niedziela, 6 marca 2016

Życie codzienne we Francji – Niedzielny poranek. Część 1.

Codziennosc Francja 1





 
Niedziela… w niektórych krajach nie jest dniem wolnym, w innych powoli staje się dniem pracującym ze względu na otwarte centra handlowe, w jeszcze innych zachowuje (czasami z wielkim trudem) namiastkę dnia wolnego.


 


Do tej ostatniej kategori należą francuskie niedziele. Od rana panuje w mieście idealna cisza. Niedzielne świstaki pochrapują czasem i do południa. Sportowcy weekendowi wybiegają w tej ciszy na ulice, do parków i na nabrzeże Garonny a garstka wierzących i praktykujących, mniej lub bardziej świątecznie naznaczonych odzieniem zmierza do kościołów chrześcijańskich w różnych częściach miasta. Ulice są wyjatkowo przejezdne. Ludzie spokojni bo nawet lekkie przyśnięcie na zielonym świetle nie prowokuje do kanonady klaksonów.


 


Dzisiejszego poranka znaleźliśmy się w grupce wierzących i praktykującch zmierzających do centralnej Świątyni miasta czyli do katedry Śwętego Andrzeja. Antek śpiewał dziś na mszy ze swoim chórem więc byliśmy w kościele już o 9h30. Jedyna msza rozpoczyna się tutaj o 10h30, jak w większości francuskich kościołów katolickich. Tak, tak!


Zaspać nie można, odłożyć na wieczór prawie nie można… bo zaledwie kilka kościołów w aglomeracji ma mszę wieczorną. Ja znam osobiście takie 3… w prawie 800 000 -tysiecznym mieście!


 


Wierzących i praktykujących w każdą niedzielę Francja liczy niecałe 10% mieszkańców, trochę więcej praktykuje raz w miesiącu bo 14% aż! A w wielkie Święta dościgamy lekką ręką 25%! Nie przeszkadza to ponad 60% Francuzów uważać się za wierzących chrześcijan. Tylko interpretują sobie oni tę wiarę po swojemu.


 


Nic w tym dziwnego! Wiadomo Francuzi są wolni! Od 1789 roku tę wolność sobie wywalczyli i do dziś jej bronią.


 


Niedzielne poranki mają znacznie ważniejszą instytucję jak ta kościelna dla większości zjadaczy żab. Otóż są nią niedzielne rynki! W każdym mieście jest ich przynajmniej w ten dzień tygodnia kilka! W soboty co prawda też się takie rynki na ulicach (niektórych) rozkładają ale niedziela jest znacznie lepszym dniem na tego typu aktywność. Pamietam moje pierwsze oburzenie... w Paryzu, w 1993 roku, gdy rynek byl czynny nawet w niedziele Wielkanocna!


 


Więc Francuzi idą, zazwyczaj całymi rodzinami, na rynki, kupują, oglądają, wachają, smakują, dyskutują pośrodku rynkowych alejek blokując skutecznie przejścia tłumom głodnych niedzielnych pobratymców. My również czekając na niedzielną mszę świętą z Florence, dziećmi i innymi chóralnymi rodzicami udaliśmy się na przykatedralny ryneczek. Zaraz pod średniowieczną wieżą-dzwonnicą zwieńczoną złotą figurą Najświętszej Maryji Panny usiedliśmy między foie gras z Périgord, ostrygami z zalewu Arcachon i świeżą pastą włoskiego wytwórcy na poranną kawę. Było jeszcze pustawo, wcześnie. Dzwony dzwoniły jak oszalałe ale i tak udało im się tylko zapełnić kilka krzeseł potężnej gotyckiej świątyni. My smakowaliśmy kawę w porannym słońcu na plastikowych taborecikach. Tak tak, rynki nie mają w sobie elegancji, ale też i nie elgancji służą. Mają zapewnić przyzwoity niedzielny obiad!


 


Niedzielny obiad jest przecież jednym z najważniejszych w tygodniu: ostrygi czy inne skorupiaki przewracają kusząco oczkami, pieczyste z wyciekającą ciepłą krwią przyciąga wielu! Należy to wszystko popić odpowiednim kolorem trunka, zagryźć śmierdzącym ale jakże pysznym serem i świeżutkim chlebem, doprawić całość sporą ilością cukru i konwersacji bo to w końcu niedziela! Obiad jemy od 13h do około 17h!


 


Oj kiedy ten poranek się skończył? Nikt nie zauważył…






6 komentarzy:

  1. Bardzo przyjemny niedzielny poranek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejne śliczne zdjęcie pięknych kobiet !! I przystojnego mężczyzny 😄😄 w Australii jest podobnie w odniesieniu do praktykujących ale gdy byłem u przysięgłego potwierdzać dokumenty to w rozmowie wyjaśnił iż blisko 70% ciagle przysięga na Biblię ...trochę to schizofrenicznie ale tak właśnie jest ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze gdy podziwiam wasze zdjęcia przenoszę się na ułamki sekund w czasie i przestrzeni i jestem tam z wami ...😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Valdi ja jak widze twoje reaguje podobnie... Wszak odwiedzalam juz Australie !

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję!!!! Wyślę kolejne z moich ulubionych miejsc ;))

    OdpowiedzUsuń