niedziela, 18 maja 2014

Cudowny dzień, ćwiczenia z E. Chodakowską.

Właśnie wróciliśmy znad Oceanu… Jak to dobrze « wybyczyć » się na plaży ! Machnąć dużym palcem od lewej stopy, przesypać dłonią piaseczek… podnieść głowę i spojrzeć na ten pejzaż ! Pejzaż jak z widokówki !



Tylko dlaczego wracać trzeba i jutro do pracy i w kołowrotek ? buuuu…. Pojęczę sobie chwileczkę…



28°C, słońce, błękitne niebo. W taką pogodę smakuje wszystko a najbardziej lekko słony pocałunek męża, spocone łapki dzieciątka mego, pizza zwaną tronchetta na tarasie z widokiem na ocean, 5-6 metrów od brzegu z widokiem na żaglówki i lody! Tak 3 kulki lodów… jak dla mnie, nowe smaki. Lody ACE od witamin ACE: marchewkowo-cytrynowo-pomarańczowe, lody kwiat mleka czyli fleur de lait… boskie i truskawkowy sorbet.







Po takim obżarstwie pograłam całą godzinę w nogę z Antkiem na plaży, po czym przez 1,5 godziny graliśmy w badmintona. Piękna pani w ciąży rozłożona obok nas z ckliwością nam się przyglądała po czym zagadała, że też chciałaby w przyszłości mieć taki kontakt z synkiem, który w lipcu ma się urodzić. Uwielbiam takie momenty z Antosiem. Tyle, że ostatnio są one tak rzadkie… średnio raz w tygodniu, mamy niedziele dla siebie. To mało.







A nawiązując do kołowrotka…  w zeszłym tygodniu z powodu turnieju tenisowego opuściłam basen. I bardzo brakowało mi sportu przy moim trybie życie, jest on witalny by wytrzymać tempo, presję, stresy, napięcia. I tak coś mi się o uszy obiło o Chodakowskiej… czy na jakimś blogu coś przeczytałam… nie pamiętam.



Cwiczenia w domu – owszem… ćwiczyłam już z Cindy i z Klaudią i z panią od callaneticsu mam jakieś doświadczenie. Tak więc znalazłam na Youtube treningi pani Chodakwoskiej. Zaczęłam wstawać o 6 rano co by do 7 poćwiczyć i… dobrze się czuję. Na początku komentarze pod treningami nieco mnie przeraziły. Przewijało się słowo “hard”. Zaczęlam od programu Skalpel… zrobiłam wszystko za pierwszym razem i… nic… zero zakwasów, zero większej zadyszki. Nie rusza mnie ten program… ale cóż na basenie, na aquagym robię po 350 brzuszków bez przerwy… więc te 150 nie robi na mnie wrażenia. Spojrzałam na inne programy jest Turbo i Killer. Te wyglądają już bardziej męcząco. Jutro o 6h rano atakuję…







Kto się przyłącza?















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz