środa, 24 czerwca 2020

Pierwszy jogging, pierwsza joga, pierwsze kwiaty...


Czyli drugie pierwsze początki w miescie, w ktorym juz kiedys mieszkałam. Wczoraj rano bylam biegac wzdłuż Villaine, dzis po raz pierwszy w nowym mieszkaniu wyciagnelam mate do jogi i poćwiczyłam. 

Antek trenuje w klubie codziennie wieczorem. Szkola juz mu sie prawie skończyła choc jeszcze jakies resztki przedmiotów spływają... a to niemiecki a to matematyka i porankami zdaza mu sie cos zrobic szkolnego. 

Ja na tyle na ile moglam to juz urządziłam mieszkanie choc musze pokończyć pewne sprawy jak w koncu dostane garaz i pomieszczenie gospodarcze. Jak sie okazuje to jakas wyższa szkola jazdy z tym zalaniem. Wiec czekamy. Ja czekam. 

Moj maz natomiast urządził wczoraj awanture z powodu zbyt twardej ściany i niewbijającego sie gwoździa.  Byla to jak sie dowiedzialam moja wina, gdyz zbyt bardzo sie spieszę z tym urządzaniem mieszkania. Nie watpię, gdyz w jego wykonaniu oprawienie zdjecia dziadka zajęło juz mu dokładnie 17 lat i 4 miesiace i wciaz nie zostało wykonane a ja po tygodniu mam urządzone cale mieszkanie i w szafach porządek... wiec trudno mu to znieść leząc na kanapie z telefonem w reku. 
Nic to. Ja robie swoje i po swojemu. 

A w sprawie ściany i gwoździa pan maz wezwał swojego tatusia na pomoc, ktory z teściową zjedzie tutaj jutro by tego gwoździa wbić!!!

Kwiatki na stol kupiłam sobie wczoraj sama i bardzo mi sie podobają. Zabiore sie znow tez za pisanie. Takie moje zycie narazie. 
pozdrawiam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz