poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Popołudniowa plaża nad Oceanem, Ottawa i mania prześladowcza




Spędziliśmy dziś bardzo miłe godziny w Le Porge, czyli w malutkiej miejscowości położonej nad oceanem. Są tam wspaniałe plaże z białym piaskiem, ogromne, szerokie. Dochodzi się do nich przez wydmy i przez sosnowy, cudownie pachnący las. Zabrałam dzisiaj po obiedzie, o 14h Antosia mojego I jego najstarszego kolegę czyli Félix’a i pojechaliśmy.

 

Dwa lata temu mój mały dostał na urodziny od Félix’a piękny, ręcznie robiony latawiec w kształcie orła. Zabraliśmy więc ten latawiec, kilka gier, podwieczorek… I na 20h30 wróciliśmy do domu, na kolację. Bardzo fajnie było. W końcu poskakałam w falach, poopalaliśmy się, puszczaliśmy latawiec aż się zbiegowisko dzieci zrobiło i każdy chciał go potrzymać… później chłopaki zbudowały zamek, kilka basenów bo zaczął się przypływ.

 

Mile spędzony dzień.

 

Tymczasem chciałam wkleić zdjęcia z Ottawy ale nie działa funkcja zdjęciowa. Moze jutro?

 

Wchodząc na komputer najpierw otwieram mojego bloga… I co widzę? Kilka anonimowych złośliwości, jak zawsze  I Liczba wejść ze strony – najwięcej od tygodnia z dzienniki… com i z bloga Satine… na dziennikach nie piszę od 2010 roku, osobę o nicku Satine zapamiętałam jako wybitnie złośliwą… dziś rano weszłam na dzienniki… com bo czytam tam dwie osoby, kiedyś trzy ale tą trzecią kilka miesięcy temu szerokimi wyrazami empatii wypędzono… zostały więc dwie i co widzę?

 

Wpis adresowany do mnie…

Otworzyłam a w nim spora dawka emocji, kogoś trafił “szlag” jak to sam napisał bo ja “takie rzeczy o Ameryce napisałam”… to już nie jest niechęć, to już nie jest nielubienie ani brak szacunku. To jest choroba, jakaś mania prześladowcza nie mających co robić w swym życiu pań. Nie mogą one w żaden sposób zrozumieć, że każdy może postrzegać tę samą rzeczywistość inaczej, ba, może nawet to opisać inaczej I nie tak “jak każą”, nie pod publiczkę, tylko po swojemu. Wyraźnie im to przeszkadza. Na siłę będą nawracąć na jedyną słuszną drogą i jedyne słuszne opinie – czytaj ich. Jakiś syndrom sowieckiej mentalności? Czy prymitywizm myślowy? To naprawdę nie jest takie trudne… wystarczy otworzyć szeroko swoje serce, swój umysł i swój mózg i powiedzieć może na początek na głos? Łatwiej będzie? : Nie podoba mi się to co X czy Y pisze, mówi, nie zgadzam się z tym, widzę to inaczej, ale będę walczył o to by ten X czy Y mógł tak napisać… bo to jest prawdziwa wolność i szacunek i dla wolności i dla drugiego człowieka. Jedna z dewiz Ameryki zresztą skoro o niej tutaj mowa.

 

Jak widać dla niektórych zbyt trudne. Opluć, wyszydzić, obrzucić błotem, chętnie anonimowo I dać ujście swoim frustracjom, osądzając moralizatorsko i koniecznie z gory. Szkoda, że jesteśmy tacy maluczcy bo wierzę, że każdego z nas stać na dużo więcej.

2 komentarze:

  1. Ale o co Ci chodzi? Przecież masz otwarty blog więc czyta kto chce. Ostatnio sporo mam pracy projektowej i tak dla odmóżdżenia się przeczytałam sporo wpisów o waszej podróży. Nie wszystkie bo nie miałam sił ale chyba z 6 przeczytałam. Wcześniej też czytałam. Nie rozumiem o co Ci chodzi? Na blogu mam zakładkę z linkiem do Twojego bloga więc ludzie ode mnie też tu wchodzą. Przecież powiedziałam na dziennikach że czytam o tej waszej podróży? A to jest zabronione?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wypowiedzialam sie juz na ten temat i nie mam ochoty ciagnac tego dalej. Milego wieczoru zycze.

    OdpowiedzUsuń