niedziela, 6 października 2024

Niedzielne gotowanie bo za oknem... jak zwykle szaro i deszcz


Wczoraj było dosłownie kilka godzin słońca, no słońca z chmurami oczywiście bo czystego nieba to ja tutaj od miesięcy nie widzę... korzystaliśmy byliśmy nad morzem kilka godzin... 
Dzis już a właściwie od wczoraj szaro, buro i jeszcze deszczowo od rana. 

Kilka fotek z gotowania i z Saint Lunaire, z pomocy Bretanii. 

Co my tu mamy?
Crumble z jablkami, różne gatunki, dużo cynamonu i bardzo chrupiący. 
Nadziewane muszle, conchiglione, mielona cielęcina z przyprawami i zapieczone pod parmezanem. 
I warzywa duszone jesienne: dynia, seler korzeniowy i zielony, brukiew, bataty...  tego powstanie crumble na slono z ziarnami i będzie na 2 może i 3 kolacje. 

Miłej niedzieli. 












 

niedziela, 29 września 2024

Obiad z teściami i sernik cytrynowy z figami.



Dzis niedziela rodzinna z teściami na obiedzie. 
Podalam na aperitif: tosty z chleba gryczanego z pasta z mięsa i z grzybów typu pasztet i korniszony oraz koreczki z sera alpejskiego z winogronami. 
Na przystawkę sałatka z kaszy bul gur, pstrąga wędzonego, fasolki szparagowej, pomidorków, migdałów z sosem tahini. Na danie główne były befsztyki wołowe z ziołami i frytki z piekarnika, z batatów. 
Na deser nowy przepis - na blogu, przepis na dole, znakomity sernik mocno cytrynowy ze świeżymi figami. Poszedł cały choć porcji 8 a nas 4 to wszystko zjedzone. 

Pogadane, posiane, opłakane...Antoni zadzwonił w miedzy czasie. 
Fajnie było! 





 Przepis tu: https://est-ouest-est-ouest.blogspot.com/2024/09/cytrynowy-sernik-z-figami.html



sobota, 28 września 2024

Potwory są wśród nas... Upadek państwa francuskiego?


Ta młoda dziewczyna na zdjęciu ma na imię Philippine i ma 19 lat. Niestety... w ubiegły piątek została zamordowana i zgwałconą przez młodego Marokanczyka ( podejrzanego jak narazie i zatrzymanego teraz w Szwajcarii) przebywającego nielegalnie we Francji. Marokańczyk ma na imię Tahao... nazwiska nie podają... był w momencie zatrzymania w posiadaniu karty kredytowej tej dziewczyny oraz jej telefonu. Dokonał tez płatności jej karta i jego obecność na miejscu mordu w lasku buloński w Paryżu została potwierdzona przez policję. 

Philippine byla studentka prestiżowego uniwersytetu Paris Dauphine... Wracała z zajęć do domu pod Paryż... Miała tyle lat co mój, nasz Antoni, który notabene tez dostał się po maturze do Dauphine ale wybrał inna sciezke. 

Marokańczyk, jako nieletni, w 2019 roku zgwałcił już jedna młoda Francuzka. Dostał wyrok 7 lat, odsiedział 5. Miał zostać wydalony z terytorium Francji bo obowiązywał go OQTF czyli Obligation de quitter le territoire, ale jak zwykle nasze służby sadownicze oraz administracje wszelkiej maści nie zadziałały... Żadne kontrole, żadne zatrzymania administracyjne, żadne kary... 

Wczoraj w Wersalu odbyla się msza pogrzebowa z udziałem prawie 3000 osób...

A tymczasem niektórzy studenci francuscy z Nauk politycznych, i innych uniwersytetów oraz siły skrajnej lewicy krzyczą "ze to skandal, ze to rasizm mówić, ze to Marokańczyk być może jest autorem tej zbrodni, ze Philippine skoro była studentka (czytaj elita) harcerka i katoliczka ( czytaj zacofana reakcja) i jeszcze do tego biała ( powinna być czarna albo przynajmniej pochodzenia arabskiego bo biali są ciemiężcami) to nie zasługuje na żadna uwagę opinii publicznej"... dużo można tego opisać ale niestety na wymioty się zbiera więc lepiej się ograniczyć. 

Nie ma TYGODNIA we Francji by obcy, mający opuścić terytorium, nie popełnili jakiejś zbrodni. Zabijają policjantów, żandarmów, dzieci, kobiety i mężczyzn w różnych sytuacjach i konfiguracjach. Stanowią ponad 80% populacji we francuskich więzieniach. 

Jednym słowem ich profil cywilizacyjny i socjologiczny jest, jeśli nie ten sam, to przynajmniej zbliżony - wszystkich tych, którzy te zbrodnie popełniają. 

Z drugiej strony, nasze państwo, jego administracje nie działają... nie działa służba zdrowia, nie działa edukacja publiczna, nie działa sadownictwo... tez można długo wymieniać. 

Wspaniale za to działają wszelkie IDEOLOGIE! Tego mamy pod dostatkiem. Wszelkie ekstremizmy z prawa i z lewa maja się znakomicie. 

Rodzi się pytanie: Dlaczego? 
Dlatego, ze pozostawiamy im SZEROKIE POLE... my obywatele z lewa, z prawa czy z centrum, którzy nie mamy chęci albo odwagi by zadbać, by powiedzieć, by usankcjonować... my tak zwani neutralni, zajęci sobą, tchórzliwi. My wyznający zasadę "nie moja sprawa". 


wtorek, 24 września 2024

Miedzy leniami i uzależnionymi... znajdźcie błąd?

Pracuje od wczoraj. Z trudem ale jednak. Do tego co w tytule powinnam jeszcze dodać BRAK SENSU, gdy o te moja prace chodzi bo jaki sens ma prowadzenie zebrania z rodzicami przez wychowawcę, który za 3 tygodnie opuści swoje miejsce pracy? Jaki sens dla tych rodziców i jaki dla mnie?

Jestem tymczasowym wychowawca dwóch klas. I jako ten wychowawca prowadzę różnego rodzaju rozmowy z uczniami, tak zwane wywiady by ich, w razie czego ( opcja - zostanę dłużej) poznać i moc pomoc jeśli zostanę dłużej niż kolejne 3 tygodnie. 

I co się okazuje? Co wynika z tych prac, kartek informacyjnych, rozmów? 

Otoz wynika, ze większość moich bretońskich uczniów to lenie i osoby uzależnione. 
Uzależnione głównie od ekranów i to do tego stopnia, ze nie są w stanie się zmobilizować do pracy szkolnej czy jakiejkolwiek dotyczącej ich przyszłości bo siedzą godzinami przypięci do Tik Toka czy innego badziewia. To uzależnienie wpływa na ich naukę, przyszłe studia, stan zdrowia fizycznego i psychicznego ( niewielu uprawia sport!!! sic!!! 17-18 latków! sic!!!), relacje z rówieśnikami oraz ze starszym pokoleniem. 

Po drugie, wynika tez, z tego co wyżej, ze 1 godzina pracy samodzielnej dziennie dla ucznia klasy maturalnej to się nazywa
"Przeciazenie praca"
No jak to czytam albo słyszę to mi się ciśnienie podnosi. 
Mam do czynienia z LENIUCHAMI, po prostu i zwyczajnie. Nieroby są wśród nas i szczycą się tym, ze nic nie robią a jak już coś zrobią to oczekują medali i ocen 20 na 20. 

Poziom z historii-geografii tam gdzie uczę aktualnie jest tak niski, ze dziś biegałam od pary do pary uczniów wyjaśniając zadanie, którego dobra znajomość powinna być osiągnięta w pierwszej klasie liceum... a oni nadal nie potrafią. 
I pomyśleć, ze 98% z nich będzie miało zdana maturę. Bo matura to prezent od Republiki. 

Oczywiście wkurza mnie ta sytuacja i moje dywagacje wokół niej. 
Bo albo uczę i wymagam jak uważam godząc się na to, ze 2 czy 3 uczniów w klasie będzie miało średnia czyli te 10 na 20 a cala reszta po 4 bądź 5 punktów i niech się dyrekcja, uczniowie i ich rodzice wściekają ile chcą. 
Albo idę z pradem, mam to gdzieś, na żadnym poziomie mi nie zależy i wstawiam wszystkim po 15 czy 16 na 20 usmiechajac się i wiedząc, ze system to przełknie bez problemu. 
Jak narazie robię to drugie, dokładnie wiedząc, ze ci młodzi i leniwi spadną z wysoka za rok, za trzy lata za piec... Czy to etyczne? 

Gdzie tkwi błąd? 

W nas rodzicach, w nas doroslych, którzy ten system tworzymy i w nim działamy. 

 

niedziela, 22 września 2024

Weekendowo


Bardzo powoli wracam do zdrowia i wciąż z przygodami. W czwartek zemdlałam w aptece po 15 minutach marszu, w piątek ledwo doczołgałam się na kontrole do lekarza, który orzekł, ze tak już będzie teraz przez wiele tygodni, ale do pracy trzeba wrócić jutro czyli w poniedziałek. 
Jutro mam lekcje od 9 do 18 z 2 godzinna przerwa na obiad. 
Nie mam pojęcia czy dam radę i jak i czy nie zemdleje jak w czwartek na przykład. 
Okaże się jutro. 
Zablokowałam sobie mięśnie szyi i bolą jak czort bo wciąż kaszle i od tego kaszlu nadwyrezylam ścięgna, robi się stan zapalny...

Wczoraj na rynku kupiłam u znajomego słoik pyłku pszczelego - to podobno dobre na wzmocnienie po infekcjach. W piątek zrobiła kefir owocowy bo dostałam ziarna kefiru od znajomej w pracy i popijam sobie. Na mikrobiote i probiotyki idealne. 

Kupiłam tez kwiatki jesienne. I upiekłam drożdżowca ze śliwkami i kruszonka. 
Maly format ale pieklam na dużej blasze jak placek i sok ze śliwek spłynął na dół co nieco podkoloryzował spod ciasta... nie jest spalone tylko skaramelizowane z lekka. Zreszta prawie już nie ma bo  zjedliśmy. Pyszności! 

Odwolalam mój wyjazd 1 października na plaże normandzkie z uczniami bo lekarz mi powiedziała, ze nie ma mowy w ogóle... mogę tylko robić lekcje i żadnych dodatkowych zajęć... trzeba nadal dużo odpoczywać. Co spotkało się oczywiście z dość agresywna reakcja dyrekcji typu "musi pani jechać bo jest pani wychowawca". No tak ale wychowawca jestem do 18 października i nic nie muszę. Pewnie jutro będzie ciąg dalszy próby sił z ich strony. 

We wtorek mam zebranie z rodzicami jako wychowawca przedostatniej klasy liceum... i tez wychowawca tymczasowy więc nie bardzo widzę sens tego wszystkiego. 

W środę mam inne ważne spotkanie zawodowe u "opozycji". 

To by było na tyle...






 

środa, 18 września 2024

Pierwsza przespana noc... i zioła


Od tygodnia... przespałam pierwsza noc w całości bez bólu i ataku kaszlu. Jak się obudziłam. Na budziku była 7:05 ale zaczęłam go przekręcać bo myślałam, ze się popsuł! Nie mogłam uwierzyć, ze to rano i ze nie boli. 
Zasnęłam wczoraj krótko po 21. 
Taki drobiazg nadal sensu mojemu porankowi. 
Jestem więc pełna wdzięczności za sen i za to, ze bóle mnie ominęły tym razem. 
"Dziękuję za to, ze mnie to ominęło!" - taka fajna afirmacja dziś rano!

Jak wczoraj doszłam do piekarni tak dziś stwierdziłam, ze dojdę do zielarskiego choć dystans nieco większy. I doszłam. 
Przez ostanie 6 dni wypiłam zapasy ziół, które miałam bo co rano robiłam sobie garczek i w termosy. Na wieczór kolejny garczek i w termos i na noc. 

Dzis zakupilam: 
1. Kwiaty malwy - na bóle gardła, kaszel, oskrzela, krtań. 
2. Kwiaty czarnego bzu na wzmocnienie odporności, detoksyfikacje ale tez na ich działanie diuretyczne
3. Lipe bo mi się skończyła a ona działa na wszystko bo ma taki fajny śluz w sobie i łagodzi wszystko w organizmie, ma tez lekkie działanie nasenne. 

Dopijam właśnie kolejny termos tymianku. 

Byle dalej było lepiej.