piątek, 29 września 2023

Filozofować to nauczyć się umierać? - Antka temat dziś na egzaminie


Uwielbiam to zdjęcia Antoniego z Diana... cały on! i cala ona! 

Ale się ucieszyła dziś popołudniu! Antek zadzwonił po swoim pierwszym egzaminie ustnym z filozofii i z kultury ogólnej. Tez był zadowolony bo wylosował temat jak wyżej: czy filozofować to nauczyć się umierać?
Mial 30 minut na przygotowanie i 20 minut na mówienie na ten temat. 
Bardzo dobrze mu poszło. 
Udalo mu się szybko znaleźć strukturę w 3 częściach i zilustrować przykładami z filozofów ale tez z ztcjia tak zwanego codziennego. 

Pierwsza część: Tak, filozofowanie do tego służy, uczy spokoju wobec śmierci - tutaj proces Sokratesa i to co przekazał Platonowi

Druga część: filozofia zbyt mocno naciska na racjonalność procesu odchodzenia, próbuje go tłumaczyć nie pozostawiając wiele miejsca na to co nieprzewidywalne w życiu - Seneka i pisma o samobójstwie

Trzecia część: Filozofia oddala od śmierci bo uczy życia i tutaj pisma Epikura a szczególnie jego listy.

Mysle, ze całkiem nieźle się wybronił. 

Jestem z niego dumna! 

 

czwartek, 28 września 2023

Skała i haki...

 


Jest tak ciemno, tak strasznie ciemno wokół. Ledwie palcem stopy mogę wyczuć kawałek śliskiej skalistej powierzchni. Nie wiem jak jest wysoka? Nie wiem jak jest szeroka? 
Gdzie mam pójść? Nic nie widzę. Wokół ciemno, strasznie gęsta czarność. 

Chce jednak iść. Chce stad wyjść. Skała  mnie jednak przeraża. Nie znam jej. Jej ogrom i jej ciemność powoduje, ze tracę oddech. Cale moje ciało jest jak z waty. Trudno mi uwierzyć, ze kiedyś chodziło, biegało, wiedziało, gdzie postawić stopę. 

Macam ciemność. Po prawiej stronie wyczuwam metalowy hak, dość śliski ale gładki. Ten hak mówi mi "kocham cię". Nie wierze mu. Jak wierzyc takiemu mówiącemu metalowi? Chwytam się jednak go wątpiąc. Hak powtarza "kocham cię". Ściskam go mocniej. Trzymam już dość pewnie. Lewa dłonią wymachuje w ciemności. Zabolało. Co to? Kolejny hak. On dzwoni jak telefon. Odbieram. Przyjaciółka. Zaczyna mówić. 

Te haki są tak bardzo cenne... a skala straszna i ciut mniej straszna bo z hakami. 
Trzeba się wspiąć. W swoim rytmie. Może tez się spadnie raz czy cztery razy... może pomoże jakiś hak? 

niedziela, 24 września 2023

Święto fotografii w La Gacilly, siedzibie Yves Rocher.


Jak co roku, bardzo miło było spędzić kilka godzin w miasteczku La Gacilly dziś. To bretońskie miasteczko rozsławił niejaki Yves Rocher, założyciel marki kosmetyków naturalnych, które dziś sprzedają się w wielu państwach i miastach na świecie. Od 20 lat, organizowany jest tutaj festiwal fotografii. Co roku ma on inny temat. 
W 2023 zbliżyliśmy się do natury. I choć zdjęcia roślin, Amazonii czy zwierząt są rzeczywiście nietypowe i piękne to jednak to co wywarło na mnie najwieksze wrażenie to zbiór zdjęć oznaczony numerem 1 i 2 ze światowych metropolii i ich środowiska naturalnego. Tutaj spędziłam najwiecej czasu. Ananarivo, Lagos, Kair, Memphis, a przede wszystkim Norilsk, Acadez i La Riconada... pokazują przerażające warunki życia ludzi w środowisku wielce im nieprzyjaznym, które oni sami tez codziennie niszczą. 
Norilsk to najbardziej zanieczyszczone miasto na świecie. Wokół niego w promieniu 50 km nie rośnie nic... To miejsce bardzo fascynuje Antka i chciałby tam chociaż na 3 dni poleciec. Ja mu odradzam. 

Acadez - stolica imigrantów z całej Afryki... miejsce przeklęte przez Bogów i ludzi, współczesne niewolnictwo... z warunkami do nauki w szkołach jak na zdjęciu. 
I La Rinconada, najwyżej położone miasto na świecie, na 5000 m, w Peru, temperatura zawsze poniżej 0°C ale są tu kopalnie złota...  - Fotografia na wystawie jest podpisana z błędem ortograficznym... 

Tak medytując... stwierdziliśmy z mężem w tłumie zwiedzających, ze my, jako Francuzi, żyjący we Francji nie mamy tak naprawdę na co się skarżyć. Jakoś ta refleksja przyszła do nas w tym samym momencie. Te miliony ludzkich i naturalnych tragedii, jak narazie, oglądamy zazwyczaj na ekranach bądź na takiej wystawie jak ta. 
Wystawa się już nietstety kończy. W przyszła niedziele 1 października oficjalne zamknięcie. 











 

Wizyta papieża Franciszka w Marsylii



Papież Franciszek przybył do Marsylii po ponad 500 latach nieobecności papieży w tym mieście. Z tego względu wizytę te uznano za historyczna. Jest ona jednak ważna z wielu innych względów. 

Pierwszy z nich to oczywiście temat samego Morza Śródziemnego, które w ostatnich latach stało się cmentarzem. Dlatego ani ja ani nikt z mojej rodziny się w nim na przykład nie kapie - taki banał, ale dla nas bardzo ważny banał. Na styku trzech kontynentów i wielu kultur ale tez trzech religii monoteistycznych, jego obszar jest dziś symbolem niebezpieczeństw. Pierwszym z nich jest oczywiście ryzyko utonięcia, które dotyka codziennie tak wielu osób. 
Odpowiadają za te utonięcia nie tylko przemytnicy ludzi i właściciele współczesnych niewolników ale tez my, wszyscy. Jak powiedział papież odpowiada za to okrutna obojętność. 
Od razu skojarzyły mi się te słowa z tym co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy i na wielu innych granicach świata. Skojarzyło mi się to tez z pytaniami na polskie referendum na 15 października. Każdy z nas odpowie zgodnie z własnym sumieniem i z wyznawanymi wartościami. 

Drugim jest wciąż powracający we Francji temat laickości à la française związanej z tekstem prawnym datującym na 1905 rok. Uczymy o tym w szkołach publicznych, powracamy do tematu non stop właściwie... a to przy okazji każdych Świat,  a to przy okazji początku roku szkolnego, jak w tym roku związanego z noszeniem przez uczennice abaya itd. 
Wizyta z piątku i z wczoraj znowu spowodowała lawinę krytycznych uwag i protestów... bo dlaczego prezydent Macron się spotyka z Papieżem a już sam fakt, ze był obecny wczoraj na mszy świętej w Marsylii wzbudził, u niektórych z ekstremalnej lewicy, prawdziwy słowotok negatywnych komentarzy.

Trzeci temat związany jest z końcem ludzkiej egzystencji. Czy nasze współczesne, rozwinięte i bogate społeczeństwa maja uciekać się do eutanazji czy nie? Na jakich zasadach? Pozycja kościoła katolickiego jest znana nie od dziś. Papież nazwał taka śmierć "pozornie delikatna". Do rozważania z pewnością. 

Śledziłam trochę za przemowami i homilia papieska. Były to bardzo inteligentne i ważne wystąpienia. Bardzo inspirujące tez. 


 

sobota, 23 września 2023

Trzeci tydzien w klasie Prépa Ginette czyli wieści od Antoniego


Bardzo dobre wieści i to nas, jego rodziców bardzo cieszy. 

Po pierwsze Antek pomimo dużej różnicy poziomów z matematyki miedzy studentami po paryskich liceach i po tych prowincjonalnych, kontynuuje swoje drogę ku lepszemu zrozumieniu, lepszym ocenom i wydajniejszej pracy. Wczoraj miał pierwsza COLLE z matematyki właśnie czyli ustny, pierwszy egzamin i poszło mu dobrze. Był z siebie i ze swojej oceny bardzo, bardzo zadowolony. 
Mówił nam, ze dużo pracuje właśnie nad matematyka po 5-6 godzin dziennie ale widzi pierwsze efekty. 
Negatywne jest to, ze poświęcająca tyle godzin na matematykę by nadrobić to co w liceum nie zostało zrobione nie ma zbyt wiele czasu na resztę. 
Twierdził więc wczoraj, ze będzie musiał popracować nad równowaga w swoim systemie uczenia się. 

To co cieszy, to fakt, ze Antek jest nadal i wciąż zachwycony studiami w Ginette, atmosfera, profesorami, wymaganiami i przyjaciółmi. 

Na przykład wczoraj powiedział nam, ze jego profesor z filozofii pan Bernard  Barsotti jest autorem 12 książek ale tez kompozytorem muzyki klasycznej, pracuje naukowo nad fenomenologia Husserl'a i ze jak mówi do nich i prowadzi zajęcia to oni, studenci, tkwią nieruchomo w zachwycie. 

Za kilka tygodni będą tez mieć spotkanie z fizykiem, Noblista z 2022 roku, panem Alain Aspect i wszyscy z niecierpliwością czekają na to spotkanie bo pan Aspect przyjedzie z konferencja specjalnie do nich. 

Maja tez w programie kilka sztuk teatralnych w szkole czy koncertów ze znakomitymi pianistami francuskimi... 

W przyszłym tygodniu, bodajże w sobotę maja jakieś wielkie święto w szkole... czekamy na detale... a na początku listopada szkoła wynajmuje Pałac Tokyo w Paryzu i będą mieli jakiś ogromny bal z byłymi absolwentami itd... Garnitury, muszki, suknie wieczorowe i te sprawy.

Antek jest tez zachwycony życiem duchowym, które proponują jezuici niezależnie od tego czy ktoś jest wierzący czy nie, czy chodzi na msze czy nie. Kilku z nich jest wciąż dostępnych dla studentów do wszelkich pytań czy rozważań duchowych i Antek sobie w tym tygodniu taka rozmowę godzinna odbył. 

Jednym słowem... radość wielka z jego studiów, postępów, z tego co tam przeżywa i wciąż nam mówi, ze 1 rok w preparaty Ginette to jak 6 lat tzw normalnego życia... bo tyle się dzieje. 

 

czwartek, 21 września 2023

Obsesja FORMY.


Obsesja formy... widoczna wszędzie bądź prawie, spotykana wszędzie, wśród biednych i bogatych, tych co u władzy i tych co maja jej mało; pod każdą szerokością geograficzna, w każdej klasie społecznej, dominującą w literaturze czy ogólnie w sztuce albo podczas konkursów czy egzaminów, częsta w przypadku rozmów o prace. 
Forma? 
Czy jest PUSTA? czy jest POTRZEBNA? Czy ma ZNACZENIE? Czy ma SENS? 

Takie pytania naszły mnie wczoraj wieczorem przy kilkuminutowym oglądaniu pochodu gości i króla Karola III przed zamkiem w Wersalu. 

Tutaj było bardzo dużo, ogromnie dużo formy. Czy pustej? Czy znaczącej oto jest pytanie? 

Ze swojego dzieciństwa pamietam tez sporo tych form choć nie maszerowaliśmy przed Wersalem i nie posiadaliśmy tytułów królewskich. 
Formy były w szkole w postaci strojów galowych czy innych fartuchów z tarczami, formy były związane z apelami czy nawet z kazdym początkiem lekcji. 
Pamietam formy z życia codziennego jak na przykład nowe buty czy ubrania to tylko na niedziele i na msze! W języku francuskim istnieje tez słowo, które to określa "endimanché/er". Czyli ktoś jest wyniedzielniony... ubrany na niedziele czyli w jakimś sensie wystrojony ale wystrojony, ze się tak wyrażę biednie, widać, ze na niedziele, bije od niego, ze nie ma i ze ma tylko to... 

Trzymanie formy, trzymać formę, utrzymać formę czy może poziom.. ubrania, wyglądu ogólnego, wypowiedzi, zachowania, grzeczności. 
 Dlaczego? 
Bo to pozwoli nam na wykluczenie TYCH, którzy tej formy nie trzymają. To pozwoli nam rozpoznać swojego i swoją w gąszczu obcych naszej formie. 

Ale tez może... czasami... pozwoli nam wyemancypować się z danej formy. Bo tak chcemy, tak zadecydowaliśmy. Wiąże się to oczywiście z masa konfliktów, sporów, wyrzeczeń, pożegnań i powitań. 

Bardzo ciekawa jest dla mnie ta kwestia FORMY i naszego wpisywania się w nią, mniej lub bardziej świadomie. 

Jakich form przestrzegacie w waszym życiu? W co się wpisujecie? Czego się trzymacie? I czy to ma dla was sens? 

 

środa, 20 września 2023

Zło zawsze mija, dobro zawsze wraca.


Tak sobie pomyślałam wczoraj wieczorem, medytując i zasypiając spokojnie. 
Czasem, gdy przeżywamy kryzys, jakiś ból osobisty, zawodowy, przyjacielski, wydaje nam się, ze już tak będzie, ze już koniec, ze nic dobrego nas, mnie nie spotka, ze dobro i dobrostan nie wrócą. 

Za każdym razem jednak wracają. Nie zawsze w takiej formie w jakiej byśmy chcieli, ale zawsze powracają. 
Powracają w ciepłym promieniu słońca, w uśmiechu, w kilku zagranych nutach, w ciekawie rozmowie, w jakimś większym sukcesie czy powodzeniu, a przede wszystkim powracają w miłości do siebie i do innych. 

Także wczoraj, ta myśl właśnie dotarła do mnie z wielka siłą: Zło zawsze mija, dobro zawsze powraca. 

 

wtorek, 19 września 2023

Z O. Tokarczuk... kilka cytatów, które rezonują z tym co wokół nas.


"Są rzeczy zewnętrzne i wewnętrzne. Zewnętrzne to pozór i my żyjemy w rzeczach zewnętrznych, w pozorze, jak ludzie we śnie, i prawa tego pozoru musimy brać za prawdziwe, choć one takie nie są. Kiedy się żyje w miejscu i czasie, w którym obowiązują jakieś prawa, to trzeba tych praw przestrzegać, ale nigdy nie zapominać, ze to są tylko porządki względne. Bo prawda jest inna i jeśli kto nie jest przygotowany, żeby ja poznać, może mu się wydać przerażająca i straszna, i będzie przeklinał dzień, kiedy się jej dowiedział. 
A ja mysle, ze każdy człowiek czuje całym sobą, jak jest naprawdę. lecz w gruncie rzeczy nie chce się tego dowiedzieć" 
(541)

Te nasze zewnętrzności i wewnętrzności, te różnice miedzy tym co widzimy, co mówimy, co czujemy... skojarzylo mi się z nadchodzącymi WYBORAMI albo z sytuacji MIGRANTÓW... i oczywiście z platońskim mitem jaskini. 


"-Każdy się tym woli tłumaczyć. Łatwiej być głupim i leniwym niż złym. Ktoś, kto nosa nie wychyla poza swój zaścianek, kto swieci wierzy w to co powie ksiądz niedouczony, kto ledwie potrafi złożyć litery i czyta tylko kalendarze, łatwo odda swój rozum wszelkim bzdurom i uprzedzeniom"
( 527) 

" Wy jesteście płytcy, wam wystarczy powierzchnia, dogmat kościelny, kapliczka, i już dalej nie szukacie" 
(479)

Coz... bardzo współcześnie nam to brzmi. Niektóre słowa wybrzmiewają wręcz uniwersalnie. 


 

Do wczorajszego tematu o nieszczęśliwych rodzicach i dzieciach... W. Myśliwski

"Zawsze twierdziłem, że nie umiem wychowywać mojego syna. I nawet uważałem, że nie muszę go wychowywać, bo to i tak nic nie da. Każdy przecież model wychowawczy zakłada jakąś wybiórczość, a dziecko na tę wybiórczość jest szczególnie uwrażliwione. Zauważy jakikolwiek fałsz i model idzie w gruzy. W moim przekonaniu dziecko posiada szósty zmysł, z którego istnienia dorośli nie zawsze zdają sobie sprawę, i odbiera rzeczy, których my nawet nie zauważamy. Dziecko wychowuje się nie dzięki nam, lecz przez nas, przy nas, obok nas. Wychowuje się, jakby patrzyło na nas przez dziurkę od klucza. Widzi coś, a my nawet nie zdajemy sobie sprawy, że ono to widzi. Dla niego ważność rzeczy, ich hierarchia jest zupełnie inna niż dla nas. Dla dziecka świat jest tak samo ważny we wszystkich objawach. W swojej bezbronności i otwartości na świat jest ono wręcz zachłanne. Dziecko nie znosi kurtyny. Większość przykładów niefortunnego wychowania bierze się właśnie z życia przy zamkniętej kurtynie. Rodzice mają osobne życie dla siebie, osobne dla dziecka. To jest ten fałsz, który dziecko potrafi wychwycić jak nikt inny. Stąd potem rodzi się w nim nieufność, bunt, poczucie samotności".
(Wiesław Myśliwski w rozmowie z Piotrem Żakiem i Dominikiem Włudygą, "Czym jest dom?")
***
Cytat pochodzi z książki "W środku jesteśmy baśnią" wydanej z okazji 90. urodzin Wiesława Myśliwskiego przez Wydawnictwo Znak.
***

poniedziałek, 18 września 2023

Czy nieszczęśliwa mama może wychować szczęśliwe dzieci?


Jak wiecie i pewnie nie od dziś, zdarza mi się pisać. Czasem publikować. Od jakiegoś czasu już pisze kolejna powieść o polskich kobietach. 
Każdy z nas jest czyimś dzieckiem, ale nie każdy z nas jest czyjaś mama czy szerzej rodzicem. 
Bardzo mocno uderzyły mnie słowa pani Katarzyny Miller, która świadcząc o swojej pracy terapeutki mówi i pisze (na przykład w książce "Nie bój się życia"), ze w Polsce większość dzieci ma nieszczęśliwe mamy. Zadaje to pytanie na grupach terapeutycznych: Kto ma szczęśliwa mamę? Podnoszą się 2,3 ręce... w grupach 500 osobowych czasami 5. 

Co z tego faktu wynika? 
Oto wynika coś bardzo, bardzo przykrego. Jest bardzo trudno być szczęśliwym dzieckiem mając nieszczęśliwa mame lub w ogóle nieszczęśliwych rodziców. Czasami jest to wręcz niemożliwe. 
Gdy ktoś może z radością stwierdzić, ze właśnie jego mama staje się szczęśliwa... sytuacja jest dużo lepsza. 

Zacznijmy jednak od początku. Co to znaczy w psychologi być szczęśliwym i w życiu ogólnie? 
To stan a raczej dobrostan doceniania siebie, poczucia wewnętrznego pokoju i spokoju, myślenia o sobie: wszystko co robię, robię dobrze, z szacunkiem dla siebie i dla moich potrzeb, z jasnym określeniem moich granic. Jestem zadowolona/y z życia jakie mam, z tego co robię, z tego co chce zrealizować. Czuje radość widząc osoby, z którymi mieszkam, żyje, spotykam się. 
To mniej więcej taki fajny stan, który oczywiście ewoluuje ale, którego podstawa jest szacunek do siebie, swoich potrzeb i zaufania, wiara w siebie. 

Co mozna zrobić, gdy nasi rodzice są nieszczęśliwi? A jak widać jest ich 99% w Polsce. 
Byc za rodziców szczęśliwymi - się nie da. Nie można żyć czyjegoś życia, nieszczęśliwego życia bo się zmarnuje swoje nie zmieniając w żaden sposób sytuacji tej czy tych nieszczęśliwych. Nie mamy takiej mocy. 
Te prace każdy musi wykonać sam i tym bardziej jeśli zamierza być rodzicem ale zamierza stać się szczęśliwym. 

Co zrobić jeśli jest się dzieckiem nieszczęśliwych rodziców a szczególnie mam? 
Wykonać prace nad sobą. Przerwać, w naszej polskiej historii bardzo znaczący, ten pokoleniowy ciąg nieszczęśliwych ludzi: rodziców i dzieci. 
Dać sobie prawo do radości by nie być zazdrosnym o radość innych, dać sobie prawo do sukcesów, pomyłek, własnych decyzji nie poddając się cenzurze starszych pokoleń. Szukać... to chyba słowo klucz... szukać, wciąż szukać aż do skutku, aż się znajdzie to poczucie szczęścia, którego tak bardzo brakuje. 
Dać swoim dzieciom wolność czynów, myśli, wyborów. Nie ciągnąć w dół, nie mówić, ze "się nie uda", nie mówić "a po co ci to?"
a raczej :Jesteś sobą, jesteś najważniejsza/y... 

Nie wystarczy powiedzieć czy powtarzać " chce szczęścia dla moich dzieci". Jeśli sama nie jesteś szczęśliwa nie nauczysz szczęścia dziecko/i. 

Temat niezwykle ważny, zasadniczy by tym, którzy przyjadą po nas żyło się lepiej. Jednakże dyskutując na forach dla mam - często wchodzę szukając informacji i inspiracji do pisanej książki - widzę to co widzi pani Miller. Ogrom złości, frustracji i nieszczęścia. Szkoda. 





 

Drugi tydzień w klasie Prépa Ginette... twarde lądowanie

Róże ogrodowe od teściów... uwielbiam róże z ogrodu! 

Wczoraj mieliśmy dosłownie kilka minut na rozmowę z Antkiem i akurat byli u nas dziadkowie to mogliśmy wesprzeć Antoniego na odległość wszyscy w czwórkę. 

Praca nabiera tempa i pierwsze trudnosci są już na drodze ale tez dużo radości. 
To co nie zaskakuje a się potwierdza, niestety z niekorzyścią dla Antoniego, to różnica w poziomach. Studenci kończący najlepsze paryskie licea ( z Paryża i jego regionu) bądź przybywający z francuskim liceów z zagranicy maja o wiele wyższy poziom z matematyki czy języków obcych. 
Od zawsze tak było i w niczym ta informacja nas nie zaskakuje. Ale trudno się tego doświadcza na własnej skórze, jak się podczas pracy dowiaduje, ze takie czy takie zagadnienie z matematyki np już ci z Paryża dawno maja w małym paluszku bo przerobione i przestudiowane a ci z prowincji nawet nie tknęli. 
Z czasem jest szansa przy ogromnym nakładzie pracy indywidualnej, ze się to wyrówna, ale to jest szansa nie pewnik. 

Podobnie rzecz się ma z językami. Tutaj akurat Antek nie ma braków bo wysyłaliśmy go na staże językowe więc jest w czołówce swojej grupy. 
Wykładowcy tez są różni. Na przykład z filozofii trzeba bardzo wiele rzeczy uzupełnić bo znowu ta sama historia w liceum prowincjonalnym nie wszystko zostało na lekcjach w klasie maturalnej zrobione. 
Roznieś więc w poziomach liceów we Francji są OGROMNE. I żadne trąbienie o równości i równych szansach tych faktów nie zmienia. Zreszta wczoraj zostały opublikowane wyniki maturalne liceów za ten rok szkolny i liceum Antka w Rennes... dość słabiutko by nie napisać masakra 25% maturzystów nie dostało więcej jak 12 na 20 czyli co czwarty. Biorąc pod uwagę fakt, ze maturę we Francji wlasciwie maja wszyscy... to wyglada to dość beznadziejnie. 

Poza tym ogrom pracy. Antek nie ma na nic czasu właściwie. I tak będzie przez kolejne 2 lata. Muszę więc jak będzie miał choć chwile przerwy wyjątkowo o niego zadbać. 

Z radosci: kolacje i spotkania z chrzestnymi z HEC... Antek jest nimi zachwycony. Wiele już mu pomogli i będzie tak dalej bo są poumawiani na cd. Radość sprawia tez fakt, ze jego chrzestni z drugiego roku Ginette dali mu wszystkie notatki z pierwszego roku, w kopii tak żeby Antek zaoszczędził dużo czasu, nie musiał sam wszystkiego robić. Solidarność miedzy nimi jet godna podziwu. 

W tym tygodniu są już pierwsze sprawdziany, jak w poprzednim ale tez jest pierwsza COLLE! 
Colle to egzamin ustny, indywidualny przed jury złożonym z nauczyciela przedmiotu oraz innej osoby ( inny nauczyciel, były student, profesjonalista). W piątek Antoni ma pierwszy swój egzamin z matematyki... 50% to pytanie z wykładów i 50% to rozwiazanie problemu matematycznego na tablicy przed jury. Ma na to 20 minut. Będzie tez oceniany. To go stresuje, jak wszystkich studentów na Prépa. 
Zobaczymy... 
A dziś wieczorem maja wspólną kolacje w restauracji na 80 osób... to na odstresowanie. 
cdn. 

 

sobota, 16 września 2023

JESIENNIE... popaduje, szaro i ciemno.


Nagle zrobiła się jesień po ostatnich upałach... Wstałam dziś o świcie. Pierwsze co zrobiłam to te muffinki na śniadanie z maki orkiszowej z migdałami i w herbata tchai. 


Kolo 9 godziny  poszliśmy na rynek Lices po miesiącach nieobecności. Złapała nas ulewa. Ale kupiliśmy co potrzeba na następny tydzień i nawet więcej bo ten piękny bukiet kwiatów tez zakupiłam. Mogłabym jak ta Calineczka żyć wśród kwiatów. Uwielbiam je i zawsze w domu mam. Nawet pieniędzy mi na nie nie szkoda. Ha, ha... 

Trwają dni dziedzictwa kulturowego ale nie wybieramy się nigdzie w tym roku bo mam sporo pracy i dziś popołudniu spędzę w bibliotece. Zajęcia na Uniwersytet przygotowuje i mam co przygotowywać. 
Miał być brunch Poloni lokalnej w naturze, myślałam zajrzeć ale wciąż popaduje więc nie zajrzę, skupie się na pracy. Tym bardziej, ze jutro mam gości na obiedzie i trochę pogotuje w ten weekend. 

Za oknem szaro i przygnębiająco. Dobrze, ze u Antka w Wersalu pełne słońce. Łatwiej się uczyć i mieć energię jak swieci! Antoś pewnie pojedzie do szwagra na noc dziś i na jutrzejszy dzień, do domu na wsi. 

Przydziału pracy wciąż nie mam. Czasami myślę, ze moze tam zapomnieli o mnie, w kuratorium? 
W ubiegłym tygodniu pracowałam po wiele godzin dziennie nad tekstami wywiadów. Bardzo się cieszę z nich. Pięknie to wyszło. Będę kontynuować. 
Życie we 2? Jest inne... dużo mniej sprzątania, dużo mniej zakupów, dużo mniej gotowania... ale tez dużo mniej radości w domu, wybuchów śmiechu, przytulania... czy kopania piłki w moje pianino... ha, ha...
Miłości wciąż tyle samo! 
Dobrego weekendu! 





 

piątek, 15 września 2023

Kto jest gorszy a kto lepszy? Z O. Tokarczuk.


"Ludzie maja potężną potrzebę, żeby czuć się lepszymi od innych. Nieważne, kim są, muszą mieć kogoś, kto byłby gorszy od nich. Kto jest gorszy, kto lepszy, zależy od wielu przypadkowych cech. Ci co maja jasne oczy, myślą z wyższością o tych ciemnookich... Ci co mieszkają pod lasem czuja jakaś wyższość na tymi, co mieszkają nad stawami, i odwrotnie. Chłopi patrzą z wyższością na Żydów, Żydzi zaś z wyższością na chłopów. Mieszczanie czuja się lepsi niż mieszkańcy wsi, a ci ze wsi traktują tych z miasta jak jakiś gorszych. 

Czy to nie jest spoiwem ludzkiego świata? Czy po to są nam potrzebni inni ludzie, żeby nam dostarczyć radości, żeśmy od nich lepsi?... najgorsi w swoim poniżeniu znajdują przewrotna satysfakcję, ze nie ma już gorszych od nich, a więc właśnie w tym są górą...

Czy nie dałoby się człowieka naprawić? ... a ludzie zaczęliby znajdować wielka przyjemność w traktowaniu się jak równi"

(573-572)

Daje to do myslenia... co nam przeszkadza w czuciu, poczuciu wewnętrznym, ze jesteśmy z nasza sąsiadka, koleżanką z pracy, siostra, matka, babka czy kimkolwiek innym... tym czarnoskórym, tym z krzywymi oczami, tym otyłym albo tym wychudzonym, tym po zawodówce i tym z doktoratem i tytułami... ROWNI? 
Bo jestesmy. W naszym człowieczeństwie, w naszej fizjologii i w naszej godności ROWNI. Jak mówi i pisze francuska filozof Cynthia Fleury w "La clinique de la dignité"  GODNOSC to drugie imię osoby. Nic jej nie potrzeba, nie potrzebuje faktów, osiągnięć, czynów, tytułów by po prostu BYC. 

Jednakże nasza współczesność produkuje, tworzy, powiela wszelkie możliwe formy utraty tej godności. 

Bardzo nie lubię tych słów: lepszy, gorszy. Raza mnie swoim ograniczeniem poznawczym i swoim wybrakowaniem. Czegoś ewidentnie im brakuje. 

Tak sobie medytując... oddalam się do pracy twórczej. 
Dobrego dnia. 

 

czwartek, 14 września 2023

Solidarność z Marokańczykami




Gdy podróżowaliśmy w Maroku i miedzy innymi po Atlasie w 2019, kraj ten i jego mieszkańcy wywarli na nas bardzo pozytywne wrażenie. Fascynacja Marokiem, jego kultura i kuchnia trwa zreszta do dziś. 
Wśród moich uczniów i studentów jest bardzo wielu Marokańczyków tez. 

Poruszeni tym co się stało w Maroku w ubiegłym tygodniu postanowiliśmy i my włączyć do pomocy. 
Wczoraj zawiozłam cieple ubrania i dwa koce, robiąc zakupy kupiłam tez sporo produktów higienicznych głównie dla dzieci. A dziś rano sama zbierałam dary w jednym z centrów handlowych w moim mieście. 
To niewiele ale taka nasza mała cegiełka. 

Dobija jednak fakt, ze kolejna tragedia rozgrywa się teraz w Libii a tutaj żadnej organizacji pomocy jak narazie nie ma... 




 

środa, 13 września 2023

Powrot COVID'a

 Eh... dochodziły od kilku dni pogłoski, ze zachowań coraz więcej. Wyglada jednak na to, ze jest tutaj we Francji realny powrót epidemii. 

Wczoraj przed 23 godzina zadzwonił Antek, ze ewakuowali jego kolegę z pokoju. Ma Covid. Ze sporo studentów ewakuowali do izby pielęgniarskiej w szkole właśnie z Covidem, ze sporo tez kaszle i ze jego tez gardło zaczęło bolec. 

Obawiam się ze przy wspólnym mieszkaniu i jedzeniu... cóż. 

Zobaczymy. 

Tymczasem mój mąż ma dwa dni zgrupowania w pracy i będzie ich tam 400 osób... Więc pewnie w piątek mi zarazę do domu przywiezie. 

Odpornosc spadla bo od szczepionek już sporo czasu minęło, od zachorowań tez. WHO wydało oświadczenie, ze obawia się nawrotu epidemii tej jesieni i zimy. 

Poczekamy, może zachorujemy, może nie... przeżyjemy choć część planów i projektów z pewnością to spowolni. 

Problem to jednak dużo mniejszy niż to co się dzieje w Maroku, Libii czy na Ukrainie...

wtorek, 12 września 2023

Po tygodniu studiów w Ginette.

Antek dostał swoją czapkę... duma Ginette jak i tych z Politechniki... 

Pierwszy tydzień w klasie Prépa był dla Antka i jego kolegów bardzo intensywny choć jeszcze nie na 100% skupiony na nauce a raczej na integracji, poznawaniu, prezentacji. Pierwsze zdanie jakie nam powiedział syn w sobotę koło 22, jak w końcu zdołał do nas zadzwonić, było "jak mi sie tu podoba, jak mi tu dobrze". 
Byl jednak bardzo zmęczony, głównie brakiem snu, emocjami związanymi z odkrywaniem nowości. 
Nowości jest masa. Poczynając od jezyka dość specyficznego, który nam należy tłumaczyć po programy dyscyplin. 

W ostatnia sobotę rano na przykład klasa Antoniego chodziła dwójkami po Wersalu i zbierała datki na ONG zapewniająca mieszkania dla biednych. Antek zebrał ze swoim kolega ponad tysiąc euro w dwie godziny. To było odkrycie dla niego i bardzo go to ucieszyło. 
Sporym sukcesem był tez śpiew z kolega z Londynu, Augustynem, który grał na pianinie. Śpiewali Sinatra i zajęli 2 miejsce w konkursie tych muzycznych prezentacji. 

Kolejna niespodzianka było poznanie tak zwanych "chrzestnych". Antek ma ich dwóch. Jeden z Monako, drugi z Wersalu pochodzą. To jego bezpośrednia linia bo chłopcy są na 2-im i ostatnim roku. Z nimi co czwartek Antoni będzie jadł kolacje, oni będą go pilotować, doradzać mu itd. Na tym jednak nie koniec. Bo jak się okazuje instytucja chrzestnych tworzy pewna sieć rozłożona na pokolenia. I 2 razy w roku ta sama linia chrzestnych się spotyka. Więc Antoni ma tez chrzestnych, którzy maja dziś 50 czy 70 lat i zajmują różne stanowiska, są zaangażowani w taka czy inna dzialalnosc. Te grupy sobie wzajemnie pomagają, się pilotują przez cale życie właściwie no chyba, ze jest konflikt. 

Jedzenie jest dobre, personel cały, który poznali od pan sprzątających poprzez kucharzy, ogrodników i profesorów - wszyscy wzbudzają Antka zachwyt. Pierwsze zajęcia tez bardzo mu się spodobały. Jak zwykle geopolityka wzbudza jego największe zainteresowanie ale nauczyciele języków, matematyki czy filozofii tez są super a przede wszystkim bardzo kompetentni i do dyspozycji studentów w każdym momencie. 

Jak wyglada dzień? 

7:00 Pobudka
7:30 msza dla chętnych ( mój nie jest chętny)
8:15 poczatek wykładów
10:15-10:30 przerwa - rozdają jabłka na przerwie
dalej wykłady
12:30 obiad i przerwa południową
14:00 wyklady
od 16:00 - znow rozdają owoce i początek indywidualnej nauki - to znaczy w trójkami w pedagogice jezuickiej
20:00 kolacja
20:50 nauka indywidualna
22:45 koniec nauki
23:00 cisza nocna

Podczas wykładów i nauki nie wolno ani wychodzić, ani używać telefonów czy komputerów do celów innych niż nauka. 
I tak od poniedziałku do piątku. 
Modyfikacja w sobotę, gdyż od 18 jest czas wolny w sobotę... 

Czyli dziennie jest 6 godzin wykładów. 
6 godzin pracy inwydiwualnuej
razem 12 godzin pracy dziennie minimum... 

Ja bym nie dala rady... a Antek się cieszy. 
No coz... 

 

poniedziałek, 11 września 2023

Batony zbożowo-daktylowe i kilka słów o poście przerywanym.


Zainspirowałam się przepisem Nigelli Lawson z książki "Simple", ale nie dodałam czekolady. Zreszta przepis jest modyfikowalny w zależności od zasobności szafek i to w nim lubię! 

W te wakacje zakupiłam książkę Doktor Dąbrowskiej o leczeniu postem. Zrobiłam, we własnym zakresie i z pewna modyfikacja, 2 tygodniowy post, który bardzo nam posłużył. Na chwile obecna stosuje post przerywany czyli przez 8 godzin jem a przez 16 godzin nie jem. Poleca go spora ilość lekarzy i badaczy jako sposób na lepsze zdrowie i na dłuższa młodość. Ze strony medycznej taki post pozwala komórka na wejście w stan autofagii. Więcej poczytacie na medycznych stronach. My sobie bardzo chwalimy i czujemy się znakomicie. Czego nie jemy? Śniadania! Pijemy na nie wodę i zioła bez cukru. A zjadamy pierwsza przekąskę - to może być ten baton około 11 godziny. Potem obiad, podwieczorek i kolacja około 19. 

A przepisem na batoniki się dziele bo są pyszne i bardzo zdrowe: 



Na 12 sztuk, takich jak na zdjęciu...

300 g daktyli z gatunku medjoul są najbardziej słodkie i mięsiste z pestkami albo 250 g bez pestek

szklanka płatków owsianych

Po 2 lyzki: 
nasiona chia
nasiona sezamu
nasiona lnu czyli siemię
pestki dyni
płatki kukurydziane bez cukru, naturalne
suszone goji ekologiczne albo żurawiną  - dla koloru

jak kots lubi 2 łyżki posiekanej bardzo gorzkiej czekolady 90% kakao minimum

cynamon

Daktyle przekrojone na pół pokrywamy woda i gotujemy 10 minut aż zmiękną z cynamonem jak ktoś lubi. 
W tym czasie mieszamy pozostałe składniki suche w misce. 
Daktyle po odlaniu odrobiny wody - która zachowujemy bo może być potrzebna jeszcze - albo miksujemy albo rozgniatamy widelcem. 
Mieszamy masę daktylowa z suchymi składnikami - łyżka! Jest gorącą. 

Masa ma być gęstą jak na zdjęciu niżej. Wykładamy ja do foremki do zapiekania na papier do pieczenia tak na 2 cm grubości. Pieczemy około 30 minut w 160°C. Po ostudzeniu kroimy i przechowujemy w metalowym pudełku. 
Na przekąskę, śniadanie, podwieczorek... pycha! 






Durszlak.pl

Z Tokarczuk... dobro I zlo... i Bog w nim?

 


Kolejne myśli z majstersztyku pani Olgi Tokarczuk, myśli uniwersalne i dość osobliwie brzmiące w naszej codzienności. 

Dobro I zlo

" Gdy patrzysz na świat jak na dobry, to zło staje się wtedy wyjątkiem, brakiem i błędem i nic ci nie pasuje. Ale gdyby założyć odwrotnie, ze świat jest zły, a dobro to wyjątek, wtedy wszystko układa się zgrabnie i rozumnie. Dlaczego nie chcemy widzieć tego, co oczywiste?" ( 704)

"... Nie ma człowieka, który nie życzyłby zle drugiemu, państwa, które nie cieszyłoby się z upadku innego państwa, kupca, który nie chciał, żeby drugi poszedł z torbami... dajcie mi tego, kto to stworzył. Kto SPARTOLIL robotę! "(704)

No kto spartolil? Bog? 

"Po pierwsze, Bóg, żeby stworzyć skończony świat, musiał siebie ograniczyć, lecz wciąż pozostaje nieskończona część Boga zupełnie w stworzenie nie zaangażowana". 

"Po drugie, ..., stworzenie jest nieskończenie mała częścią boskiego umysłu wydaje się Mu obojętne i jest ledwie w to stworzenie zaangażowany; z ludzkiego punktu widzenia owa obojętność możemy postrzega wręcz jak wrogość". 

" Po trzecie, ..., Absolut jako nieskończenie doskonały nie miał żadnego powodu by stworzyć świat. Ta jego część, która jednak do stworzenia doprowadziła, musiała przechytrzyć resztę i nadal ja przechytrza, a my bierzemy w tych podchodach udział"

"Po czwarte: jako ze Absolut musiał się ograniczyć, żeby powstał skończony świat, nasz świat jest dla Niego wygnaniem. Rozumiesz? Żeby stworzyć świat, wszechmocny Bóg musiał się zrobić slaby i bezwolny, jak kobieta". ( 703)



czwartek, 7 września 2023

Czytam po raz kolejny "Księgi Jakubowe" O. Tokarczuk i...


Rozkoszuje się opowieścią a przede wszystkim językiem pani Tokarczuk, który nieustannie wzbudza mój podziw... 
dziele się więc cytatami z wczoraj: 

"... slowa to nie szlachta, żeby im drzewa genealogiczne odtwarzać" (751-750)

to przy opisie rozmowy Jakuba i Nachmana, którzy rozmawiają po hebrajsku, po żydowsku, po turecku i mieszają wszystko i przechodzą z jednego języka na drugi. 
Eh ta multijezykowosc i multikulturowości, która w dzisiejszych czasach jest często przedmiotem tak silnej krytyki zazwyczaj ze strony tych co tylko JEDNYM językiem potrafią się posługiwać... tym, który służy do mlaskania...  

I kolejny fragment: 
Isochor mówił, ze są 4 rodzaje czytelników: "Jest czytelnik gąbka, czytelnik lejek, czytelnik cedzidło i czytelnik sito" (749-748)
Pierwszy jak wiadomo wchłania wszystko co leci, drugi tylko przepuszcza przez siebie, trzeci przepuszcza wino a zatrzymuje tylko jego osad... - Tokarczuk pisze, ze lepiej by w ogóle ten przestał czytać! i zajął się praca ręczna! i czwarty zatrzymuje najlepsze ziarno, odrzuca plewy... 

Każdy chciałby być sitem, ja tez... ale bywam lejkiem. 
Taka prawda! 

 

Entuzjastyczne wieści od Antoniego...

 ktory poznaje, pracuje, ale tez swietnie się bawi choć bardzo mało śpi... 

Wczoraj brzmiał genialnie przez telefon: szczęśliwy i zadowolony. 

Dziś może bedzie śpiewał wieczorem bo poznał pianistę z Londynu i się zaprzyjaźnili. Jednym słowem CDN. 


wtorek, 5 września 2023

Pusty pokój...


Od soboty starałam się nie wchodzić do antkowego pokoju. Uprzedzona przez moje przyjaciółki, których dzieci opuściły rodzinny dom wiedziałam, ze to jest trudny moment. Także nie spieszyłam się. Drzwi od Antka pokoju pozostawały do dzisiejszego poranka zamknięte. 

Ale kilka godzin temu otworzyłam je. Weszłam. Spojrzałam na puste ale idealnie posłane łóżko, puste biurko, szafkę nocna, z której zniknął stos książek a pozostały na niej tylko trzy czy cztery tytuły prasowe. Otworzyłam jego szafę... a tam pusto. Wieszaki dyndają wydając ten charakterystyczny dźwięk. W szufladach prawie pusto, na dole, na polce jakieś za małe stroje sportowe niby poskładane ale właściwie nie do końca. 
I ta cisza. 

Dziwnie mi. Nie, nie płacze, wręcz przeciwnie jestem cały czas na jakiejś szczęśliwej fali. Wiem, ze mu dobrze tam, gdzie jest. Wiem, ze robi to co chce, ze realizuje swoje marzenia, swoje plany, ze jest dobrze a może nawet bardzo dobrze wyposażony do dorosłego życia. Jest szczęśliwy tak głęboko i prawdziwie, jest zdolny, jest piękny i przystojny, jest zdrowy, potrafi zarządzać swoimi emocjami, potrafi o siebie zadbać i fizycznie i psychicznie, ma wiele talentów, jest czuły, dobry. Nie martwie się o niego bo martwienie się nic nie daje, niczego nie przynosi a wręcz przeciwnie obciąża osobę, o która ktoś się martwi. Ufam mu. Wierze w niego. 
Jest dla mnie najważniejszy na świecie. 



 

niedziela, 3 września 2023

Antka rozpoczął studia - pierwszy dzień w Ginette, w Wersalu.


Wczoraj, bardzo wcześnie rano, wyruszyliśmy w drogę do Wersalu. Kierunek Liceum Świętej Genofewy czyli Ginette, które choć nazywa się LICEUM to nie jest liceum bo nie ma tutaj klas licealnych w ogólnym tego słowa znaczeniu a są klasy prépa czyli przygotowujące do studiów w tak zwanych Wielkich szkołach - specyfika francuskiego systemu. Nauka trwa tutaj 2 lata po czym zdaje się konkursy do wymarzonej szkoły by tam kontynuować kolejne 3 lata. To niezwykle miejsce, o którym już pisałam, zostało założone przez Jezuitów, w XIX wieku i dziś we Francji to jedna z najlepszych tego typu szkół. Antoni został przyjęty na 1 rok klasy ECG. Jest ich na nim 38 chłopców z całej Francji i z innych krajów świata oraz tyle samo dziewcząt. Szczegoly znajdziecie w poprzednich wpisach w tej rubryce. Są tutaj w sumie trzy różne klasy Prépa: pierwsza przygotowuje do szkół ekonomicznych, druga na Politechnikę a trzecia na studia weterynaryjne. 

Dojechaliśmy wczoraj koło 11 przed Ginette a tutaj NIESPODZIANKA! i to jaka! Przy bramie wjazdowej szpaler studentów z drugiego roku, który rozpoznaje Antka na tylnym siedzenie i przyjęcie jest niesamowite... radość i krzyki tej młodzieży, uśmiechy od ucha do ucha, śpiewanie Antoine witamy Cię, witamy Cię... Byłam tak zaskoczona, ze w pierwszym momencie nie wiedziałam jak zareagować. Antek zreszta tez nie wiedział. Było to coś tak miłego, tak niesamowitego, tak niespotykanego... eh ciarki mam jak o tym pisze. 
Nagle z tej grupy studentów wybiegła Sixitine - to ta dziewczyna na zdjęciu z Antonim, która sama przyjechała tutaj na studia z Waszyngtonu i prowadzi nas... bokiem. obok samochodu do miejsca parkingowego. 
Wita się z nami, z Antonim. Wszystko nam wyjaśnia, prowadzi do pokoju w internacie... jednym slowem taki opiekuńczy anioł dla Antosia na ten rok! 

Antek ma pokój 2 osoby, jak wszyscy studenci 1 roku. Na drugim roku są pokoje indywidualne. Ale ponieważ aplikuje się tutaj pedagogikę Świętego Ignacego Loyola to studiowanie popołudniowe i wieczorem odbywa się w trójkątach czyli w 3 osoby, i to każdego dnia. Są w grupie więc 2 chłopców i 1 dziewczyna, ona tez ma biurko w pokoju chłopaków choć tam nie śpi, internat żeński jest w innej części kampusu. I tutaj kolejna NIESPODZIANKA bo w grupie Antosią jest Antoinette z Singapuru, która jest kuzynka Antka koleżanki z klasy maturalnej Filomeny... nie dalej jak w ubiegły wtorek Antek właśnie z Filomena jadł obiad w restauracji w Rennes... 
Jaki ten świat mały!!!!
A kolega w pokoju Antoniego jest chłopak z regionu paryskiego, który jest wiolonczelista i zainstalował się w pokoju ze swoją wiolonczela. Jest tez dobrym graczem w tenisa! 

W pokoju jest sparciacko i bardzo skromnie ale bardzo czysto. I tutaj znowu jakie przyjęcie!!! Cukierki na biurkach, i mile słowa na poprzyklejanych karteczkach... na biurku Antka na przykład "Antoine, ty jesteś najlepszy!"... albo "Odwagi"... albo "Możesz na nas liczyć". 
Szczerze mówiąc byłam w szoku czytając to i rozmawiając wczoraj cały dzień z tymi ludźmi i profesorami tam... 
Jestem pod ogromnym wrażeniem!!!

W malych grupach przyjmowała nas talie pani dyrektor Ginette, pani Isabelle Makbet. Mówiła do nas rodziców i naszych dorosłych już dzieci... 

"Wybralismy was spośród tysięcy kandydatów i to niezależnie od tego czy jesteście córka ambasadora czy rolnika, wybraliśmy was bo wasze profile nas zachwyciły, bo jesteście wszechstronni, silni intelektualni, pasjonaci sportu, muzyki, teatru bo macie ogromny potencjał"...   normalnie uśmiech mi z twarzy nie schodził!!! Edukacja tutaj nastawiona jest na rozwój holistyczny młodego człowieka: intelektualny, duchowy ( nie mylić z religijnym i instytucjonalnym), sportowy, artystyczny, humanistyczny. 

Gdyby tak mogło byc wszędzie... marzenie... 
Dziś rano pierwsze roczniki rozpoczęły integracje. Nie mamy kontaktu z naszym synem prze minimum tydzień. 

CDN 







Pod zegarem - wejście do Antka internatu.
Biurko Antosia
Widok z jego okna



Antek jesteś najlepszy!



Wejście do internatu






Korty tenisowe

Teren do rugby



Biblioteka i centrum dokumentacji