wtorek, 24 lutego 2015

Z zaśnieżonej Andory

Z zaśnieżonej Andory




Wybraliśmy zły tydzień na te zimowe ferie, a właściwie nie my tylko ministerstwo edukacji bo czy to w Alpach czy w Pirenejach śnieży i śnieży. Zaczęło się od przyjazdu w niedzielę… Musieliśmy jechać naokoło, przez Hiszpanię, wjechać do Andory od południa bo od północnej, francuskiej strony -  zakaz wjazdu… śniegu na metry, drogi nieprzejezdne. Ileś tysięcy ludzi tkwiło od soboty na alpejskich drogach tez (powtórka sytuacji z grudnia). Po śniegowych trudnościach dojechaliśmy.











Hotel, który zarezerwowaliśmy jest super. To Princessa Park w miejscowości Arinsal. 4 i 5 gwiazdkowy obiekt o typowej andorańskiej architekturze z kamienia pirenejskiego. Zdecydowaliśmy się na przyjazd tutaj bo jest dużo taniej niż we Francji… Jak zwykle mój mąż znalazł super ofertę poprzez kupony Gruponu. Za dokładnie 540 euros dla 3 osób, mamy tutaj: 6 noclegów ze śniadaniami i kolacjami, w cenie są 2 wejścia po 2 h do SPA – cudownego SPA gdzie spędziłam dziś rano leniwe minuty w candelabrium, w hamam, w saunie, na basenach. W cenie są też gry – bez ograniczeń: billard, kręgielnia z 4-ema torami, gry elektroniczne; w cenie są też wieczorne aperitiwy w barze, w którym gra saksofonista i pianista, wczoraj też śpiewali światowe szlagiery – codziennie można spróbować innego koktaijlu z tapasami. Jest naprawdę miło i przyjemnie. Dla porownania sam wynajem kawalerki we Francji 17 m kw w Pirenejach najtaniej jak znalezlismy to 787 euros za tydzien... aj, aj





DO wyciągu jest niecałe 100 metrów.





Franck, Francuz proponuje codziennie bezpłatne wyjścia w gory na racquette. Wczoraj była piękna pogoda i wybrałam się z nim i z innymi trzema osobami wysoko w gory. Wspinaliśmy się 2 godziny. Przy zamkniętym schronisku, na tarasie pokrytym 2,3 metra śniegu zjedliśmy lunch – hotel przygotował nam piknik, Franck miał w swym plecaku nawet wino! Było wesoło ale też męcząco – uf prawie jak narty biegowe… I jeszcze ten mój brak formy, ale odzyskuję powoli mój "power"!
Andora 2
Schronisko do ktorego dotarlismy wczoraj na 1950 metrow, wychodzilismy z 1500 metrow...




Franck i ludzie z mojej grupy... wchodzimy!


Mój Antoś z koleji jest w szkółce narciarskiej po 3 godziny dziennie. Resztę jeździ z tatą. Wczoraj jak o 9h30 wyszli tak o 17h30 wrócili. Jeżdżą, ja niestety narciarstwo alpejskie opanowałam w stopniu mega podstawowym – zielone trasy i nie sprawia mi ono przyjemności, chodzę więc albo jeżdżę na biegówkach. Gdyby nie ten śnieg non stop, byłoby lepiej ale cóż ma śnieżyć równo cały tydzień!



Tak wygladal dom naprzeciwko naszego hotelu wczoraj wieczorem a tak
dzisiaj rano... teraz tez tak wyglada!






Ps: na diecie, którą ostatnio podawałam straciłam 2 kg w 6 dni, zbyt dużo jak na taki któtki czas… może to tylko strata wody? Zapytam mailowo lekarza. Mam zgubiś te 6 kg tłuszczu i zyskać 2 kg mięśni czyli stracić 4 kg suma sumarum a tu po tygodniu już 2 stracone…  wolałabym by był to 1 kg…

4 komentarze:

  1. Piękne miejsce, podobnie jak Ty lubię biegówki. Niestety w okresie tegorocznych ferii zimowych nie było śniegu, więc moje przeleżały w piwnicy :( w sumie to wcale śniegu nie było. Nawet po feriach nie było. A teraz to już chyba wiosna nadchodzi, bo przebiśniegi kwitną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zima, prawdziwa i ze śniegiem. Nad Bałtykiem tylko pomarzyć można, to sobie chociaż na zdjęciach u Ciebie pooglądam :)
    A Groupon to prawdziwa kopalnia okazji, jak się dobrze poszuka. Też czasami korzystam, naprawdę warto. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszko, zaczynam sie niepokoić. Do tej pory podczytywalam regularnie, choć jako anonimowy czytelnik, pora widać na to by się ujawnic.
    Serdecznie pozdrawiam z nadzieją, że wrociliście już do domu cali i zdrowi.
    Iga

    OdpowiedzUsuń
  4. 12 marca, denerwuję sie coraz bardziej
    Iga

    OdpowiedzUsuń