niedziela, 24 lutego 2013

Wychować dziecko w wierze… jak ?

 

zdjecie z Antkowego chrztu
 

 

Do tego zobowiązaliśmy się na chrzcie jako rodzice czy chrzestni. Później życie weryfikuje nasze szczytne zamierzenia, redukuje je i ugniata, czasem niweczy. Tym bardziej, że żyjąc na emigracji i w rodzinie wrogo nastawionej do wiary i do kościoła to zadanie jest niezwykle trudne ! Wiem coś o tym…

 

Mój mąż otrzymał chrzest ale już żadnych innych sakramentów ani katechezy nie. Gdy go poznałam w Polsce, w 1995 roku, był niewierzący. Nie miał też specjalnej religijnej kultury czy wiedzy. Dla mnie jednak religia i wiara zawsze były bardzo ważne. Zaczął mi więc towarzyszyć, czasem na mszy, czasem na jakiś rekolekcjach czy w jakiejś grupie przy-kościelnej. Gdy urodził się Antoś nawet nie poddał w wątpliwość faktu jego chrztu i dalszej edukacji religijnej. Antek chodzi na katechezę, którą zresztą uwielbia, i na mszę, nie co niedziela ale minimum raz w miesiącu jak jest msza dla rodzin. Z praktyką we Francji nie jest tak łatwo jak w Polsce. W kościołach jest jedna msza w niedzielę, zazwyczaj o 10h albo o 10h30… jeśli się wyjeżdża , idzie na concert albo zaśpi to już niestety przepadło.

 

Problemem na dzień dzisiejszy są dla nas rodzice mojego męża i jego rodzina, do której nam najbliżej, fizycznie i geograficznie…

Stéphane chodzi już prawie regularnie z nami do kościoła, zaczął też się modlić, jakoś tak sam, myśli o 1 komunii Antka… Dziadkowie małego jednak tego nie podzielają i wszystko byłoby dobrze, gdyby się nie wtrącali w nasze wychowanie, nasze wartości i zasady postępowania… Bo jak określić ich aluzje a czasem wręcz krzyki złości, gdy mówimy im, że idziemy na Bożonarodzeniową liturgię czy na Wielkanocną a oni z krzykiem  i z agresją twierdzą: “że rujnujemy porządek posiłku, że po co to, na co, że w cholerę z mszami itd”… Te słowa padały przy Antku, który później w samochodzie dopytywał dlaczego babcia z dziadkiem nie idą z nami, dlaczego msza im się nie podoba itd… Musieliśmy z biegiem czasu zrezygnować z wizyt podczas świąt u nich, gdyż stawało się to nieznośne. W tym roku oni mają być u nas na Wielkanocy… już się boję, że znowu stanie nam na drodze “problem mszy”, z której my nie zrezygnujemy a oni? Może się obrażą? Nie wiem…
 
Antek nie rozumie… dlaczego jego chrzestny, dziś tata małej dziewczynki zapisał ją do katolickiej szkoły i teraz by być przyjętym będzie ją chrzcił na szybko bo mała nie ochrzczona… a tak jej nie przyjmą. Antek nie rozumie jak jego dziadek przed TV z krzykiem reaguje na wszystko co dotyczy islamu, bo to jest według niego bee… chwali katolicyzm a później odmawia pójścia z nim na mszę. Nie ma ani spójności, ani logiki ani konsekwencji w ich postępowaniu… I niestety nic nie mogę z tym zrobić.

10 komentarzy:

  1. no Aga.... jeszcze tego problemu nie rozwiązałaś? Jesteś w swoim domu. Śniadanie planujesz o tej godzinie, żeby wam w pójściu do kościoła nie przeszkadzało... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maja przyjechać w wielkanocny poranek rano ale nie wiadomo o której chcą więc byśmy na nich czekali a msza? Buuu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z pewnością nie jest Ci łatwo. Mnie ostatnio spotkała odwrotna sytuacja, gdy w naszym katolickim kraju próbowałam zorganizować świecki pogrzeb mojego ojca. Było to bardzo trudne i udało się tylko połowicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda i wierze i mogę sobie wyobrazić.... To tak jak my po pogrzebie dziadka w Polsce nie robiliśmy stypy i zrobiła sie afera.... Łatwo nie jest ale trzeba sobie radzić.

      Usuń
  4. krzyków czy agresji nie rozumiem, natomiast uważam że dziecko jak najbardziej może wiedzieć że nie wszyscy są religijni, że nie wszyscy chodzą do kościoła, że są różne religie a także ludzie niewierzący. że może nam się nie podobać określona religia, ale należy podchodzić do inności w tym względzie, jak w każdym innym, z tolerancją, nie narzucać się ze swoimi przekonaniami i pozwolić każdemu prowadzić takie życie duchowe jakie uważa za stosowne. ludzie są różni i wierzą także różnie. z grubsza tak wychowujemy dzieci.
    u nas w rodzinie jest z tym bardzo różnie: mój tata jest ateistą, mama niepraktykującą katoliczką, oboje mocno antykościelni; moja teściowa jest ateistką a mój teść luteraninem, podobnie jak mój mąż. Ja dziesięć lat temu przeszłam na luteranizm, ale moja wiara zdecydowanie nie jest tak silna jak mojego męża. Dlatego to mój mąż jest u nas odpowiedzialny za wychowanie religijne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalijko zgadzam sie.... Tylko jak napisałam u mnie jest problem z nastawieniem wrogim a nie neutralnym, szanujacym przekonania drugiego człowieka. Ja ich nawracac nie zamierzam, ani teza jakikolwiek sposób wskazywać czy mówić o tej sporej dozór hipokryzji, która w tej dziedzinie żyją. Chciałabym jednak by uszanowali moje przekonania i sposób postępowania... I z tym jest problem.

      Usuń
  5. Dozie miało być ale tablet pisze jak chce.... Eh...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapytaj ich może po co w takim razie świętują Wielkanoc i Boże Narodzenie jeśli są niewierzący?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytałam nie raz.... Bo tak tradycja .... I tyle....

      Usuń
  7. A skąd ta tradycja? Z powietrza? Nie no, sorry, ale takie podejście mnie powala :-/

    OdpowiedzUsuń