niedziela, 30 kwietnia 2023

Majorka 6: ogrody Alfabia i Deia


Deia jedno ze średniowiecznych miasteczek Majorki. Pełne turystów. Trudno tu zaparkować ale warto pospacerować! więc kilka zdjęć stamtąd.

A ogrody Alfabia to posiadłość, klasyczna posiadłość Maura, która w pełni oddaje to co Hiszpanie nazywają "Wieczna Hiszpania". Pełno tutaj kwiatów, roślin, drzew oliwnych i fontan. Palacyk zawiera kilka fantastycznych pomieszczeń: bibliotekę z mapami średniowiecznymi!, sypialnie królowej Elżbiety I w stylu rokoko. 
Piękna wizyta, piękne popołudnie. 
Bilety 7,5 euro. 





















 

COMBLESSAC: Polska ARMIA w Bretanii.













Wczoraj czyli 29 kwietnia 2023 roku odbyła się uroczysta inauguracja freskowy wykonanych przez Piotra Drozdowicza w kościele w Comblessac. Comblessac to mała bretońska miejscowość, licząca dziś około 600 mieszkańców. Na początku 2 wojny światowej stacjonowały tutaj polskie wojska pod dowództwem generała Stanislawa Maczka. Widać go na pierwszym fresku po prawej stronie, w ciemnym płaszczu. Ewakuowane z Polski wojska, głównie oficerowie polskiej armii zostali przyjęci w Coëtquidan, w bazie wojskowej znajdującej się nieopodal Comblessac. 

Liczba żołnierzy jednak przekraczała możliwości Coëtquidan i część Polaków zamieszkała w miejscowościach bretońskich położonych nieopodal. 
Wyrazem wdzięczności za przyjęcie ich do lokalnej społeczności było podarowanie tego obrazu Matki Boskiej częstochowskiej namalowanego przez jednego z oficerów. Obraz ten po dziś dzień znajduje się w kościele w Comblessac. 
Gdy trzy lata temu, moja przyjaciółka Alicja Bachminska, tez malarka, go zobaczyła... to wpadła na pomysł realizacji fresków na ścianach kościoła upamiętniających przebywanie polskiego wojska w Comblessac od października 1939 roku do kapitulacji Francji czyli do czerwca 1940 roku. Po sporej ilości problemów... projekt został zrealizowany!!! 
To, ze jestem pełna podziwu dla Alicji i jej determinacji... zostawię w sferze prywatnej. 

Wczorajszy dzień był pełen wzruszeń i emocji. Jak widać na zdjęciach przybył pan Konsul generalny RP, pan Andrzej Szydło, przybył artysta pan Piotr Drozdowicz, ludzie zaangażowani w projekt: państwo Wibrowscy, pan burmistrz Comblessac i wiele innych osób. 

Freski oddają wiernie nie tylko bretońska specyfikę: stroje, kolory, pejzaże ale tez bretońska historie - fresk Świetego Melaine na przykład. Przybliżają tez pobyt polskiego wojska na tych terenach. 

Dzień rozpoczął się uroczysta msza święta w dwóch językach, na koniec której odśpiewano Gaude Mater Polonia. Nie będę ukrywać, ze wywołało to sporo wzruszeń i emocji. Następnie były oficjalne wystąpienia również bardzo wzruszające. 
Z niezwykłym zainteresowaniem słuchałam wspomnienia o Ksawerym Pruszyńskim... 
Była na tych uroczystościach obecna mieszkanka Comblessac, która w 1939 roku miała niecałe 17 lat... dziś ma prawie 100 - to ta pani na zdjęciu z wystawy obok Piotra i Alicji. Jak sama przyznała była bardzo zakochana w Pruszyńskim. Cóż za spotkanie! Jak trudno je opisać słowami, które nie oddają jego bogactwa i całego wzruszenia dzielonego przez Francuzów i Polaków. 

Po wspólnym obiedzie, odbyła się konferencja pana Jacques Wacek o pobycie polskich wojsk we Francji. Była pasjonująca z licznymi dokumentami datującym na 1939-1940 rok. 
Wzruszające były również wystąpienia Piotra czy pani Barbary Wibrowskiej przedstawiającej historie i znaczenie obrazu Jasnogórskiego dla Polaków. 

Na całej uroczystości obecna była TV Polonia, której wiele osób udzieliło wywiad, także ja. Będzie je można obejrzeć w programie "Kierunek zachód". 

Wspaniały dzień, ubogacający wewnętrznie intelektualnie i duchowo. Jestem bardzo wdzięczna, ze mogłam w nim uczestniczyć. 























 

piątek, 28 kwietnia 2023

Majorka 5: U Szopena czyli Valldemossa



W 1835 roku decyzja królewska wszystkie zakony na Majorce zostały zlikwidowane a mnisi zmuszeni do opuszczenia klasztorów. Małe miasteczko Valldemossa zamieszkane dziś przez 2 tysiące mieszkańców budzi się więc z wielkim budynkiem zakonu kartuzow totalnie opustoszałym. W listopadzie 1838 roku przybędą tutaj i zamieszkają w celi numer 4 Fryderyk Szopen, George Sand i jej syn Maurycy. Szopen i Sand są kochankami. W eseju "Zima na Majorce" George Sand nie szczędzi jej mieszkańcom słów krytyki i pogardy. Dziś, w 2023 roku wydaje się, ze mieszkańcy Majorki o tym co złe już zapomnieli bo kult oddawany parze zakochanych jest jak widać na zdjęciach głównym źródłem dochodów miasteczka i jego mieszkańców. 
Zwiedzanie jest tutaj jednak dość dziwnie zorganizowane. Bo albo wchodzi się do klasztoru i zwiedza klasztor a na końcu wysłuchuje 15 minutowego koncertu pianistycznego ale wtedy nie wchodzi się do celi, w której mieszkał Szopen albo wchodzi się do celi z osobnym biletem! Sama cela Szopena i Sand to 5 euro za wejście a klasztor bez celi to 9,5 euro za wejście. Wybraliśmy pierwsza opcje. I nie żałowaliśmy! 

Szopen i Sand z Maurycym zajmowali cele numer 4 złożona z 3 pomieszczeń i zewnętrznej kuchni. Na zdjęciach widać widok na ogródek i z daleka na góry czyli Sierrę oraz morze Śródziemne. Te 3 niewielkie pomieszczenia straszą chłodem grubych, starych murów. W nich znajduje się pianino Szopena, które z Paryża po wielu perturbacjach przysłał mu Camille Pleyel. Jest tez kilka rysunków Delacroix, oryginalne rękopisy nut preludiów - większość preludiów Szopen skomponował właśnie tutaj, listy, pamiątkowe przedmioty. To miejsce z dusza. Miejsce, do którego ja weszłam jak do sanktuarium. Coś się tutaj czuje, odczuwa, za czymś się strasznie tęskni... 
I wbrew pozorom turystów jest tutaj mniej niż w samym klasztorze i na turystycznym koncercie. 

Samo miasteczko przyciąga jednak tysiące ciekawych... uliczki są tutaj strome i pełne kwiatów. Kawiarnie i restauracje tętnią życiem. Choc my zboczyliśmy na obiad do średniowiecznej Dei, która jest obok, przy szklakach pieszych wędrówek i zachwyca ukwieceniem i cisza! 
Jak można odczytać z listów Szopena pisanych po polsku ale tez po francusku, kompozytor był zachwycony Majorka, jej lazurem, turkusem, jej pięknem. Jego partnerka Sand zupełnie na odwrót. Krytykowała wszystko wokół. Para przybyła tutaj w 9 dniowym odstępie czasu. Z Barcelony na parowym statku a dalej z osiołkami w górę. Szopen jednak już bardzo chorował na tuberkuloza i na mukowisydoze o czym pisał w listach min. do Pleyela by ten nikomu o chorobie nie mówił, by zamówienia na kompozycje i na koncerty nie zostały anulowane i by nie podniecać plotek. 

Valldemossa jak dla mnie jest zachwytem.