piątek, 5 września 2025

Po tygodniu... w szkołach...


Co u mnie? 
Udalo mi się uzyskać karty, kody i klucz. Co jest już samo w sobie sukcesem. Rozpoczęłam prace z uczniami w liceum, ktorego wielkość przekracza, jak dla mnie, normy... korytarze wąziutkie maja po 300 metrów długości i niestety dostać się do sali lekcyjnej to wyczyn... każdą lekcja jest więc nieco skróconą bo najpierw trzeba dojść! Tak sobie myślę, jaki genialny architekt to coś zbudował, ze ... strach się bać jak będzie pożar czy inny zamach jak ma wyglądać tam ewakuacja??? Myślę, ze żadne normy bezpieczeństwa nie są tam przestrzegane. 

Uczniowie są... jak w wiekszosci liceow w tym mieście intelektualnie mierni z nielicznymi wyjątkami. Mam jednak kilka tak zwanych sytuacji trudnych w tym jednego ucznia bardzo głęboko upośledzonego - nie mogącego nic powiedzieć, napisać itd... obawiam się ze niewiele będę mogła pomoc tym bardziej, ze uczeń ten jest w 36 osobowej klasie... Mam tez jedna pierwsza klasę liceum z dużym procentem dzieci z krajow afrykańskich, część przybyła niedawno i słabo zna język a spora część nie ma kodów podstawowych zasad zachowania więc będą problemy z dyscyplina. Klasa tez liczy 35 osób. 

cdn...

Antoni powtarza rok i powtarza go tutaj w Rennes... i po tygodniu okazuje się, ze poziom wykładowców tutaj tez jest duzooo niższy niż tych paryskich. Więc w tym tygodniu ustalił sobie, ze co miesiąc będzie jeździł do Paryża do starych wykładowca na konsultacje merytoryczne... bu... 
Poza tym ostro pracuje i trzyma się obranego kursu aczkolwiek wieść, które nam przekazuje... o wniesieniu skarg do centralnego komitetu konkursowego przez kilka klas prépa z Francji w związku z nadużyciami podczas konkursu... nie napawają mnie optymizmem nic a nic ale mu tego nie powiem... Jedyne co mogę mu powiedzieć to opuszczaj ty ten kraj byle szybciej bo czarne scenariusze i pochmurne niebo nad Francja... a chciałoby się by było inaczej. 

Tak więc na tyle. 

 

 

Kolejna wspomnienie o Jucie Scherrer od przyjaciela Xavier le Torivellec...

Jutta SCHERRER est décédée le 25 août 2025. La perte est immense et la douleur sévère. Jutta était une amie et une grande intellectuelle. Elle fut ma directrice de thèse et je lui dois ce que je suis devenu intellectuellement. Héritière de la tradition philosophique allemande, elle était fondamentalement curieuse du monde : elle me faisait penser à Max WEBER quand elle souriait en posant ses questions. Spécialiste de philosophie russe, elle se rendait souvent en Russie. Elle y avait beaucoup d’amis et écoutait avec intérêt les récits de séjour de ses doctorants. Je me souviendrai toujours de ces moments passés avec elle, dans son petit bureau rempli de livres et de fumée de cigarettes, au 1e étage de l’EHESS. Je lui racontais mes pérégrinations au fin fond de l’Oural. Je lui parlais des ours et des collègues d’Oufa. Elle évoquait ses travaux en cours et les rêves de LOUNATCHARSKI. C’était un honneur et un vrai bonheur de se sentir porté par Jutta vers les sommets de la pensée européenne et russe. Impliquée dans de multiples projets, souvent en déplacement, elle appréciait ce qui lui permettait de mieux comprendre l’histoire complexe de l’immense Russie. Ses séminaires à l’EHESS étaient l’occasion de discussions passionnantes sur l’actualité russe : avec Agnieszka MONIAK-AZZOPARDI, André FILLER, Marlène LARUELLE, Malte GRIESSE et Eric AUNOBLE, nous étions un peu ses enfants perturbants. Elle nous donnait la parole à tour de rôle et le débat s’élevait grâce à ses relances fulgurantes. Personnellement, je lui dois d’avoir dépasser les logiques quelque peu mécaniques de l’histoire sociale. Derrière l’exercice du pouvoir s’étend l’infinie complexité des idées et des perceptions du monde. Du fait de l’ouverture des archives, l’histoire sociale dominait alors le champ d’études du Centre russe de l’EHESS. Même si elle s’y sentait parfois isolée, Jutta y maintenait avec panache, la haute tradition de l’histoire des idées. Elle aura introduit une génération de jeunes chercheurs à la pensée russe. Ses travaux sur les manuels d’histoire étaient précurseurs pour saisir les évolutions politiques en Russie. Comme Pierre NORA, Jutta SCHERRER nous manquera pour penser la Russie contemporaine. Beaucoup de collègues historiens et philosophes de Russie, de Biélorussie et d’Ukraine sont orphelins qui adoraient Jutta. Je suis moi aussi orphelin et je garderai toujours en mémoire le souvenir de cette grande dame rafinée et gentille, noble et souriante. Au revoir Jutta.



środa, 3 września 2025

Odeszla profesor Jutta Scherrer, promotor mojego doktoratu...


Z wielkim żalem dowiedziałam się dziś rano, ze zmarła Jutta Scherrer... Zmarła 25 sierpnia 2025, ale kolega z mojej szkoły EHESS, wysłał do nas maila dopiero tej nocy z ta informacja. 

Po raz pierwszy spotkałam panią profesor we wrześniu 1999 roku na EHESS... wcześniej wymienialiśmy tylko telefony i kilka listów. Zaakceptowała mnie od razu i przyjęła na przewód doktorski. Na początku onieśmielała... potem zaprzyjaznilysmy się na tyle, ze często bywałam u niej w domu, w 14 dzielnicy Paryża. Pośrodku salonu stal biały fortepian a na podłogach i to w każdym pomieszczeniu piętrzyły się metry książek i publikacji. Podobnie wyglądało jej biuro w EHESS przy 54 boulevard Raspail... wszędzie książki plus prace DEA plus doktoraty... 

W kazda środę wieczorem, o 18, profesor Scherrer prowadziła seminarium na 8 pietrze EHESS. Siadaliśmy w kręgu i zaczynały się pytania... czasami dość destabilizujące bo dotycząca słów, języków, wyrażanie czegoś w dany sposób i naszych opinii dotyczących "ubogości języka francuskiego"...  Po seminarium czyli koło 20 lądowaliśmy w kawiarni na rogu bulwaru i siedzielismy tam do nocy, dopóki nas nie wyrzucili bo zamykali lokal... i wtedy się działo... dyskusje do nocy! 

Profesor Scherrer byla Niemka, urodzona podczas 2 wojny światowej z bardzo skomplikowana rodzinna historia... z tego co pamiętam nie znała swojego ojca. Jednocześnie fascynowały ja religie, filozofia i ideologie... Otarła się o marksizm i o chrześcijaństwo. Pokochała Rosję i jej zawiłości. 
Pytala mnie zawsze "jak Polka może pisać o rosyjskim prawosławiu u Niemki?" 
Tak bylo coś niezwykłego i może niepojętego w tym naszym spotkaniu...

Przez wiele lat profesor Scherrer dzieliła swoje życie na Berlin i Paryż. Pracowała wiele lat w centrum Marc'a Bloch'a. Była studentka Harvardu ale tez muza wielkiego węgierskiego poety i dramaturga, opozycjonisty Pilinszky Janossol o którym zawsze mówiła z wielka czułością. 

Zachowam ja w mojej pamięci... jak i wszystkie nasze rozmowy, debaty ale tez kłótnie bo co do interpretacji czy metodologii potrafiłyśmy się nieźle sprzeczać tez... 
Będzie mi jej bardzo brakowało...






 

wtorek, 2 września 2025

Przydział pracy


Dostałam wczoraj popołudniowa pora do liceum w mieście. Dziś rano byłam rzekomo uregulować formalności ale z wszystkiego co miałam załatwić załatwiłam TYLKO KLUCZ do sali! 

Jak mówi moja serdeczna przyjaciółka tez nauczycielka i tez wykładowca uniwersytetu - TRAKTUJA NAS SZCZEGOLNIE"
Przyjeżdżasz do pracy bo musisz i:
- nie ma kodów by otworzyć komputer
- nie ma kodów do kserokopiarki
- nie ma karty do wjazdu na parking
-nie ma podręczników bo nie maja - sama sobie kup a jak zmieniasz 2-3 razy w roku szkole to każda wybiera inny podręcznik, innego wydawcę i inny rok wydania więc nie zawsze masz co potrzeba choć ja mam w garażu 3 wielkie pudła podręczników! 

Dzis jeszcze kserokopiarki nie działały bo nie było tonera... są 3 na ponda 300 nauczycieli! 

Masz klucz, wpuszczasz młodzież do sali, siadasz naprzeciwko nich i sobie gadasz bo lekcji i tak nie ma jak przeprowadzić z powodów powyżej, ba obecności nie ma jak sprawdzić bo dziennik tylko elektroniczny ale się nie dostaniesz bo się nie zalogujesz do komputera. 
I tak to sie kreci, kilka razy w roku i co roku. 

Teraz wyobraźcie sobie lekarza, który przychodzi do szpitala do pracy i nie ma jak zaparkować, jak otworzyć komputera i żaden sprzęt medyczny mu nie działa a rękawiczek zabrakło...
albo adwokata czy menadżera jak mój mąż, który przychodzi i nie ma sprzętu, nie ma papieru, nie ma... 

Tak więc wspomniana przyjaciółką robi teraz tak i ja to samo: siadamy, obecności nie sprawdzamy. Po kilkunastu minutach wpada ktoś z życia szkolnego czyli Vie scolaire... ze obecność nie sprawdzona i co się dzieje i czy lekcja jest... wtedy im się mówi, ze nie ma lekcji, nie ma sprawdzana, róbcie co chcecie... po takich akcjach następuje przyspieszenie w dostępie do kodów.

Dlaczego?
Dlatego, ze się pod du... pali, ze coś się uczniom stanie i ze zaskarżą szkole i dyrekcje rodzice... aha! 

Potem pytają dlaczego kupili podręczniki a my, belfry nie korzystamy... moja przyjaciółka mówi wtedy bo ja nie mam... rodzice piszczą, uczniowie czasami tez... ale t chyba jedyny sposób by ruszyć mamuta jak to się u nas mówi, bo cokolwiek w jakimikolwiek stopniu się ruszyło... nadzieja umiera ostatnia. 

Tysięcy nauczycieli brakuje.  

 

poniedziałek, 1 września 2025

1 września... Początek Końca?


Wiem, wiem wszyscy się ekscytują, ze nowy początek, ze uroczyste rozpoczęcie, ze stroje galowe, zeszyty, kredki i plan... W jakimś sensie mam to już za sobą choć nie do końca bo będąc nauczycielem co roku to podniecenie obserwuje a czasami, jak wiem gdzie pracuje, to i w nim uczestniczę. 

Ale wczoraj wieczorem... czytając Bartoszewskiego pomyślałam, ze ten 1 września dla mojego rodu, mojej rodziny jak i dla większości polskich rodzin to był po prostu Początek Końca. 
Końca normalnego życia, planów, projektów, końca radości, końca egzystencji dla tak licznych. 
Zapytałam mojego małżonka z czym mu się 1 września kojarzy... a z niczym, odpowiedział, dzień jak każdy inny. 
I poczułam ten ciężar, te grubasna warstwę cierpienia, zła, leku, strachu, przerażenia, tego "nie wiem". Nie wiem czy przeżyje, gdzie będę mieszkać, co będę jeść, co będę robić...

I 86 lat minelo a ja wciąż to czuje ( Grażyna pewnie będzie wiedziała dlaczego?). To nie wiem i ten strach i to poczucie, ze nie radośnie coś się zaczyna tylko, ze może coś się kończy? 

2 pokolenia wstecz... to nie jest tak daleko. Moi dziadkowie... to im życie runęło 1 września właśnie. Czy to możliwe by wciąż o tym pamiętać i by to czuć?

Nie lubię tego dnia. Ba nienawidzę tego dnia i boje się go. 


 

niedziela, 31 sierpnia 2025

Rasizm...

 I taka krotka refleksja... po wizycie na wystawie dziś rano ( patrz poprzedni wpis)

Zwiedzajacy... nasza grupa z przewodnikiem i inne grupy... sami biali i Francuzi...

Pilnujacy sal w czerwonych koszulkach z napisem "Ochrona" czyli sécurité - sami Afrykańczycy...


Nasz przewodnik, młody mężczyzna stanął przed portretami - jedyne takie były 3 w serii, czarnoskórego mężczyzny i mówi "proszę zauważyć, ze od czasu jak ludzkość maluje czy rzeźbi portrety to głównie dotyczą one białych... i wśród zwiedzających mamy tez 99% białych"... 


Jest to strasznie przykre, ale w takim prowincjonalnym mieście jak rennes, duzooo bardziej widoczne niż w Paryżu czy Madrycie. 

Niestety... 

Na fajnej wystawie byliśmy dziś rano...

Długo czekaliśmy i w na dziś mieliśmy zarezerwowane zwiedzanie z przewodnikiem. Nie, nie w Paryżu, w Rennes! Co 2 lata, François Pinault, jeden z najbogatszych ludzi w tym kraju, udostępnia swoje kolekcje sztuki współczesnej. Stale wystawy z jego kolekcji są w Wenecji i w Paryżu.
Tematem tegorocznej są portrety... oczy w oczy - tak można przetłumaczyć tytuł. 
80 dzieł sztuki... wzrusza i zaprasza do refleksji. 

Duma sala została poświęcona na fotografie Annie Leibowitz i ta pierwsza jest najbardziej wzruszająca.

5 godzin przed śmierci Johna Lennona wykonała to zdjęcie... Yoko Ono jest filarem ich pary, ich miłości. John w całej swej bezbronności jest pełen miłości i uwielbienia dla niej...
Sa tez zdjęcia Brada Pitta, Davida Lyncha, czy Michael Jordana. 
Mnie zachwycił portret jakże znany Marlyn Streep. 

Człowiek psychicznie chory Basquiat... zmusza do refleksji na tym kim jesteśmy...
A czerwona czapka Xinyi Cheng zaprasza do intymności, do spojrzenia w oczy... 

Piekny poranek u nas.