Byłam w
ubiegły poniedziałek świadkiem rozmowy między moim synem Antkiem i jego rówieśnikiem
Markiem-Antoninm. Wychodziliśmy właśnie ze szkolnego terenu, dochodziła 17.
Obok stała grupa dziewcząt. Jedna z nich wyjęła swoją komórkę, jakiegoś
smartfona i coś pokazywała na nim pozostałym.
Antek z
kolegą wyrazili głośno swoją dezaprobatę. Spytałam ich w której klasie są te
panienki i odpowiedzili mi, że to gminazjalistki czyli miały 11-12 lat
(pierwsza klasa gimnazjum). Scena trwała kilkanaście sekund bo po chwili pan
woźny pilnujący wejścia do szkoły podszedł do tych dziewcząt i telefon
zakonfiskował. W antkowej szkole bowiem telephony
są zakazane od podstawóki po liceum nawet jak ktoś go ma w torbie czy plecaku
na terenie szkoły w ogóle nie może go wyciągać.
Uważam to
zresztą za bardzo słuszne. Wszędzie tam gdzie pracowałam i pracuję telefon
można mieć ale tylko wyłączony i w torbie. Licealiści próbują najczęściej ten
zakaz obejść i konfiskaty są na porządku dziennym.
Nie wiem
jak jest w Polsce. We Francji telephony komórkowe dla dzieci ze szkół
podstawowych czyli do 11 roku życia są zakazane… nie tylko w szkołach, na
ulicach, w klubach sportowych itd. Choć ich wyraźnego wpływu na zdrowie jak do
tej pory żadne badania naukowe nie potwierdziły uważa się, że skoro jest
niepewność to obowiązuje zasada zapobiegania i unikania. Wszak dziecięcy mózg
jest znacznie bardziej wrażliwy od tego dorosłego.
Także i owszem
spotyka się czasem małe dzieci rozmawiające przez komórkę ale raczej rzadko, no
ja przynajmniej nie widzę w mojej dzielnicy, wokół mnie. Podobno problem ten
jest dość powszechny w dzielnicach
bloków… ale nie mieszkam, nie sprawdziłam cytuję tylko prasę.
Antek ma 10
lat i w jego przekonaniu komórki są “be” szkodliwe, niepotrzebne… w każdym
razie żadnego zainteresowania moj syn nimi nie wykazuje.
W polskiej prasie
wyczytałam, że 34% dzieci w wieku 7-14 lat ma już komórkę i 20% w wieku 7-10
lat. To wydaje mi się być bardzo dużo. We Francji 25% dzieci w wieku powyżej 11 lat
ma komórkę. W wieku 14 lat ot już 90%. Niedawno magazyn “Science et avnir”
opublikował wyniki brytyjskich badań dotyczące dzieci 11-12 letnich
posiadających komórkę. I wyniki nie są zbyt pocieszające gdyż dzieci te tracą
średnio 25% funkcji poznawczych. Przez co stają się mniej inteligentne niż ich
rówieśnicy bez komórki. Używanie komórki powoduje też zmianę zachowań:
większość tych dzieci okazała się niezdolna do podejmowania decyzji! Komórki bowiem zmieniają jak się okazuje nasz
styl życia i myślenia.
Tak więc…
dopóki będzie to możliwe mój syn będzie żył bez komórki… bo jak potwierdzają także te badania komórka
zapewnia dobre samopoczucie przede wszystkim rodzicom, którzy używają jej jak
pretekstu mającego zapewnić bezpieczeństwo dzieciom. A to tylko ułuda.
Jak jest u
was?
W Polsce jest różnie w zależności od szkoły. Są takie jak ta Twojego Antosia gdzie używanie komórek jest zabronione, a są i takie gdzie komórki dzwonią dzieciom na lekcjach. U mojego synka kierują się zasadą, że zabraniając i tak nie ustrzegą dzieci przed kontaktem z komórką zwłaszcza, że sami rodzice te komórki dzieciom kupują. Postawiono więc na edukację i uczą dzieci korzystać z komórek w sposób inteligentny ostrzegając jednocześnie przed zagrożeniami. Osobiście uważam, że to rodzice robią złą robotę, bo sami kupują komórki swym pociechom oraz pewnie dzieci ich widzą jak sami często z komórek korzystają. Trudno zakazywać czegoś dziecku jeśli samemu się z tego korzysta. Co do negatywnego wpływu komórek na ludzki mózg to, jestem pewna, że takowy jest i nie tylko na mózg dzieci, ale i osób dorosłych.
OdpowiedzUsuńMysle, ze zabronic calkowicie uzywania jest jak piszesz bezsensem... w szkole jednak trzeba sobie jakos z tym niewygodnym urzadzeniem radzic i baczyc by nie przeszkadzalo w lekcjach ani na przerwach. Ciekawa jestem jak konkretnie wyglada taka nauka korzystania z komorki? i to w szkole? Bo w domu, przez rodzicow widze, mam wyobrazenie jak to powinno wygladac ale w szkole? szkodliwosc tez raczej z tego co czytalam jest... choc podobno z 50 lat trzeba bedzie poczekac na ostateczne badania i dowody empiryczne.
Usuńw szkole mojej córki jest zakaz używania i słusznie. nawet jeśli dzieciaki je mają, to mam nadzieję, że dzwonek w czasie lekcji kończy się uwagą w dzienniku. natomiast dzieci dojeżdżające maję je zwykle przy sobie, aby mieć ew. kontakt z rodzicami.
OdpowiedzUsuńale w czasie wakacji, na kolonii, moje 11 - letnie dziecko ma telefon do dyspozycji po obiedzie. tylko przez 30 minut, aby pogadać, pozdrowić, a i to nie zawsze, bo zajęć mnóstwo :), ale telefon, z dala od domu, daje komfort możliwości kontaktu...
Proszę o podpisanie komentarza.
Usuń:) była alternatywa w podpisie, więc tak wybrałam...pozdrawiam serdecznie. kasia, dolny śląsk
UsuńDziękuje i bardzo mi miło. Ciekawy jest ten podział, który opisujesz. Latem, moj syn był 2 tygodnie na tournee z chorem i bez telefonu... Cieżko było. Ale pod koniec 1 tygodnia mógł zadzwonić od jednej z rodzin i było znacznie gorzej... Hm.
Usuńhahaha, :) doskonale to rozumiem. Gdy moja córka była pierwszy raz na kolonii, płakała prawie co wieczór...ale miała tylko 7 lat i z samej kolonii była dość zadowolona, tylko tęskniła. W tym roku to już jej 5. wyjazd i myślę, że emocje już inne, a intensywne zajęcia przez cały dzień powodowały zdrowe zmęczenie i mocny sen :)
OdpowiedzUsuń