środa, 9 listopada 2016

Amerykańskie wybory…




 

Dziś od samego rana gwar w moim liceum. Grupki licealistow na podworzu, przed liceum, miedzy budynkami i w budynkach rozmawiają tylko o TYM… o amerykańskich wyborach.

Wczoraj już było dość gorąco i spędziłam z jedną klasą, na Wos-ie, całą godzinę na dyskusji o tych wyborach, dzisiaj od rana powtórka. Lekcja między 8 a 8h55 rano, pierwsza klasa liceum… oglądamy razem pierwszą stronę New Tork Times. Mapa co kilka sekund ewoluuje na naszych oczach. Zmieniają się cyfry.

 

Nie kryję tego, że byłam za Hillary Clinton bo od lat ją lubię, cenię, podziwiam. Nie kryłam też mojego rozczarowania dzisiejszym wynikiem wyborów, grzesząc niejako przeciwko mojej profesjonalnej postawie neutralności, która powinnam w każdych warunkach zachować. Nie udało mi się.

Nie udało mi się tym bardziej, że ani jeden z moich uczniów nie był, nie wypowiadał się po stronie Donalda Trump’a. Wręcz przeciwnie.

 

I tak prowadząc kolejne lekcje stopniowo uświadomiłam sobie jak daleko i jak błędnie oceniam zmieniający się na moich oczach świat. Chciałabym by ewoluował w “moim” kierunku i trochę naginam interepretacje tego co się dzieje do moich wartości i mojego światopoglądu. Marsz historii wskazuje jednak na zupełnie inny bieg wydarzeń i chyba czas spojrzeć mu w oczy?

 

W naszym, świecie tzw: zachodniego typu, czy krajów rozwiniętych dominują od jakiegoś czasu już tendencje populistyczne. Czy to w formie telewizyjnych reality show czy to w formie tendencji filmowych czy książkowo-gazetowych wygrywa, wysuwa się na pierwszy plan populizm. Ta tendencja jest widoczna wszędzie i chyba w każdej dziedzinie. To co wymaga długich lat pracy, kształcenia, lektur, zrozumienia, budowania, tworzenia jest przez masy otoczone pogardą albo wręcz odrzucone. Króluje szybko, błyskotliwe, głośno, tendencyjne, bez wysiłku.

 

To wszystko co reprezentuje sobą Trump to właśnie to. Jak do tej pory to właśnie to. Jego życiorys jest lustrzanym odbiciem tego tendencyjnego i nagłaśnianego tempa pozbawionego głębszych treści. I to odpowiada większości bo taka właśnie jest większość. Amerykańskie WASP, słabo wykształcone, zagrożone bardziej utalentowaną częścią tych “innych” wyraziło swoją chęć przejęcia władzy, odbudowania na nowo stworzonego mitu.

Czyż nie podobnie można ocenić sytuację na Węgrzech czy w Polsce a za kilka mięsięcy również we Francji?  Wygrały i wygrają w demokratycznych wyborach zwolennicy populizmów wszelkiej maści bo albo uspokoi się ich strach zamknięciem granic i budową murów, albo da się im po 500 złotych, niech się maluczcy cieszą, w końcu i tak ich myślenie nie wybiega dalej niż do 30-stego danego miesiąca, albo wskrzesi się hasłami nieistniejący mit “wielkości czy partiotyzmu” bo skoro masa czuje się tak poszkodowana, niedoceniona i zagrożona to i to kupi. Nie naje się, owszem, ale gdy spostrzeże głód będzie już za późno.

 

Amerykańskie wybory odzwierciedlają, jak dla mnie, światowe tendencje. W Kalifornii tej nocy przegłosowano także za liberalizacją marihuany. Zawsze będzie można się nieco zaczadzić dymem i zapomnieć o tym co trudne.

11 komentarzy:

  1. Ja też żałuję, że Hillary nie wygrała - byłby to ogromny triumf osobisty tej kobiety. Kibicowałam jej z całego serca, ale cóż - nie miałam prawa głosu :-) Masz rację, populizm rządzi i raczej nic dobrego z tego nie wyniknie niestety. W Stanach też żałoba z powodu tych wyborów, choć ktoś przecież na Trumpa głosował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma swoje wady, jak Kazdy z nas, alé Tez jej kibicowalam. Podziwiam Ja za To Co zrobila w swoim zyciu.

      Usuń
  2. Hilary, sprytna, cwana, skorumpowana!
    Mam prawo glosu ale nie glosowalam ani na Hillary Clinton, ani na Trumpa.
    Nie widze oznak zaloby wyborczej. Odnosze wrazenie, ze swiat bardziej przezywa wybory w Ameryce niz jej mieszkancy.
    Protesty wydaja mi sie smieszne. Prezydent wybrany demokratycznie wiec o co chodzi? Szkoda,ze energia protestujacych nie sluzy powazniejszej sprawie czy idei.
    Stany stanowia swietny przyklad jak politycy powinni zachowac sie po wyborach. Sa ponad podzialy partyjne, animozje wyborcze, liczy sie dobro kraju.
    Danuta.
    P.S.Odnosze wrazenie, ze Pani, Nianiu z Paryza ma masy w pogardzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hillary na pewno sprytna w przeciwnym razie nie zaszla by tak daleko. Czy cwana ? W jakims stopniu pewnie tak. Skorumpowana? Do jakiego stopnia? I przez kogo? Okaze sie jak beda dowody.
      Trump rasista, seksista, oszust podatkowy, mizogin... I na To sa dowody. Nie wiem czy protesty sa smieszne I czy przezyawnie tych wybor na Swiecie jest na wyrost? Roznie mozna oceniac. Zastanawia mnie jednak pani ocena, pani Danuto, gloszona z pozycji obywatela, ktory ma prawo glosu, alé z niego nie korzysta. Po czym rowniez ocenia... Zadne prezydent czy inny polityk, I To niezaleznie od kraju nie skupia sie tylko I wylacznie na ustaysfakcjonowaniu wszystkich jego obywateli. Bo To jest po prostu niemozliwe. Wiec nikt Tez nie jest ponad podzialami, no chyba, ze w momencie swojego intronizujacego dyskursu. Mam kolezanka ( Klub Polek na emigracja), ktora doslownie kilka dni temu napisala na Facebooku, ze w szkole, w ktorej pracuje, w Stanach Zjednoczonych, Nauczyciele sa do tego stopnia podzieleni, ze razem juz lunchu nie jedza... Wiec Cos jednak na rzeczy z tymi podzialami jest. Mam Tez rodzine w USa I w Kanadzie I oni wrecz trabia o podzialach. I te podzialy sa naturalne I normalne Bo nie ma jednomyslnosci w ponad 330 milionowym narodzie.
      Co do mas jako mas, tak Mam jej w pogardzie, do pewnie go stopnia. Nic dobrego jeszcze nie wyniklo z dzialania mas oprocz krwawych rewolucji. Alé masy skladaja sie z jednostek I nimi nie pogardzam. Odsylam do lektur z nauk politycznych... Tych o masach tez Albo o tlumie, Bo raczej ten termin tam figuruje. .

      Usuń
    2. Pani Agnieszko,prosze czytac wnikliwej.Czy napisalam,ze nie glosowalam? Poza tym nie pisze o podziale spoleczenstwa tylko o politykach, ktorzy glosza hasla ,ze sa ponad podzialami i tak sie zachowuja...jak narazie.
      Moze Pania to zaskoczy ale podzielam Pani opinie o Trumpie.
      Piszac o skorumpowanej Hillary nie maialam na mysli spraw aktualnych ale przeszle jak na przyklad afera Whitewater.
      Interesujace jest ile jest takich szkol w Stanach jak szkola Pani Kolezanki? Czesto ludzie buduja swoje opinie oparte na wiadomosciach otrzymanych od znajomych czy rodziny. Nie koniecznie sa one do konca odzwierciedleniem stanu rzeczy.
      Podam przyklad. W ksiazce (o jedzeniu:) ) Amerykanski cukiernik pisze,ze poczul sie Francuzem kiedy aby wyrzucic smieci zmienil domowy dres na sroj wyjsciowy.Ponadto zauwazyl,ze wokol Jego mieszkanka , ktore wynajmowal w Paryzu codziennie jest problem z komunikacja bo Francuzi ciagle protestuja i ktoras z ulic jest zamknieta. Nie mieszkalam we Francji ale zbudowalam sobie obraz spoleczenstwa. Byc moze niewlasciwy.
      Zeby nie masy nie byloby Solidarnosci. Poza tym moim zdaniem nie kazdy ma szanse, mozliwosci,predyspozycje, talent zeby sie wyksztalcic, czy tez zyc w dobrobycie.Uwazam,ze nie mozna zapominac o prostych ludziach. Ameryka nauczyla mnie rownosci.
      Niektorzy wyksztalceni ludzie zapominaja o swoim pochodzeniu,a frak lezy dobrze dopiero w trzecim pokoleniu.
      Pozdrawiam.Danuta

      Usuń
    3. Cytuje pani komentarz: "Mam prawo glosu ale nie glosowalam ani na Hillary ani na Trumpa" i owszem mogla pani glosowac na jakiegos malenkiego kandytata w niektorych stanach... z tego co wiem, ale zrozumialam, ze nie glosowala pani wcale.
      Co do budowania opinii... nie wiem i pewnie nie ma jedynego slusznego, aplikowanego dla kazdego modelu budowania opinii. Kazdy je buduje troche inaczej. Ci co nie czytaja z pewnoscia nie buduja ich na lekturach. Ci co nie ogladaja TV nie buduja ich na emisjach telewizyjnych. Ci co nie maja znajomych w USA nie buduja ich na opowiesciach tych znajomych czy rodziny. Nie ma chyba slusznego modelu ich budowania? Dlatego ja, osobiscie buduje moje opinie i na TV, i na lekturach bardzo roznego typu, i na audycjach radiowych i na tym co widze czy widuje bo w Stanach nie mieszkam ale je odwiedzam, i na opiniach rodziny itd... Dlatego to moje odzwierciedlenie stanu rzeczy jest wypadkowa tych wszystkich zrodel i moich wlasnych przemyslen. I nie uwazam, ze sa one mniej legitymne niz te pani czy kogokolwiek innego. Sa moje po prostui nic z tego co Pani napisala nie sklania mnie do zmiany tych moich opinii. Jak narazie nic.
      Co do "mas" czy tlumow... moja refleksja opiera sie na socjologii politycznej i jej analizach i w tym na bardzo starej, ale jakze aktualnej ksiazce Gustave Le Bon " Psychologie des foules" z 1895 roku, do ktorej wciaz odwoluja sie wspolczesne nauki polityczne. Tlum, masa ludzka niezaleznie od jej kompozycji ma specyficzna psychologia, specyficzny sposob zachowania i reagowania, i pewien system charakterystyk niezaleznie od narodowsci i historycznego czasu jej akcji. Wynikiem jej dzialan jest zawsze zlo. I to co napisalam dotyczy tego spektu. Pojedynczy ludzie, jednostki nie maja z ta masa nic wspolnego, moga ja tylko w pewnych warunkach tworzyc i ten twor jest dla mnie tworem pejoratywnym nie majacym nic wspolnego z Osoba!

      Usuń
  3. Napisalam komentarz zeby wyrazic swoje postrzeganie Stanow, a nie zeby zmienic Pani czy innych poglady.
    Powolujac sie na prase to tam znalazlam artykuly potwierdzajace moja postawe. Glosowanie na mniejsze zlo nie powinno miec miejsca, a mialo w przypadku wielu wyborcow.Republikanskie od pokolen rodziny glosowaly na kandydatke demokratow.
    Swoja droga interesuje mnie czy Pani poglad o masach, ktory Pani przywoluje to jest jeden z wielu czy ten jedyny gloszony przez socjologow politycznych? Przedyskutuje to z rodzinnymi nauczycielami akademickim wlasnie z tej 'branzy".
    Zycze przyjemnego dnia.Danuta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Bardzo wiem nadal jak Pani te Stany postrzega Bo oprocz stwierdzenia o nie glosowaniu na dwoch glownych kandydatow I skrytkowaniu Hillary kilkoma epitetami zadnych innych spostrzezen nie widze. A chetnie poznalabym blizej kandydata, na ktorego Pani glosowala a ktory w Europie jest nieznany.
      Glosowanie na mniejszym zlo jest nagminne w wielu krajach, Zreszta wiekszosc politycznych decyzji To wybor mniejszego zal, szczegolnie w polityce miedzynarodowej.
      A Moj poglad jest z pewnoscia jednym z wielu Bo jedynego nie ma po prostu, nawet w socjologii politycznej. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Hmmm.....zdecydowanie nie zgodze sie, ze swiat przezywa bardziej niz Ameryka. Nie mam pojecia, jak przezywa wybory swiat, ale Ameryka cierpi. Bo czyz demonstracje I publiczne palenie flag to nic?! Wygral prostolinijny "chleb na stol", wyzsze idealy nie dotarly do spolecznosci, "ideal siegna bruku". Wydaje mi sie ze ludzie podziwiaja Trumpa za, nazwijmy to delikatnie "prostolinijnosc", za to ze mozna przed kamera obrazic, upodlic, bez konsekfencji. Obiecal pomoc klasie sredniej, hmmm mysle o tych wszystkich pracownikach, korzy nigdy nie doczekali sie zaplaty, bo firmy oglosily bankructwo...Hillary podziwiam za bezgraniczne poswiecenie I wiare w Ameryke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Syl no zgadzam sie... Tylko pani Danuta wyzej sie nie zgadza. I wciaz niej napisala na kogo glosowala I dlaczego wybrala nieznanego kandydata.... A Moze Wszystko sobie wymyslila wlacznie z zyciem w Ameryce? Nie wiem. Ciebie Syl serdecznie pozdrawiam!

      Usuń