Wczoraj wieczorem byliśmy wszyscy w trójkę w kinie na
filmie, który wszedł na ekrany przedwczoraj czyli w środę. Skończyło się na
łzach… moich, Antka i Stéphana bo film poruszył nas do głębi i chyba to jest
jedna z jego naczelnych wad… zbyt ostentacyjna emocjonalność ! Trochę
więcej niedopowiedzi, trochę więcej pokory i skromności chyba bardziej oddałoby
treść, sensacyjną treść tej historii. Cała reszta jest jednak pozytywna i to pozytywna do bólu.
« Lew »
to prawdziwa historia indiańskiego chłopca Saroo Breirley opisana w książce,
ktora dzisiaj jest bestsellerem “A long way home”… Film jest nominowany do 6
Oskarów.
Sarro ma 5
lat gdy zasypia na dworcowej ławce w zachodnich Indiach. Przepudzony wsiada sam
do pociągu, który zawiezie go aż do Kalkuty. Tu uniknie wielu niebezpieczeństw
by w końcu zostać zaadoptowanym jako 6 letni chłopiec przez australijską
rodzinę. W roli matki znakomita jak zawsze Nicole Kidman! Będąc studentem Saroo
zacznie przypominać sobie swoje pochodzenie, swoją matkę, brata, siostrę i na
Google maps będzie szukał swoich korzeni. Po
miesiącach psychicznej rozpaczy… znajdzie ukojenie, odnajdzie swoją mamę… To
niesamowita historia ale też historia “powszechna” bo około 80 tysięcy dzieci ginie
w Indiach co roku.
Tak więc
wczorajszy wieczór bardzo, bardzo emocjonalny i do dziś zresztą o tym filmie
rozmawiamy.
Tymczasem
pierwszy tydzie wakacji, które dla mnie wakacjami nie były dobiega końca. Jutro
wyruszamy na wyspę Lanzarote z Nantes
i jak zawsze mam lotniczego cykora. Nikomu o nim nie mówię w domu bo Stéph tego
w ogóle nie rozumie, dziecka nie będę negatywnie nastawiać ani nakręcać ale ja mam
zawsze pietra przed lotami. Niby bezpiecznie, niby ziemię już obleciałam, ale
drobny niepokój przed lotem zawsze w sobie mam. Taka strachliwa jestem.
Jesteśmy
już prawie gotowi. Wczoraj prasowałam 2 i pół godziny. Nogi mi w d… wchodziły
ale mus to mus 14 koszul mężowskich na powrót do pracy zaraz po wakacjach plus
3 nowe, które jeszcze w środę zakupił… kilka par spodni, koszulek, podkoszulek i
nazbierało się. A ja nie znoszę jak mi coś leży! Pranie też puste… bo wszystko
wyprałam i wysuszyłam.
Dom dziś
rano wypucowałam… bo też tak mam jak wyjeżdżam musi być czyściutko, żeby jak
się wróci fajnie było wracać. Tylko zakupy zrobię po powrocie w niedzielę bo
inaczej nie dam rady… wyjątkowo…
Pracę też
skończyłam. Poprawiłam 8 razy po 36 sprawdzianów czyli łącznie 286 kopi… oceny
wpisałam… Lekcje z rosyjskiego dla maturzystów przygotowałam. Trzy egzaminy
maturalne z TPE przeczytałam ale tylko 1 opisałam, reszta zostanie na po-wakacjach.
Lekcje mam przygotowane na 4,5 tygodnia
po wakacjach…
Taras
uprzątnięty i szafki w kuchni zdążyłam też wiosennie wyczyścić jak i naczynia w
nich.
Książkę
trochę posunęłam do przodu to znaczy tłumaczenie… jest już kilka stron.
Tylko nic
prawie nie odpoczęłam… w kinie byłam kilka razy, biegać byłam kilka razy ale
nawet ani jednej gazety nie poczytałam w dzień bo czasu mi nie starczyło.
Antek
lekcje odrobił na cały powakacyjny tydzień, powieść szkolną przeczytał… więc on
ma całkowity luz w przyszłym tygodniu i ja też… no mam taką nadzieję. Tak więc
czas na oddech… bo po nim znów życie przyśpieszy swoim codziennym zabieganiem. Dobrego
tygodnia dla wszystkich.