sobota, 16 sierpnia 2014

Etap dwudziesty piąty - " prymitywizm" Amerykanów.

Niefajnie sie zaczął dzisiejszy dzien a raczej noc. Było kilka minut po północy jak obudził mnie ostry ból gardła i całej jamy ustnej. Po cichutku pobiegłam do łazienki. Zapalilam światło. Otworzyłam usta przed lustrem i zamarlam. W środku czerwień jak z królewskiego płaszcza i ból, pieczenie... Nie do wytrzymania. Wzięłam środek przeciwbólowy, wypiłam trochę wody i mysle sobie przejdzie... Posiedzialam kilkamnascie minut w łazience. Po chwili wszedł nieco zaspany Antek patrzę na niego niedowierzajac a moje dziecko trze całe czerwone i opuchnięte oczy. Męża nie musiałam juz budzić wstał sam z bardzo bolącym gardłem, w ogniu. Najbardziej jednak przestraszylismy sie oczami Antka bo zdarza mu sie taka alergiczna reakcja we Francji ale nigdy tak rozległa, na obu oczach i tak cholernie czerwona. Przestraszylismy sie na żarty. Zadzwoniłam do recepcji pomimo nocnej godziny i poprosiłam o wezwanie pilńie lekarza do hotelowego pokoju. Po około 45 minuta przyjechał facet w średnim wieku. Obadal nas, popatrzył, zrobił wymazy z gardeł... I stwierdził - ostra reakcje alergiczna-zapalna na silne zanieczyszczenie powietrza w Nowym. Yorku. Dał nam od razu lek do psikania, połykania, smarowania dla Antka. Jego krople do oczu miałam z Francji.
Wychodząc coś wspominał o " wrażliwości Francuzow na amerykańskie pełne spalin powietrze" . Nie bardzo mi sie to spodobało... A moj maz wręcz rzucił coś o prymitywizmie Amerykanów i ich zaśmiecaniu planety.
Na szczęście obeszło sie bez rękoczynów! Leki nam pomogły nieco, ale nie do końca jeszcze.
Dziś rano musieliśmy ruszyć do Bostonu. Nasz pobyt w NY dobiegł końca i chyba dobrze. Jednakże nie było zbyt łatwo dziś rano.

Najpierw wyjazd z NY, pomimo sobotniego poranka znowu korki. Rozwalone drogi, śmieci całe gory na północy Queens i na Bronxie, gdyz nieopodal, autostrada 278 przyjezdzalismy. Kolejny most do przekroczenia i znów tylko okienka na EZ pass albo na cash.... Jak człowiek ńie ma gotówki a tylko kartę kredytowa to przez głupi most nie przejedzie, z autostrady płatnej nie skorzysta bo jak twierdzi moj Francuz maz, z bardzo krytycznym stosunkiem do tego co na swiecie, to jest wlasnie




amerykański prymitywizm. Niby taki kraj, wszystko nowoczesne a brudu na drogach, a dziur w drogach, żadnej porządnej autostrady jeszcze ani w Kanadzie ani w USA nie widzieliśmy, wszędzie dziury albo bloki betonowe jak w byłej NRD... Samochód podskakuje... Na poboczach tony pękniętych opon, strzępki walających sie na wietrze. Niestety... Wiejskie drogi sa duzo lepsze i przyjemniejsze.

Czyli coś tutaj nie gra?  A może gra inaczej?

Po wyjeździe z megalopoli NY na autostradę 95 sie zaczelo... Jazda w harmonijkę. Przez 5 minut jedziesz 100 km/h a następnie przez 15 minut stoisz albo jedziesz 30 km/h. Nijak pojąć tego ńie możemy. Skąd te zwolńienia i nagle przyspieszenia. W każdym razie przejechaliśmy niecałe 150 km w ponad  3 h! Niezle nas trafiało! Nieprzespana noc, zapuchńiete gardła i oczy, i jeszcze ta jazda...
Dopiero po miejscowości New London zaczęliśmy jechać normalnie, jak na autostradę amerykańska, czyli nie szybciej jak 65 miles na godzinę... To nic, ze sa ograniczeńia. Kto może ten ich nie przestrzega a zasady ruchu to w ogóle sa w głębokim poważaniu bo wymijanie po prawej  i wieczne trabienie bez powodu, szczegolnie ciężarówek, to norma.
Gdy tak posuwalismy sie w ślimaczym tempie przez 3 godziny zaczelismy sie bawić w liczenie - ile osób jedzie w samochodzie? I coz, w 90% przypadków tylko 1, just ONE... Wiadomo wiec skąd tyle zanieczyszczenia? Gdy dodać do tego, ze prawie każda podróżująca osoba popija z wielkiego plastikowego kubka o pojemności minimum 400 ml cała drogę, do tego z plastikowej słomki... Ze nawet na ulicach NY co drugi maszerujących albo coś je z plastiku bądź papieru albo pije, i tak cały dzien to... Wiadomo skąd tyle zanieczyszczenia?

Dlatego śmieszą mnie ich reklamy o tym jak " byc zielonym"! Z cyklu nie zmieniaj ręcznika codziennie... To każdy idiota wie. Tyle, ze wlasnie tutaj w USa i w Kanadzie przeciętny obywatel
konsumuje najwiecej litrów wody dziennie, najwiecej energii rocznie, najwiecej paliwa i produkuje
najwiecej śmieci na swiecie....?
Coś tu nie gra?
 A może gra inaczej?

Czas z pewnoscia na zmiany. Ale kto chce zmian skoro tak jest od lat skoro tak jest wygodnie. 3-4 kawy dziennie i 4 kubki do śmieci?  Kąpiel i prysznic bo przecież higiena. Samochód by pojechać po Coca Colę, po kawę, po aspirynę. Wszystko jest tak zrobione oprócz centralnych dzielnic miast, w ktorych mało kto mieszka, by wszędzie, ale to wszędzie jechać samochodem, po każda bzdurę... Konsumujac przy tym tyle ile sie tylko da....

4 komentarze:

  1. Pięknie to wszystko napisałaś dziennik z podróży przeczytałam jednym tchem wspaniałe klimaty USA nigdy tam nie byłam i raczej nie bede ale cudownie moc sie przenieść chociaz myślami dzieki Twoim słowa czekam na wiecej i liczę na duzo zdjeć pozdrawiam z południowej, chłodnej Polski

    OdpowiedzUsuń
  2. Z dużym zainteresowaniem czytam wciąż Twoje relacje ze Stanów.
    świetnie piszesz. Pozdrawiam! no i mam nadzieję że z alergią już lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu dziękuje. Pisze trochę na gorąco, na szybko, pomiędzy zwiedzaniem, przemieszczaniem sie... Coz po powrocie dopracuje. Dodam tez zdjecia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Natalijko trochę lepiej. Odpuszcza powoli pod wpływem leków ale czujemy jeszcze spore zmęczenie. Dziękuje za miłe słowo!

    OdpowiedzUsuń