Zawodowo... i to niejednokrotnie w ciagu ubiegłego tygodnia jak i podobno jutro... w poniedziałek...
Od początku...
W nocy z poniedziałku na wtorek kolejna strzelanina w mieście Rennes, w dzielnicy Maurepas, na tle ,handlu narkotykami. Około 22:30 strzały i około 20 osobników ubranych całych na czarno przemieszczających się z bronią w rękach.
Skutkiem tego jest w tym tygodniu, kolejne zamknięcie szkoły podstawowej tam - 3ci raz od 1 września. Zamknięcie to odbywa się w ciagu dnia z powodu przemieszczających się uzbrojonych osób wokół szkoły a dzieci w tym te najmłodsze siedzą godzinami zamknięte w salach... W czwartek ponad 4 godziny pod ławkami w salach klasowych.
Następnego dnia dgnięto nożem 13 latka przy wejściu do lokalnego metra...
Takze dość nieciekawie się robi tutaj, gdy o bezpieczeństwie się choć przez sekundę pomyśli.
A na moim małym, prywatnym podwórku?
Tez kilka szokujących sytuacji.
W ubiegły poniedziałek, wchodzę do sali w liceum, gdzie mam lekcje od 11 i co widzę?
Rozwalone stoły i krzesła po całej sali, jedne poprzewracane, inne po prostu porozstawiane. Tablica zapisana cala wzorami matematycznymi a na ekranie komputera nie wylogowany kolega z matemy...
I GLUPIA JA!!!!!!!!!!
Zamiast odmówić pracy w takich warunkach, zrobić zdjęcia i wezwać dyrekcje to ... zaczęłam sprzątać z moimi uczniami! Ustawiać te stoły i krzesła, szorować tablice! No totalna idtioka.
Wkurzyłem się jednak solidnie i straciłam wiele minut z tej lekcji... postanowiłam więc napisać na dzienniku elektronicznym do tego kolegi (którego nie znam uczy nas ponad 300 osób w tym liceum), ze dobrze by było zostawić sale w porządku na kolejna lekcje...
I co???
I NIC... nie raczył od tygodnia odpowiedzieć cham.
Kolejny szok w piątek.
Rozmawiam z wychowawczynią pierwszej klasy licealnej bo w tej klasie oprócz 35 uczniów mamy tez 36 chłopca, ciężko upośledzonego na wózków i z asystentem. Chłopiec nie mówi, nie pisze, nie komunikuje się itd... ale szkoła jest inclusive, więc jest. Ostatnio robili prace w grupach na dokumentach historycznych. Oceniłam prace grup i jego tez do tej oceny liczyłam. Otóż zaprotestowali rodzice, ze "skoro nie zrobil pracy to nie ma mieć oceny bo to niesprawiedliwe".
Pytam jak ma zrobić? Fizycznie nie może przecież zrobić...
Poszlam do dyrektora liceum pytam... "niech pani robi jak pani może", usłyszałam. Czyli jak pytam? On nie wie... Pytam wychowawczynie... nie wie. Dobra będę wpisywać bez oceny w dziennik... ale mi mówią, ze ma chłopak mieć oceny. Tylko jak i z czego? Tego nie wiedza... napisze więc do kuratorium i do przyszłego ministra bo wkurza mnie ten badziew.
Nastepnie wieczorem... zebranie z rodzicami klas drugich liceum... pojechałam i postalam w korkach... po NIC... na każdej z sal było po 4-5 rodziców a klasy licza po 36 uczniów. Wnioski nasuwają się same. Rodzice maja w głębokim poważaniu naukę i kształcenie ich dzieci.
Jutro z koleji mam iść do jakiegoś dzielnicowego domu młodzieżowego w ramach mojej lekcji, na wychowanie seksualne. Już mnie uprzedzili i uczniowie i koledzy nauczyciele, ze to będzie SZOK!!!!
Sprawe omawia jakiś lokalny aktor w sposób podobno niezwykle wulgarny, przemocowy i szokujący. Sami uczniowie się buntują bo mówią mi "wie pani to naprawdę nam przeszkadza i jest dla nas upokarzające"... Ciekawa jestem co to za kolejny wybryk natury... Milczeć nie będę.