wtorek, 10 grudnia 2019

Olga TOKARCZUK... po francusku! Dzis w tym szczególnym dniu!


Ksiazki pani Olgi Tokarczuk towarzysza mi od lat. Przeczytalam pewnie wszystkie a niektóre po dwa razy. Nigdy jednak nie czytalam jej po francusku. Ale kilka dni temu kupując prezenty dla szwagra i szwagierki - czyli kilka tomów pani Tokarczuk po francusku wlasnie... kupilam i sobie ten. 
"Prawiek i inne czasy" ma w wersji francuskiej tytuł "Bog, czas, ludzie i anioły"... 
Prawda, ze zupelnie inny? 

Tłumaczenie jest jednak piekne, autorstwa Christoph'a Glogowskiego. 

Uwielbiam teksty Tokarczuk, zanurzam sie w jej narracje, probuje zrozumiec sens, na wielu poziomach, dociekam szczegolow, opisow ruchów i gestów. 
Czytam jej ksiazki wolno, slowo po słowie, zdanie po zdaniu... bo to nie sa dziele do szybkiego czytania. 

W ubiegla sobote słuchałam mowy Tokarczuk... wzruszyłam sie bardzo zreszta - linki na mojej stronie Facebookowej... i sensem, i tonem, i sama autorka. 
Za chwile obejrzę transmisje z wręczenia Nobla.

Jest jednak cos, cos co mi w jej tekstach o polskiej szarości nieustannie przypomina. Jest cos uniwersalnego jak w miasteczku "Antan" ale jest tez tyle polskiego... ze cos za serce ściska...

Bo sa w tej ksiazce:

- i Niemcy i Rosjanie
- sa wojny
- sa Żydzi
- jest arystokracja i plebs
- jest czarny rynek
- gwalcone kobiety
-natura, duzo natury z jej zaczarowanoscia
- i jest wodka, duzo lejącej sie wódki... 
- jest milosc i jej brak...

I czytając te strony jak i inne strony pani Tokarczuk zanurzam sie za kazdym razem w tej naszej polskiej wielkości i małości, ktore pretenduje na uniwersalność ale dla mnie uniwersalna nie jest. 

Moze za dlugo mieszkam za granica... Bo wiem, ze zaden Francuz w ten sposob nie opisze miasteczka, zaden Amerykanin nie zanurzy sie tak głęboko w grzezkosci naszego polskiego błota. 

Tokarczuk jest WIELKA!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz