Nie
pierwszy już raz odpowiadamy “tak, jesteśmy” na różne płynnące ze świata prośby
o modlitwę. Tym razem jest to modlitwa wyjątkowa bo po pierwsze adresowana do
tak bliskiego nam Świętego a po drugie dotyczy ona śmierci i to śmierci dziecka.
Chłopiec o
imieniu Tanguy umiera… gdzieś pod Paryżem, w swoim rodzinnym domu. Ma on
zaledwie 13 lat ale całe jego życie związane jest z chorobami i cierpieniem. Chory
się bowiem urodził. Teraz, od dwóch lat zmaga się z rakiem.
Kilka dni
temu wszelkie lekarstwa i terapie zostały po prostu odstawione. Z medycznego
punktu widzenia nie da się już nic zrobić.
Tanguy odchodzi
więc powoli, gaśnie… otoczony rodzicami, rodzeństwem i naszymi modlitwami.
To syn
przyjaciół naszych przyjaciół. Nie znamy ich osobiście, nie znamy Tanguy ale…
łączymy się z nimi w cierpieniu i w modlitwie, każdego wieczora… odmawiając tę
nowennę i nosząc go w naszych myślach na codzień.
Antoś mój
jest bardzo przejęty sytuacją i nawet padnięty o modlitwie za Tanguy nie
zapomina.
Na początku
Antoś modlił się o cud w naszym, ludzkim pojęciu… by chłopiec wyzdrowiał. Jednak
z biegiem dni, nowinami od niego dochodzącymi i rozmowami modlimy się o cud,
ale raczej dobrej, spokojnej śmierci i o siłę dla jego bliskich. Bo Tanguy z
tego co mówią jego najbliżsi chce odejść, już jest Aniołem…
To ważna
lekcja życia dla nas wszystkich. A dla mojego syna szczególnie.
W naszych
codziennych modlitwach staramy się o nikim nie zapominać… o bliskich, dalszych,
uchodźcach, ofiarach… ale teraz szczególniej pamiętamy o tym chłopcu i uczymy
się niego każdego dnia.
Dziękujemy Ci
Tanguy!
Ja również dołączę się do Waszej modlitwy z drugiego końca świata.
OdpowiedzUsuńDoroto zapraszamy i dziekujemy!
OdpowiedzUsuńJesteśmy całym sercem z Tangui. Modlimy się razem z wami. Niech Bóg ma go w swojej opiece oraz jego rodzinę.
OdpowiedzUsuńNiespełna rok temu, opiekowałam sie moją mamą, dla której nie było żadnych szans. To jest okropne, być bezsilnym w obecności osoby, którą się kocha, dla której nie możemy nic zrobić, Jedynie otoczyć troskliwą opieką, sercem i modlitwą. Jestem pewna, że nasza modlitwa o cud dla mamy nie sprawiła, że mama wyzdrowiała. Cudem było to, że w tak ciężkim stanie, mama odeszła spokojna, bez bólu w uśpieniu z uśmiechem na ustach......
Dziekujemy! i pomimo lez ... twoja mama miala dobra smierc a to jest w zyciu tez bardzo wazne. Pozdrawiam!
Usuń