Szopka w katedrze Swietego Andrzeja, w Bordeaux, tuz przed wieczorna, wigilijna msza i przed zlozeniem w uroczystej procesji dzieciatka Jezus.
Po raz pierwszy, skromne Boże Narodzenie, obchodzone w naszym domku w Bordeaux, tylko w trójkę. Było to wyjątkowe Boże Narodzenie bo ciche, spokojne, podniosłe i uroczyste zarazem. Piękne swą oprawą religijno-muzyczną; spokojne bo bez jakiegokolwiek stresu, spięcia i napięcia; ciche bo bez rodzinnego gwaru ( tego mi trochę brakowało!, ale nadrobię w przyszłym roku, w Polsce!)… oto nasze światęczne dni. Przepisy zamieszczę od jutra na nowe, nie przedstawiane, wcześniej dania.
Nasz wigilijny stol nakrylam juz popoludniu, jest na nim dodatkowe nakrycie dla wedrowca i dla zmarlych z rodziny i przyjaciol, jest sianko i oplatek.
Przed wyjazdem, na 17h, na antkowa probe, wigilijne czuwanie i przepiekna msze swieta z kardynalem Ricard, wigilijna herbata na naszej cieplutkiej kanapie, ze swiatecznymi, adwentowymi ciasteczkami.
Proba przed wigilijnym czuwaniem w katedrze i przed msza (podczas,ktorej zdjec juz nie robilam). Chory Maîtrise de Bordeaux... to bylo cos wyjatkowego te spiewy przez cala godzine, gdy katedra zapelniala sie powoli ponad 2-tysiecznym tlumem... nie dla wszystkich starczylo miejsca. Msza trwala ponad poltorej godziny i nasza wigilje moglismy zaczac dopiero o 21h.
A na wieczerze wigilijna podalam... na przystawke lososia marynowanego na mlodych ziemniaczkachz sosem koperkowym, co nastapilo po odczytaniu Ewangelii Swietego Lukasza przez mojego meza oraz po podzieleniu sie oplatkiem.
Nastepnie byl barszcz postny, czysty oraz pierogi z kapusta i z grzybami, pierogi ruskie tez dla mojego syna oraz kapusta z grzybami jako dodatek.
tutaj pierogi w przygotowaniu, 3 dni wczesniej w mojej kuchni...
Na cieplo podalam pieczona, swieza makrele pod piernikowym crumble i purée z zielonej soczewicy. Ta soczewica dla Francuzow z poludnia jest takim symbolem jak dla nas mak, symbolem obfitosci.
Pomiedzy daniami, przed Wigilia i po niej oraz w dniu swiatecznym w moim domu rozbrzmiewaly koledy grane i spiewane, sluchane tez z plyt... w te dni nie wlaczamy telewizora... bo sa to wyjatkowe, swiateczne dni...
A na deser rolade zwana Bozonarodzeniowym polanem podano! Zrobilam ja wedlug przepisu mojej mamy w tym roku, z bita smietana i z Nutella - ach dziecieca rozkosz! Wyszla perfekcyjnie i tak tez smakowala. Antek wpadl na genialny pomysl posypania jej sniegowym-cukrem. Ja dodalam owoce physalis lekko kwasne co podkreslilo smak czekolady. Do deseru dopiero podalismy rozowego szampana.
Przyszedl prezentowy, grudniowy poranek, we Francji to 25 grudnia... Antek dostal az 5 prezentow, ja 4 a maz tylko 2... i zaraz po sniadaniu budowalismy i programowalismy antkowego robota, ktoremu moj syn nadal imie Charles czyli Karol... zabawa z nim jest przednia!
Na sniadanie swiateczne wraz z koszem mandarynek stollen zurawinowo-marcepanowy oraz nasz polski makowiec przez mnie upieczony.
A to juz Bozonarodzeniowy stol, obrus mojej przyjaciolki Elwiry, ktory mam od tylu lat i jako cenna pamiatke przechowuje! Szydelkowe kolka na serwetki mojej mamy... cudowne, co roku nam wiernie sluza!
Drobny apperitif z szampanem - rozlany juz... i slonymi miniaturkami.
Moje foie gras domowej produkcji czyli pasztet z kaczych watrobek, w tym roku zrobione w nietypowy sposob bo w mikrofali, z winem Sauternes, suszonymi morelami, pistacjami...
A na danie glowne pieczona Pularda z zurawina i jablkami...
Pozniej byly spacery, koledy, lektury, rozmowy, ciepelko... a dzis znow slonce za oknem, blekitne niebo i resztki swiatecznych specjalow.