wtorek, 23 października 2018

25% zachorowan na raka mniej u ludzi spozywajac zywnosc ekologiczna!

Wczoraj Jama Internal Medicine Journal opublikowal wyniki prowadzonych od 2009 roku badan naukowych na grupie prawie 69 000 osob. I zagotowalo sie we francuskich choc nie tylko mediach... dzisiaj pisza o tych wynikach wszystkie tytuly prasowe wlacznie z najpowazniejszymi jak Le Monde czy Le Figaro.

Jak twierdza nasi naukowcy z INSERM potrzebne beda dalsze studia i badania jednak juz dzisiaj mozna powiedziec, ze regularne spozywanie zywnosci ekologicznej zmniejsza zachorowalnosc na raka srednio o 25%.
Dokladny opis badan i wyniki pod tym linkiem:


https://jamanetwork.com/journals/jamainternalmedicine/fullarticle/2707948?fbclid=IwAR2rzWsBAPvk5jFBZsh7BqLXy31N8lYGupLC69j7Eh1NkYxp7-rHp-uY6gk

Sa jednak typy rakow, ktore sa mniej agresywne przy zdrowym, ekologicznym odzywianiu. Chodzi tutaj np o raka piersi 34% mniej zachorowan czy o lymphoma ( typ raka krwi) az 76% mniej zachorowan.

Jak glowne hipotezy wysuwa sie stezenie skladnikow odzywczych w produkatch eko - znacznie wieksze niz w tych pochodzacych z rolnictwa konwencjonalnego jak tez mniejsze stezenie pestycydow czy antybiotykow.

Ciekawe jak ten nasz stosunek do zywnosci ewoluuje. Kiedys wszystko bylo eko ale ludzie umierali bo nie bylo szczepien, medycyna byla mniej rozwinieta a srednia dlugosc zycia w dobrym zdrowiu ograniczala sie do lat 40... Po 2 wojnie swiatowej ruszylo rolnictwo i przemysl z nim zwiazany na wielka skale dzieki uzywaniu pestycydow, genetycznie dobrych ziaren czy ras bydla, sztucznych pasz i wielu innych czynnikow. Wiekszosc znas wpadla w pulapke taniej, kolorowej zywnosci, dostepnej masowo w tym rowniez poza sezonami.
Od lat 1990 nastepuje powolny zwrot ku ekologicznej zywnosci a w tym samym czasie zachorowalnosc na raka zwieksza sie o 20 % co dekade. Swiadomosc spoleczna jednak rosnie i coraz wiecej osob odrzuca juz jajka z drobiowej hali czy chleb na ulepszczach.

Trzeba, wedlug podanych badan, spozywac przynajmniej 50% zywnosci eko i wiecej by moc korzystac z dobroczynnosci tego typu zywnosci. te 50% musi glownie dotyczyc warzyw, owocow, produktow mlecznych i jajek, gdyz tutaj najwiecej jest pestycydow i antybiotykow. Mniej ich w ziarnach, kaszach czy rybach ale uwaga rybach nie hodowlanych tylko z polowu.

Ja od lat jestem przekonana do zywnosci eko choc wielu probuje mi wmawiac, ze producenci eko to oszusci, ze przeciez ich pole jest obok pola nie-bio albo, ze skoro trzeba wiecej zaplacic to nie. Absolutnie sie z tym nie zgadzam choc uznaje prawo kazdego do odzywiania sie jak mu sie podoba - do pewnego stopnia bo za leczenie tych osob musimy wszyscy kolektywnie placic.
Od lat kupujemy zywnosc eko. Czy zmniejszy to nam ryzyko zachorowania? Nie wiem ale w przypadku niepewnosci wole jednak wybrac i jesc bio.
Place? Tak place slono za moj wybor. Jak juz tutaj kiedys pisalam od 800 do 900 euros miesiecznie na moja rodzine. Oczywiscie moge isc do Auchan czy innego Lidla i kupic piersi z kurczaka za 5 euros kilogram i sporo ich konsumowac ale wole kupic 3 porcje tego miesa za 25 euros kilogram i zjesc tylko raz na jakis czas. To swiadomy wybor, ktory mnie i moja rodzine jak narazie satysfakcjonuje i trwa to juz dobrych nascie lat. Czesc produktow bio nie jest drozsza od konwencjonalnych albo niewiele to znaczna czesc warzyw i owocow jak np: jablka za 2,4 euros/kg czy banany za 1,6 euro/kg. Wiekszosc jest jednak nieco drozsza a sery, miesa czy wedliny za drozsze wielokrotnie. Spozywamy ich po prostu mniej. Wedlin nie jemy prawie wcale ( 4-5 razy w roku) a mieso 3 razy w tygodniu tylko. 2-3 razy w tygodniu jemy ryby w tym sporo tych tanszych typu: makrele, sledzie czy pstragi.
I bedziemy poki zycia starczy kontynuowac.


niedziela, 21 października 2018

Niektorzy ludzie nie powinni miec dzieci! Czyli "Capharnaüm" jak uderzenie piescia.



Oj plakalismy wczoraj w kinie... i nie tylko my... prawie cala sala plakala, mezczyzni tez. 
Bylismy na filmie "Capharnaüm", zrealizowanym przez Nadine Labaki i nagrodzonym na ostatnim festiwalu w Cannes. 

Akcja filmu rozgrywa sie w Bejrucie a glownym bohaterem jest 12-sto letni chlopiec Zain, ktory pozywa swoich rodzicow przed sad by odpowiedzieli prawnie za dziecinstwo, ktore mu zgotowali. Zarzuca im "wydanie go na swiat". 
To jak uderzenie piescia, silna piescia w stol, na samym poczatku filmu. Pozniej scena po scenie poznajemy historie tego chlopca i ... mozemy albo sie wsciec albo plakac. Poczucie bezsilnosci jest
Niezwykle.



Zain jest syryjskim uchodzca zyjacym wraz ze swoja rodzina w zrujnowanej dzielnicy libanskiej stolicy. 
Jego rodzice nigdy nie powinni zostac rodzicami kogokolwiek, gdyz wobec swoich dzieci nie odczuwaja niczego innego poza nienawiscia. Wydaja za maz 11-sto letnia siostre Zaina i skazuja ja na smierc. Zain probuje jej bronic czeka go jednak powolne zejscie do piekiel, spotkania najgorszych typow homo sapiens, doswiadczenia biedy, przemocy i nienawisci, ktora trudno wyrazic slowami. 

Poruszyly mnie 3 rzeczy w tym filmie:
- pierwsza to obojetnosc spoleczenstwa libanskiego i to tak wielka obojetnosc na to czego doswiadczaja dzieci w tym niemowleta czy w ogole uchodzccy w ich kraju... wzbudzilo to moja wielka wscieklosc bo oczywiscie porownania nasuwaja sie niejako same... Poniewaz film jest oparty 
na prawdziwych wydarzeniach smiem twierdzic, ze spora czesc libanskiego spoleczenstwa to zwykli Bandyci, spoleczni bande ci. 
- druga rzecz to dojrzalosc Zaina... jak 12 letni chlopiec moze byc dojrzalszy od swoich wypaczonych rodzicow? Skad w nim ta wiedza, ta nieufnosc... ktore pozwalaja na podjecie madrych decyzji?
- trzecia rzecz to wizyta wolontariuszy chrzescijanskich w wiezieniu libanskim, ktorzy z rozancami i gitara przychodza wiezniom pospiewac... z jednej strony piekna inicjatywa z drugiej dysonans miedzy tymi uchodzcami uwiezionymi i czekajacymi na powrot do swoich krajow a ich piosenkami, usmiechami czy nawet ubraniami wprawia w oslupienie...

Film absolutnie do zobaczenia... wielki film!

I tak, wystarczy srednia znajomosc wspolczesnego swiata i tego co w nim sie dzieje by z cala moca stwierdzic, ze w XXI wieku ludzie, ktorzy nie chca miec dzieci, nie nadaja sie na rodzicow bo nie maja srodkow finansowych na wychowanie potomstwa, sil psychicznych na edukacje, bo mieszkaja w rejonach objetych wojna... nie powinni miec dzieci. Moze to zbyt racjonalne podejscie ale dla mnie wazne i wlasciwie. Dlatego choc dramatyczna, aborcja powinna byc prawnie dozowolona wszedzie, a edukacja seksualna i srodki antykoncepcyjne masowo dostepne. 

ps: Tuz przed filmem byla reklama "Zimnej wojny"... od 24 pazdziernika we Francji... wysublimowanie, cudowna!

sobota, 20 października 2018

STANOWCZO NIE!

Nie moglam pisac o tym wczesniej, gdyz to co Szymon Holownia nazwal "kupa" tutaj

https://www.tygodnikpowszechny.pl/odpowiedz-sprzedawcom-strachu-155862?fbclid=IwAR2H3e8fWFMa1RjZ5t-84YHTmCqnlUnvt8XohEsIWq9AelFoCJ67BXS8T-4#.W8oO1i_MWoQ.facebook

Wstrzasnelo mna gleboko.
Wczoraj opubikowalam post na mojej stronie Facebook, dzis powtarzam go tutaj.

Nie da sie przejsc obojetnie, bedach Polakiem, obok ostatniego spotu PIS. Nie da sie zachowac milczenia wobec takiej dozy nienawisci, manipulacji, antychrzescijanskich i antyhumanistycznych postaw.
Dlatego mysle, ze wielu z nas powinno stanowczo powiedziec NIE. Jutro bedzie okazja by to zrobic.

Moje NIE bedzie wybrzmiewac jeszcze dlugo, dopoki zyje.
Nie dla PIS i tego co soba reprezentuje, NIE dla wszystkich glosujacych na PIS i wszelkie ekstremy.

Nie bede utrzymywac zadnych kontaktow z tego typu ludzmi, zadnych relacji, zadnego dzien dobry ani do widzenia.
Odcinam sie calkowicie od tej "kupy" od tego szamba wypelnionego zlem i nienawiscia.

Mam nadzieje, ze wieksza czesc Polakow to jednak ludzie madrzy, wyksztalceni i myslacy, ktorzy dokonaja jutro wyboru na to co otwarte, dobre, piekne, na tolerancje, na roznorodnosc, na WOLNOSC...

Piekny sobotni i wakacyjny poranek... Francuska codziennosc: czesc 218.

Wczoraj wieczorem rozpoczely sie wakacje i zrobilo sie calkiem milo... choc dwa problemy popsuly nam nieco wczorajasza labe ale coz... ktoz nie ma problemow w zyciu? Postanowilam sie jak najmniej przejmowac. 

Obudzilam sie kilka minut przed godzina 8, cala rzeska i w formie. Zrobilam sobie sniadanie sama bo moi panowie jeszcze spali i byl to Miam ô Fruits czyli MOF! Genialne sniadanie, o ktorym pisalam tutaj:

https://est-ouest-est-ouest.blogspot.com/search?q=miam+o+fruits 

Tym razem to byla jesienna wersja ze swiezymi figami, jablkiem, gruszkami i winogronami. Wszystkie skladniki wlacznie z pestkami i olejem w wersji bio czyli eko. 
Wrzucilam na plecy cieply zimowy szlafrok i zjadlam wsrod suchych lisci na tarasie... 
Zwazylam sie i zmierzylam... trzymam mega forme ani grama wiecej, rozmiarowka 36-38... a tutaj raptem kilka dni do 45 urodzin zostalo!

Mialam w planach bieganie i nawet maz sie zapisal wczoraj na jogging ale skoro nie wstawal a czekac mi sie nie chcialo to zmienilam plany i zrobilam calego Killera z Ewa Chodakowska, spalilam prawie 600 kcal w 45 minut, 574 dokladnie i z mega moca zanurzylam sie w wannie z sola magnezowa i olejkiem eterycznym z Palmarosy. 

Po kapieli wypilam kawe, i zaczelam pichcic... wkladajac w to maksimum energii i milosci czyli dokladnie tak jak lubie. Efekty na blogu obok...

www.est-ouest-est-ouest.blogspot.com

Teraz slucham jazzu, za oknem slonce i brazowe liscie... i pisze. 
za chwile popracuje - na konkurs na przyszly rok, wyprasuje rzeczy z tygodnia a wieczorem idziemy do kina... lubie takie soboty! 

piątek, 19 października 2018

Przeczytany tydzien temu... "Soie" czyli jedwab A. Baricco


Oj zakochalam sie w tej ksiazce, ktora liczy sobie zaledwie 120 stron. 
Muzyka, symfonia, pirotechnika... wszystko jest w tej ksiazce. Czlowiek, ktory boi sie zyc wlasnym zyciem i tylko mu asystuje. Przemilczenia, kolory i cisza. 

Czy hodowca jedwabnikow z poludnia Francji moze w latach 1860 wjechac do Japonii, odcietej od swiata, by zakupic nowe larwy owadow? Teoretycznie nie moze... ale pojedzie, bedzie jezdzil co roku. 
Niepokoj, oczekiwanie... chyba nie potrafie ubrac w slowa tej poezji Baricco... te ksiazke trzeba po prostu przeczytac i odczuc. 

WAKACJE, niech zyja WAKACJE!!! Francuska codziennosc: czesc 217

No w koncu... doczekalismy sie! Od dzisiejszego wieczora wolne, 2 tygodnie jesiennych wakacji. Po 7 tygodniach wytezonej pracy czas na chwile oddechu. Choc moj oddech jak zwykle praca naznaczony czy to zawodowa czy domowa ale zawsze luzniej!

Antek zadowolony polecial na koszykowke.

W przyszla sorde wyjezdzam z nim a raczej wylatuje do Frankfurtu, na kilka dni do mojej przyjaciolki Raphaëlle. Antek z jej synem Tadeusem wychowywal sie w niemowlectwie u jednej niani. Takze znamy sie od lat... Bedzie to dla Antka okazja by na 2 dni pojsc do niemieckiej szkoly wraz z jego przyjacielem z dziecinstwa.

Uff...

niedziela, 14 października 2018

Cudowny koncert wczoraj wieczorem... Francuska codziennosc: czesc 215



Pod powyzszym linkiem, zdjecia profesjonalne z wczorajszego koncertu w Saint Estèphe przy pelnym kosciele publicznosci. 

Bylam, jak zwykle zreszta, starsznie dumna z syna mojego ale nie tylko z calego choru i wszystkich, ktorzy codzienne pracuja i na ten poziom i na te sukcesy muzyczne i ludzkie. 
Spedzilismy wspanialy wieczor, uszy pelne muzyki, spiewu, orkiestry, glosow solistow.

dzisiaj spokojnie. Na msze swieta tylko nie zdazylismy bo we Francji jest jedna o 10h30 tutaj w kosciolach obok nas a my dopiero o 10 h wstalismy bo wczoraj wrocilismy okolo polnocy. 
Od jutra oststani tydzien pracy przed wakacjami.

poniedziałek, 8 października 2018

Stalinowska Rosja w kolorze landrynkowym "Enfant 44"T. R. Smith


Moja bibliotekarka zachwalala mi te ksiazke, odlozyla na bok bym mogla wypozyczyc i przeczytac. W ubieglym tygodniu lektury dokonalam choc tekstu bylo prawie 500 stron i czytalo sie to z zapartym tchem... na poczatku. 

Akcja rozgrywa sie w stalinowskiej Rosji i na samym poczatku epoki Chruszczowa. Srodowisko prosto z Lubianki, oficerowie bez skrupulow, bandyci wszelkiej masci. I on, ten jeden... Leo, ktory bedzie dochodzil prawdy ze swoja zona Raissa. Pogmatwana historia. Sporo metafizyki niezbyt dla mnie zrozumialej bo dlaczego brat szuka brata zabijajac te 44 dzieci, wycinajac im zoladek i zostawiajac slady na sniegu w roznych miejscach sowieckiej Rosji? 
Ma to miec, wedlug autora, zwiazek z wielkim glodem na Ukrainie i proba zlapania w zimowym lesie kota. 

Niestety nic a nic to do mnie nie przemawia. Po raz kolejny wlasciwie przekonalam sie, ze amerykanscy autorzy ksiazek i filmow o sowieckiej Rosji, choc solidnie udokumentowani, nie sa w zaden sposob zdolni do przekazania tego czym ten system byl, jak wygladalo zycie codzienne tam, jaka byla mentalnosc ludzi, co mogli mowic, jesc, jak mogli podrozowac... 
Denerwowaly mnie te wszystkie opisy, sledztwa ta krew jak z holywoodzkiego horroru ale nie z swoieckiego gulagu! 
Cos mi tutaj nie pasuje, czegos mi brak, wyczuwam falsz, cukierkowa lekture, nieprawdziwa...

Takze czytalo sie dobrze, bo narracja sama w sobie jest pasjonujaca, ale... jakas taka sicence fiction a nie osadzona w sowieckiej rzeczywistosci. i to mi sie bardzo ale to bardzo nie podoba...

niedziela, 7 października 2018

Kolejny spiew z Sankt Petersburga... "Mama".


Uwielbiam nadal...

Dior na twarz, poranny koncert w operze i przyjaciele. Francuska codziennosc: czesc 212




Eh starosc nie radosc! 
Mialam wczoraj piekny dzien. Kucharzylam rano. Czytalam i pisalam wczesnym popoludniem a tym pozniejszym wizytowalam perfumerie, moich przyjaciol Anne i Didier, msze swieta w naszej starej parafii w Bordeaux i jeszcze aperitif-kolacyjny u wspomnianych przyjaciol z winem z 1998 roku - palce lizac!

Dzisiaj tez zaczelo sie calkiem fajnie! 

a z ta staroscia co?

Za kilkanascie dni skoncze 45 lat. Jak widac na zalaczonym obrazku. Wiec wczoraj wysiadajac z autobusu i widzac naklejona oferte -25% na Marionnaud ... nie moglam odpuscic. Akurat potrzebowalam podkladu bo ostatni od E. Lauder zakupiony i przedstawiony nawet tutaj w ubieglym roku, wlasnie sie konczy. Chcialam wziac ten sam ale nie bylo juz mojego koloru i pani kosmetyczka polecila mi ten od Diora. Wyglada super, kryje super, jest mega wytrzymaly, nie ma transferu na ubrania nawet biale plus jeszcze napina i odmladza. Czegoz chciec wiecej i to wszystko na caly kolejny rok za 37 euro zamiast 49 euro. 

Dzisiaj rano wiec wystroilam sie w nowa bluzke, nawet obcasy zalozylam, nowy Dior na twarz i tak prawda wypiekniona sluchalam w naszej operze Brahmsa w towarzystwie meza mego, syna oraz calej sali publiki. Sporo dzieci bylo bo to sa poranne koncerty, godzinne i zawsze piekne. 

Wczorajszy wieczor dal mi jednak takiego wielkiego optymistycznego "kopa". Bo uwielbiam Anne, Didier i ich dzieci. Bo swietnie sie u nich czuje w domu i w ogole z nimi. Bo jestem im wdzieczna za te 14 lat przyjazni, za chwile smutne i radosne, za to ze sa. Rozumiemy sie czasem bez slow. 

Czesto slysze, ze my Polacy z nikimi tak dobrze sie nie dogadamy jak z naszym rodakiem bo jezyk, bo wspolnota kulturowa, przeszlosciowa, mentalna. A ja lepiej dogaduje sie z Anne czy z Didier niz z wieloma Polakami i to o duzo lepiej. Hm? 




sobota, 6 października 2018

Antek i jego chor 2 lata temu w Sankt Petersburgu... uwielbiam!

https://www.youtube.com/watch?v=rlAK3R8BTQg&app=desktop#fauxfullscreen

Antek mial tylko 11 lat... a jednak... solistka jest super i wszystkie te chory zgromadzone na festiwalu  w najpiekniejszym rosyjskim miescie...

Eh brakuje mi bardzo Sankt Petersburga.
A synka wciaz podziwiam!

Spiewali w przepieknej sali Capella!

czwartek, 4 października 2018

Chwale sie... mamy super zdolniache! Francuska codziennosc: czesc 211


Od poczatku tego roku szkolnego pewna radosc narasta i narasta az w koncu wybuchla dzisiaj rano... dlaczego dzisiaj? Moze spowodowana telefonem od pedagoga szkolnego z Antkowej szkoly a moze skumulowanym porownaniem, ktore mam wciaz przed oczami... pewnego 13-sto letniego chlopca i moich uczniow z liceum starszych o 3,4 i 5 lat, a ktorych poziom jest o tyle nizszy, ze zastanawiam sie czym te przepasc zasypac i jak? Jako belfer sie zastanawiam bo zalezy mi na ciagnieciu ich w gore a nie w dol. To jednak temat na inny wpis. 

Antek choc jak widac na zdjeciu nalezy do najmniejszych chlopcow w swojej, trzeciej klasie gimnazjum, to jednak jego potencjal intelektualny jest akurat w tej grupie najwiekszy. Znow proponuja nam przeniesienie go na wyzsze poziomy i to z wielu przedmiotow choc klasa i tak mega wybrana, przebrana tzw: Cambridge. 

Od poczatku roku szkolnego bowiem Antek dostaje za wszystkie sprawdziany, teksty, cwiczenia... 20 na 20 albo 19 na 20. Profesorka z angielskiego twierdzi, ze wykracza znacznie ponad poziom klasy i ona nie wie co mu stawiac bo skali nie wystarcza. Dzis podobna uwage odebralismy od nauczyciela biologii, znow 20 na 20. Z francuskiego podobnie bo i pisze znakomicie i redaguje i ortografie ma poprawna, z matematyki same 20 na 20... i co tutaj robic? 

Bedziemy rozmawiac choc ja nie jestem za... a to z tego wzgledu, ze Antek ma tyle opcji i tyle pracy i takie godziny, ze uwazam, ze ma juz wystarczajaco na glowie. 3 godziny laciny w tygodniu, 6 godzin angielskiego, 3 godziny niemieckiego o calej reszcie nie wspomne. I jak narazie on sobie z tym radzi, ale po co mu wiecej? Czy to wyscig jakis? On i tak ma kulture ogolna wyzsza niz sporo licealistow i studentow wiec... bo czyta, jezdzi po swiecie, interesuje sie tym co wokol a nie ekranem telefonu. 

Tak to nam nowy rok szkolny sie zaczal... Ja tylko podziwiam, caluje co wieczor, tule, gratuluje... i tak dzien w dzien! 

poniedziałek, 1 października 2018

Picasso, kobiety i przemoc. "Guernica 1937".


Od wtorku czy od srody az do wczoraj zaczytywalam sie ta ksiazka! Jej autor znany we Francji, miedzy innymi z dwoch biografii Jana Pawla II, jak sam podkreslil zainspirowal sie archiwami, rozmowami, swiadectwami, ale zarezerwowal sobie prawo do wyobrazni. Fantazji jednak w tej ksiazce jest niewiele gdy zna sie choc troche biografie Pabla Picassa. 
To opowiesc o powstawaniu obrazu Guernica, ktorego nazwa zostala narzucona artyscie i o historii milosci miedzy Picassem a Dora Maar, ktorej obraz ten zaanonsowal kres. 

Dora, Chorwatka urodzona w Buenos Aires, nosila w swoich oczach, na swojej twarzy ciezar emigracji, wypedzenia, straty, ktory nazywala "studnia bez dna" ( str. 14). To nieszczescie uwiodlo Picassa i jednoczesnie zmotywowalo do malowania, gdyz jak twierdzil tylko sztuka moze odpedzic nieszczescie, oddalic je. 

Ich milosc rozkwita w Paryzu i na poludniu Francji wsrod "dworu" wiernych towarzyszy Picassa, w srodowisku surrealistow. Nie moge sie jednak oprzec wrazeniu, ze milosc ta naznaczona jest z gory, apodyktycznym czasem wrecz brutanym charakterem Picassa, ktory bierze, dyktuje i ujarzmia, ale nie daje w zamian zbyt wiele. 

Historia obrazu Guernica, jego powstawania zostaje uwieczniona na fotografiach Dory. 
Picasso malujac rowniez pisze... i pisze wlasnie to: 
"Chce by zrozumiano, ze malarstwo nie jest po to by zdobic piekne salony. Chce by swiat zrozumial, ze prawdziwa natura malarstwa to walka przeciwko smierci. To wyzwanie rzucone silom zla i nocy". ( str 137)

Guernica 27 kwietnia 1937 roku... poczatek konca  na wielu plaszczyznach...
"Picasso Oderwal ostatnie kawalki kolorowych papierkow, obraz nagle zablysnal swoja prawdziwa obecnoscia". (str. 151) Mial symbolizowac ludzka przemoc i ludzkie zlo. I symbolizuje je do dzisiaj. 
Zlo, od ktorego sam Picasso i sama Dora wolni nie byli.