sobota, 26 września 2015

Zawistnicy czyli Antoś u psychologa.




 

Wczoraj wieczorem byliśmy po raz pierwszy z Antkiem u psychologa sportowego. Wizyta dawno umówiona, wyczekana i nawet taka trochę z obawami. Bo nie wiedzieliśmy do końca z czym to coś się je ???

 

I wczoraj szczęki nam opadły… nam rodzicom!

 

Człowiekowi wdaje się, że tak dobrze zna swoje dziecko, że przebywa z nim na codzień, zna obawy, strachy, radości, sukcesy, porażki, cierpienia nawet. Wczorajsza wizyta pozwoliła nam spojrzeć, przynajmiej jeśli o mnie chodzi,  na mojego syna jak na zupełnie odrębną OSOBE, autonomiczną jednostkę, niezależną i w jakiejś części nieznaną! Tak nieznaną!

 

Przyglądałam mu się jak zasiadł w wielkim pomarańczowym fotelu, na przeciwko pani psycholog. My, po przeciwnej stronie gabinetu, przez większą część spotkania siedzieliśmy po prostu cicho.

Mówił Antoni i to mówił o sprawach, zdarzeniach, o których nie byliśmy, po części, poinformowani. Przede wszystkim zaskoczyła mnie jego dojrzałość, tego od zawsze pieszczącego się i czułego chłopca.  Chłopca, który czasem powtarza, że chce mieć 4 latka… a nie 10.

 

Po drugie Antka problemy… jest ich trochę a przede wszystkim jest jeden… relacje z ZAWISTNIKAMI… Nie przypuszczaliśmy, że jest to tak poważne, tak dużo miejsca zajmuje, tyle energii i wymaga i zużywa.

Pani psycholog od razu wyczuła powagę sytuacji i wczoraj przez 40 minut pracowała z Antkiem nad tą kwestią. Bo jak 10 letni chłopak otoczony 8 -oma kolegami w klasie, którzy mówią mu, że jest “ZEREM” bo został wytypowany do golfowych rozgrywek departamentalnych ma stawić czoła tej masie???

 

Antek jest jedynym grającym w golfa chłopakiem w klasie… jego koledzy o tym wiedzą, o niektórych jego sukcesach też i… zawistnie próbują mu udowodnić, że nic nie jest wart. Co prawda Antoś ma wsparcie kilku innych chłopców, ale źle przeżywa te sytuacje.

I spadliśmy z wysoka…

 

Zawistników wokół Antka sporo. Stawianie im czoła to praktycznie codzienna czynność.

Sytuacja sprzed 2 tygodni… Antek wychodzi ze szkoły wcześniej bo ma koncerty z chórem i próbę. Tuż przed wyjściem mówi do swojego rzekomo “najlepszego kolegi”, że trochę się stresuje tym koncertem bo będzie dużo ludzi. Kolega, który nie śpiewa i musi zostać w klasie odpowiada:

- nie zgrywaj się! mam gdzieś twoje śpiewanie…

 

Nie będę mnożyć opisów, to nie cel tego wpisu…

 

Cieszę się jednak, że dzieci z lig sportowych, wystawione na ogromny stres i ciężką harówkę mają wsparcie psychologów sportowych. My rodzice nie dalibyśmy rady i nie mamy też odpowiednich kompetencji. Wczorajsza psycholożka wykonała z Antkiem kilka ćwiczeń:

-          jak się zachować, gdy inni wyrażają swoja zazdrość i zawiść

-          czy mówić o swoich sukcesach i porażkach i jak… z rówieśnikami

-          jak reagować, gdy rówieśnicy reagują przemocą słowną albo i fizyczną

Antek wyszedł od niej z mega uśmiechem na ustach. Mam wrażenie, że kilka ciężarków spadło mu z pleców. Będzie jednak się z wyżej wymienionym czyli z zawiścią stykał właściwie na codzień… no chyba, że zostanie przeciętniakiem, wtedy dużo mniej.

Jest mu jednak niezwykle trudno zrozumieć i nam też zresztą niektóre reakcje rówieśników… Jak bardzo trzeba być sfrustrowanym i nieszczęśliwym by już w wieku 10 lat wyżywać się na koledze i dawać upust swojej zazdrości czasem w niewybredny sposób.

 

Taka jest ludzkość czasem piękna i wielka czasem podła i niska. Niezależnie od wieku.

5 komentarzy:

  1. Jak dobrze, że są miejsca na świecie gdzie rozmowa z psychologiem jest czymś normalnym. U nas niestety tak nie jest. Staraliśmy się znaleźć pomoc dla Jasia i dla nas, gdy był mały i nie mogłam dać sobie rady z Jego zachowaniem i później gdy powiększyła się nam rodzina. I ... niestety nie ma tutaj takiej "instytucji" jak psycholog dziecięcy czy też rodzinny. A jak jest to tylko w szpitalach dla wyjątkowo ciężkich przypadków. Codziennie dziękuję Bogu, że Jaś nie musi chodzić do szkoły, że mogę uczyć Go w domu, bo chociaż nie jest mi łatwo, to wiem że w szkole on z kolei miałby baaardzo trudne życie. Jest inny, nie da się ukryć - wrażliwy, uzdolniony muzycznie, a jednocześnie kochający sport (choć nie jest w niczym super dobry), nieznoszący jakichkolwiek zmian.Wyglądający na twardziela, a będący w rzeczywistości małym chłopcem bojącym się wszystkiego co nowe. Ani on sam, ani ja z nim, nie mamy łatwego życia.
    Coś mi się wydaję, że Ci nasi chłopcy są do siebie bardzo podobni :-) Cieszę się, że Antek miał okazję porozmawiać z kimś, kto może Mu pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie konsultacje wpisują sie w jego treningi. To jest ich składowa i normalna cześc. Dzieci trenujące tak duzo potrzebują tez pracy nad tzw: mentalem z francuskiego. We Francji to norma, w Polsce mysle, ze tez pewnie w twojej dalekiej Tajlandi ( o ile sie nie mylę? ) to może jeszcze rzadkość... Nie wiem. Natomiast nie wiem czy nie chodzenie do szkoły i szkoła w domu jest rozwiązaniem? Moj Antos nie ma problemu z chodzeniem do szkoły jako takim. Raz jest lepiej raz gorzej. Wiadomo. Jednakże wydaje mi sie, ze dla mojego Antka szkoła jest niezbędna, witalna. Musi pożytkowac gdzieś te energię. A ci psychologowie sa super... Bardzo potrzebni.

      Usuń
  2. Dzieciaki bywają egoistyczne i potwornie okrutne. Nie wiem skąd w nich tyle agresji, zawiści, chęci dokuczenia. Dobrze, że Antek ma wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem zawiść jest tylko pretekstem do zachowania określanego w Australii jako "bullying" tj znęcania się fizycznego i psychologicznego - koszmar dla dziecka i rodziców - a co na to wszystko szkoła?

    OdpowiedzUsuń