wtorek, 20 czerwca 2017

Brawa dla Antosia ! i upały… plus program wakacyjny w Polsce i narodziny Francuska codzienność: część 95.

Anglik







 


Wczoraj Antoniek wrócił ze szkoły lecąc na skrzydłach. Okazało się bowiem, że zajął 4 miejsce w konkursie Big Challenge w swojej szkole. Dostał więc nagrody, dyplom i chodził dumny. Gdy wróciłam wieczorem po maturach pstryknęłam mu fotkę, takiemu nieuczesanemu i rozgrzanemu do czerwoności.


 


Bo wczoraj todopiero grzało… w Sali egzaminacyjnej – pisemny z pierwszego języka, 4 godziny, było 32,4°C! Na zewnątrz było 41°C a w moim samochodzie koło 18 jak zdołałam się z liceum ewakuować było 52°C. Nie można było dotknąć ani biegów ani kierownicy. 10 minut stałam z klimatyzajcą by w ogóle móc wsiąść. Mamy afrykańskie upały. W mojej sypialni przy zamkniętych cały dzień okiennicach i włączonym wentylatorze było wczoraj 30,4°C…


Nie śpi się… kładzie się po zimnym prysznicu na prześcieradle całym mokrym i się czeka aż się wyschnie wtedy jest ciut chłodniej ale po wyschnięciu znów się idzie pod prysznic i tak do godziny 4 nad ranem… Wtedy temperature na zewnątrz jest najniższa tylko 22°C! Śpi się o tej 4 do jakiejś 6 i dalej dzień…


 


Mieliśmy wczoraj kilka przypadków zemdleń podczas matur wśród uczniów i nauczycieli plnujących. Najpoważniejszym przypadkiem była nasza koleżanka od hiszpańskiego w 6-tym miesiącu ciążu. Trzeba było wzywać karetkę do niej.


 


Nie wiem kiedy nasze ministerstwo się obudzi i przeznaczy jakieś środki na klimatyzację budynków szkolnych na południu kraju???? Jak widać wolą leczyć niż zapobiegać.


 


Ja się jeszcze trzymam choć dziś nie byłam biegać ani ćwiczyć bo takie upały zbyt mocno męczą.


 


Tymczasem myślę o mojej podróży do Polski już. Bilety zakupiłam i w końcu będę lecieć z Bordeaux, ale z noclegiem we Frankfurcie. Tam mam przesiadkę następnego dnia. Tylko lot powrotny jest w jednym dniu. Godziny pasują. Jak zwykle lecę z Lufthansą I już się boję bo się boję latać ale latam.


Zosatniemy z Antkiem kawałek czasu więc mam nadzieję spotkać kilkoro przyjaciół I kilku członków rodziny. Będę się widziała z moim wydawcą w Gdyni, zwiedzimy Toruń i znów kawałek Warszawy – mam chrapkę na muzeum Polin. Z rodzicami chciałam się wypuśić na kilka dni może w kierunku Dolnego Śląska marzy mi się zamek w Książu i podziemne miasto w Walimie. Szukam więc noclegów i się informuję. Na stronie Booking znalazłam mnóstwo miejsc i hoteli. Ja z reguły wolę hotele o określonym standarcie… szukam i szukam… jak nic dobrego nie znajdę to zmienię kierunek podróży i tyle.


 


A teraz siedzę w ciemnicy… okiennice zamknięte, nic się nie rusza, powietrze stoi tylko szum wentylatora słychac… I tak do piątku. Jutro i pojutrze znów matury.

Dzisiaj czekam/y na narodziny syna kuzynki... Adas... zamelduj sie prosze calo i zdrowo...
Dorota to najpiekniejszy dzien w twoim zyciu... mylsami jestem z toba!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz