środa, 24 stycznia 2024

By pokochać życie trzeba przynajmniej jeden raz umrzeć...

 Pisała malarka Charlotte Salomon, której nieszczęść życie nie szczędziło. 

Bardzo wzrusza mnie to zdanie, to przesłanie. Niektórzy robią próbne ceremonie swoich własnych pogrzebów - w Korei południowej - by fizycznie dotknąć śmierci na tyle na ile jest to możliwe. Inni wychodzą ze stanu śmierci klinicznej, z bardzo ciężkich chorób czy wypadkow. 

Zazwyczaj ludzie po takich doświadczeniach odżywają na nowo, zaczynaja doceniać, być wdzięczni, korzystać z radością z każdego dnia. 

Pytanie czy każdy z nas musi przejść przez coś bardzo trudnego by pokochać życie? 

Może niekoniecznie... ale staniecie na granicy życia i śmierci, własnego końca, pewnie bardzo pomaga w uświadomieniu sobie wartości naszej egzystencji. 

Robi się często badania pytając ludzi bardzo starych czego żałują, co było dla nich najważniejsze? I za każdym razem, obojętnie od kraju, czasu, w którym żyją, padają te same odpowiedzi. Najważniejsze są relacje, relacje z innymi ludźmi, przyjaźnie, znajomosci, to co się zrobiło dla innych i co inni zrobili dla nas. Praca liczy się średnio albo mało, pieniądze również, posiadanie smartfona czy nowego komputera nie ma znaczenia. Liczą się relacje. Nawet zdrowie choć ułatwia fajne życie nie jest ważniejsze od relacji. 

Tymczasem jak pokazują ostatnie badania ( cf Christoph André) liczba narcyzów wokół nas nieustannie wzrasta. W latach 1990 i 2023 to wzrost około 30% -towy... Psychiatrzy załamują ręce bo jest to forma patologii, która niszczy relacje na wszystkich poziomach. Rzekomo wpływa na to rozwój naszych społeczeństw ale tak sobie myślę, ze społeczeństwa tworzymy my więc od nas zależy jakie one będą? Czy otwarte i empatyczne czy zamknięte i narcystyczne. 

Hm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz