niedziela, 11 grudnia 2016

Adwent 2016. Francuska codzienność. Część 48.

adwent







Wczoraj przeżyliśmy prawdziwą adwentową sobotę.


Po pierwsze kartki, które wypisałam bardzo wcześnie rano… bo mam taką wadę, że nawet jak spać mogę to o świcie jestem zazwyczaj na nogach. Codziennie wstaję bardzo wcześnie choć nie tak wcześnie jak moja przyjaciółka Karina to jednak ! I na sobotę i na niedzielę mi zostaje tej poranności. W domu cichutko. Chłopaki śpią.


 


Tak więc 12 pozostałych świątecznych kartek wypisałam dobrze przed śniadaniem. Po czym wysprzątałam kuchnię i zrobiłam śniadanie. Po nim upiekłam dwa rodzaje ciasteczek czyli bawarskie gwiazdki migdałowe Zmitsterne ( przepis na blogu kulinarnym a zdjęcie na Facebooku z wczorajszego pieczenia)  i dalej ciasteczka maślane z żurawiną czyli Cranberry Noêl…


W międzyczasie, jak się ciasto chłodziło, suszyło i piekło zrobiłam obiad czyli polędwicę wieprzową w cidrze i w warzywach i pogadałam z Elizą przez telefonz dobre pół godziny.


Obiad i ciasteczka były gotowe na 12 :30. Uf… miałam wczoraj tempo.


 


Po obiedzie Antek gadał ze swoją kuzynką a ja z moją szwagierką bo teściowie nie komunikują za bardzo co do Świąt a my się martwimy i dzielimy między siebie dania do zrobienia na Święta bo podobno, jak twierdzi moja szwagierka, teściowa się pewnie jak co roku nie ruszy… i tym sposobem jak nie zrobimy to i jeść nie będzie za bardzo co…


 


Koło 14h ruszyliśmy już na antkowy trening golfa podczas którego ja baraszkuję w SPA, jak co sobotę. A w Spa też Święta… piękna choinka w holu, świateł mnóstwo i taka fajna atmosfera.


2 godziny intesywnego odpoczynku, po którym wychodzę jak nowonarodzona…


 


W drodze do domu śpiewaliśmy w samochodzie kolędy i kupiliśmy CHOINKE! Tak, tak Antek wybrał bo zszłoroczny zakup 19 grudnia zapamiętaliśmy sobie… była jedna jedyna malutka choinka. Wszystko wykupione. Niestety we Francji ludzie dekorują domu na początku grudnia i około 15 grudnia, jak nas informowano nie ma już prawie choinek albo zeschnięte resztki.


 






Zakup choinki to oczywiście dekoracja… więc cały wieczór dekorowaliśmy, śpiewając i było tak cudownie, tak ciepło, tak dobrze… Aż mi ciarki idą jak to piszę bo w tak chwilach właśnie uświadamiam sobie jak bardzo kocham moją rodzinę i jaką jestem szczęściarą, że mam tyle dobra wokół siebie. Choinka sięga sufitu w tym roku!


 


Dzisiejszy poranek znów pieczenie na tapecie… Antek gra turniej golfowy a ppźniej idziemy na koncert kolęd chóru dziewcząt do kościoła Saint Bruno. Potem znów będzie gorąca czekolada, ciasteczka adwentowe, zapalona choinka i kolędy na pianinie…


Jutro ostatni przedświąteczny tydzień w pracy…



2 komentarze:

  1. Pracowitą miałaś sobotę! Dobrze, że masz wsparcie w szwagierce i że razem czuje się odpowiedzialne za Święta! Choinka cudna!

    OdpowiedzUsuń