poniedziałek, 17 lutego 2014

Odurzajacy zapach mimozy

Odurzający zapach mimozy

Pomimo dość średniej pogody pojechaliśmy wczoraj nad Ocean Atlantycki i … znaleźliśmy wiosnę ! Na plaży to niezupełnie bo plaże zawalone są konarami drzew, pniami, śmieciem wszelkim… wzburzone fale wciąż wyrzucają na brzeg tony zanieczyszczeń i nie wygląda to pięknie niestety… Wystarczy jednak nieo się oddalić by wśród willowych dzielnic Cap Ferret trafić na cudowne drzewa mimozy całe pokryte kwieciem i zielenią !







Chciałam porobić nawet zdjęcia bo miałam ze sobą aparat tyle, że karta z aparatu została w komputerze brrr… I żałowałam tego zapomnienia podwójnie, gdyż…



No właśnie…



Mamy plan, projekt, marzenie wybudowania, za jakieś 3 lata, własnego domu. I marzy nam się dom drewniany w stylu amerykańsko-skandynawskim – no tak przynajmniej widzieliśmy ten projekt do tej pory. Jednakże nasze ostatnie wypady nad Ocean sprawiły, że ten drewniany dom niekoniecznie musi nosić na sobie piętno obcego stylu… bo czy to na Cap Ferret czy w basenie Arcachon domów drewnianych jest na pęczki, pięknych, olbrzymich, nowych i wybudowanych przez nasze lokalne firmy, wyspecjalizowane w tego typu ekologicznym budownictwie. Zresztą region Landes, na południe od nas to największy las w Europie zachodniej. Drewna więc nie brakuje.



Dowiadywałam się nawet w kilku firmach o koszt takiej budowy i inne szczegóły. Może uda nam się nasz projekt zrealizować. Chciałam te domy pofotografować jako źródło insipiracji, ale cóż, następnym razem.







Tymczasem spacerując po Cap wczoraj odurzyliśmy się całkowicie zapachem mimozy, do domu też przywieźliśmy jej bukiet… a popołudniową kawę, po raz pierwszy w tym roku, wypiliśmy na tarasie kawiarni, w pełnym słońcu, delektując się już 19°C… i wciąż zimowo wzburzonym oceanem.







Wieczorem obejrzeliśmy francuski film “Les petits mouchoirs” czyli Małe chusteczki, którego akcja rozgrywa sią właśnie na Cap Ferret… z Marion Cotillard z roli głównej min… Cudowny dzień spędziliśmy tylko we dwoje…



Dziś praca…







Ps: Zgubiłam już 1 kg na mojej diecie… I cieszy mnie bo idzie szybciej niż założyłam…



Dzisiejsze dietetyczne menu:



Śniadanie: sok z cytryny, 3 plastry świeżego ananasa, 60 g chleba, masło, twarożek, zielona herbata



Obiad: sałatka z mieszanych sałat z połową awokado i pomidorkami, świeża makrela pieczona z musztardą, purée ziemniaczane, kawa



Podwieczorek: carpaccio z pomarańczy z cynamonem, migdały, herbata



Kolacja po aquagym: Fondu z pora 300 g, kasza boulgur 120 g , jogurt naturalny.

1 komentarz:

  1. Drewniany dom... piękne marzenie. Mój w górach jest z kamienia, ale i tak nie oddałabym go za żadne skarby :)
    Bukiet cudny...

    OdpowiedzUsuń