poniedziałek, 12 września 2016

Wielka Brytania – Najstarszy GOLF Świata i Blaire Castle. Część 8.




UK 16
 

Uk 17
To był cudowny dzień, 21 sierpnia! Z Edynburga ruszyliśmy pod błękitnym niebiem w stronę najstarszego pola golfowego na świecie czyli do Saint Andrews. Saint Andrews leży na wschodnim wybrzeżu Szkocji i jest oddalony o jakąś godzinę jazdy samochodem od Edynburga. Szkockie pejzaże w pełnym słońcu były niezwykle piękne i malownicze. Zaparkowaliśmy przed 5* hotelem przy samym Old Course czyli najstarszym polu golfowym. Przed długim wielokilometrowym spacerem poszliśmy na kawę do hotelowej kawiarni. Było całkiem luksusowo.


 



W każdą niedzielę rano najstarsze pole golfowe jest zamknięte dla graczy a otwarte dla zwiedzających… dlatego mogliśmy tutaj do woli chodzić i robić zdjęcia. Pola golfowe obok były otwarte dla graczy i co chwilę  rozlegał się krzyk “Ball”… bo leciała jakaś piłka co w przypadku ewentualnego zderzenia może być wielce niebezpieczne.


Najstarsze pole golfowe powstało w 1547 roku. I w tym czasie król Szkocji Jakub V zabronił swoim wojskom grania w golfa , gdyż sport ten odciągał żołnierzy od łucznictwa! Bunkry są i były tutaj bardzo głębokie a greens tak uformowane, że piłki staczają się na green feel a nie do dołków. Zresztą sam teren jest niezwykle trudny. Grają tutaj najlepsi – patrz zdjęcie Antka przed tablicami wygrywających tutaj mistrzów. Gracze mniej profesjonalni mogą grać na tym terenie ale trzeba go zarezerwować z prawie rocznym wyprzedeniem, kosztuje to słono, trzeba mieć bardzo dobrą klasyfikację by być dopuszczonym i być członkiem klubu… a ten jest zamknięty… trzeba być wprowadzonym przez już zapisanych członków. Jednym slowem skomplikowany proces!


 


Po nadmorksim wietrze i przestrzeniach, jemy lunch w pubie na Old Course czyli w Jigger INN, założonym w XVIII wieku. Jego wnętrze jest niezwykle eleganckie, serwowane tutaj jedzenie to świeże lokalne produkty a klienci należą do bywalców.


Spędziliśmy tutaj ponad godzinę rozkoszując się jadłem i miejscem. Luksus jest wszędzie, nawet w toalecie z kremem do rąk ekologicznym… eh…Antek zakupuje sobie przed wyjazdem nową czapkę golfową z Old course i zestaw piłek.


 


Wyruszając stąd wczesnym popołudniem mamy w planach jazdę do królewskiego zamku w Balmoral i zwiedzanie go ale mapps podaje, że to 3 godziny jazdy bo dróżkach… rezygnujemy… na wieczór mamy dotrzeć do północnej Szkocji, do Inverness. Dotrzemy, wykończeni!


Uk 18


Ale po drodze… będzie wizyta w Blair Castle. Zachwyciliśmy się tym zamkiem. Zbudowany w XIII wieku i przebudowywany jest typowym przykładem szkockiego średniowiecznego budownicta obronnego. Bo zamek bronił drogi do Inverness. Zamek jest też od wieków zamieszkany przez tę samą rodzinę książęcą Atholl – Murray. I posiada UWAGA – jedyną prywatną armię na świecie! Dzisiaj, tak dzisiaj! To więcej niż rzadkość. George Murray powraca tutaj co roku w maju i sprawdza swoje posiadłości oraz przeprowadza szkolenia swojej armii.


 


Zafascynowani, po zwiedzaniu zjedliśmy lody w zamkowej kawiarni w pełnym słońcu, po czym ruszyliśmy do parku. Nie jest to parkk typu francuskiego z geometrycznymi klombami a praktycznie las… Pobujaliśmy się na huśtawkach, i znaleźliśmy w tym lesie… KAPLICE z XIII wieku, a raczej jej ruiny, wokół groby rodziny Atholl… odszyfrowaliśmy część łacińskich napisów i dat. Antek zaczął wymyślać historie tych ludzi… siedzieliśmy na tych płytach nagrobnych z dobrą godzinę bo … czuliśmy więź z tymi co odeszli z tym co było…


 


Zakończyliśmy naszą wizytę biegiem przez pola i okryciem zarośniętego stawu z przekwitniętymi nenufarami… powiało grozą!


Kolacja w restauracji hotelowej w Inverness, na samej północy Szkocji i komfortowa noc.
UK 19

1 komentarz:

  1. Takie miejsca podobają mi się o wiele bardziej niż miasta i chyba wolę zwiedzać prowincję a nie stolice :-) Piękna natura i piękna trawa na polu golfowym. Czuć powiew doskonałej tradycji i długoletniej pielęgnacji.

    OdpowiedzUsuń