niedziela, 2 lutego 2014

O tym jak zostałam słomianą wdową i o filozofii w chorobie

O tym jak zostałam słomianą wdową i o filozofii w chorobie

Dziś, bardzo wcześnie bo już o 7h, mąż mój z synkiem wyruszli w Alpy. Budzik zadzwonił o 6h05 ale g nie słyszałam. Większość rzeczy przygotowali sami. Walizki i torby były już gotowe od wczoraj, narty i cały sprzęt przymocowane do dachu naszego samochodu tez wczoraj, czekały na poranny wyjazd. Gdy, kilka minut po 7h zamknęłam za nimi drzwi i usłyszałam ten charaktersytyczny dźwięk otwieranych drzwi garażowych nagle zrobiło mi się smutno…







Zostałam sama na całe 8 dni. Wrócą w przyszłą niedzielę wieczorem… Chętnie pojechałabym z nimi, ale ze względu na pracę w szkole nie mogę. Moje wakacje czyli wakacje szkolne rozpoczną się za 2 tygodnie i niestety nie pojadę w tym roku na narty choć bardzo bym chciała. Antoś co prawda oficjalnie powinnien być w szkole, ale ani jego nauczycielka ani dyrektor ani nawet kuratorium nie widziało przeciwskazań do wyjazdu. Tak to jest jak się jest jednym z najlepszych uczniów w klasie. Nie ma problemu z opuszczeniem szkoly na 4 dni.



A wszystko dlatego, że jesienią mój mąż wygrał w naszym klubie tenisowym, pobyt w Alpach, na nartach, w Club Med. Wygrał go dla całej rodziny, na 4 osoby tyle, że szanowny Club, nawet za naszym naciskaniem na to, że dopłacimy różnicę wynikającą z wakacji szkolnych, na to się nie zgodził. Trzeba było jechać poza okresem wakacyjnym.



Nie mogło być mowy o utracie tej wygranej… bo narty wszyscy w rodzinie lubimy, bo Alpy uwielbiamy, bo w Club Med nigdy nikt z nas oprócz mojego męża jeszcze nie był i poza tym taki wyjazd jest sporo wart.



Tak więc moi panowie powinni za niedługo dotrzeć do Alpes d’Huez… zainstalować się i od jutra zacząć szusować o nic się nie martwiąc. Formuła Club Med wydaje mi się bardzo atrakcyjna… , jak będzie naprawdę ? Pewnie mi opowiedzą i zdjęcia pokażą.







Antek będzie próbował zdobywać tzw : « Brązową strzałę » czyli kolejny etap w umiejętnościach narciarskich… w Ecole de ski français… zaczynał od PiuPiu jak miał 3 lata… później był Ourson, i gwiazdy teraz ma strzały jeszcze tylko 3 do zdobycia bo brązową, srebrną i złotą, następnie przechodzi się na etap zawodniczy czyli compétition…



Stéph sobie pojeździ i odpocznie bo mały ma 5 h nart dziennie z instruktorem plus klub w Club… więc będzie miał wakacje także dla siebie.







Tylko ja nie odpocznę niestety. Jeszcze nie wyzdrowiałam do końca, jeszcze się męczę nieco… choć jest lepiej. Jutro jadę do pracy na cały dzień, 7 godzin lekcji…



Dziś jednak kąpiąc się sięgnęłam bo jakiś miesięcznik a w nim artykuł lekarza i filozofa T. Janssena o tym, że każda choroba nawet katar jest zakłóceniem równowagi organizmu na wielu płaszczyznach. I za to zakłócenie przychodzi nam zapłacić… Pisał też on o tym, że konieczne jest nadanie jej sensu by wyzdrowieć. Bo każda choroba ma sens, o czymś nas informuje, coś nam mówi. Zaskoczyło mnie to, bo jak do tej pory nie widziałam najmniejszego sensu w moich zatkanych zatokach i niemożności oddychania… raczej wściekałam się o to… bunotwałam przeciw… Janssen pisze można się wściekać to zdrowa reakcja, ale trzeba też przyjąć to co jest i się zaadoptować by wyzdrowieć z buntowania nic dobrego nie wyniknie jeśli skończy się tylko na buntowaniu… mądre i dające do myślenia !



Ps a na moim stole POLSKAAAA Rosolz kury z makaronem i z kura rzeczona a na kolacje polska salatka jarzynowa z majonezem... ale pokaze i opisze pozniej... i bulki sobie tez upieklam, na kolacje, do salatki!

5 komentarzy:

  1. Oj wspolczuje, ale co zrobic...
    Podogadzaj sobie w inny sposob! Chociaz wlasnie widze, ze juz to robisz :)) Mniaaaaaaaaam, salatka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. każda choroba nas o czymś informuje. np o tym, że należy się zatrzymać i dać odetchnąć organizmowi, bo jest przemęczony. to ważne sygnały nie warto ich lekceważyć. dobrego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Karolina jakoś do końca to do mnie nie docierało, ze każda choroba coś nam mówi.... I nawet boje sie tak myślec bo jak wytłumaczyć w takim wypadku choroby malutkich dzieci, czasem śmiertelne.... O jakiej nierownowadze świadczą? Rodziców?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raczej mam na myśli, żechoroba mazwiązek z osłabieniem organizmu, a to osłabienie z różnych przyczyn. Wiesz może to stasznie zabrzmi, ale przecież tak naprawdę jeśli chodzi o małe dzieci czy zwierzęta część kiedyś nie przeżywało taka naturalna selekcja że nasilniejszy organizm dawał radę, teraz dzięki Bogu mamy urządzenia wspierające, leki itd, a rodzice i deficyt, pewnie nie raz ma znaczenie. inaczej nie mówiłoby się np o prawidłowym odrzywianiu w ciąży, i całej reszcie aspektów sprzyjających rozwojowi dziecka.

      Usuń