środa, 15 czerwca 2016

Francuska codzienność – Kolejny turniej tenisowy i brązowy medal. Część 25.

medal i telefon







 


Ubiegłą niedzielę pomiędzy strugami deszczu spędziliśmy na kortach tenisowych w miasteczku Porge… Nad oceanem. Dostałam w kość ! Było zimno, co chwila padało. Grający, młodzi tenismani co chwilę schodzili z kortów i biegli się schować. Jak tylko deszcz ustawał to z powrotem na korty. Koszmar dla dzieciaków i dla nas kibiców też. Antek miał tego serdecznie dość.


 


Był tylko jeden kryty kort na kórym grały jakiś turniej drużyny dorosłych !!! a dzieci biegusiem tu i tam… w końcu rodzice się wkurzyli, my też i zażądaliśmy zejścia dorosłych z krytego kortu, skończenia turnieju dziecięcego, który trwał od 9h rano do prawie 15h… Poburczeli, konsultowali się z liga bo nie wiedzieli co i jak… w końcu przenieśli i udało się skończyć.


Antek skończył na 3 miejscu, z brązowym medalem. I tak dobrze, w takich warunkach.


 


Teraz moknie na wycieczce szkolnej w Owerni, wśród wulkanów… eh… byle do piątku!


Co do mojego obecnego Gimnazjum, nie podawania ręki nauczycielkom przez muzułmańskich rodziców i ogólnej ruinie tego co wokół mnie w tym kraju pisać nie będę bom zdeprymowana… napiszę jutro!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz