czwartek, 31 maja 2018

Antkowy chor - reportaz TV France 3

https://france3-regions.francetvinfo.fr/nouvelle-aquitaine/gironde/bordeaux/petits-chanteurs-bordeaux-fetent-leurs-70-ans-1485629.html

niedziela, 27 maja 2018

Antkowe wyznanie wiary


"Wierze w Trojce Swieta: Ojca, syna i ducha swietego. Wierze, ze Trojca Swieta jest zawsze obok mnie, nawet w momentach trudnych. Milosc Boga mnie inspiruje. Przystepuje do celebracji "wyznania wiary" dlatego, ze chce wciaz isc droga milosci naszego Pana"

Takie slowa napisal i wypowiedzial moj syn podczas dzisiejszej ceremonii. Kazde z 60-ciu dzieci pisalo swoje slowa i na glos, przed calym Kosciolem je prezentowalo. 

Po wczorajszej nawalnicy, zalaniu pokoju i lazienki, kolacji z rodzina mojego meza w domu mokrym i obloconym buciorami wszystkich wizytujacych i strazakow... dzisiaj dotarlismy na czas do kosciola szkolnego. Ceremonia choc trwala 1h i 40 minut byla piekna. Antek cudownie zaspiewal psalm - jak widac na zdjeciu nizej. 
Jednakze zaraz po wyjsciu z kosciola rozczarowanie bylo na tyle duze, ze z trudem udalo je sie na zdjeciach nawet ukryc. Jego rodzina, rodzina mojego meza w kosciele byla kilka minut. Brat meza z zona i trojka dzieci dojechali z duzym opoznieniem gdyz szukali stacji benzynowej by zatankowac do wynajetego samochodu. Jak w koncu dotarli byli podobno kilka minut bo dzieci plakaly, ze sa glodne. 
Podczas mszy wiec wyslali do mnie 2 sms... gdzie jest restauracja, adres? ... bo juz sie tam udawali. Ja jednak podczas mszy smsow nie konsultuje wiec pojechali sami... Malej sie przypomniala nazwa i znalezli bez nas. 
Tesciowie natomiast... wczoraj jadac do nas zgubili sie w Bordeaux i krazyli cala godzine po miescie... dojechali, wyjezdzajac z tego samego hotelu co szwagier i o tej samej porze 1h05 minut pozniej niz mlodzi. Oczywiscie wsciekli, wisieli na telefonie z moim mezem przez te godzine...

Mozecie wiec sobie wyobrazic sceny dantejskie w moim domu zalanym, obloconym, trojka dzieci plus moj Antek, nabijajacy sie z rodzicow wlasnych i ich nieudolnosci szwagier, temperujaca wszystko szwagierka, dwoch strazakow w miedzyczasie... moj zdenerwowany krzyczacy w telefon maz i ja... miedzy kieliszkami, talerzami i wiadrami z calym syfem... po prostu cud malina!

Dzisiaj rano tesciowie znow sie zgubili. Antka spiewu nie slyszeli, Antka wyznania wiary nie slyszeli... nie wiem, o ktorej godzinie dojechali do kosciola. 

Gdy wyszlismy stali wsciekli, marsowe miny, ze trzeba pedem, leciec do knajpy bo dzieciaki szwagra glodne... a pech chcial, ze obiad najmlodszej Diany 10 miesiecznej byl w moim bagazniku, bo wczoraj mi zostawili w lodowce i ja dzis nie zapomnialam tego jedzenia zabrac, ale... 
Zrobilam 3 zdjecia w biegu... sa brzydkie, wiem!

Antek prawie plakal przed tym kosciolem, ze wszyscy maja rodziny, robia zdjecia a my musimy biec, leciec, ze jego kuzynostwa nie ma, chrzestnego nie ma... ze dziadkowie zli...

Po calym zajsciu musielismy jeszcze tak czy tak jechac do domu bo tesc nam taka awanture urzadzil, ze on nie bedzie swoim samochodem tutaj jezdzil, ze musi zostawic go pod domem naszym, na parkingu. 
Stéphane polegl. Przesiadlismy sie do mojej malej 3 drzwiowiej DS... tesciowa zaczela w tym momencie drzec jape, ze ona na tyly nie wsiadzie... bo troche trzeba byc sprawnym, przecisnac sie...

Do restauracji dojechalismy. Malutka zjadla cos tam, co mieli jakies puree ziemniaczane ale pozostala dwojka nadal bez jedzenia... bo czekali na nas...

W koncu dostali. W knajpie jako tako. Zbyt milo nie bylo. Krotki spacer, karuzela dla dzieci i pojechali do siebie...

A ja sobie mowie NIGDY WIECEJ... i nie tylko to, chyba powinnam opuscic te rodzine i dobrze zatrzasnac za soba drzwi. Co tez uczynilam. 










sobota, 26 maja 2018

Katastrofa, masakra...

KATASTROFA, masakra...
2 godziny temu przeszła nawałnica.burza, grad, deszcz, wiatr... Zalało mi pokój Antka, łazienkę i korytarz. Cały taras zniszczony, wszystko zniszczone. Czekam na strażaków bo nie wiadomo czy sie sufit nie zawali, tyle wody jest w stropach i w izolacji " laine de verre".
Oczywiscei byłam i jestem sama. Maz na egzaminie z Antkiem. Sąsiedzi mi trochę pomogli i Alina moja złota. Nie mam prądu.
Goscie czyli rodzinka zjedzie na 17 h...
Zdjecia na mojej stronie Facebook.

środa, 23 maja 2018

Przeprowadzilam, rozsmieszylam... Francuska codziennosc: czesc 184

Odbyly sie... moje pierwsze 3 lekcje w nowym gimnazjum.
Na poczatek ta jazda... godzine by pokonac 13 kilometrow... myslalam, ze zejde w tych korkach. Wlozylam sobie trampki, Conversy pod siedzenie bo jak mam tyle naciskac na te sprzegla i hamulce to nie w balerinkach ani na obcasach. Do jazdy wiec ubieram trampki, nastepnie zmieniam.

Pierwsza klasa 4 gimnazjum, uczniowie lat 13-14, durnowata az strach sie bac. Belfrowie uprzedzali mnie, ze nieznosna i mieli racje. Jednego delikwenta wyrzucilam juz w pierwszej minucie lekcji. Gume sobie zul... Z ta klasa bede miala pod gorke.

Nastepne dwie godziny z ostatnimi czyli 3-cimi klasami gimnazjum. Bylo mi milo, tak odczuwalam wyrazna przyjemnosc z faktu prowadzenia z nimi lekcji. Na poczatek ich rozsmieszylam moja "data dnia" dzis akurat aresztowanie Joanny d'Arc przez Burgundczykow... nie smiali sie a rechotali wrecz jak im opowiedzialam te historie na swoj sposob. Potem plynnie przeszlismy do lekcji... jedni mieli o murze berlinskim drudzy o atakach z 11 wrzesnia 2001... Konczymy program.

Usmialam sie solidnie i ja jak mi uczniowie powiedzieli, ze prosze pani miedzy RFN i NRD byla autostrada i mogli sobie Niemcy jezdzic jak chcieli w te i wewte... najlepsze w tym wszystkim jest to, ze jakis nauczyciel im to powiedzial, ze wierza jak w swietosc. Przyszlo mi te zawilosc odkrecac... apelujac do ich inteligencji.

Poziom mierny i to bardzo. Oddalam zalegle sprawdziany na 27 uczniow, 13 nie zdobylo nawet polowy punktow czyli 10/20 a egzamin za miesiac. Cienutko, cieniutko jak popluczyny komunistycznej kawy w szklance... ale to juz nie moj biznes, ani moja sprawa.
Dowiedzialam sie tez, ze im Marlin Monroe przypominam... choc stara jestem, duzo starsza od slynnej aktorki w dniu jej samobojstwa. Ale coz milo slyszec...

Ps. Najwieksze zdumienie obserwuje zawsze jak im mowie, ze francuski jest moim trzecim jezykiem... wtedy mamy wytrzeszcz oczu i opadajace szczeki he, he...

wtorek, 15 maja 2018

Skad sie bierze zlo...

https://www.ted.com/talks/philip_zimbardo_on_the_psychology_of_evil?language=fr#t-539614

absolutnie do obejrzenia...



Migrena

Dzisiaj rano zobaczylam w programie "Pytanie na sniadanie" wywiad z jedna pania doktor o najnowszych odkryciach medycyny dotyczacych migreny. Akurat cwiczylam przed telewizorem na instrumentach tortur, ktore pozyczyla mi w ubiegla sobote Alina (pokaze wam je jak zrobie zdjecia).

Temat mnie zainteresowal bo od dziecka cierpialam na migreny. Moja mama ma je do dzisiaj i cierpi tez na nie moja bratanica i to do tego stopnia, ze do szkoly nie chodzi.
Zastanowilam sie chwile bo... zaraz, zaraz... od lat nie mialam juz migreny! Cale dlugie lata bez ani jednego bolu glowy, bez ani jednego lekarstwa na migrene! Jak to mozliwe???

Nie wiem...

Migreny zaczelam miewac w wieku 11-12 lat. Bolalo strasznie, mdlilo strasznie, ale zadne tabletki wtedy mi nie pomagaly ani Gardan P, ani Pyralgina, pabialgina czy tabletki z krzyzykiem. Gdy chodzilam do liceum, a mialam atak migreny to potrafilam zjesc cala paczke tych tabletek... czyli 8-10 sztuk w ciagu 24 h... i NIC... jak bolalo tak bolalo a tutaj lekcje WF, sprawdzian za sprawdzianem... Wspominam to jako wyjatkowy koszmarek. Pod koniec liceum chodzilam do Kiliniki leczenia bolu, na Wildzie, gdzie mialam serie zabiegow typu akupunktura i inne taki, ale glowa bolala mnie wciaz. Skutecznosc tego byla zerowa.

Na pierwszym roku polskich studiow wyrylam glowa w parkiet na jednej z zabaw w Eskulapie. Zrobil sie krwiak. Trafilam na 1 dzien do szpitala, potem na jakies rozne badania EEG, nawet tomograf mi robili. Nic nie znalezli.

Wyjechalam do Francji i migreny dalej dawaly mi czadu. Co roku mialam tutaj kontrolny tomograf lepetyny, ktory co roku niczego nie wykazywal, ale lekarka wolala sprawdzac. Przepisano mi w koncu skuteczne leki na migrene Zomig 2,5 mg i tak z tymi lekami jak z laseczka dawalam rade.
I tak po okolo 5 latach stalego pobytu tutaj, na poczatku lat 2000, jeszcze przed urodzeniem Antka migreny zrobily sie coraz rzadsze. Az w koncu prawie zniknely... Nie wiem od ilu lat, ale od wielu nie wiem juz co to jest bol migrenowy glowy choc w koszu na leki mam jeszcze przeterminowana plakietke Zomig orodispersible...

Nie zrobilam niczego szczegolnego. W miare zdrowo zyje, jem, i sportu duzo uprawiam.

Dzisiaj w ogladanym programie mowa byla o tym, ze migreny sa prawie zawsze dziedziczone po rodzicach. Jesli wiec to prawda, jesli jest jakis gen za nie odpowiedzialny to jak to sie stalo, ze u mnie zanikl?

Kilkanascie lat temu gdy wypilam biale czy czerwone wino nastepnego dnia mialam migrene. teraz pije i biale i czerwone do jednego posilku, poprawie szampanem albo aperitiwem i Nic... nie boli.

Ustapienia migren wszystkim migrenowcowm zycze!

poniedziałek, 14 maja 2018

Znalazlam, kupilam, czytam z Antkiem!


Cos w koncu pozytywniejszego bo wciaz zle wiadomosci przyplywaja lawina, w ktorej tone... ale nie o tym dzisiaj! Dzisiaj bedzie o jednej z moich ulubionych powiesci, ktora w jezyku polskim przeczytalam 6 razy! Kiedys nawet mialam takie soboty i niedziele, ze wstawalam rano, robilam kubki herbaty i siedzac na zoltym fotelu - mialam 2 takie od dziadkow, czytalam te ksiazke i czytalam... caly dzien. 
Nie mam jej w domu po polsku. Nawet troche o niej zapomnialam... A tymczasem w ubiegly czwartek, dzien Wniebowstapienia - a to dzien wolny od pracy we Francji, przechadzalam sie w Rennes na placu Hoche. Trzy stragany "bouquinistes" kusily swoimi zasobami ksiazkowymi. Podeszlismy z Antkiem i od razu moj wzrok sie na Quo Vadis zatrzymal. Pytam ile kosztuje? 3 euros zaledwie... wydanie z 1972 roku. 
Antek zachwycony. Czytamy po 2-3 rozdzialy wieczorami ale wspomagamy sie slownikiem czasami bo nazwy rzymskich pomieszczen domowych, palacowych czy kapielowych hm... nie pamietam wszystkich. 

I tak sobie kontynuujemy nasz maly wieczorny rytual. Po kolacji i po wypiciu ziolek z miodem idziemy na gore i razem z Antkiem czytam ksiazke/ksiazki. Po czym zostawiam go samego i on dalej czyta swoje, inne ksiazki a ja medytuje zanim nie zaczne wlasnych lektur. Nieogladanie telewizji pozwala nam na fajne, nasze wieczory. I to kochamy!


niedziela, 13 maja 2018

Spotkanie ze zlym czlowiekiem...

My chrzescijanie nie zyjemy w bance mydlanej, pod kloszem, ktory chroni nas przed calym zlem tego swiata. Musimy sie jakze czesto z tym zlem zmierzyc. I szczerze mowiac a raczej piszac tutaj od kilku dni zastanawiam sie jak reagowac? Jak postepowac z kims kto jest zly, w srodku zly?

Wczoraj mialam nawet na ten temat krotka rozmowe z moimi przyjaciolkami, u ktorych bylismy na kolacji.

Gdy jest sie dzieckiem a szczegolnie dzieckiem francuskim swiat jest prostszy gdyz dzieli sie na "gentils et méchants" czyli na milych/dobrych i na zlych. Pozniej... hm kazdy z nas jest w jakims stopniu zly. I tak jak ja osobiscie moge zrozumiec i tolerowac ludzi glupich, malo inteligentnych, nie posiadajacych wlasnego zdania, pieknych czy brzydkich tak nie wiem, zupelnie nie wiem jak postepowac, gdy staje twarza w twarz z czlowiekiem zlym: z czlowiekiem, ktory nienawidzi, ktory sie wscieka, ktory calymi dniami wypowiada tylko i wylacznie negatywne zdania i opinie, ktory nagminnie obraza innych, dyskryminuje innych ze wzgledu na ich kolor skory, religie, przynaleznosc narodowa, ktory nikomu nie pomaga, nikomu nic nie daje nawet usmiechu...

Jak stanac twarza w twarz z kims takim? Co mowic, co myslec, jak reagowac?

Najchetniej bym uciekla... to najprostsze, najszybsze, najmniej bolesne. Ale gdy to ktos z bliskiej rodziny i spedza sie z nim kilkanascie godzin, kilka dni? Owszem mozna uciec jesli sie da. A jesli sie nie da? Jest taka sytuacja, ze ten dluzszy, jak dla mnie zbyt dlugi czas, trzeba w towarzystwie tej, tych osob spedzic?

W psalmie 37 czytamy: "Nie irytuj sie... "
W ksiedze Przyslow 8:13 z koleji czytamy, ze mamy nienawidziec zlo "avoir en horreur le mal"... to samo w liscie do Rzymian 12:9

Mateusz 5:34 pisze zebysmy blogoslawili tym, ktorzy nam zle czynia a Swiety Pawel w liscie do Rzymian to powtarza.

Przyklady mozna mnozyc. Mamy przebaczac 7 razy i wiecej, mamy blogoslawic, modlic sie za tych zlych ludzi, oddawac im dobrem za ich zlo...
Ale czy to oznacza, ze mamy nadstawiac policzek i milczec? Nie... gdyz w tych samych tekstach wzywa sie chrzescijan to uswiadamiania zla swym bliznim, pokazywania im, gdzie popelniaja blad, jak moga sie do tego bledu przyznac i jak moga go naprawic - Dzieje apostolskie.
Jak dlugo, do jakiego stopnia?

Swiety Pawel pisze do Tymoteusza: oddal sie od tych ludzi 2: 3:5. Mateusz potwierdza oddal sie od slepcow... 15:14...

hm? I co tu zrobic???

sobota, 12 maja 2018

Czlowiek...

Siedzi na przystanku autobusu miejskiego. Po prawej stronie trzyma zwiazana sznurkiem karimate. Prawie go nie widac. Cale cialo okryl rozowawym starym kocem. Na glowie ma popielata czapke. Dopiero podchodzac nieco blizej mozna dostrzec, ze pochodzi z Afryki.
Na przeciwko przystanku nowoczesna piekarnia z serwisem Drive przyciaga dziesiatki klientow. Parkuja swoje samochodu tuz przed wejsciem i szybciutko wchodza do srodka. Prosza o dobrze wypieczona bagietke, pokrojony chleb czy czekoladowe eklery. Czlowiekowi rzucaja szybkie spojrzenia, zastrzaskuja drzwi swoich samochodow i odjezdzaja.

W piekarni czekajac kilka chwil w krotkiej kolejce niecierpliwa sie bardzo: dlaczego on tam siedzi, czego chce, co tutaj robi? Nikt nie zna odpowiedzi.

W ubiegly czwartek pewna kobieta kupujac chleb ze swoja rodzina kupila tez kanapke, napoj i podeszla do czlowieka. Trzymala sie troche na odleglosc. Nie pachnial zbyt swiezo. Usmiechnal sie jednak szeroko ukazujac skrawek swojej czarnej twarzy. Pochodzi z Erytrei. Zna tylko kilka francuskich slow.

Inny czlowiek, bialy i dobrze odzywiony posiadajacy dom z pieknym ogrodem krzyczy: wyrzucic go z tego przystanku, on nie ma prawa tutaj byc. Dlaczego burmistrz go nie wywali, gdzie jest burmistrz, dajcie tutaj tego przekletego socjaliste co to do niczego sie nie nadaje, nic nie robi, len ostatni. Bialy czlowiek pieni sie, wscieka, podskakuje i dzieli te swoja zlosc z innymi klientami. Na kobiete krzyczy: glupia, idiotka, z kanapka sie znalazla, niech wypierdziela stad bo policje wezwe, migrantow sie zachciało.
Kobieta grzecznie odpowiada choc bardzo stanowczo: trzeba zadzownic po pomoc spoleczna, na 115. Moze beda mogli temu czlowiekowi pomoc, a ze jest glodny i spragniony to chociaz te kanapke zje.

Bialemu czlowiekowi splywa piana z ust, nienawisc wyplywa mu z oczu a uszy drza pobudzane drgawkami wscieklosci. Wyglada okropnie. Krzyczy: ja dzwonil nie bede, sa tutaj inni co blizej mieszkaja, niech oni dzwonia. A poza tym burmistrz jest od tego, niech on to zalatwi albo jakis krzyz czerwony. Ja sie w to nie bede mieszal. Pani sobie wyobraza ze w poniedzialek dzieci do szkoly ida przeciez beda sie bac czekania na przystanku autobusowym bo ten tam owen tam lezy, brudas jeden, niech wraca do siebie. Piesci wznosza sie ponad glowe, bija powietrze, czyste, przezroczyste i pachnace wiosna w ten majowy dzien.

Bialy czlowiek wraca z kobieta do swojego domu, w samochodzie wscieka sie wciaz, nie przestaje mowic o wielkim niebezpieczenstwie, o czarnuchu, o obcym, ktory ma sie zabierac. Kobieta milczy. Wchodza do domu. Bialy czlowiek dzieli ze swoja zona swoja nienawisc. Teraz kreca sie na tej karuzeli jak dwa baki juz we dwojke. Wyzywaja choc stol zastawiony.

Kobieta bierze do reki telefon, wybiera 115. Konsternacja. Cisza. Nasluchuja. Ona jednak swobodnie i spokojnie mowi o czlowieku. Tak, przysla pomoc, za kilkanascie minut dotra, zobacza co da sie zrobic.

Kilka chwil pozniej w ich nowej kuchni panuje ciezka cisza. Jedza szybko. Maly, bialy chlopiec probuje swoim perlistym smiechem wniesc troche radosci. Slyszy: za duzo wody pijesz, za duzo jesz. Milknie.

Bialy czlowiek wchodzi do mieszkania swojej 94 letniej matki. Trzyma rece w kieszeni. Rozsiada sie wygodnie. Matce jest zimno, bardzo zimno. Siedzi calymi dniami na kanapie, patrzy na drzewa za oknem. Malo co slyszy. Twarz ma smutna, zmeczona, nogi opuchniete trzyma pod cieplym kocem. Posiedza tak chwile razem. Kolo poludnia wejdzie jej corka, siostra bialego czlowieka, przyniesie torbe jedzenia; zacznie jej odgrzewac, nakryje do stolu. Da matce obiad, posiedzi przy niej.
Bialy czlowiek zdziwiony zapyta: to ona sama jesc juz nie umie?
Siostra cieplo odpowie: nie, jestem tutaj na kazdym obiedzie i na kazdej kolacji bo mama juz nawet nie daje rady sobie odgrzac jedzenia w mikrofalowce.
Bialy czlowiek stwierdzi tylko: nie wiedzialem.

Wroci do swojego domu i opowie swojej zonie, ta wzruszy ramionami.

Czlowiek...

Saint Erblon, 6-11 maj 2018

sobota, 5 maja 2018

90 666

90 666 posilkow spozywamy w ciagu naszego zycia - poinformowal mnie edytorial z najnowszego numeru "Elle à table".
Oczywiscie cyfra ta dotyczy przecietnego Francuza, ktory zyje 82,8 lat i spozywa 3 posilki dziennie!

Jesli dodamy do tego 7 posilkow wieku niemowlecego i lata podwieczorkow plus na przyklad moje ciagle podjadanie to wyjdzie tych posilkow duzo, duzo wiecej!

I pomyslec, ze kazdy z tych posilkow jest OKAZJA to odkrycia NOWYCH smakow, do przypomnienia sobie smakow z dziecinstwa, do spotkania nowych OSOB, do celebrowanie swojej kultury albo do otwarcia sie na kulture inna, obca, do podpisania sie pod pewnym typem rolnictwa albo innym, do wyruszenia w podroz calkiem blisko albo na skraj swiata!
A jesli policzyc kazdy kes, ktory sluzy albo nie naszemu zdrowiu, naszemu lokalnemu spoleczenstwu, naszemu samopoczuciu...
To co WYBIERZEMY???

Francuzi uwielbiaja gotowac, dla nich gotowanie to przyjemnosc 56% a tylko dla 20% to obowiazek!
94% Francuzow uwielbia dania regionalne i 58% wyznaje, ze bardzo dobrze gotuje. Eh...
Dla wiekszosc francuskich dzieci przygoda z kuchnia zaczyna sie bardzo, bardzo wczesnie bo w wieku 2-3 lat. Sama pamietam jak Antek pomagal w kuchni albo mial lekcje w szkolnej stolowce w przedszkolu od 3 roku zycia wlasnie. A jesc to on lubi... i je coraz wiecej!

W Polsce z badan GFK wynika, ze 45% Polakow lubi gotowac a 38% nie lubi. 25% twierdzi, ze gotowac nie umie, 21% jest pasjonatami kuchni. Za Beko: 59% Polakow gotuje w domu i zajmuje im to od 45minut -1,5 godziny dziennie. A 28% robi raz w tygodniu ciasto w domu.
Ot kilka ciekawostek...

18 tydzien 2018. Bilans: Flaga z ketchupem; pracowo, kulinarnie i pomyslowo. Francuska codziennosc: czesc 178


Nie mam zdjec z tego tygodnia oprocz 4 kulinarnych... Jakos nie chcialo mi sie robic. Tydzien byl dosc spokojny poza jednym, srodowym wydarzeniem zawodowym. Mialam wiec czas by czytac/sluchac/ogladac polskie media i... 

Zdecydowanie stwierdzam, ze byl to tydzien:
FLAGI z KETCHUPEM

Na poczatek byly zdjecia butelki ketchupu i kielbasy otoczone polskimi flagami trzymanymi przez poslanki PISu gdzies nad Wisla - to w ramach akcji "duma".
Dzisiaj rano uslyszalam w polskim radiu bilans MAJOWKI:
53 zabitych
850 rannych
2800 pijanych kierowcow zatrzymanych przez policje, ktorej bylo 5000!

Flaga polska zostala wiec i doslownie i w przenosni naznaczona solidna iloscia ketchupy wlasnej produkcji a grilowana kielbasa znalazla sie nawet w srodku. 
Przypuszczam, ze Polacy sa bardzo, ale to bardzo DUMNI i z flagi i z ketchupu i z pijakow. 
Genialny narod!

1. Paraca zawodowa
Utknelo w papierach kuratorium. W srode dostalam telefon wysylajacy mnie do pracy od czwartku rano do miejscowosci znajdujacej sie 100 km od domu. Nie zgodzilam sie choc nie mialam prawa bo jako urzednik panstwowy musze wypelniac rozkazy z gory plynace. Jakims dziwnym trafem wyslali kogos innego. Dalo mi to kilka dni na zalatwienie dwoch certyfikatow medycznych: jeden od internisty, drugi od kardiologa... ze moj stan zdrowia nie pozwala mi na wykonywanie pracy daleko od domu ani tez na wykonywanie pracy, ktora zbyt czesto sie zmienia... chodzi oczywiscie o gimnazjum/liceum/uniwerek i na odwrot co kilka tygodni. 
Watpie by panie w administracji wziely to pod uwage, ale nigdy nie wiadomo. Do zwiazkow zawodowych dokumenty te rowniez wyslalam. 

2. Praca domowa
leciutka, spokojniutka... 

3. Dieta
Jako tako utrzymana bo nie przytylam ale schudnac nie schudlam od wakacji w Katalonii a powinnam kilogram zgubic... niestety zajadam stres, nie panuje nad nim tylko wciaz cos gryze... pestki, orzechy, jablka... non stop cos jem...

4. Treningi
Duzo, kazdego dnia...
Z Chodakowska, ze skakanka, z Mel B, jogging... kazdego dnia z godzine... bo musze stres rozladowywac. 
5. Medytacje
Kazdego dnia... jak z treningami... powod - stres, niepewnosc...
6. Wydatki
62 euro jedzenie
70 euro fryzjer
7. Przeczytane
Od nowa "Piaskowa gora" Joanny Bator... inspiruje sie jej jezykiem bo po zrobieniu w ubieglych tygodniach planu nowej ksiazki, zaczelam pisac... swoja 4 ksiazke... I UWIELBIAM TO!
8. Wydarzenia specjalne
hm... narazie jest dosc spokojnie. Wszyscy sa zdrowi, zadowoleni i za to dziekuje!
Jutro wyjezdzamy do tesciow na kilka dni, do Bretanii... czy do wtorku, czy dluzej? Nie wiem bo to zalezy od telefonu z pracy. Antek ma caly tydzien wolny bo wtorek i czwartek sa u nas dniami wolnymi. Stéph w dyspozycji a ja uwieszona przy telefonie juz 5-ty tydzien w tym roku... i to nie jest na moje nerwy, ani na moje SERCE... ktore szaleje! 




czwartek, 3 maja 2018

Przypominajka konstytucyjna

Aucun texte alternatif disponible.
Aucun texte alternatif disponible.

Taka przypominajka... o naszej Konstytucji z 3 maja 1791 roku, ktorej to egzemplarz w jezyku francuskim posiadam. Choc ciezko myslec, ze te dzisiejsza Konstytucje obecna wladza w Polsce notorycznie lamie. Dzis beda z ekranow krzyczec, ze swietuja Konstytucje tylko jaka? i czy Ci co ja swietuja ja chociaz JEDEN RAZ przeczytali? Wiekszosc pewnie nawet jej nie otworzyla o lekturze nie wspominajac. Dlatego moze, gdy politycy ja lamia to ta swietujaca wiekszosc milczy bo nie rozumie, bo nie czytala, bo nie zna?