sobota, 30 listopada 2024

Wieniec adwentowy 2024 i nowy przydział pracy do liceum... rolniczego.


Dzis na rynku rano kupiłam trzy gałęzie i wróciwszy do domu zrobiłam wieniec na gabce ogrodniczej. Pięknie pachnie! I cieszy oko już przedświątecznie. 

A na popsucie humoru... otworzyłam skrzynkę zawodowa mailowa - choć miałam tego w weekendy nie robić! I mam za swoje. Przysłali przydział pracy na pozostałe mi z etatu 7,5 godziny lekcji do jakiegoś liceum rolniczego na wsi. Ale nikt nie dzwonił, nie mam wejścia do dziennika elektronicznego więc w sumie to nie wiem co i jak będzie. W obecnym liceum pracuje w poniedziałki, środy i Pitaki więc pozostają mi wtorki i czwartki na te ewentualne godziny. Zobaczy w poniedziałek czy się pomylili czy nie i jak to będzie wyglądać. Ale to tylko 2 tygodnie więc będę puszczać filmy bo nic robić z lekcji nie zamierzam. nie znam programów liceum rolniczego, nigdy nie uczyłam i nie mam czasu na przygotowywanie czegokolwiek. 
Fajnego weekendu. 




 

piątek, 29 listopada 2024

Paczkowo dziś... Edukacja winna mi 1000 euro itd...


I Mikolajkowo, dla młodzieńca na zdjęciu. Zaraz po moich porannych lekcjach poznałam do sklepu Kalinką, gdzie maja polskie, rosyjskie i ukraińskie produkty. Zakupiłam 2 siaty. Mak, kapusta, twarogi, kabanosy, krówki i inne. 
Do domu z tym. 
Maz pracuje w domu dziś i zdziwiony "a ty co tak szybko". 
Coz... wszystko robię szybko bo inaczej nie umiem. Ja nawet szybko czytam z rozpędu i z przyzwyczajenia, szybko poprawiam sprawdziany i egzaminy, szybko mówię, szybko gotuje, sprzątam, prasuje... wszystko szybko. 

Popakowalam rzeczy dla Antka. Karton pierniczków wczoraj zdobionych, kartonik Lebkuchen w ubiegłym tygodniu pieczonych i cala resztę plus drobny prezent mikołajkowy z dedykacją dla mojego młodego mistrza. 

Zaraz mam kolejne lekcje a po nich polecę na pocztę wysłać całość - tez pewnie szybko. 

Antoni ma sie znakomicie choć zmęczony jest ogromem pracy ale jego postępy są na tle znaczące, ze daje mu to sporo siły, zaufania we własne możliwości i pewnie z czasem otworzy kilka perspektyw. 
A dziś przeczytałam takie zdanie: 

"Daj swojemu dziecku takie dzieciństwo by się później nie musiało z niego leczyć"

Pomyślałam sobie - kurczę już za późno, dzieciństwo się skończyło... i pewnie wiele spraw zawaliliśmy co z czasem się okaże. Pozostanie mi, nam przepraszać i naprawić co się da. 

Tymczasem w pracy... są mi dłużni ponad 1000 euro... od września nie zaplacone. Dziś interweniowałam po raz kolejny. Obiecali zapłacić na koniec grudnia. Strasznie mnie to meczy... takie trzymanie nieustannie ręki na pulsie, liczenie, ta cala biurokracja, sprawdzanie a potem jeszcze TY masz się prosić by ktoś wykonał swoją robotę... noż cholera... 
Interweniowałam tez w sprawie zezwolenia oficjalnego na prowadzenie zajęć na Uniwersytecie bo muszę takie mieć by w styczniu zacząć... od września czekałam i nic... dziś po interwencji - o 11 godzinie przysłali... 
Brak kompetencji. 

 

czwartek, 28 listopada 2024

wtorek, 26 listopada 2024

Przepiękny tekst Magdy Wdowiak - na te porę, na analizę i na działanie

Jak często zastanawiasz się, który Twój Przodek jest Tym, Od Którego Się Wszystko Zaczęło?
Tym, po którym dziedziczysz swoje słabości, dolegliwości a może nawet choroby?
Tym, po którym niesiesz wspomnienia i nieuwolnione emocje?
Tym, wobec którego jesteś lojalny w doli i niedoli?...
A czy zastanawiałaś/eś się kiedykolwiek nad tym, czy te same pytania będą sobie zadawać Twoje Wnuki?
I co wtedy przyjdzie do nich w odpowiedzi?...
Czy chciałabyś być wtedy w Ich oczach Tą, Która Nigdy Nie Wybaczyła?
Tą, Która Nie Potrafiła Stawiać Granic i Dbać O Swoje Terytoria?
Która Nie Umiała Kochać Siebie Miłością Bezwarunkową?...
Czy chciałbyś być Tym, Który Pozwalał Innym Się Nie Szanować?
Lub Tym, Który Uciekał Od Swoich Słabości w używki, nałogi czy inne uzależnienia?
Albo Tym, Który Nigdy Nie Przepraszał?...
Nie.
Pewnie nie.
Na pewno nie!
Ale czy masz pewność, że ZROBIŁAŚ/EŚ WSZYSTKO, by na takie miano nie zasłużyć?
Czy jesteś pewna/pewien, że NIC WIĘCEJ nie było do zrobienia?
Na 100%?
Bo jeśli tylko została Ci jakakolwiek rzecz do poprawy, do zmiany i do zrobienia – zrób to!
Czasem łatwiej nam zrobić coś z myślą o innych niż z myślą o sobie samej/samym.
To wciąż o tym kawałku miłości własnym, o którym tu ostatnio bardzo dużo.
I dobrze.
Bo wciąż potrzebujemy jej więcej i więcej! 🩷🩷🩷
Jeśli więc nie z miłości do siebie, zróbmy co w naszej mocy z miłości do naszych Potomnych!
Myśląc o naszych Potomnych, serce się samo otwiera 🩷
Myśląc o naszych Dzieciach, Wnukach i Prawnukach, chcemy dla nich zawsze jak najlepiej.
Pragniemy, by mieli dobre życia, lepsze niż nasze własne, by Im się powodziło.
Czy zatem dziś robimy absolutnie wszystko, by Im tą świetlaną przyszłość zapewnić?
Czy budujemy wyłącznie te relacje, które nam służą?
Czy dbamy o zaopiekowanie wszystkich naszych potrzeb?
O nasze ciała?
Naszą psychikę?
Dobro emocjonalne i duchowe?...
Czy pracujemy nad uwolnieniem swoich traum, konfliktów lub programów?
Czy rozwijamy swoją świadomość?
Podnosimy wibracje?
Otulamy uwagą emocje?...
Jakie sprawy pozostały jeszcze zepchnięte na bok?
Co czeka na przysłowiowe "jutro"?
Który nawyk prosi Cię o zmianę od dawna, lecz wciąż jej się jeszcze nie doczekał?...
Ile rzeczy w Twoim domu czeka na wyniesienie?
Ile spraw na posprzątanie?
Ile dokumentów na uporządkowanie?
Komu zostawisz to wszystko do zrobienia za Ciebie?...
Mądre Głowy mówią, że dzieci, które rodzą się z chorobami wrodzonymi, ciężkimi obciążeniami psychicznymi lub fizycznymi, zmianami genetycznymi albo deformacjami ciała, jednym słowem dzieci, które rodzą się z dysfunkcjami wysokiego stopnia, przychodzą do rodzin po to, by podnieść tam świadomość.
One w pewien sposób zatrzymują swój klan w biegu.
Są jak śluza, przez którą dalej przejdą tylko ci, którzy zdadzą egzamin z rozwoju i nie staną w miejscu. Dlatego życie rodziców takich dzieci jest mocno dla nich obciążające: wymaga bowiem nie tylko ogromnej pracy fizycznej ale i pracy duchowej.
Szczęściarze z tych, którzy nie potrzebują aż tak poważnych życiowych doświadczeń, by móc coś zmienić w swoim rodzie!
Wspaniali ci, którzy podnoszą wibracje w swojej genealogii poprzez świadomą pracę nad sobą już teraz.
🩷Czy do nich dołączysz?
Czy zrobisz wszystko, by móc przez swoje Potomstwo być kiedyś nazwaną Tą, Która Przeskoczyła Sama Siebie?
Tą, Która Uwolniła Ród Z Patologicznego Matriarchatu/Patriarchatu?
Tą, Która Zmieniła Wzorce Budowania Więzi W Rodzinie?
Czy już dziś postarasz się w swoim rodzie zostać Tym, Który Zaprowadził Porządek, Szacunek i Spokój w Domowym Ognisku?
Tym, Który Umiał Nad Sobą Panować i Miał Nieograniczone Pokłady Cierpliwości?
Lub Tym, Który Przerwał Ciąg Nieszczęśliwych Wypadków?
Jak chciał(a)byś być nazwana/y przez swoje Dzieci, Wnuki, Prawnuki?...
💌............................................................................
Zapiszesz to sobie?
Czy jesteś już całkiem gotowa/y na to, by Cię tak nazwano?
Kiedy będziesz na to gotowa/y?
Co musi się jeszcze wydarzyć, byś czuł(a) się na to gotowa/y?...
Niedługo nadejdzie pora Adwentu.
W niektórych religiach, tradycjach czy środowiskach to czas rachunku sumienia, postu i wyrzeczeń.
To też czas refleksji nad swoim życiem i swoim postępowaniem...
Przed nami Święta Bożego Narodzenia.
Idzie Nowe.
Czy wszystko stare znalazło już swoje miejsce w przeszłości?...
Jeśli nie z miłości własnej,
to może z miłości do Potomnych zrobisz teraz to, co woła do Ciebie od dawna?
Twoi Potomni już dziś Ci za to dziękują. 🩷
Przypomnij sobie: miłość w rodzie płynie w dwie strony.
I nawet jeśli głową tego jeszcze nie pojmujesz, Twoje Serce wie.
Twoi Potomni już dziś są Ci wdzięczni za Twój wysiłek, trud i podejmowanie wyzwań.
Widzą Twoje starania, zaangażowanie i dobre intencje.
Cenią Twoją świadomą pracę nad sobą i nad całym rodem.
I dziękują Ci za to wszystko, co wnosisz do rodowych zapisów w Waszym klanie.
I pamiętaj:
nie z poczucia winy ma to popłynąć, a z miłości.
Jak nie do siebie, to może do Twoich Potomnych...
A jak do siebie,
to tym lepiej...
Z Miłością i Światłem ❤
Magda Wdowiak
P.S. A jeśli może (jeszcze) nie masz swojego potomstwa:
obejmij swoją uwagą całe potomstwo w Twoim szerokim klanie,
obejmij wszystkie inne dzieci i kolejne pokolenia w Twoim mieście, kraju czy na świecie...
Jeśli patrząc na nie, poczujesz jak otwiera Ci się Twoje serce, zrób to dla nich.
A potem przyjmij ich wdzięczność do siebie.
Z miłości do siebie.

Film, ktory nami wstrząsnął... wspomnienie Komunizmu w PRL


Nakrecony w 2021 roku... Historia Grzegorza Przemyka i Polski, tak Polski bo i polskiej młodzieży i służb i społeczeństwa, w 1983 roku.
W ubiegłym tygodniu, mieliśmy okazje obejrzeć go we francuskiej wersji na kanale Arte z tytułem "Warszawa 1983" zamiast "Żeby nie było śladów".

Ogladanie rozlozylam na 2 części... bo było to tak przytłaczające i z taka doza agresji, ze niestety ja już nie daje rady takich filmów oglądać na 1 raz! 
Relacje rodzinne pokiereszowane maksymalnie... relacje społeczne wypełnione agresja, manipulacja i nienawiścią ( kilka wyjątków w środowisku opozycji), panowie milicjanci i wojskowi oraz panowie politycy z generałami Kiszczakiem i Jaruzelskim na czele BYDLAKI! po prostu zwykle zwierzęta bez ludzkich uczuć... 

Moje bloki z dzieciństwa, podwórka, panie obleśne w futrzanych czapkach, stołki w kuchni, bieda, walenie w drzwi i strach... długo mogłabym wymieniać wśród przedmiotów, emocji to co sama dobrze poznałam będąc dzieckiem. Dlatego pewnie ten film wywarł na mnie tak ogromne wrażenie.

Winni do dziś nie ukarani - to uważam za nasza, polska najwieksza porażkę! 
Osoby pracujace w służbach wojskowych czy policyjnych do dziś są dla mnie synonimami braku kręgosłupa moralnego, nawet w reżimie demokratycznym choć tutaj dużo mniej niż za totalitarnych czy autorytarnych rządów. 

Film polecam. 


 

poniedziałek, 25 listopada 2024

Co sadzisz o domu bez książek?

Zapytała mnie dziś znajoma w pracy nauczycielka. 

No coz, odrzekłam lekko zbita z tropu bo akurat robiłam mapę metropolizacji Francji dla uczniów, sadze jak najgorzej. Kilka słów rozmowy, ze dlaczego, ze dlaczego osadzamy innych nasza miara itd...

Wrocilam do tej refleksji wracając do domu w korkach, po pracy. 
W sumie to wiem dlaczego tak sadze. Bo zle się zawsze, od dziecka w takich domach czułam choć w dzieciństwie prawie ich nie znałam - czasami, sporadycznie u jakiejś koleżanki z klasy była meblościanka, lawa, wersalka i dwa fotele ale nie było książek. Jednak u wiekszosci osób mi znanych z rodziny i spoza książki zawsze były i do dziś są. 

Domem bez ksiazek byl dom moich teściów jeszcze kilka lat temu. teraz troszkę ich przybyło - tak a propos prezentów i nadchodzącego czasu na nie. Kilka takich domów i mieszkań znam tutaj we Francji i nadal się bardzo zle w takich miejscach czuje. 
Druga warstwa niechęci do takich miejsc oprócz samopoczucia wynika pewnie z myśli, które temu złemu stanowi towarzysza... ze nie czytają, ze nie są ciekawi świata i ludzi, ze maja ograniczone poglądy... i wiele innych które oceniają takich ludzi i takie miejsca. 
Nie wiem jak w waszych doświadczeniach, ale w moich często tez takie domy i mieszkania maja skórzane kanapy - coś czego ja wręcz znieść nie mogę ale to kwestia gustu, maja tez wygląd ustawień ze sklepów z meblami albo na odwrót totalny bałagan i rozgardiasz i dużo technologicznych gazdzetow... 

Może się mylę, ale tak to widzę właśnie. 
a wy? 

 

niedziela, 24 listopada 2024

Lebkuchen: pierwszy raz, test. Brzydkie ale pyszne!



Będąc ostatnio w Paryżu, zaszłam do Grande épicerie w Bon Marché. Tam, jak mieszkałam w Paryżu kupowałam już w listopadzie niemieckie Lebkuchen. Taki przedsmak świat bożonarodzeniowych. W tym roku, tez kupiłam. 6 sztuk za 6,4 euro. Pyszne były ale dość drogie. Stwierdziłam więc może uda się zrobić je w domu? Przestudiowalam kiła przepisów i wczoraj się zabrałam. 

Przepis cudny, wyszły pyszne, rozpływają się w ustach, ale niezbyt są piękne. I nie wiem tez jak długo będę się przechowywać? Do sprawdzenia. 
Robi sie je kilku etapowo. Mocno wyrastają, muszą być mięciutkie środku więc nie należy ich za długo piec. 



Na okolo 30 sztuk

Przed upieczeniem takie małe kleksy dosłownie 2 centymetrowe, zamieniają się w te dość duże po upieczeniu. 

W przeddzień - ciasto, chłodzenie i suszenie

2 jajka
100 g cukru
25 g cieplego, plynnego miodu
70 g posiekanej skorki kandyzowanej z pomarańczy
70 g posiekanej skorki kandyzowanej z cytryny
45g zmielonych migdałów
45 g posiekanych drobno migdałów
1 łyżeczka przyprawy do pierników
150 g maki
1 lyzeczka sody

Jajka ucieramy z cukrem. Dodajemy miód i powoli resztę składników. Powstanie bardzo gęste ale lekko płynne i lejące się ciasto. Wkładamy do lodówki na minimum 4 godziny. 

Po tym czasie blachy wykładam papierem do pieczenia i smarujemy je masłem. Wykładamy małe kleksy ciasta. I zostawiamy na cala noc do suszenia. Bardzo rana na dalsze i szczególnie podczas pieczenia! Minimum 12 godzin. 

Pieczemy od 10-15 minut w 160°C. Zależy jaki kto ma piekarnik. U mnie to było 10 minut pierwsza blacha i 8 minut druga. 

Studzimy. 

Pokrywamy dwoma warstwami lukru zrobionego z soku z cytryny i z cukru pudru. 

Będę przechowywać w metalowym pudełku. 




środa, 20 listopada 2024

Maria Curie: Polka czy Francuzka?


Polacy wykrzykną Polka a Francuzi? nawet często nie wiedza, ze była Polka i uważają ja za 100%-towa Francuzkę. Zreszta we wszystkich sondaż na popularność różnych osobistości Maria Sklodowska Curie zajmuje zazwyczaj pierwsze miejsce/a ale nikt tutaj nie pamięta albo mało kto wie, ze była tez Sklodowska! 

A tak o tym fakcie pisze jej córka Ewa Curie... fragment, który wzruszył mnie wczoraj do łez! Tak leżałam i płakałam... bo akurat to co opisane rozumiem doskonale! 

"Jeden tylko rys tej walki, może najmniej dotkliwy tym razem, lecz najpodlejszy i najbardziej charakterystyczny, powtarza się on bowiem przez cale życie mojej matki. Ilekroc się nadaży okazja by poniżyć te wyjątkowa kobietę, jak w tych ciężkich dniach 1911 roku, aby odmówić jej jakiegoś zaszczytu czy nagrody, na przykład członkostwa w Akademii - wypomina się jej pochodzenie. Mówi się, ze jest Żydówka, Rosjanka, Niemka, Polka - w ogóle "cudzoziemka", która przyjechała do Paryża, aby tu sobie bezprawnie przywłaszczyć wysokie stanowisko. Ale za każdym razem, gdy dzięki niej nowe laury zdobywa Nauka, gdy ja poza granicami Francji czczą, honorują, jak jeszcze nigdy nikogo nie honorowano, staje się ona natychmiast w tych samych dziennikach, w artykułach podpisanych tymi samymi nazwiskami "ambasadorka Francji", "najczystsza przedstawicielka geniuszu francuskiej rasy" i "francuska narodowa chwalą". W tym czasie - tak samo niesprawiedliwie - milczy się o jej polskim pochodzeniu, z którego jest dumna"
strona 368

Wiele słów i wiele uwagi poświęca Ewa Curie nienawiści i zawiści, która Francuzi raczą jej matkę. 
Coz mogę wiecej napisać... Nie jestem Maria Curie i nie dokonałam żadnych wielkich odkryć, nie mam dwóch Nobli i setek innych nagród, nie zajmuje się ani fizyka ani chemia... ale JAKZE DOKLADNIE WIEM I ZNAM to co opisuje Ewa Curie. Ponad wiek pozniej... NIC się nie zmieniło. 

Maria Curie wychowuje swoje córki - zupełnie "nie po polsku". Nie są one nawet ochrzczone, bo pani Sklodowska przestała wierzyc instytucji kościoła i jego dogmatom i doktrynom. Ale obie mówią po polsku. Obie są wychowywane w OGROMNEJ WIERZE W SIEBE... czego nam Polkom wczoraj i dziś tak bardzo brakuje. Maria SC ma swoje pomysły na edukacje. na przykład co rano dziewczynki ćwiczą w ogrodzie bo maja być silne, wysportowane i zdrowe... A do liceum przez 2 lata nie chodzą bo ich mama woli 1 lekcje dziennie w jakimś laboratorium Sorbony niż system szkol Trzeciej Republiki! 

Czytam, czytam i nadal się zachwycam ale tez wzruszam i popłacze sobie tez czasami. 
Nieustannie lekturę polecam!

 

niedziela, 17 listopada 2024

Czytajac... myślę o tych "co maja pod górkę"!

A jest to lektura niezwykłą przede wszystkim ze względu na język... z 1938 roku, dokumenty archiwalne, tłumaczenia... Bardzo cenie sobie te refleksje lingwistyczna. Jeszcze nie doczytałam do momentu, gdy Piotr i Maria otrzymują nagrodę Nobla czyli do 1903 roku. 
To co poprzedza to historia Polki, tak znakomitej Polki, która ma "pod górkę", ze się tak trywialnie wyrażę oraz jej męża, Francuza Pierre'a, który tez nie ma wystarczających układów i znajomosci by objąć jakaś uniwersytecka katedrę czy zarobić wystarczającą ilość pieniędzy na zwykle mieszczańskie życie tego okresu. 

Maria uczy fizyki w liceum dla dziewcząt w Sèvres, niedojada, choruje, marznie... ale nadal prowadzi badania w szopie. Straciła siostrę i matkę będąc młoda dziewczyna, opóźniła swój wyjazd na studia bo dofinansowywala studia siostry Bronisławy i dla nie niej nie starczyło pieniędzy więc pracowała.
Nie gorzknieje, nie narzeka. Ma swój cel i z determinacja do niego dąży. 

A ja tylko podziwiam... podziwiam sile tych, którzy idą choć maja wciąż "pod górkę"! 

Dobrej niedzieli. 

 

Przyjęcie w Ambasadzie RP w Paryżu


Po spotkaniu i rozmowie z panem Ambasadorem Janem Emerykiem Rosciszewskim, wyjątkowe przyjęcie w Ambasadzie RP w Paryżu czyli w Hotel de Monaco. Wieczór z częścią oficjalna: przemówienia, muzyka, z kolacja ale tez z licznymi spotkaniami i rozmowami w tym z konsulami RP oraz panią Magdalena Smoczynska czy panem Bosakiem, wicemarszałkiem naszego parlamentu. 

Ciekawy i pełen pozytywnych emocji czas. 




 

wtorek, 12 listopada 2024

O reprodukowaniu się i o polskim "mule"


Przeczytane kilka dni temu, choć trochę czasu to czytanie ponad 600 stronicowej powieści mi zajęło. 
Na wstepie zaznaczę, ze uwielbiam książki Joanny Bator, przeczytałam wszystkie i kilka lat temu miałam zaszczyt spotkać się z nią, jeszcze w Bordeaux. 

Powieść "Gorzko, gorzko" to tekst o kopiowaniu, z pokolenia na pokolenie, podobnych zachowań, traum, dramatów i błędów. Historia 4 kobiet: Berty Knoch, Barbary Serce, Violetty Serce i Kaliny Serce, to historia 4 pokoleń kobiet z jednej rodziny. Pierwsza urodzona na Dolnym Śląsku, nieopodal Wałbrzycha była Niemka, kolejne po zawirowaniach historii są "Polkami". 
Pierwsza i druga dopuściły się mordów i kanibalizmu. Trzecia traciła o kanibalizm przez przypadek. Dopiero czwarta zaczyna rozumieć rodowy proces czy program dramatów i błędów i powolutku z niego wychodzić. 

Wszystkie 4 doświadczyły ogromnych dramatów a szczególnie przemocy mężczyzn, którzy wszyscy w powieści, personifikują figurę mało uczciwego i bardzo przemocowego mizogina. 

Lektura więc tej książki nie jest długa, spokojna rzeka. Nie jest tez specjalnie przyjemnością. Jest raczej dość wiernym obrazem tego co ja sama często nazywam w relacjach polskim "mułem" albo "bagnem" czyli służalczą i uległa pozycje kobiet gotowych do poświęceń i do cierpienia. Na przeciwko nich, równie nieszczęśliwi, ale fizycznie silniejsi mężczyźni, którzy ze swojej strony te relacje również cementują miedzy innymi alkoholizmem, licznymi zdradami i ogromna doza przemocy fizycznej i psychicznej. 
Czyta się te powieść i trudno nie płakać... 
Czasami miałam ochotę wyrwać kartkę i krzyknąć "no obudź się wreszcie do jednej z nich" by przerwała ten kołowrotek cierpienia i ulegliwości ale tez dużej dozy braku myślenia czy zwykłej głupoty z cyklu "zmieni się" albo "nie jest jeszcze tak zle". 
To historia ciasnych klitek nazywanych mieszkaniami, biedy, braków a przede wszystkim braku zwykłej życzliwości miedzy sąsiadami i obywatelami, złudzeń. 

Gdy poprawia się los to????
Wygrywa się go na loterii, w totolotku a nie własnym wysiłkiem czy praca i ten ostatni aspekt bardzo mnie na końcu powieści rozczarował!

Warto jednak przeczytać!

 

czwartek, 7 listopada 2024

1 minuta słońca!

1 minuta słońca od 1 listopada... 12 dni z odrobina słońca w październiku 2024 czyli mniej niż 3 godziny dziennie... reszta bez słońca...