wtorek, 25 października 2016

Ja. Kobieta : Polka, Francuzka, Emigrantka. Wczoraj skończyłam 43 lata.


Monte Carlo







Obudziłam się kilka minut po szóstej rano, jak codzień, i pierwsza myśl jaka pojawiła się w moim umyśle mówiła mi « to jest chyba połowa ». Połowa żywota twojego, a może jesteś już za tą połową a może jeszcze przed nią  - dywagował mój wypoczęty umysł. Ujmując rzecz statystycznie była to równa połowa bo średnia życia kobiet we Francji to 85,9 lat. Ale gdy spojrzeć inaczej to równie dobrze mogę być przed albo i po tej połowie. Mam ciocię, która, jak Bóg da, świętować będzie swoje 103 urodziny w lutym. Mam też kochaną babcię, która zgasła w wieku 62 lat.


I tak dywagcje o mniejszych i większych połówkach zawiodły mnie do śniadaniowego stołu. Mój mąż, jak rzadko, szykował już śniadanie i rzucił się na mnie z życzeniami. Mój syn przybiegł kilka minut później z piękną torebką z napisem Pandora, bo dostałam wczoraj od moich panów  śliczną bransoletkę tej marki. Było wesoło, hucznie ale i pośpiesznie bo wybieraliśmy się na cały dzień do Monako i do Nicei.


W samochodzie, zwiedzając, objadując i znów zwiedzając miałam wiele czasu na przemyślenia.


 


Pytanie pierwsze i zasadnicze – o tożsamość.


Wyjechałam do Francji mając 18 lat. Dziś mam 43. I licząc mój dwuletni powrót do Polski w sumie większość mojego życia przeżyłam we Francji. Czy z tego powodu jestem bardziej Francuzką niż Polką? Oto jest pytanie! Czy długość życia w jednym miejscu determinuje naszą tożsamość i do jakiego stopnia? Odpowiedź, gdy o mnie chodzi jest oczywista. Nie, nie determinuje. Czy należałoby więc, idąc za ciosem, pokłonić się teorii “ wszystko rozgrywa się przed 6-stym rokiem życia”? Bo to co determinuje nas najsliniej, według niektórych, i na resztę życia bierze swój początek we wczesnym dzieciństwie. W tym wypadku powinnam się czuć wciąż w pełni Polką i tę polskość podkreślać i nią żyć, każdego dnia, od początku, z mozołem lub w szczęściu. Tak jednak nie jest!


 


Gdy wziąć pod uwagę długość życia w jednym miejscu, kręgu kulturowym jako determinantę tego KIM jestem, kim powinnam być czy kim się czuć… byłabym Francuzką, wykorzeniającą powoli polskie elementy i wtapiającą się we francuski pejzaż. Tak jednak również nie jest!


Bo w pracy, wśród przyjaciół, uczniów, rodziny męża jestem wciąż trochę tą Inną, tą Obcą. Nie taką dokładnie jak my, tutaj, tubylcy. Więcej ja tę inność swoją lubię czasem podkreślić, na niej zagrać.


Nie jestem więc ani jednym ani drugim. Bo chyba zupełnie co innego jest dla mnie ważniejsze, najważniejsze. Dawno pozbyłam się statusu emigrantki, dawno pozbyłam się pretensji do reprezentowania jednej narodowości czy kultury. Nienawidzę Patriotyzmów, wszelkiej maści jak i wszystkich “izmów”. Głupoty narodów, grup i ludzi, która rodzi nieszczęścia. I choć wzrusza mnie “Lulajże Jezuniu” to i wzrusza mnie “Marsyljanka” czy łzy Baracka Obamy. Czy mogę to nazwać ludzkim uniwersalizmem? Czy pozbyłam się przypisanej mi przy urodzeniu tożsamości?


Nie. Raczej ją otworzyłam, na wielość i na różność. I to lubię.


 


Pytanie drugie i równie zasadnicze – jeśli jestem za połową, przed, czy w połowie to co zrobię z tym co zostało?


 


Pytania pomocnicze: Co lubię najbardziej? W co wierzę? Czego pragnę?


 


Najbardziej lubię: moją rodzinę: męża i syna ( choć ponarzekam sobie czasami); pisać, uczyć; moich uczniów, gotować… jednym słowem przykładam ogromną wagę i te dwie rzeczy są dla mnie najważniejsze: Rozwój Intelektualny i Duchowy.


I temu jest moje życie podporządkowane. Nie, nie jestem przeciwniczką materii, nie mówię, że trzeba mieć gdzieś swój dom, swoje meble, ubrania czy ogródek… ale są to dla mnie sprawy drugorzędne. Bo ważniejsze jest BYC niż mieć, ważniejsze są podróże, które nas i intelektualnie i duchowo rozwijają, ważniejsze są spotkania i rozmowy z ludźmi niż kolejne zakupy w meblowym czy w Ikei, kolejny remont czy oszczędzanie na zaś…Lubię ładne miejsca, piękne przedmioty, smaczne jedzenie, ale lubię je nie dla posiadania a poprzez to co pozwalają mi przeżyć, doznać i poznać. Bo liczy się życie, bycie razem czy osobno, to co nas kształtuje, tworzy a nie to co zapełnia materialnie świat wokół nas no chyba, że jest to piękno twórców. Wiem, że ta moja postawa jest taka “niedzisiejsza”, taka “ pod prąd” a może i taka “głupia” i “naiwna”? Ale skoro została najwyżej połowa to nie przejmuję się ocenami innych.


 


I to jest ta moja dojrzałość, której nie miałam w wieku 30-stu lat… Gubiłam się i miotałam bo  ktoś tak czy tak mnie oceniał, tego czy tego chciał… oh jak sobie przypomnę te historie z teściami na przykład… praca czy macierzyństwo ( a raczej w jakim zakresie jedno i drugie!), te moją zależność od słuchania “dobrych rad”… Nie, nie jestem innym człowiekiem. Jestem tylko kobietą lekko poprawioną bo chyba dojrzalszą, która zamierza wykorzystać tę swoją całą czy niecałą połówkę na to co naprawdę kocha, w co wierzy i na NIC INNEGO, bo czasu zostało zbyt mało.


 


Odsuwam się więc od osób i spraw, które mi ten czas w sposób negatywny zabierają. Od jakiegoś czasu już urywam złe relacje, nie jadę do teściów na święta jak nie chcę, nie jestem miła dla męża gdy nie chcę, nie rozmawiam z ludzmi, którzy nie mają nic pięknego do powiedzenia tylko wstrzykują w nas toksyny, negatywne emocje, własne frustracje i złość. Kiedyś słuchałam, kontynuowałam te znajomości bo więzy rodzinne, bo są albo byli starsi bo tak trzeba… zamiast jednego policzka nadstawić dwa…


 


Wczoraj skończyłam 43 lata… wiem czego chcę…

4 komentarze:

  1. Wszystkiego naj, naj moja rówieśniczko.
    Czytam Cię od dawna ale to mój pierwszy komentarz ,lubię Twojego bloga mamy bardzo wiele wspólnego mój syn też uwielbia muzykę wybiera się na Akademię Muzyczną Gratuluję" zdrowego" podejścia do życia szkoda ,że i Tobie i mnie zajęło tyle lat zrozumienie tego co ważne ,ale to się chyba nazywa mądrością życiową, świetnie się czuję w swoich 43 latach i z tego co "widzę "TY także jeszcze raz wszystkiego dobrego w dniu urodzin i tak po polsku 100 lat!pozdrawiam serdecznie Ania z Rybnika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Aniu! I serdecznie pozdrawiam. Owszem chyba To ta zyciowa madrosc choc pewnie kazdyy pojmuje Ja po swojemu, inaczej. Zycze rowniez wszystkiego najlepszego a szczegolnie tego pozytywnego uczucia w sobie, ze robie To Co lubie i jestem na swoim miejscu.

      Usuń
  2. Wzruszający wpis! Obyś z każdym dniem coraz mocniej lubiła siebie i nie liczyła dni, tylko gromadziła piękne chwile!
    Ile nam czasu zostało, tego nie wie nikt, ważne, żeby przeżyć go po swojemu - Lech Janerka powiedział, że ważne jest, by żyć i umrzeć na swoich zasadach.
    A co do tożsamości - myślę, że każdy z nas ma ich kilka, bo różne środowiska nas kształtowały i każda tożsamość na pewnym etapie życia była ważna. Ja lubię to przekraczanie kontekstu kulturowego, bo tak jak piszesz - daje to o wiele większe możliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoj komentarz sprawil, ze odczytalam ponownie Moj wpis, he, he.... Nic bym w nim dzisiaj nie zmienila. Jest wazny I prawdziwy. I dziele twoje umilowanie do przekraczania kontekstu kulturowego!

      Usuń