Dzis na rynku u mojego sprzedawcy kwiatów były lilie i chabry, dzwoneczki, których nazw nie znam i ostatnie floksy czyli goździki poetów. Kupiłam żółte lilie i niebieskie chabry. Trochę flaga Ukrainy wyszła ale lubię te kolory i bardzo energetyzujące działają.
Zakupy na rynku ogromne bo Antoni zajechał na kilka dni, wczoraj w środku nocy. A on lubi zjeść i to dobrze zjeść. Były więc na obiad wołowe befsztyki, jutro zrobię marokańska tajine z kurczakiem, ciecierzyca i masa przypraw, kupiłam tez sporo świeżych ryb, owoce na kilogramy:
czeresnie
maliny
jagody
morele
nektarynki
brzoswkinie,
jabłka,
gruszki
i banany
9 kilogramow owoców!
Do tego jeszcze melony na przystawki... i masa warzyw.
Pogadalam z moim synem o tej nominacji na oddalone miejsca pracy i on jest kategoryczny:
"mama wyślij ich na księżyc- mówi, powiedz, ze się nie ruszysz i ze nigdzie nie będziesz jeździła, nauczycieli brakuje w tym kraju więc..." Jemu jest trudno zrozumieć jak może ktoś z administracji decydować o twoim życiu, miejscu zamieszkania, dobrostanie bo tak mu się widzi albo jakiś algorytm tak mu coś pokazał. Mój syn uważa się, ze wolnego człowieka i tak się tez zachowuje a ja bywam zastraszonym, zmaltretowanym funkcjonariuszem państwa, które bywa, ze robi mi wodę z mózgu i bigos z mojego życia.
Nie jestem tak do konca pewna ale oczywiście jak pisałam wczoraj szykuje mi się kolejna wojna z administracja francuska.
Następny tydzień, od wtorku bo w poniedziałek mamy wolne, Zesłanie Ducha Świętego to 2 dni świat we Francji... będzie bardzo, nadzwyczajnie stresujący. Mam nadzieje, ze przeżyjemy?
Ale nie ukrywam, ze obawy są i niepokój tez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz