpiewem, po drugie co miesiąc do szkoły przychodzili muzycy z filharmonii o mieliśmy koncert takie godzinne.. Było to w Koszalinie, na początku lat 1980. Pozniej sama zaczęłam grać jak dostałam pianino a rodzice ciagle nas na koncerty tez zabierali. Sami sa umuzykalnieni.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ola u nas to konserwatorium jest dla wybranych niestety. Musi sie dziecko dostać miedzy 5 a 6 rokiem zycia. I biorąc pod uwagę, ze jest 75 miejsc rocznie na region to mieliśmy sporo szczęścia.... W innym przypadku tez pozostają tylko lekcje prywatne niestety. A muzyka owszem w programach jest ale nauczyciele w podstawówce kończą na muzyce matematykę i francuski a w gimnazjum jest godzina co 2 tygodnie wiec tez śmiech na sali!

    OdpowiedzUsuń