poniedziałek, 18 lutego 2019

Piasek z plazy... Francuska codziennosc: czesc 256


Dzis rano wskoczylam w spodnie, ktora mialam na sobie wczoraj, na plazy, na polwyspie Cap Ferret, z moich podwinietych nogawek wysypal sie piasek... Jak latem z wielkiem torby plazowej, ktora porzadkuje na tarasie. 

Piekny dzien mielismy wczoraj. Luty nie luty, bylo 20°C. Zaraz po obiedzie ruszylismy na cypel i nie tylko mielismy ten pomysl. Korki byly momentami dosc znaczne. Ale coz... nie ma wiekszej przyjemnosci niz spokojne siedzenie na piachu, na plazy i wsluchiwanie sie w lekkie uderzenia fal... bo ocena wczoraj wygladal jak jezioro... Niebo razilo blekitem, ptaki koncertowaly a zapach kwitnacej mimozy spowijal wszystko. W duszy wiosna. Luty nie luty! a co to za roznica! Ocieplenie klimatu mamy... 

Na kolacje przywiezlismy ostrygi, prosto od hodowcow. Kazdy po 12 sztuk ze wspomnieniem plazy zupelnie juz niezimowej. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz