środa, 8 marca 2017

Lanzarote – Teguise : pierwsza stolica wyspy ; Mirador del Rio i grota Cuvea de los Verdes. Wyspy Kanaryjskie. Część 3.

Trebol 9






We wtorek 28 lutego wyruszyliśmy popołudniową porą na nasze codzienne zwiedzanie. Na początek pojechaliśmy do miejsca, które tubylcy nazywają La Villa czyli miasto, bo było to miasto stoliczne. Celowo oddalone od brzegów oceanicznych by uchronić ludność przed atakami piratów a te zdarzały się do XX wieku.
Teguise jest uważana za najpiękniejsze miasto na wyspie szczególnie w niedzielny poranek gdy wzdłuż targowych straganów do kościoła suną rzesze wiernych. To miasto to trochę jak teatralna scena. Spacerując po jego uliczkach odnosi się wrażenie, że spacerujemy po dekoracjach filmowych. Domy są niskie, zgodnie z zasadą Manrique ale idealnie wybielone z kolorowymi drzwiami i okiennicami.
Centrum to oczywiście kościół poświęcony świętemu Michałowi z XV wieczną rzeźbą Matki Bożej z Guadelupe. Na przeciwko kościoła jedyny pałac w mieście Palacio de Spinola, w którym można obejrzeć setki egzemplarzy kanaryjskiej gitary – Timple.


Na domach wielkie drewniane krzyże przybite do murów rzekomo po to by uniknąć sikania na nie nieprzyjaznych i niezbyt rozgarniętych turystów.


W centrum miasta Palacio del Marquès czyli bodega, w której można zjeść i napić się wina co też uczyniliśmy !


Z każdej uliczki w mieście widać ruiny zamku Świętej Barbabry z XVII wieku, w którym dziś znajduje się muzeum piratów.


 


Po okolicy krąży jeszcze kilka legend jak ta o Omarze Szarifie, który w restauracji w miasteczku Nazaret dosłownie 5 km stąd przegrał ledwo co zakupiony dom… w karty go przegrał i po tej przegranej nigdy już na Lanzarote nie powrócił.


 
Trebol 10
Z Tanguise ruszyliśmy dalej na północ wyspy do punktu widokowego zaaranżowanego przez Manrique czyli Mirador del Rio. To niezwykłe miejsce pozwala na dokładne oględziny sąsiedniej wyspy Graciosa ! To maleńka wulkaniczna wysepka zamieszkana przez około 160 osób… o powierzchni 27 km 2. Z Mirador widać ją całą wraz ze wznoszącym się na niej 266 metrowym wulkanem. Można tutaj wynajać wiejski dom czyli casa rurale… i pożyć sobie prawie jak Robinson Cruzoe ! Mirador to skały wpadające niemalże pod kątem prostym do oceanu. Manrique urządził tutaj restaurację owalną… jak wszędzie w kolorach wulkanicznej czerni i bieli… Wiało, ale było pięknie !


 

Zakonczyliśmy naszą wtorkową wędrówkę w grotach La Cueva de los Verdes… te groty do jakby początek tych poprzednich czyli Los Jameos del Aqua bo wulkan Corona wybuchł nieopodal. Nigdy jeszcze nie byłam w takim miejscu… 10 km podziemnych korytarzy – do zwiedzania tylko 1 km ! Gorąca lawa wyżłobiła je w istniejącej już skale. Korytarze są albo bardzo wąskie albo nagle zamieniają się w sale podziemne szerokości kilkudziesięciu metrów. Jednak ciekawostką była kolejna sala filharmoniczna… kilkadziesiąt metrów pod ziemią ! oraz to co widać na zdjęciu… jezioro… iluzja jest perfekcyjna… Wszyscy, cała grupa ( zwiedza się te groty z przewodnikiem) była przekonana, że jest obok nas przepaść… tak idealnie odbijały się skały « sufitu »… a to było jezioro… Strachu było co niemara a później i śmiechu.
Trebol 11
Perfekcyjna iluzja...

Calkiem wieczorna wizyta na biologicznej farmie aloesu - produkt narodowy na wyspach.... tutaj zakupilam cala mase kosmetykow eko!






Piękny dzień….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz