sobota, 15 kwietnia 2017

Całkiem Wielkanocnie… Francuska codzienność : część 80.






Babka Wielkanoc 17
 


Wielka Sobota, początek wieczoru… Wielkanoc 2017. Siedzę w moim biurze i piszę ten post myśląc o dwóch ostatnich dniach.


 


Wielki Piątek – jak dla mnie jeden z najważniejszych dni w roku, musiałam spędzić w pracy od godziny 8 do godziny 17, ale z przerwą na obiad. A że jedna lekcja mi wypadła to i przerwę miałam trzy godzinną i upiekłam w tym czasie mazurki.


Po Wielkoczwartkowej Litrugii, w której uczestniczyłam z wielką radością wraz z moim synem, wzruszonym i przejętym szczególnie przeniesieniem monstracji do ciemnicy, przygotowałam sobie już w domu dwa różne mazurkowe ciasta, była prawie 22 godzina, ale dałam radę. Tak więc w dwie godziny piątkowe zdołałam pokroić, przygotować i upiec resztę. I tak powstały, jak co roku, mazurki czekoladowy i bakaliowy.


 


Byłam jednak dość sfrustrowana koniecznością siedzenia w liceum i niemożnością przygotowania Świąt a przed wszytkim zajrzenia na drogę krzyżowa, która przeszła w centrum Bordeaux od 12 do 14… by zakończyć się w katedrze. Ja musiałam prowadzić lekcje i je poprowadziłam bawiąc się nieco moim socjologicznym badaniem, którego pierwszy zarys wrzuciłam na Facebook’a.


Podsumowanie wieczorne było takie, że na 148 uczniów tylko 2 wiedziało jakie Święta obchodzą chrześcijanie i żydzi w ten week-end ! Kultura ogólna czyli z francuska « culture générale » a chodzi o taką zwykłą wiedzę, szeroko pojętą… jest przerażająca. Pytanie o różnice w chrześcijańskiej i żydowskiej wielkanocny czyli Święcie Paschy, o znaczenie słowa Pascha i o symbolikę czekoladowych jajek, dzwonów i rybek, których kilogramy ci sami uczniowie będą zjadać… spotkało się z wielkim zdziwieniem. Nikt nie wiedział… nic… Wnioski wyciągnęłam dość przerażające.


Dzieląc się z nimi z kolegami historykami w naszej kapciorze spotkałam się z pewnym zrozumieniem koleżanki ale i z ostrą ironią i z krytyką kolegi po fachu, który zarzucił mnie śmiejąc się «  moje polskie korzenie i moją polskość ». I wyparowałam, zupełnie nie wielkopiątkowo pytając go ostro by w takim razie zaproponował mi «  jakąś francuską tradycję Świąteczną bo te 3-ciej czy 4 Republiki mnie nie odpowiadają a wspomnienia rewolucyjne mało świątecznie dla mnie wyglądają ». Speszył się i chyba nacisnęlam mu na odcisk, ale niestety każdy atak na moją polskość powoduje u mnie ostre i niektrolowane rekacje bo ataki te śmierdzą politowaniem i takim poczuciem francuskiej wyższości cywilizacyjnej, na którą mam od lat silną alergię. Kiedyś nie reagowałam teraz śpieszę z komentarzem.


 


Ostatnia lekcja od 16 do 17 h była okropna. Uczniowie, przed dwoma tygodniami wakacji, stwierdzili, że są na wakacjach od teraz więc hałas był niemiłosierny i dwóch śmiałków zwaliło na podłogę już uszkodzoną ławkę jak konsultowałam ćwiczenie gegoraficzne z inną grupą uczniów. Wściekłam się po raz drugi. Zrobiłam natychmiastową kartkówkę, do końca lekcji i absolutną ciszę, wlepiłam kilka zer i tyle. Nie lubię uciekać do takich środków, nie jest to pedagogicznie poprawne, ale moje zdrowie jest jednak ważniejsze niż rozróby 32 chłopaków i 4 dziewczyn. 5 minut przed końcem lekcji wygosiłam im mowę bardzo moralizatorską i po wakacjach zakręcę kurki z moją dobrotliwością. Jak ktoś mnie nie szanuje to i na moje specjalne traktowanie nie zasługuje.


 


Do domu dotarłam koło 18 bo stałam trochę w korkach. Wypiłam herbatę i ruszyłam na liturgię Pasji do pobliskiego kościoła. Antek nie szedł bo miał Drogę Krzyżową w szkole. Nabożeństwo było przepiękne. Na końcu wszycy wierni utworzyli wokół Krzyża wielki krąg, trzymając się za ręce i każdy mógł zabrać głos, wygłosić jakąś modlitwę. Ja również się włączyłam. Specjalny moment.


 


Wieczorem oglądaliśmy Drogę Krzyżową z koloseum… byliśmy pod wrażeniem tekstów i postawy jej uczestników. To był moment rodzinnej modlitwy choć na początku gadałam jeszcze chwilę z moim bratem.


 


Dziś od rana, od godziny 8 punktualnie byłam w kuchni… Aż do godziny 12,  bez przerwy. W tym czasie zrobiłam sernik według przepsiu Felder’a ( na moim blogu kulinarnym), babkę, która rzuciła nas na kolana! Coś cudownego… babka muślinowa Cwierczakiewiczowej, 20 żółtek na 220 g mąki. Cudo, rozpływające się w ustach. Przepis wrzucę za chwilę na mój kulinarny blog www.est-ouest-est-ouest.blogspot.com


 



Zrobiłam też sałatkę mojej mamy, jajka faszerowane, szparagi zielone, malowanie jajek… Pogadałam w międzyczasie z Elizą… po czym zaległam w kąpieli… spocona, zmachana bo oczywiście wszystko robię sama, tylko jajka syn ze mną malował.


Mąż za to zrobił obiadek i ogarnął kuchnię.  


Po obiedzie z Antosiem przygotowaliśmy nasz koszyczek na Święconkę. I zaraz po 15 ruszyliśmy do Saint Médard d’Eyrans czyli 20 km od Bordeaux by poświęcić pokarmy. Po raz pierwszy w Bordeaux!!! Spotkaliśmy wspaniałego księdza, Jarosława Kucharskiego. Piękna, dwujęzyczna ceremonia.


 Wielkanoc 2017


I w końcu zasłużony odpoczynek… herbata, mazurek bakaliowy, telefon do mamy i taty, i do Claudi bo jutro u nich świętujemy cały dzień.


 


I tak życzę Wam pięknych Świąt!!! Niech Zmartwychwstały Chrystus wam błogosławi każdego dnia!


ps: Antek mnie rozczulil... ja tutaj sobie pisze a on wykapal sie, ubral w szlafrok i przygotowal na jutro... biala koszule, marynarke bezowa , te od komunii, granatowe spodnie z pomaranczowym paskiem i czarne mokasyny... kochany syn!





2 komentarze:

  1. Wiesz, nasi polscy uczniowie też mają problem z symboliką świąt. Wiele tradycji zanika, a wiedza staje się powierzchowna. Odczuwam ogromne rozczarowanie swoją pracą, właśnie przez tę postawę uczniów, ale też części koleżanek i to rozczarowanie stoi za moimi decyzjami dotyczącymi przyszłości.
    Tyle żali. Mam nadzieję, że wszystkie Twoje domowe starania przełożyły się na świąteczną atmosferę. Odpoczywaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu.... Zabrzmiało jak zapowiedź jakis solidnych zmian w twoim zyciu? I ciekawy jest twoj komentarz bo jak patrzę na Polskę z daleka przez pryzmat moich polskich lektur czy polskiego radia mam wrazenie, ze u nas to wszyscy i wiedza i te Swieta tak pieknie obchodzą... A wyglada na to, ze sie myle - tak odczytuje to co napisałas... U nas Swieta minęły pieknie. Wczorajszy dzien na długo zostanie w naszej pamięci bo był taki cudny religijnie, przyjacielsko wiosenny... Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń