czwartek, 4 stycznia 2024

Pracujemy...




Ponieważ cale życie wakacjowac trudno to od ubiegłej soboty zabraliśmy się do pracy. Antoni ma rytm taki, ze nie wiem czy się płakać czy smiac? Wstaje o 8 i od 9 pracuje w swoim pokoju do 12:30 mniej więcej non stop bez żadnej przerwy. Następnie obiadujemy i od 14 znowu pracuje do 18 z przerwa na krótki podwieczorek. O 18 idzie pobiegać albo połazić 30 minut, potem kolacja i znowu pracuje do 22:15 mniej więcej. I tak codziennie. Nie nudzi mu się, nie narzeka, raczej zafascynowany tym co robi opowiada mi przy posiłkach to co studiuje ale zbyt długo go w ciagu dnia nie widzę. 

Ja natomiast pracuje tylko pół dnia przygotowując zajęcia na Uniwersytet i druga polowe pracuje dla tak zwanego domu czyli piorę, prasuje, zakupy robię, gotuje... wieczorami mam czas dla siebie na film na przykład. Rano na sport około 45 minut. 

Takim rytmem żyjemy. Mąż pracuje od 9 do 19 z przerwa na obiad więc... wszyscy pracują. 
Nowy Rok zaczął się więc z przytupem! 
Ale tez cieszę się jak nie wiem co bo przespałam pierwsza noc od miesiąca oddychając przez nos... zamierzam przedstawić mojej niedouczonej lekarce domowej "leki" które działają bez jej sterydów i antybiotyków i to w 48 godzin... eh...

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz