sobota, 14 lutego 2015

Syn, łóżko i 6-sty dzień diety, której właściwie dzisiaj nie było…

Dziś odwieźliśmy Antosia do « połowy drogi » czyli do Luçon, gdzie czekali już na niego babcia i dziadek. Od lat umawiamy się w tym samym miejscu : albo przy McDonaldzie w Luçon albo przy Quick w La Rochelle. Wcześniej zdarzało nam się umawiać nad rzeką w Marans – to latem, tam piknik obiadowy i przekazanie sobie dziecka z walizką. Zawsze jemy razem obiad w tych okolicznościach… najczęściej w ostatnich latach w McDonaldzie.







Moja szwagierka ma jeszcze inną metodę przekazywania swoich dzieci dziadkom – na peronie dworca. Raz teść albo teściowa jadą do Paryża, wysiadają na Montparnasie tam czeka już szwagierka z dzieckiem, wózkiem, walizką i odprowadza ich tylko na inny peron, z którego za kilka minut odjeżdża TGV w przeciwnym kierunku. Sytuacja również możliwa na dworcu w Rennes.



Nasz syn do dziadków oddany. Jutro wieczorem na dworcu w Rennes nastąpi przekazanie Apolline… a w piątek rano na dworcu w Rennes przekazanie Léandre… Kuzyn z kuzynką spędzą więc prawie tydzień razem a nie widzieli sie od Bożego Narodzenia 2013 roku, no nie w Nowy Rok 2014 się widzieli. Z najmłodszym kuzynem Antek spędzi tylko niecałe 24 h, a jego siostra się z nim po prostu na dworcu minie. Po czym w sobotę poleci do północnej Finlandii (Laponie) ze swoimi rodzicami ale bez braciszka. My zaś w niedzielę ruszymy do Andory na drugi tydzień ferii.







Dzisiejszej wymianie towarzyszyła jednak jeszcze bardzo ważna sprawa. Otóż po miesiącach czekania i awanturze z października… mamy łóżko! Łóżko dla naszego syna, po jego ojcu… to łoże jest ze szlachetnego drewna (merisier) w stylu takim trochę napoleońskim. Antek teraz będzie miał cały pokój po tacie choć szafy nie będziemy mu ustawiać bo ma ścienną, drugiej nie potrzebuje. Ale będzie miał komplet łóżko, biurko śliczne, które dotąd było w moim biurze, ja zamówię sobie nowe w tym tygodniu, krzesło, lampę bankowca, szafkę nocną. Jednym słowem będzie miał super pokój, elegancki, no made by Ikea choć ją też lubimy, ale taki z klasą. Dziś rano żegnał ze łzami swoje dziecinne łóżko… w kolorze zielonym z głową misia… do tego miał zieloną szafę, komodę, stolik nocny made by Verbaudet… ale wyrósł!







Teściowa podarowała mi śliczny komplet pościeli z flaneli. Ucieszyłam się jak nie wiem co bo ja zmarźluch jestem i jak jesteśmy u nich to zawsze daje mi flanelową pościel i lubię ją bardzo zimą. Mam teraz, swoją własną biało-popielatą, elegancko wygląda. Już się pierze…







A dieta? Trudno mówić o diecie, gdy się w McDonaldzie jada choć ograniczyłam się do: sałatki, kanapki z rybą i butelki wody Evian… ale w kanapce były sosy brrr. Jedno co zauważyłam to jak człowiek jest na takiej zdrowotnej diecie, na której jestem od poniedziałku, to takie czytaj fastfoodowe jedzenie przestaje mu smakować… Bardzo rzadko jemy w fast-foodach, zazwyczaj podczas podróży bo wiadomo czego się spodziewać, niezależnie od kraju, i za ile… ale dziś nie mogłam skończyć tej kanapki.



Obiad więc poza dietą ale cała reszta jak najbardziej w diecie: śniadanie, podwieczorek, i za jakiś czas kolacja, która będzie taka jak wczoraj bo mi sporo curry z warzyw zostało. Kupiłam super wiejski chleb po drodze… ma roszponkę, zrobię sałatę…



Dobrego week-endu!




2 komentarze:

  1. Francja, hum... piękny kraj, w ubiegłym roku byłam w Paryżu, niezapomniane wrażenia. Chciałaby tam jeszcze wrócić. Choć metro robi straszne wrażenie ;)

    OdpowiedzUsuń