niedziela, 23 października 2016

Lazurowe wybrzeże – Nicea i Mouratoglou Tennis Academy. Dzień 3. Francuska codzienność. Część 40.



Nicea 1


 


Wczoraj byliśmy w Nicei. Czekał tam na nas wujek mojego meża Roland z żoną Jocelyne. Niewiele zwiedzaliśmy, gdy celem tego dnia było spotkanie rodzinne i wizyta na cmentarzu. Jednakże we wczesnych godzinach porannych udało nam się wjechać na wzgórze zamkowe i popodziwiać panoramę Nicei, dwa razy przejechać po najsłynniejszej promenadzie Anglików a wieczorem mieliśmy umówione spotkanie w największej europejskiej akademii tenisa, pod Niceą… Antek zakwalifikował się do akademii… pozostaje dokonać wyboru między sportową nauką z internatem albo krótkimi wakacyjnymi stażami w akademii. Narazie interesuje nas i jego ta druga opcja. Mój syn jest wciąż malutki… he, he!

Nicea 2
 


Z naszej rezydencji do Nicei jest 115 km ale jedzie się z półtora godziny bo dojazd do autostrady A8 po górskich drogach pełnych serpentyn nie pozwala na rozwinięcie stosownej szybkości. Ta autostrada sama w sobie jest piękna bo wiedzie wzdłuż skał Roquebrune, morze Śródziemne wyłania się co jakiś czas kusząc swą niebieskością a cypresy i palmy  tylko dodają temu krajobrazowi uroku.


 

Nicea 3




W Nicei byliśmy już przed godziną 10 rano. I wolniutko ruszyliśmy po Promenadzie Anglików podziwiając po lewej błękit morza i nieba a po prawej słynne hotele. Biegaczy na promenadzie były setki i co niektórzy leżeli też już na plaży tudzież pływali. My zaparkowaliśmy na parkingu portowym i windą wjechaliśmy na wzgórze zamkowe. Zamku już nie ma… był od IX wieku, wiele razy przebudowywany ale decyzją Ludwika XIV zniszczono go. Dzisiaj pozostały tylko ruiny. Ze wzgórza jednak rozciąga sie widok na całe miasto… Po lewej Nicea z promenadą, stara Nicea i wszystkie dzielnice na wzgórzach położone, po prawej port, znany od czasów starożytnych Greków.


To miasto jest tak piękne, że trudno znaleźć słowa by je opisać… przede wszystkim kolory i światło… kolory nieba, morza, roślin ale też budynków, okiennic i wszystkich innych ludzkich stworów.


Jak wszyscy wiedzą jest to miasto ofiar, ostatnich ofiar terrorysty. Przy samej Promenadzie, gdzie zabójca wjechał w tłum ludzie utworzyli miejsce pamięci, z hasłami, świeczkami i kwiatami. Zatrzymaliśmy się tam i my na chwilę modlitwy.
 


Około 12h ruszyliśmy z wujostwem do miejscowości Colomars do oberży Redier. Tam wujek Roland zarezerwował stolik na nasz rodzinny obiad. Francuskim zwyczajem spędziliśmy ponad 3 godziny za stołem rozkoszując się typowym regionalnym jedzonkiem: raviolis z borowikami na przystawkę, jagnięcina w sosie tymiankowym i deser lodowo-bezowy. Aperitiwy i wino dopełniły całości.
Nicea 4


Nicea 5





Wiele rodzinnych historii zostało w tym czasie opowiedzianych i pomyślałam sobie, że to znakomity materiał na sagę rodzinną albo i kilka powieści. Bracia bliźniacy… skolonizowana Algeria, w której wybucha wojna. Jeden z braci jest bogatszy i działa w OMS, drugi stara się tylko przeżyć. Kilka razy udaje im się uniknąć bomb i dorosłym i dzieciom. Zostają przesiedleni do Francji. Nienawiść narasta. Jeden brat zostaje w Nicei a drugi rusza na północ…


 


Pół wieku minęło, bracia nie żyją… pozostali kuzyni, i jedna z żon, babcia mojego męża… Wczoraj byliśmy na grobie jednego z braci: François, jego żony i ich syna, kuzyna mojego teścia, którego już wiele lat temu żeśmy bardzo polubili… Co kryje sie za cisza?


W Nicei sprzedają znicze… których w innych regionach Francji nie spotkałam. Ustawiamy kwiaty, zapalamy znicz i opowieść snuje się dalej.


Nicea 6
 


Pod wieczór żegnamy się z wujkiem… mając nadzieję, że spotkamy się szybciej niż za 10 lat. Ruszamy w stronę Biot. Tutaj Patrick Mouratoglou wybudował swoją akademię tenisa. Antek jak wiadomo w tenisa gra i to dobrze gra. Mamy tutaj rozmowę a Antek kilka testów. Wynik pomyślny. Może, jeśli chce, wstąpić do akademii… narazie jednak będą to tylko krótkie staże wakacyjne bo nie wyobrażam sobie by w tym wieku mój maluch zamieszkał tam w internacie i tam się uczył. Choć sam Antek zakręcony jak tenisowa piłka!


Nicea 7
Dziś pada… dlatego mam czas na pisanie a Antek ma zadań domowych na wakacje na 30 godzin i robi się nerwowo…zobaczymy co dalej?

2 komentarze:

  1. Widoki przepiękne! Bardzo lubię jeździć takimi nadmorskimi drogami, choć zawsze żałuję, że nie mogę się co chwilę zatrzymać, żeby chłonąć krajobraz.
    Dobrze, że utrzymujecie kontakty z rodziną, widać, że potrzeba jest po obu stronach i faktycznie - warto o to dbać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, dbam.... Tylko czasem sie wkrzuam bo tylko ja dbam. Moze To taka rola kobiet?

      Usuń