sobota, 31 maja 2014

Wkurzonam...

Trwa kolejny długi weekend – Trzeci już w miesiącu maju, który obejmuje dni od czwartku do niedzieli a dla dzieci od środy do niedzieli ! Antoś miał po raz pierwszy wolne w piątek, mój mąż ma już trzeci most czy pomost… tylko ja bidula nie mam wolnego bo w każdy piątek moje liceum pracuje.







Choć pracuje to raczej zbyt wielkie słowo ! Raczej udajemy, że pracujemy, denerwujemy się, wkurzamy, skarżymy u dyrektora i jego zastępców. Niestety nic to zmienia.



Wczoraj spędziłam równo 7 godzin na czekaniu… Z 7 lekcji zdołałam i to połowicznie przeprowadzić jedną! W jednej klasie zjawiło się bowiem 7 uczniów  z 26 osobowego zespołu i to był rekord!







Na pozostałych było po jednej do trzech osób na mojej ostatniej godzinie od 14 do 15 nie było nikogo… Mogłam więc w końcu pojechać o tej 14h15 – tak kwadrans należy czekać… na zmiłowanie boskie chyba - do domu. Byłam zła, wściekła, rzucałam inwektywami gdzie popadnie i dzieliłam tę złość z moimi kolegami po fachu bo wszyscy byliśmy wczoraj zakładnikami systemu, więźniami naszej dyrekcji i naszych uczniów, którzy to sobie dzień pracy po prostu olali i pojechali na weekendy.







Bezsensowność tej sytuacji mnie przeraża. A jeszcze bardziej denerwuje mnie kompletny brak szacunku uczniów do ich obowiązkowego dnia pracy to raz, a dwa do nas nauczycieli, którzy siedzimy godzinami w szkole i na nich czekamy a oni nie są nawet na tyle uprzejmi by nas o nieobecności uprzedzić. Sprawa byłaby znacznie prostsza dla wszystkich.







Frustracja wczoraj więc tylko narastała i narastała a że mamy koniec roku i wystawiamy oceny to wiadomo jak to się odbije na uczniach na przykład na opisach zachowania, ocenach z aktwności indywidualnej i grupowej. Będą zaniżone co ja osobiście uważam za słuszne bo 3 piątki w maju i trzy razy powtórka z rozyrywki cóż… nie jest to poważne. Z drugiej strony myślę też, że Ministerstwo zawaliło sprawę nie decydując się na żaden długo weekend w maju a były 3 : ani na 1 maj ani na 8 ani teraz na 29 Wniebowstąpienie…







Ja też bym chętnie sobie pojechała, nawet z pracą na weekend… Moi panowie są już od środy wieczora w Paryżu. W czwartek byli na Rolland Garros, wczoraj w Disneylandzie a dzisiaj są na wsi, jadą zwiedzać zamek w Anette, wracaja jutro późno   i wkurza mnie, że nie mogłam z nimi pojechać, być z moją rodziną!  tylko dlatego, że… miałam jedną lekcję w piątek… eh…

2 komentarze:

  1. OJ wcale CI się nie dziwię... W Polsce była minister edukacji p. Hall wprowadziła tzw "dni Hallowej" czyli wolne od zajęć lekcyjnych do dyspozycji dyrektora. Można wtedy zrobić piątek bez lekcji i ustalić tylko dyżury nauczycielskie.

    OdpowiedzUsuń
  2. specyficzne to funkcjonowanie szkoły u ciebie. u nas do wakacji zostały ponoć tylko dwa! piątki lekcyjne :D

    OdpowiedzUsuń