niedziela, 2 kwietnia 2017

Przygotowanie do Świąt Wielkanocnych czyli Francuska codzienność : część 77.




 

 

Byłam dzisiaj z moim synem rano na mszy świętej w jego szkolnym kościele. Ludzi było sporo a dzieci i młodzieży ponad połowa dużego kościoła.

 

Nie wiem czy wiecie, ale we Francji jak się wchodzi do kościoła to otrzymuje się kartkę z rozpisanym przebiegiem całej mszy. Jest więc nazwa prafaii/kościoła, data, tekst śpiewu wstępnego, teksty psalmów, czytań, ewangelii oraz modlitwy powszechnej. Pozostałe pieśni też są na owej kartce wydrukowane a czasem wręcz Credo czy inne modlitwy.

Tak więc jak człowiek do kościoła wchodzi to czuję się już od progu powitany, mile widziany, oczekiwany. Bardzo się do tego przyzwyczaiłam i nawet do ciągłych rozmów w kościele czy do zabaw i rysunków dzieci. Bo dzieci w kościele we Francyji nie siedzą spokojnie w ławkach jak trusie tylko wiercą się niemiłosiernie i wyciągają z toreb i plecaczków papier, kredki, książeczki i siadają gdzie chcą i kolorują podczas mszy. Mój Antek też tak miał. Dopiero od jakiś 3 lat siedzi spokojnie i ewnetualnie swoją Biblię sobie czyta jak go kazanie nudzi.

 

Ale dzsiejsze kazanie było cudowne… księdza, który Antkowi 1 komunii udzielał i wybrzmiało w nim pytanie : « Jak moja wiara zmienia moje postrzeganie rzeczywistości i moje działanie w tej rzeczywstości »… tak sobie zapamiętałam.

 

Postanowiliśmy z Antkiem po powrocie z mszy, że do Wielkanocy, co wieczór przeczytamy cztania dnia liturgicznego i nad nimi trochę pomedytujemy – takie nasze późne wielkopostne postanowienie. Mam odpowiednie książeczki w domu « Prions en Eglise ».

Nie ma bowiem, jak już pisałam gdzieś na Facebooku rekolekcji u nas, jako takich ale ja je mam za pośrednictwem Tygdonika Powszechnego… i za to redkacji tego tygodnika, mojego ulubionego, bardzo dziekuję !

 

 

Święta za 2 tygodnie, niecałe…

Byłam wczoraj po część zakupów. Po farbki do jajek, po specyfiki do wypieków i tonę czekoladek świątecznych… Kwiatami dom stoi wciąż wiosennie ustrojony. Przyjdzie wysiać mi rzeżuchę za tydzień i dziadkowe pisanki pozawieszać na tegorocznej palmie. To taki piękny i wzruszający rytuał.

Okna pomyłam w ubiegłą środę wieczorem. Więcej pewnie nic zrobić nie zdąrzę bo jak co roku biję się z francuską laickością!

 

Antek ma w niedzielę Palmową turniej golfowy… myślałam, że mnie przysłowiowy szlag trafi… ale zdoła pójść na mszę w sobotę palmową… wieczorem ze swoim ojcem choć o mały włos trenerka by nie odpuściła, ale się uparłam! Jak taki osioł! Pracuję oczywiście do ostatneij chwili – Wielki Piątek 17 godzina… Droga krzyżowa, znów nie będę mogła uczestniczyć… strasznie mnie to boli i ciąży na mnie… jak taka kłoda pod nogami. No ale później będą już wakacje I Święta spędzamy z przyjaciółmi w tym roku! I na to się bardzo cieszę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz