sobota, 24 lipca 2021

Wuppertal...

Wyjechalismy o 7 z Rennes. O 17 w Wuppertal hôtel Holiday Inn

 Odpoczywamy
 Jutro cd podrozy. Lalo cala Belgie i Niemcy.


 

piątek, 23 lipca 2021

1553 czytelników na blogu wczoraj... dziś już 456... a ja się pakuje

 I nie mam o czym pisać! Bo co tu dużo mówić... pakowanie walizek i toreb, pieczenie słonych i słodkich keksów na drogę, ostatnie prasowanko... hm... nie ma w tym NIC ciekawego! 

O stresie moim przed-podrozowym wole nie pisać bo tez i sama sobie popsuje humor! Niepotrzebnie. Co będzie to będzie. Elastyczność w życiu jest ważna! 

Nie mam nic ciekawego do powiedzenia dzisiaj. czekam na otwarcie Igrzysk w Tokio bo oczywiście znad bagaży będę oglądać by tradycji stało się zadość ale tez z miłości do igrzysk i do sportu, po prostu. 

Mentalnosc sportowców niezmiennie podziwiam! Chciałabym choć jej drobna część w sobie wypracować ale idzie jak po grudzie. Zdjęcia z muzeum olimpijskiego w Lozannie. 







czwartek, 22 lipca 2021

Mlody Antoni... i ciag dalszy mojego zaangażowania... w Bretagne-Pologne


Cudne zdjęcia mojego 6-cio latka zrobione przez mojego brata! 
Za kilka dni będziemy obchodzić jego 16 urodzinki. Jak ten czas leci! 

Tymczasem byłam dziś na ostatnim już zebraniu przed wakacjami... uff, uff... W Stowarzyszeniu Bretagne-Pologne. Mamy dość obfity program. Będzie się działo jak tylko Covid odpuści. Jestem więc zaangażowana w pełni i w kolejna aktywność. 
Przygotowań cd... 



 

środa, 21 lipca 2021

Kolacja "pozegnalna" z przyjaciółkami!


W pięknym miejscu wczoraj byłyśmy, w starym Rennes... na typowo bretońskiej kolacji. Chciałyśmy się pozegnac przed wakacyjnymi wyjazdami. Crêperie Saint Georges czyli Świętego Jerzego to miejsce wyjątkowe, znane i dość kultowe chyba bo stolik trzeb zarezerwować by tam zjeść! Na talerzach cudeńka... naleśniki z maki gryczanej czyli galette z dość dopracowanymi składnikami. W wersji luksusowej mogą być z małżami Świętego Jakuba czy z Foie gras, wtedy trzeba liczyć około 18 euros za sztukę. My wzięłyśmy wersje nieco prostsze choć tez smakowite! Moja galette to George Michael: grzyby, jajko, szynka, śmietana, szczypiorek. A Ania miała galette z kulka lodów imbirowych słonych! 

Na deser... mhm... Ela Réunionnaise... a ja Or czyli ta ze smażonym ananasem, sorbetem porzeczkowym itd... Do picia różowy cydr z lasu Brocéliande... tego od króla Artura! 
Obsluga jest bardzo sympatyczna i kompetentna. Wnętrze eleganckie. Ceny umiarowe w stosunku do jakości... większość produktów jest ekologiczna w tym cydr. 
Rachunek na jedna osobe 22,8 euros czyli całkiem przyzwoicie. 

Bardzo nam było miło i teraz pozostaje życzyć Pięknych i Bezpiecznych wakacji! 





 

wtorek, 20 lipca 2021

Karnecik... na podróż.


Wyciągnęłam z czeluści mojego biurka kolejny karneciki. Czyściutki, nowiutki, niezapisany bo otwarty na nowe, na to co przyjdzie, na to co nastąpi. 
Od wielu lat podróżuje z karnetami. Kiedyś z karnetami podróżował tez mój Antek choć on jest mniej systematyczny ale od czasu do czasu notuje. 
Ja natomiast na każdą podróż mam osobny karnecik i zawsze jest to model zakupiony w poprzedniej podróży. Tym razem model z Manchesteru, z ostatniej jesiennej podróży z 2019 roku, z muzeum 2 wojny światowej. 
To malutkie cudeńko oprawione w skore jest wypełnione nie papierem a czymś w rodzaju grubszego pergaminu. Jest śliczne i czeka na moje pióro i ołówki! 

Karnetów z podróży mam już dziesiątki. Wszystkie te wypełnione leżą w białym kartonie, każdy w osobnej saszetce bo do karnetów dołączam bilety, rośliny zasuszone i inne drobiazgi. 
Wypełniam je zapisami z każdego dnia, adresami, przepisami, wspomnieniami ale tez, chyba w połowie conajmniej, refleksjami, które przychodzą, odchodzą, zostawiają ślad. Pisze po francusku, po polsku, po angielsku, po rosyjsku... czasem w jednym zdaniu mam 4 czy 5 języków bo jakieś słowo wtrącę po niemiecku, włosku czy hiszpańsku. 
Gdy dodam do tych karnetów z podróży karnety z rozpoczętymi książkami, zapisami... to mam tego prawie 80 sztuk!!!!
To moje życie zostawiające ślady na piasku egzystencji. 

Zalegam za to z albumami zdjeciowymi. Zrobiłam 3 podczas lockdownu a reszta rozpoczęta i wisi na stronie... wciąż nie mam czasu skończyć a należałoby... widać to nie mój priorytet. 
Hm... pomysle o tym... 

 

Hotele i ceny... ceny i hotele...




Szykowania ciąg dalszy... Wczoraj rezerwowaliśmy hotele w Norymbergi, w Ratisbonie, w Monachium oraz w Alpbach, w austriackim Tyrolu. Człowiek trochę świata zjedzil to mniej więcej wie z czego i jak korzystać choć pomyłki czy wpadki również i nam się zdarzają. Jedno jest pewne... HOTELE, te podstawowe, w POLSCE czy w NIEMCZECH są TANIE. są jak to się mówi po francusku "bon marché". 
Bo takie 3 czy 4* Novotele, Holiday Inn, Ibisy, Mercure, Premier Inn można spokojnie teraz zarezerwować za 40-50 euro ze śniadaniem dla 3 osób. W centrum Monachium mam hotel za 39 euros dla 3 osób ze śniadaniem! Więc drogo to zupełnie nie jest... Jak porównam to wynajmu budy kempingowej na kempingu w Pornichet to hm... 800 euros za tydzień! za 7 noclegów, bez śniadania i oczywiście bez innych udogodnień typu basen, codzienne sprzątanie, sala do fitness, kawiarnia, restauracja itd...  Moje hotele wychodzą duzzooooo taniej! Wiem, ze są osoby, ktore wola kempingi i spontanicznosc ale to nie moja bajka!
Zacięcie przyszło z Tyrolu! Marzy mi się pobyt kilkudniowy w najpiękniejszej, uważanej za najpiękniejszą przez różne przewodniki i klasyfikacje turystyczne miejscowsci czyli w Alpbach... w Austrii...  a tam nie ma NIC poniżej 150-160 euro za 1 nocleg... buuuuuuuuu... Stwierdzilismy jednak, ze jak się zmieścimy w budżecie wakacyjnym to i tak sobie taki zarezerwujemy... więc dziś ciąg dalszy rezerwacji na dalsza trasę i następnie ten Tyrol... jakby to ugryźć by dobrze zjeść? Oto jest pytanie! 

2 lata temu pozwoliliśmy sobie na tygodniowy pobyt w Mariocie 5* luksusowym w Maroko... i było bosko! więc dlaczego by nie w Tyrolu? 
Takze tak sobie kombinuje i tak sobie marże jak ten Dyzio marzyciel. 
Przed wakacyjny wtorek... Antek żegluje... wczoraj cały dzień prawie szalał na żaglach, na Atlantyku. Teściowie siedzili na zebraniu komitetu ich rezydencji w Pornichet i debatowali nad remontami... ja pracuje jeszcze trochę, rezerwuje i mam kilka zebrań i spotkań przed wyjazdem ale już na luźnej szelce! Miłego dnia! 






 

poniedziałek, 19 lipca 2021

Szykowanie się do wakacyjnego wyjazdu... Polska, Austria, Niemcy.


Uważam za oficjalnie rozpoczęte! Wczoraj późnym wieczorem wróciliśmy znad oceanu, gdzie miałam 5 dni wakacji w wersji francuskiej... bieganie, plażowanie, żaglowanie, i nic nierobienie! 
W najbliższą sobotę trzytygodniowy wyjazd na wywczasy. Kierunek Polska na początek! 
I wszystko jest dobrze i wszystko ogarniam ale stresuje się cholerna bestia z wypustkami co może nam zamknąć granice, hotele, restauracje i utrudnić podróż. I to pomimo faktu, ze mamy Paszporty sanitarne, ze jesteśmy wszyscy podwójnie zaszczepieni i z 15 dniowa odpornością nabyta po drugiej dawce szczepionki. 
To jest ORGANIZACJA... cala trasa, hotele, plan dni i zajęć.. wszystko dopinam teraz na ostatnie przysłowiowe guziki... w jaki dzień kto i co i jak i gdzie i za ile... Cale planowanie tych 3 tygodniowych wakacji to są cale dnie organizacji przed... szukania miejsc, rezerwowania, płacenia, zgrania miejsca z dniami otwarcia obiekty do których zamierzamy się udać, zgrania wizyt i spotkań. czasem się gubimy i choć dwóch nas jest do tej organizacji to jednak jeszcze ze dwie osoby by się przydały! Trzeba tez dostosować budżet i cala resztę... a jeszcze ci zagrożenia wisza nad głową jak te nocne mary! 
Plus nieco miejsca trzeba zostawić na nieprzewidziane wypadki przy wakacjowaniu... brrr... niecierpie tego! 
Ja, ktora każdy dzień rozpoczynam z gotowym planem dokładnym planem, z celami do zrealizowania... spontany i straty czasu to zdecydowanie nie moja bajka! 
Szykowania a szykowania... nie mówiąc o wyzwaniu podróżowania samochodem przez Europę... ileż to już lat bez tej wersji wakacji? Sporo... trzeba się przestawić. 

Nastroje jednak mega pozytywne! Antek nie może się doczekać wyjazdu i w końcu spotkania z dziadkami... marudzi non stop na ten temat! Ja tez się doczekać nie mogę choć mnie zgarnia stresik przed-wyjazdowy... Stéphane radosny i najmniej problemowy! Tacy ludzie maja dobrze! 
Pozdrawiam poniedziałkowo!

 

wtorek, 13 lipca 2021

Prezent od Klemensa

 Ale mnie rozczulil !!!




Mont Saint Michel z moim chrześniakiem Clément i z Antkiem!


Wspanialy dzień wczoraj spędzony na zwiedzaniu. Rozpoczął się niefortunnie od deszczu... lalo non stop aż do naszego wyjścia z Crêperie o 13:30. Lalo w Rennes, lalo po drodze do... lalo tam tez. Zaczęło się rozpogadzać jak odjezdzalismy! 

Nie przeszkodziło nam to w wycieczce i zabawie przez cały dzień. Jednakże na Mont Saint Michel przez te 8 ostatnich lat dużo się zmieniło i niestety na GORSZE. Poniżej możecie podziwiać na jednym ze zdjęc co zrobiono z zony dojazdowej... a zrobiono sztuczne pastwisko z krowami z plastiku, butiki i restauracje z cenami z "kosmosu"...  KICZ i TANDETA. Jak widać dzieje się to wszedzie. Ostatnio obserwowałam to zjawisko w obozie zagłady Auschwitz oraz w kopalni soli w Wieliczce. Wszystko coraz bardziej tonie w handlu i w tandecie, w lodziku i w pamiąteczce Made in Chine. Strasznie się na to złoszczę! 

Nawet tutaj, na Mont Saint Michel wiecie co jest najdroższe? 
PARKING... 5 euro za godzinę a oddalony o dobre 5-6 kilometrów od Mont! Więc trzeba dojechać tak zwana "navette" - busem zatłoczonym maksymalnie co w dobie Covid hm... albo dojść pieszo. Wybraliśmy druga opcje. Choć za parking i tak trzeba było ponad 20 euros zapłacić. 

Co się podobało? 
Mont Saint Michel... niezmienny, ciągły zachwyt w tym miejscu. Byłam już tyle razy ale wciąż jest to dla mnie wydarzenie tam dojechać, moc się wspiąć do klasztoru na górze ( 11 euro wstęp dla dorosłego, ja mam darmowy bo jako nauczyciel) i tam go zwiedzać, kontemplować widoki, miejsca, rzeźby. Niesamowite jak klasztor którego początku sięgają 708 roku mógł tyle przetrwać? 
Powrocili tutaj zakonnicy i zakonnice bo przez wiele lat ich nie było. 
Trudno jednak o ciszę... chyba, ze, chyba, ze... jak mój Antek zaczniecie chodzić po uliczkach szerokich na 60 centymetrów, przechodzić po dachach i rynnach - co wczoraj uczyniliśmy! 
To miejsce niezwykle a mój Clément w nim nigdy jeszcze nie był więc musieliśmy tam pojechać. Pomimo deszczu, zimna i wiatru. 
Mysle, ze trzeba pojechać tam 12 stycznia na przykład. Pogoda i tak będzie taka sama ale ludzi pewnie mniej... i handlu... 

Z Clément przeżywamy CUDOWNE DNI razem! już od niedzieli! Jestem pełna podziwu dla jego inteligencji, osiągnięć, uczynności, humoru... Kochany facet! A jaki wielki... 
dziś rano chłopcy byli na wystawie Pianult, sztuki współczesnej a teraz wybyli do planetarium... na wieczór maja zarezerowowane kino 4XD... jutro jedziemy wszyscy nad ocean do Pornichet. 





















 

niedziela, 11 lipca 2021

Lipcowy biszkopt z morelami... i dalej już 20 dni lata ZMARNOWANE! Rennes to nie miasto dla nas!


Wstałam dziś wcześnie bo czekam na gościa i upiekłam biszkopt lipcowy z morelami. To jedno z moich ulubionych ciast letnich. Jest leciutkie, szybkie, pyszne, soczyście owocowe i takie domowe w odróżnieniu od ciast od cukiernika, które pokazywałam dwa dni temu. Przepis na blogu kulinarnym obok. 

Tymczasem dziś jest 11 lipiec. Minęło 20 dni od początku teoretycznego Lata... i zazwyczaj były to dla nas dni pełne radości, zapału, kąpieli w oceanie, wyjazdów na plaże i wieczornych pikników... spotkań z przyjaciółmi. Bo to najlepszy czas! gdy dni są długie, gdy jeszcze cale lato przed nami. 

Niestety nie w tym roku. W tym roku i owszem kilka spotkań z przyjaciółmi mieliśmy i to cieszy ale cala reszta jest jedna wielka porażka. Marnotrastwem energii, radości, zapału i czasu a przede wszystkim tej pory roku, która tak kochamy, na która czekamy a której w Bretanii, w Rennes, w tym roku po prostu nie ma. 
I tak dziś jedząc śniadanie zastanawialiśmy się w trójkę czy my mając JEDNo ZYCIE mamy ochotę na MARNOWANIE 20 DNI? Czy mamy czas, chęć i energię by je odpuścić, zamieść, stwierdzić, ze ich prawie nie było bo było do tego stopnia do du..., ze się tak brzydko wyrażę? 
Jednogłośnie stwierdziliśmy, ze nie mamy! Nie mamy na to ochoty, czasu, energii, chęci... To nie nasza bajka, nie nasz świat, nie to co chcemy mieć w naszym życiu na codzień. 
Więc klamka zapadła. To nie jest miasto dla nas. To nie jest region dla nas. Nie na nasz gust, nie na to co chcemy. Trzeba będzie być cierpliwym ale zmiany nastąpią. 




 

środa, 7 lipca 2021

Spotkanie z Polka, nauczycielka...


W poniedziałek przyjechała do mnie moja nowa koleżanka, mam nadzieje, ze mogę już tak napisać? Poznalysmy się na ... skrzynce pocztowe zawodowej... gdyż ona tez jest nauczycielka jak ja. Tyle, ze łaciny i greki a ja historii-geografii i wos'u. A. zaproponowała mi, ze przyjedzie specjalnie do Rennes byśmy mogły się poznać. 
I tak w poniedziałek doszło do naszego pierwszego realnego spotkania! Jakaż to radość dla mnie moc poznać tak ciekawa i sympatyczna osobę! 

Pogoda nam nie dopisała ale miedzy kawiarnia, księgarnia i restauracja rozmawiało nam się swietnie! 
Przy okazji zjadłam w końcu obiad w "pół-polskiej" kawiarni w centrum miasta nazywanej 


7 grammes. 

To urocze miejsce, o którym opowiadała mi Tekla z Irenka. Lubię taka kuchnie, prosta, świeża i raczej wegetariańska. Wzięłam więc kuskus z warzywami a A. wzięła tartę z sałata i sosem ziołowym. Na deser raczylysmy się sernikiem. Niestety , nie wiem czy z przykrością czy z radością, ale stwierdzam, ze robię znacznie lepsze serniki w domu... Samo ciasto sernikowe nie było złe, było dobre! Natomiast ta polewa z serka na amerykańska modlę to hm... nie mogłam tego zjeść. Napoje super! Cytronada i arbuz z malina. Ceny dość niskie. Po linku macie kartę. Za obiad z daniem, napojem i desery od 13,5 do 14,5 euro. Czyli tanio jak na Francje. 

A dziś widać nieco niebieskiego nieba choć jest 13°C, rano o 8 było... teraz może nieco cieplej?